Lorren Mills
Hufflepuff — VI Rok — Półkrwi — Klub Eliksirów — Koło Zielarskie — Boginem Rój Os — Patronusem Kruk — różdżka: 12 cali, akacja, włos z głowy wili, sztywna — sowa Boo
Powiązania
Osierocona przy porodzie Lorren została adoptowana przez czystokrwistą rodzinę zaledwie kilka tygodni po urodzeniu. Byli pewni, że nie mogą mieć własnych dzieci, więc zdecydowali, że Lorren będzie w stanie wypełnić tę pustkę. Przez kilka miesięcy była oczkiem w ich głowie, do czasu aż dowiedzieli się, że spodziewają się syna. Po jego urodzeniu wszystko się zmieniło. Do dzisiaj Lor zastanawia się, czemu jej po prostu nie oddali. Przecież wiadomo, że własne dziecko będą kochać bardziej niż ją. Chcieli kochać i traktować ich na równi, ale z czasem zrozumieli, że było to dla nich niemożliwe. Nie byli złymi ludźmi. Nie traktowali jej źle, nie ubliżali jej czy nie wypominali, że tak naprawdę nie jest ich dzieckiem. Lor jednak czuła, że żałowali impulsywnej decyzji sprzed lat. Nie kochali jej i próbowała się z tym jakoś pogodzić i znaleźć swoje miejsce na ziemi. Nawet jej przyszywany brat traktował ją bardziej jak przyjaciółkę niż siostrę. Kiedy dołączył do niej w Hogwarcie, wyprosił ją, żeby nikomu nie mówiła, że są przyszywanym rodzeństwem. Lor nie była tym nawet zdziwiona, a kiedy trafił do Slytherinu, myślała, że ich kontakty ograniczą się tylko do tych poza szkołą. Było jednak kompletnie inaczej. Dalej byli przyjaciółmi. Spędzali razem wiele czasu, a kiedy jedno wpadało w tarapaty, drugie mu pomagało z nich wybrnąć.
Lorren wmawia sobie, że emocje się nie liczą, miłość nie istnieje, śmierć jest koniecznością, a współczucie głupotą. Boi się zawodu, więc stara się nie pakować w niepotrzebne zobowiązania. Jej zaufanie do ludzi znacznie się pogorszyło wraz z pierwszym zakochaniem, które po latach wciąż ją prześladuje w snach i na korytarzach Hogwartu. Co z tego, że była wtedy tylko małolatą, która myślała, że jest w stanie go naprawić. Kiedy przestał się do niej odzywać, wszystko się zmieniło, a ona nie była gotowa na taką zmianę. Przed znajomymi stara się udawać, że dalej jest tą samą Lorren, która potrafiła wyjść obronną ręką z każdej sytuacji. Przestała oczekiwać od życia zbyt wiele, ale z biegiem czasu zaczęła chcieć więcej. Sama nie wie czego chce, więc upornie szuka odpowiedzi na to pytanie. Kupiła miotłę, mając nadzieję, że latanie będzie odpowiedzią na to pytanie, jednak już po kilku minutach od wejścia na nią, zrozumiała, że nie jest to takie proste. Spadła z niej z łomotem i trafiła do skrzydła szpitalnego ze złamanym obojczykiem. Latanie trafiło na listę rzeczy, których postanowiła już nigdy w życiu nie próbować. Lista codziennie się powiększa i wciąż nie znalazła nic co by ją dopełniło. Myślała, że Pokój Życzeń, o którym krążyły legendy po Hogwarcie, ukaże czego brakuje w jej życiu, jednak po ciężkich staraniach i wielu godzinach próbowania dostania się do niego, drzwi nigdy się jej nie ukazały. Zaczęła nawet szukać swojego biologicznego ojca, o którym słuch zaginął lata temu.
Na zdjęciu Karol Queiroz, w tytule Lucy Dacus 'Night Shift'.
Do połowy lutego mam jeszcze jedno zaliczenie do oddania, ale postaram się normalnie odpisywać. Przyszywany braciszek poszukiwany, więc jak ktoś jest chętny przygarnąć tego popaprańca, to śmiało piszcie na maila: stalowa.bajka@gmail.com.
Wątki:
[Dzień dobry!
