Asteria Chernov
właść. Asteria Hyacinth Chernov (zd. Doherty) ⬩ 17 VIII 1991 ⬩ czysta krew ⬩ ślizgonka ⬩ 12 i ¾ cala, cis, szpon hipogryfa, niezbyt giętka ⬩ młodsza siostra Roweny Travers ⬩ ciotka Annie Travers (zdecydowanie szalona) ⬩ wdowa po Igorze Chernov ⬩ nauczycielka eliksirów ⬩ kochająca wszystkie uszkodzone i nieuszkodzone nietoperze ⬩ dla relaksu lubi warzyć eliksiry, a szczególnie trucizny ⬩ kąśliwa, wredna jędza ⬩ hobbystyczna zielarka ⬩ specyficzne poczucie humoru ⬩ zarażona fascynacją kamieniem filozoficznym przez męża ⬩ posiadająca malutką obsesję na punkcie bazyliszków ⬩ potomkini rodu Gaunt obdarzona darem wężoustości
Moskwa, 14 grudnia 2014
Ten list powinien trafić do ciebie niedługo po mojej śmierci. Chciałbym żeby tak właśnie się stało, ale domyślam się, że w dzisiejszych czasach może być różnie i tak naprawdę nikomu i niczemu nie można w stu procentach zaufać – nawet własnej żonie i bratu. Domyślam się, że choroba, która powoli prowadzi mnie do końca nie rozwinęła się samoistnie; że ktoś jej w tym skutecznie pomógł, lub nawet ją wywołał. I choć bardzo sprytnie z Dimitrim to wszystko rozgrywacie i ładnie trzymacie pozory osób, które nie mają z tym nic wspólnego, to ja swoje wiem. Przecież wszyscy - całą naszą trójką - się szczerze nienawidzimy i to była kwestia czasu nim ja pozbędę się was, albo wy mnie. Skoro zrządzeniem losu trafiło jednak na mnie – to niech tak będzie. Uznajmy, że w tym tragikomicznym pojedynku na sprawniejszego truciciela wygrywasz ty, Asterio.
Nie byłem idealnym partnerem, zresztą ty także nie byłaś ideałem. Ale dogadywaliśmy się, stworzyliśmy iluzję szczęśliwego związku w którą uwierzyła nawet twoja rodzina, co początkowo wydawało mi się niemożliwe. A może na samym początku to nie była iluzja i naprawdę byliśmy zadowoleni z tego spotkania na giełdzie eliksirów? Winę za pierwszą skazę na naszym cudownym obrazku oficjalnie – po tylu latach – biorę na siebie i przyznaję, że mogłem odpuścić tę butelkę wina u Niny. Ty z kolei mogłabyś się przyznać sama przed sobą, że rozbijanie mi na głowie wazonu z liliami też nie było najlepszym posunięciem – zwłaszcza biorąc pod uwagę późniejszy pobyt w szpitalu. Ale tak pomiędzy wspomnieniami, słowami, a prawdą – czy to wtedy zaczęła się ta cała nienawiść? Czy momentem przełomowym było jednak wrobienie Dimitriego we włamanie do skrytki goblinów? Odpowiedzi już nie poznam, ale samo spisanie tych pytań daje mi jakieś minimalne poczucie odzyskanego spokoju. Czuję, że to wszystko nie potrwa już zbyt długo. A im bardziej jestem świadomy tego nieuchronnego końca, tym bardziej nachodzą mnie przedziwne refleksje nad rzeczami, którym do tej pory nie poświęcałem zbyt wiele uwagi.
Razem szukaliśmy sposobu na odtworzenie kamienia filozoficznego i chciałbym, żebyś po mojej śmierci kontynuowała poszukiwania. Co więcej, chciałbym nawet żeby udało ci się go stworzyć, choć nie jestem pewien czy kieruje tym pragnieniem egoistyczna chęć zapisania się w historii, czy jednak wiara w twoje umiejętności. A może oba? Flamel pochodził z Francji, być może warto było jeszcze raz prześledzić etapy jego życia i odwiedzić te same miejsca? Gdzieś musi kryć się wskazówka, czy trop.
