Dominique Weasley
"Dziś późno pójdę spać [...] Otwarte oczy mam, a głowa pełna i pusta. I nie wiem o czym myśleć mam..."
Urodzona 16 grudnia 2002 roku w Nantes, w zachodniej części Francji. Córka Billa i Fleur Weasley — po matce odziedziczyła domieszkę krwi wili, natomiast po ojcu gen do pakowania się w kłopoty. Stażystka mugoloznawstwa, niegdyś dumnie reprezentująca barwy Gryffindoru, mimo iż z całego serca pragnęła w końcu przełamać utarte schematy. Za patronusa ma jeża, ignorując zdecydowanie za bardzo prześmiewcze komentarze ze strony rodzeństwa, a jej boginem jest burza, jednak nikomu nie powiedziała dlaczego. Za sprawą dziadka od najmłodszych lat jest zafascynowana światem mugoli i nieskromnie określa siebie jako ekspertkę w tej dziedzinie, nierzadko również wytykając błędy nawet profesorowi prowadzącemu przedmiot.
Specjalnie wstaje wcześniej, by obejrzeć wschód słońca rozlewający się po szarym niebie i specjalnie kładzie się później, żeby posłać senne spojrzenie lśniącemu księżycowi w pełni. Tańczy w deszczu na szkolnym dziedzińcu, kiedy nikt nie patrzy, a pod nosem nuci francuskie piosenki, których nauczyła ją mama, za nic mając fakt, że fałszuje niesamowicie. Wywraca oczami na sam widok pralinek kokosowych i gardzi uwielbianym przez wszystkich torcikiem czekoladowym, ale nigdy nie odmówi marchewkowego kremu z cynamonem i owsianych ciasteczek z masłem orzechowym. Znad kubka gorącej czekolady rozdaje pewne siebie spojrzenia zielonych oczu, całkowicie nieświadoma wąsów z bitej śmietany nad górną wargą i wybucha śmiechem zawsze wtedy, kiedy absolutnie nie powinna. Zdarza się, że nie zdąży ugryźć się w język i powie dużo więcej, niż powinna, a przy tym zawsze znajdzie się w niewłaściwym miejscu o nieodpowiedniej porze, przyciągając kłopoty niczym magnes. Spóźnia się częściej niż rzadziej, bo zdecydowanie nie lubi się z zegarkiem, jednak i tak zawsze udaje się jej wyłgać od konsekwencji porcją trufli domowej roboty i jednym ze swoich najsłodszych uśmiechów. W powszechnym mniemaniu słynie z charytatywnych korepetycji w temacie mugoloznastwa, a nieoficjalnie handluje mugolskimi słodyczami i planuje podróż dookoła świata mugolskimi samolotami. Chciałaby adoptować wszystkie zwierzęta świata, ale na razie w zupełności wystarcza jej Balthazar, ukochany jeż pigmejski, oraz dwa pająki pod łóżkiem. Wsiada na miotłę, kiedy chce uciec od dręczących myśli i pędzi tak szybko, jakby ścigała złoty znicz, a gdy to nie pomaga i jednak ją doganiają, w ukryciu wypłakuje się lawendowym krzewom w jednej z cieplarni. A kiedy ociera łzy udaje, że tak naprawdę nic się nie stało i że jej serce wcale nie pękło aż tak bardzo, jak się jej wydawało.
Specjalnie wstaje wcześniej, by obejrzeć wschód słońca rozlewający się po szarym niebie i specjalnie kładzie się później, żeby posłać senne spojrzenie lśniącemu księżycowi w pełni. Tańczy w deszczu na szkolnym dziedzińcu, kiedy nikt nie patrzy, a pod nosem nuci francuskie piosenki, których nauczyła ją mama, za nic mając fakt, że fałszuje niesamowicie. Wywraca oczami na sam widok pralinek kokosowych i gardzi uwielbianym przez wszystkich torcikiem czekoladowym, ale nigdy nie odmówi marchewkowego kremu z cynamonem i owsianych ciasteczek z masłem orzechowym. Znad kubka gorącej czekolady rozdaje pewne siebie spojrzenia zielonych oczu, całkowicie nieświadoma wąsów z bitej śmietany nad górną wargą i wybucha śmiechem zawsze wtedy, kiedy absolutnie nie powinna. Zdarza się, że nie zdąży ugryźć się w język i powie dużo więcej, niż powinna, a przy tym zawsze znajdzie się w niewłaściwym miejscu o nieodpowiedniej porze, przyciągając kłopoty niczym magnes. Spóźnia się częściej niż rzadziej, bo zdecydowanie nie lubi się z zegarkiem, jednak i tak zawsze udaje się jej wyłgać od konsekwencji porcją trufli domowej roboty i jednym ze swoich najsłodszych uśmiechów. W powszechnym mniemaniu słynie z charytatywnych korepetycji w temacie mugoloznastwa, a nieoficjalnie handluje mugolskimi słodyczami i planuje podróż dookoła świata mugolskimi samolotami. Chciałaby adoptować wszystkie zwierzęta świata, ale na razie w zupełności wystarcza jej Balthazar, ukochany jeż pigmejski, oraz dwa pająki pod łóżkiem. Wsiada na miotłę, kiedy chce uciec od dręczących myśli i pędzi tak szybko, jakby ścigała złoty znicz, a gdy to nie pomaga i jednak ją doganiają, w ukryciu wypłakuje się lawendowym krzewom w jednej z cieplarni. A kiedy ociera łzy udaje, że tak naprawdę nic się nie stało i że jej serce wcale nie pękło aż tak bardzo, jak się jej wydawało.