OdpowiedzUsuńOd razu powiem, że sowa Lorren to chyba najbardziej urocze stworzenie, jakie kiedykolwiek miałam przyjemność widzieć!
Sama pani trochę smutna, aż zachciało mi się owinąć ją w ciepły koc i napoić gorącą czekoladą, żeby choć trochę się rozweseliła. Mam nadzieję, że niedługo odnajdzie powody do radości, nawet może tę miłość, w którą już nie wierzy. :)
Baw się z nią dobrze!
TRISTAN S.
[Cześć!
OdpowiedzUsuńPani wydaje się bardzo realistyczna, ogromnie takie lubię. No i ten kolor włosów, ach, ta słabość do rudzielców. <3 Współczuję jej rodziny, ale z drugiej strony, gdyby świat był idealny, nie mielibyśmy o czym pisać.
Baw się dobrze, życzę wielu wątków, no i zapraszam do siebie, jeśli masz ochotę. :)]
Gail Rivers&Lucy Weasley
[ Przykro mi się zrobiło czytając jej kartę. Całe życie pewnie czuje się jak źle dopasowany puzzel, co na pewno nie jest łatwe. My autorzy niewątpliwie lubimy naszym postaciom komplikować życie, ale mam nadzieję, że Lorren znajdzie jakiś powód do szczerych, pozytywnych emocji.
OdpowiedzUsuńBawcie się dobrze :)]
Grace McCoy
[My żadnej Puchonce nie przepuścimy, ale Lorren to nawet nie trzeba niczego przepuszczać, ją to by się po prostu chciało przytulić i poczęstować czekoladową żabą, bo czekoladowe żaby są dobre na wszystko. Nie ma dziewczyna łatwo, oj nie ma, więc życzymy jej tylko najlepszego, trochę słoneczka i dużo szczęścia w życiu, bo taka młodziutka, a tak ma pod górkę i w razie odrobiny chęci zapraszamy do siebie. :)]
OdpowiedzUsuńNico Svanidze
[ Śliczna karta (ach te kody, co kolejny autor to bardziej czaruje), przeuroczy rudzielec na zdjęciu, i tylko szkoda, że taki smutek bije z karty. To niezwykle przykre, że Lorren była tak wyobcowana w miejscu, które powinna móc bez wahania nazywać domem, wśród osób teoretycznie jej najbliższych. Mam nadzieję, że uda się jej odnaleźć ojca i dzięki temu zacznie się to wszystko lepiej układać… Bo na Pokój Życzeń chyba nie ma co liczyć po tym jak rozszalała się tam szatańska pożoga… Ale kto wie, magia może zaskoczyć :) Co prawda kompletnie nie mam pomysłu na wątek, ale jeżeli byłaby chęć, to oczywiście zapraszam do siebie, być może burza mózgów coś by tu zdziałała. Tymczasem witam na blogu, życzę wielu udanych wątków i wspomnę na zakończenie, że sówka jest rozczulająca! ]
OdpowiedzUsuńUrquhart
[Obiecałam na chacie, że przybędę i oto jestem < 3
OdpowiedzUsuńCudowne kody, bardzo szanuję za taką czytelność i dobór kolorów nie tylko pod szablon, ale również pod samą bohaterkę.
W odróżnieniu od zrzeszonych tu pisarzy, ja uwielbiam komplikować życie postaci, więc zamiast się smucić - także za to pochwalę! Lorren mogłaby być kimś, kto zostałby zrozumiany przez mojego pana. Niestety, oprócz smutku byłoby także wiele znacznie bardziej negatywnych komplikacji w tej relacji, a nie do końca wiem, czy chciałabyś oddać swoją biedną Puchonkę na pożarcie...?
W każdym bądź razie ja witam już oficjalnie i oczywiście możesz mnie miło zaskoczyć.]
Vince
[Przytuptaj na wątek :D]
OdpowiedzUsuńVictor W./Nicholas Z.
[Tego z pewnością się nie spodziewałam, ale aż zrobiło mi się miło!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że znalazłam tak szybko bratnią duszę, poważnie.
Teraz muszę się przyznać, iż nie mam jeszcze niczego konkretnego oprócz samiutkich pomysłów. Nie jestem pewna, gdzie Lor zazwyczaj bywa po lekcjach, ale zawsze mogliby się tam... Spotkać? Przynajmniej minąć, żeby jakkolwiek się kojarzyć.
Z pewnością mógłby chcieć ją narysować dla samej sztuki. Co oznacza mniej więcej tyle samo, co małe śledztwo w chodzeniu po jej tropie, obserwowaniu z daleka, dowiadywaniu się o niej tych mniej oraz bardziej przydatnych rzeczy. Na pewno za brata Ślizgona uzyskałaby u niego jako taki rodzaj wstępnej akceptacji, o ile można u niego coś takiego zdobyć i tak to nazywać. Z pewnością też przed jakimkolwiek odezwaniem się do niej, wiedziałby o niej wystarczająco dużo, żeby przewidywać większość jej reakcji. Wynika z tego zatem, że możemy zacząć od pisania razem, aczkolwiek nieco osobno, bo dałybyśmy ich sobie nawzajem "poznać bez poznawania". Dopiero po dłuższym czasie pojawiłby się między nimi pierwszy dialog.
Co o tym sądzisz?]
Wilk, który wcale nie poluje na Puchonkę
[Cześć! Zawsze miło widzieć znajomych autorów, a jesteś jedną z tych osób, które nierozerwalnie będą mi się kojarzyły z blogami o Harrym Potterze.
OdpowiedzUsuńPewnie przyłączę się do komentarzy wyżej, że z karty bije smutek i jakaś taka realność tego smutku. Mam jednak nadzieję, że nie będzie się za bardzo zamykać przed ludźmi! A gdybyście chciały popisać z innymi Puchonami, zapraszam!]
Aurora // Noelle
[ Już wczoraj widziałam Twoją śliczną Lorren… wybacz, że nie wpadłam Cię powitać, ale tak późno wróciłam z pracy, że już nie starczyło mi sił na blogowanie ;( Na szczęście nigdzie mi nie uciekłaś i dziś mogę wszystko nadrobić <3 Zachwycam się Twoimi umiejętnościami kodowania, jak zwykle zresztą! Bo pamiętam, że byłaś już u nas wcześniej i chyba miałyśmy nawet wspólny wątek ;) Współczuję Lorren tego, jak potoczyły się jej losy – na początku wyglądało to tak, jakby uśmiechnęło się do niej szczęście, a później… no cóż, strasznie przykro. Rodzice się nie popisali. Mam nadzieję, że w przyszłości oszczędzisz jej dalszych trosk :) Życzmy jej tego, a Tobie udanej zabawy i mnóstwa weny! ]
OdpowiedzUsuńEmerson Bones
[Cześć! Jej zamknięcie się na ludzi jest zrozumiałe, mimo to wyszła z niej bardzo ciekawa i myślę, że godna zaufania osoba. Oby przyszłość przyniosła jej wiele więcej szczęścia i jak najmniej trosk, a w Hogwarcie niech powstaną dla niej najlepsze wspomnienia, bo na to zasługuje :) Życzę dobrej zabawy, a w razie chęci zapraszam do siebie! :)]
OdpowiedzUsuńCallan R. Rosier
❤ Poczta Walentynkowa ❤
OdpowiedzUsuńMasz może mapę? Bo zgubiłem się w Twoich oczach.
[ No właśnie coś tak kojarzyłam… ;) Jeśli masz ochotę wspólnie pomyśleć, to pewnie! Jestem otwarta na propozycje. Możemy też urządzić sobie małą burzę mózgów, pokombinować jakby tu obie nasze panie ze sobą powiązać… Bo takim najbliższym, stałym punktem zaczepienia to wspólne uczęszczanie na Kółko Zielarskie :) ]
OdpowiedzUsuńEmerson Bones
[Tak, tworzenie smutnych postaci ma swój urok, także doskonale rozumiem!
OdpowiedzUsuńI bardzo chętnie wplączę w coś Tristana z Lor! Nawet mam zalążki pomysłu. Skoro Lor szuka swojego biologicznego ojca, może Tristan mógłby spróbować jej w tym pomóc? To prawda, że jego umiejętności są nieco skomplikowane i nie zawsze ma nad nimi kontrolę (a raczej: rzadko ma, niestety), ale może mógłby spróbować coś zobaczyć, co dotyczyłoby przyszłości Lorren? Jakoś nakierować ją, gdzie powinna szukać? Oczywiście zakładam, że w takim wypadku ta dwójka chociaż się kojarzy, może nawet jest w dobrych stosunkach. :)]
TRISTAN S.