dodatkowe – powiązania
[Witamy śliczną Panią i śliczną KP. Wszyscy się urlopują, więc pewnie dlatego tak cicho, ale jako pierwsza przybyła muszą napomknąć o tym, że Panna Wesley jest niesamowicie pocieszną osóbką. Wyczuwam w niej pozytywną energię, ale i nutkę melancholii, którą strąca z siebie jak opadły kurz. Niech jednak czasem pozwoli sobie na kichnięcie smutku i znajdzie ukojenie w jakichś przystojnych ramionach. Wprawdzie nie moich, bo jeden mój Pan za stary, drugi zbyt chamski, a trzeci emocjonalnie zaangażowany we własną walkę z demonami, ale mimo tego życzę Ci, żebyś znalazła dobrego przyjaciela i dobrego kochanka. A najlepiej wszystkich tych, których pragniesz znaleźć. Wątku nie proponuję, ale wiedz, że tylko dlatego, że już w nich tonę (na blogu i poza nim).
OdpowiedzUsuńTrzymaj się ciepło!]
stary Caedmon, chamski Scorpius, niewinny niczemu Arran
[Jaka ona jest cudowna! Ja również na pewno odpuściłabym jej wszystko w zamian za kilka trufli, chociaż tak właściwie za nimi nie przepadam — Dominique jednak wygląda na osobę, która umie przekonać do wszystkiego. <3 Muszę jednak powtórzyć to, co już zostało napisane w komentarzu wyżej; mimo całego swojego uroku oraz aury radości, Dominique wydaje się trochę smutna.
OdpowiedzUsuńZapraszam do Caireann i życzę masy dobrej zabawy. <3]
Caireann
[Cześć! Mojej karty jeszcze nie ma i poniekąd piszę ten komentarz również dlatego, że jest malutki ruch na blogu (błagam, nie myśl, że Cię przeganiam, absolutnie!), więc dzięki temu będę mogła ją opublikować. ^^'
OdpowiedzUsuńJak już się pojawi, to serdecznie zapraszam Dominique wraz z Balthazarem do Olivera - czuję, że ci dwoje szybko znajdą wspólny język w temacie mugoli i nie tylko. Gwarantuję dobrego kompana do śpiewania po francusku oraz pochłaniania mugolskich słodyczy w ilościach hurtowych. <3]
O. Quinn
[Cześć, czołem i przepraszam, że tak późno! Niemniej jednak witam cieplutko z szeroko rozpostartymi ramionami, ponieważ jestem znacznie bardziej towarzyska, niż moje postacie :) Bawcie się u nas przednio i oczywiście zapraszamy do nas!]
OdpowiedzUsuńCiemne brwi unoszą się w wyrazie niewypowiedzianego zdumienia, gdy po raz któryś z kolei widzi rudą czuprynę pędzącą korytarzem. Jeszcze brakuje, żeby z torby powypadały jej ustrojstwa, których przeznaczenia Cass raczej znać nie potrzebuje. Bezpiecznie trzyma się swojej działki, siedząc w niej, niczym w okopach. Tym razem stoi oparta o ścianę, wlepiając wymownie wzrok na zegarek na nadgarstku. Czeka na Dominique, jako że Neville postanowił jej zagwarantować rozrywkę życia w postaci wspólnego spaceru ze stażystką nocą po zamku. Ostatecznie przenosi spojrzenie na zmaterializowaną przed nią, zziajaną dziewczynę, obdarzającą ją szerokim, przepraszającym uśmiechem.
- Czy jest to moment, w którym odejmuję Gryffindorowi pięć punktów? - pyta nieco złośliwie, ale z jakiegoś powodu przez twarz przemyka jej cień rozbawienia.
Cass