[Lorren jest tak niezwykle smutna, że aż mam ochotę podejść i mocno ją przytulić. Mam nadzieję, że znajdzie jednak poczucie sensu i taką radość z przeżywanych dni, mocno jej tego życzę. <3 Nie wiem czemu, ale ten fragment Jej zaufanie do ludzi znacznie się pogorszyło wraz z pierwszym zakochaniem, które po latach wciąż ją prześladuje w snach i na korytarzach Hogwartu. Co z tego, że była wtedy tylko małolatą, która myślała, że jest w stanie go naprawić. jakoś skojarzył i podpasował mi do Bastiana, haha. Ale nikomu nie życzę takiego byłego, więc... xD Z resztą czas nie jest moją najlepszą stroną, także nie wiem czy powinnam proponować wspólny wątek. :c Ale za to pożyczę Ci mnóstwa weny, niech Cię nie opuszcza! ♥]
OdpowiedzUsuńLestrange
[ Hah, to mi przypomniałaś. To był wątek z Riley Harlow, prawda? Alex jej przywalił tłuczkiem podczas sparingu i wykluczył z gry w kolejnym meczu, przez co nawet miał wyrzuty sumienia… :) Faktycznie przeciwieństwa z nich przeokropne, co mocno utrudnia. Podejrzałam, że szykujesz drugą panienkę, więc będę kombinować podwójnie, może z Martine pojawi się jakiś zamysł. ]
OdpowiedzUsuńUrqugart
[ O, ale super pomysł! Muszę przyznać, że z tego jej Merlina to rzeczywiście kawał futrzastego gnojka… choć Emerson i tak kocha go nad życie! Co poradzić… Merlin mógłby się uprzeć na Boo, to do niego pasuje… A moja Mer uważałaby, że sówka pewnie sama go prowokuje, skoro ciągle lata mu nad głową – nic dziwnego, że w takiej sytuacji biedne kocisko jest zirytowane i uruchamiają mu się łowieckie instynkty :D Bardzo podoba mi się myśl o jakimś wspólnym zadaniu dla dziewcząt. Wycieczka poza Hogsmeade też jest super! Wydaje mi się tylko, że raczej nikt by o nich nie zapomniał… ;D Możemy jednak uznać, że faktycznie trochę się zgubiły, ale ostatecznie udałoby się im na powrót trafić do swojej grupy. Po drodze mogłyby wpaść w jakieś małe tarapaty, no i wiadomo ta przygoda by je do siebie zbliżyła… także to kremowe piwo wydaje się całkiem możliwą opcją ;) Ach, no i wybacz opóźnienia… Ten tydzień trochę mnie pochłoną, i jak zwykle odrabiam wszystko w weekend :) ]
OdpowiedzUsuńEmerson Bones
[Witam, widzę, że jest chęć i poszukiwanie wątków, to przyszłam. Sowa prześliczna, Sorel nie ma sowy, ma kruka :P z zielarstwa nie tyle, że jest słaba, właściwości roślin zna, ale trudniej jej się nimi opiekować, bo nie bardzo rozumie, czego potrzebują - ze zwierzakami jest jej łatwiej. Wątki z dorosłą postacią mogą nie być najłatwiejsze, ale może uda nam się coś znaleźć? Pomimo lekkiego dystansu do świata, Nirka jest raczej życzliwą i skłonną do pomocy osóbką.
OdpowiedzUsuńP.S. Cudowne klikacze w karcie, zdradzisz kod? ]
Nira Sorel
[Kupuję taki wątek od razu. Lubisz zaczynać czy wolisz, żebym to ja przejęła pałeczkę?]
OdpowiedzUsuńPoszukująca chętnej do pracy i nie bojącej się wyzwań osóbki, Nira Sorel
[Victor w Mungu spędził naprawdę kawał czasu, jednak przez jego znaczną większość nie wiedział, co wokół się niego dzieje. Nie przeszkadza nam to jednak w założeniu, że gdy już się przebudził w samej końcówce wakacji (przebywał w Mungu gdzieś od czerwca do końcówki sierpnia), to Lor mogła być pierwszą osobą, z którą zamienił słowo, aż mogło to mieć swoje podłoże w przegadanych nocach. Poza tym zrobiłabym z niej również może byłą przyjaciółkę jego byłej dziewczyny, która rzuciła go dla innego, tak z dnia na dzień, co dawałoby nam dodatkowy punkt zaczepienia :D]
OdpowiedzUsuńWard
Heiana chciała rozwijać ośrodek, to nie powinno dziwić. Sporo w niego zainwestowała, czasu, pracy, uczuć. Więzi. Jej bliska znajomość z pewnym uzdrowicielem z Munga ucierpiała, odkąd przeniosła się z Londynu do Hogsmeade. Chciała, by to szło dalej. Rozszerzyć działalność. Pomóc większej ilości zagubionych magicznych stworzeń. Nie było problemu z przyjmowaniem maleństw, jednak duże stworzenia jak kelpie wymagały miejsca i specjalnego traktowania. Personelu, który wiedział, ja opatrywać zranienia, ale przede wszystkim potrafił uniknąć utraty palca. Po to, by iść dalej nie wystarczyły same chęci i upór dwóch niezależnych kobiet, pomyślała ponuro Sorel, wpatrując się w pomalowaną mrozem szybę i zaciskając dłonie na gorącym kubku z kawą. Heiana we wzorach na szybie widziała kwiaty, ona po prostu szron i zalegający na parapecie śnieg. Zdecydowanie, pomimo marzycielskiej natury, stąpała po ziemi dużo twardziej niż jej przyjaciółka i jednocześnie przełożona.
OdpowiedzUsuńGłówne pomieszczenie wymagało sprzątania, z miejscami zalegającym kurzem na półkach i parapetach, tylko względnie czystą podłogą. Schody same się nie odkopią, klatki i akwaria nie oporządzą, a zwierzyniec nie nakarmi. Trzeba było zmienić opatrunek psidwaka i sprawdzić, czy skrzydło żmijoptaka dobrze się zrasta. Przydałaby się pomoc, bo o ile kochała zajmować się zwierzętami, to sprzątać, nawet za pomocą zaklęć, nie znosiła. Podobnie topornie szły jej wszystkie prace domowe, od gotowania zaczynając. Jeśli istniał ktoś, kto przypaliłby nawet wodę na herbatę, byłaby to ona, Nira Sorel we własnej osobie. Wiedziała za to, jak przyrządzić veritaserum i eliksir wielosokowy, w jaki sposób ułagodzić buchorożca i zachęcić do kontaktu nieśmiałka. Potrafiła wytropić i pokonać złego czarnoksiężnika, pokonać bogina, a przywołanie cielesnego patronusa było równie łatwe jak zamknięcie oczu. Kochała zaklęcia niewerbalne i oklumencję; słowem, była cholernie dobrą czarownicą i naprawdę okropną gospodynią domową.
Cóż, nie można być najlepszym we wszystkim, pomyślała ponuro.
Azyl mieścił się w nieznacznym oddaleniu od centrum Hogsmeade, bliżej jeziora i przystani, z której wypływały łodzie z pierwszorocznymi do Hogwartu. Wzgórza nie zasłaniały widoku na łagodną taflę, obecnie skutą lodem i pokrytą grubą warstwą śniegu. Po drugiej stronie uczniowie Hogwartu musieli mieć sporą zabawę, ślizgając się na łyżwach po grubej warstwie lodu, rzucając śnieżkami i tarzając w śniegu na zamkowych błoniach. Nigdy nie jeździła zbyt dobrze i częściej lądowała na tyłku, poobijana, ale bardzo szczęśliwa. W tym okresie raczej ciężko było liczyć, że jakikolwiek uczeń będzie bardziej zainteresowany dorywczą pracą niż rozrywkami, jakie oferowała zimowa aura i weekendowe wypady do Hogsmeade. O wiele przyjemniej było zasiąść nad kuflem kremowego piwa „Pod Trzema Miotłami” albo objadać się słodyczami w „Miodowym Królestwie”. Mimo wszystko, po zażartych dyskusjach i wymianie argumentów zdecydowały, że ogłoszenia nic nie zaszkodzą, a mogą pomóc.
Ulotki pojawiły się w Proroku Codziennym i na każdym słupie w Hogsmeade, lecz trudno było wiązać z nimi duże nadzieje. Opieka nad magicznymi stworzeniami nie była tak spektakularnym i emocjonującym zajęciem jak kluby pojedynków czy mecze quidditcha. Nieśmiałki były urocze i delikatne, pufki mięciutkie i skore do przytulania, mało kto jednak doceniał piękno testrali, niebezpieczny urok hipogryfów czy prawdziwe niebezpieczeństwo związane ze spotkaniem ze śmierciotulą. Oczywiście, w Azylu nie mieli zbyt dużej ilości niebezpiecznych stworzeń, a Nira i Heiana przeszły testy w Ministerstwie Magii, pozwalające na utrzymywanie stworzeń z klasyfikacji XXX (odpowiedzialny czarodziej powinien dać sobie radę) i XXXX (groźne, wymagające specjalistycznej wiedzy).
- No, dobrze, co mamy na dzisiaj w planie – mruknęła czarownica, od razu pomijając punkt obejmujący sprzątanie. Heiana, pochodząca z rodziny mugoli, zostawiła tradycyjną pocztę do wysłania, co oznaczało wyprawę do wioski. Sorel nieszczególnie rozumiała ideę naklejania znaczków na koperty, kiedy można było użyć sowy czy, jak w jej przypadku, kruka, lecz Hei uparcie twierdziła, że jej rodzina niezbyt sobie radziła z tradycyjną dla czarodziejów korespondencją.
UsuńZimowa aura i skrzypiący pod nogami mróz nie przeszkadzały otulonej w płaszcz i długi szalik czarownicy. Charakterystyczny dla niej brak rękawiczek i czapki zdradzały pośpiech i roztargnienie, gdy opuściła ciepłe mury Azylu. O tej porze Hogsmeade było jeszcze pogrążone w śnie, uliczki świeciły pustkami, co pozwalało jeszcze bardziej cieszyć się urokami malowniczej, szkockiej wioski czarodziejów. Wzrok odruchowo prześlizgiwał się po szyldach i sklepowych wystawach, zahaczał o porozwieszane na słupach ogłoszenia i ruchome podobizny znanych zespołów i drużyn quidditcha. Jeszcze niedawno jej praca polegała na wyszukiwaniu listów gończych znanych czarnoksiężników. Teraz jej życie było znacznie...
Spokojniejsze.
Praca. Dam pracę. Praca od zaraz. Praca… szukam pracy.
Sorel zatrzymała się od razu. Praca dorywcza. Zgadza się. Weekendy. Zgodność całkowita. Uczennica Hogwartu. Blisko. Wzrok pobiegł w stronę budynku poczty. Poczta mogła poczekać, zdecydowała, przenosząc wzrok na ogłoszenie. Lorren. Lorren Mills.
*
Panno Mills,
Kontaktuję się w sprawie ogłoszenia. Azyl, ośrodek pomocy magicznym stworzeniom w Hogsmeade, poszukuje pracownika. Praca od zaraz. Wymagania z naszej strony: chęć do pracy i podejście do magicznych stworzeń. Jeśli jest pani zainteresowana, chętnie spotkam się, celem omówienia szczegółów. Przyszły tydzień, Hogsmeade, Trzy Miotły, zdaje się, że wówczas macie wyjście do wioski. Mogę również pojawić się w Hogwarcie, jeśli będzie to dla pani bardziej odpowiednie.
Nira Sorel
P.S. Proszę uważać, on jest dużym łasuchem. Jeśli dostanie krakersa, jestem pewna, że przeniesie odpowiedź zwrotną. Jeśli nie dostanie, też to zrobi, ale może trochę zamarudzić po drodze.
Kruk nie był typowym magicznym posłańcem, lecz to on pojawił się w Wielkiej Sali Hogwartu, siadając przed Lorren. Ciemne oczka zerkały bystro, zatrzymując się na krakersach, które łasuch wprost uwielbiał. Ciemne, intensywnie czarne pióra gładko przylegały do ciała, zdradzając doskonałą kondycję i odżywienie. Do nóżki Corvusa przytwierdzono list, który spokojnie pozwolił sobie odwiązać, nie wykazując jednak chęci, by odlecieć. Czarny łebek wpatrywał się w Puchonkę, lekko przekrzywiony, wyraźnie czegoś od niej chcąc.
Nie była to odpowiedź zwrotna. Corvus chciał krakersa i tym razem był na tyle wychowany, by nie domagać się go, dziobaniem po rękach.
*
Czekając na nowego, potencjalnego pracownika, nie wypadało zamawiać Ognistej Whiskey, chociaż był to bez wątpienia jej ulubiony trunek, deklasujący kremowe piwo i wino skrzatów. Wybrała stolik tuż pod oknem, w samym rogu sali, skąd miała dobry widok na zaśnieżoną, pełną uczniów ulicę i całą salę pubu. Przyzwyczajenie jeszcze z czasów, gdy była aurorem z paranoją na temat zagrożenia i pilnowania pleców, która to paranoja nie zmniejszyła się ani trochę od czasu, gdy odeszła z Departamentu. Kruk, znak rozpoznawczy, grzecznie siedział jej na ramieniu, udając, że wcale go tam nie ma. Przed czarownicą stał grzecznie kufel kremowego piwa, a ona wcale się nie denerwowała, gdy Heiana zrzuciła na nią rozmowę z Lorren. Dorosła, dojrzała osoba, były auror, a jednak przeprowadzanie rozmów kwalifikacyjnych nie leżało w jej kompetencjach. Zwykle była raczej milczącym członkiem towarzystwa, który otwierał się dopiero ośmielony dłuższą znajomością. Poza tym, Sorel nie lubiła oceniać ludzi po pierwszym wrażeniu, a ile mogła się dowiedzieć o pannie Mills po krótkiej rozmowie? Osobiście po prostu przyjęłaby dziewczynę, weryfikując po czasie, czy praca odpowiada obu stronom.
OdpowiedzUsuń- Krak.
- Uspokój się, nicponiu, bo cię wyrzucą – mruknęła, głaszcząc ciemną główkę kruka. Corvus, ze względu na swój łakomy charakter był dość mocno rozpoznawalnym w Hogsmeade cudakiem i jedynie fakt, że cudak był powszechnie lubianym psotnikiem powodował, że Rosmerta dopuściła, by zwierzak pozostał na ramieniu Niry. Pod warunkiem, że będzie grzeczny, w co żadna z kobiet nieszczególnie wierzyła.
Ze względu na weekend, Hogsmeade było dużo bardziej zatłoczone niż zwykle. Już widać było obecność uczniów z Hogwartu. Gwar, śmiech, nienaturalne kolejki w sklepach, które zmieniły wioskę nie do poznania, sprawiając, że z cichej i spokojnej, stała się tłem zmagań między czterema domami. Pod tym względem nic się nie zmieniło. Tradycyjna rywalizacja trwała dalej, szczególnie zaostrzona między Gryfonami i Ślizgonami.
[Dawno nie zaczynałam, proszę o wybaczenie jakości i czasu, jaki mi to zajęło. Zwykle zaczynając wprowadzam po prostu moją postać w akcję, bez wpadania od razu na drugiego autora, mam nadzieję, że nie jest to dużą przeszkodą w pisaniu.]
Nira Sorel, trochę zdenerwowana
[To w takim razie cieszę się niezmiernie i jeśli byś chciała zacząć - nie będę wcale zła. Potrzebuję teraz trochę czasu, więc może wkrótce udałoby mi się ci odpisać. Pozwól nam się znaleźć gdzieś w tym Hogwarcie! ♥]
OdpowiedzUsuńVince
[ Ech, no i popatrz… pierdoła ze mnie. Myślałam, że już Ci coś odpisałam, a dopiero teraz zauważyłam, że nic nie wysłałam… Wybacz ;( Jeśli chodzi o rozpoczęcie, to nie ukrywam, że nie czuję się w nich najlepiej i byłabym wdzięczna, gdybyś mnie w tym temacie poratowała… Ale też nie chcę Ci niczego narzucać, więc zdecyduj jak Ci wygodniej ;) ]
OdpowiedzUsuńEmerson Bones
[Super :D W takim razie, cierpliwie poczekam do jutra, to na spokojnie sobie ustalimy co i jak.]
OdpowiedzUsuń~ Lavon Carrow