Swoją drogą – czy wiesz, że całe dwa razy słyszałem, jak syczysz przez sen? Nie jestem specjalistą, ale brzmi jak mowa węży i czuję się do głębi urażony tym, że nigdy mi o tym nie powiedziałaś. Zdecydowanie inaczej potoczyłyby się wtedy sprawy z wężem Antonowów. Tak czy inaczej, nie przekazałem tej wiedzy nikomu, akurat w to możesz mi uwierzyć (zapewne teraz przewrócisz oczami i zapytasz samą siebie a czemu niby miałabym ci wierzyć?, ale mam dla ciebie małą propozycję: zagrajmy w grę w której dla odmiany to ja mam wszystkie karty. Przecież wiem, że lubisz).
Proste czynności mnie męczą, a z każdym kolejnym kaszlnięciem czuję się jeszcze słabszy, a chciałbym zapieczętować już list i do niego nie wracać, więc do brzegu: ostatnio widzę, że nie potrafisz zebrać myśli, że odruch duszenia rzeczy głęboko w sobie wszedł ci już tak w nawyk, że nawet tego nie odnotowujesz. Zawsze mi dogryzałaś z powodu mojego dziennika, ale powtórzę po raz ostatni – spisywanie myśli też niesie ulgę. Czasem niewielką, czasem większą, ale papier przyjmie wszystko; obelgi, nadzieje, uwagi i notatki. Choć raz zniż się do tego poziomu w którym słucha się ludzi, którzy chcą dla siebie dobrze i chociaż rozważ moją radę, kochanie.
[ Pierwszy co wpadło mi do głowy po przeczytaniu karty to o *i dosyć niecenzuralne słowo*. Postać jest niesamowita - stworzyłaś ekscentryczkę ale w taki sposób, że faktycznie czuć tę specyficzną aurę. Aż wyobrażam sobie jak w wolnych chwilach ucina kwiaty wszystkim różom dookoła! :D Pani jest niesamowita, gratuluję bo to naprawdę dobra kreacja. Życzę ci dużo veny i wielu wątków, a gdybyś miała ochotę to zapraszam do siebie!
OdpowiedzUsuńLoreta Gellert
[Dzień dobry pani eliksirowa! Witam się ja, wita rok starsza przyjaciółka Ślizgona i wita również uzdrowicielski cwaniak z roboczych. <3 Ja już się co prawda zdążyłam nad Asterią pozachwycać kilka razy, ale zrobię to jeszcze raz, bo pochwały i zachwyty należą się w stu procentach i bezwarunkowo. Także tak... kocham tę panią. Po prostu, więcej dodawać nie potrzeba chyba. Oby jej tutaj dobrze było w Hogwarckim gronie – tego życzę i jej i Tobie, a sama już się doczekać nie mogę, kiedy ten Julian będzie mógł dołączyć i pomagać Asterii zwalczać te migreny okropne! <3]
OdpowiedzUsuńEvelyn i pan Julian <3
[Cześć! Co prawda chwaliłam już cudowną ciocię na mailu, ale i tu skrobnę kilka słówek. Pani Chernov jest wspaniała i unikatowa, prawie mi szkoda jej męża, ale jednocześnie się cieszę, że to ona wygrała tą batalię i jest tu z nami. ♥ Uwielbiam też te wszystkie znajdźki w kartach, sama jestem fanką poukrywanych zdjęć, gifów czy piosenek. No i na koniec życzę Ci kociołka pełnego weny, samych emocjonujących wątków - a na takie z taką kreacją postaci możesz liczyć i podsyłam zaczęcie, coby już zacząć naszą przygodę. <3]
OdpowiedzUsuńAnnie nigdy dotąd nie była w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart, zawsze jednak widziała tą szkołę oczami wyobraźni. Wyobrażała sobie naprawdę wiele, przykładowo, jakby to było, gdyby nie była charłaczką, a zwykłą czarownicą? Do jakiego domu przydzieliłaby ją Tiara? Obstawiała Hufflepuff, dom do którego trafiła jej najmłodsza siostra Rosalie, która była obecnie na IV roku. Choć do Hogwartu uczęszczały jej trzy siostry, to nigdy nie odwiedziła żadnej z nich, wiedziała że jedyną siostrą, która ucieszyłaby się na jej widok była Rosa, do której zresztą pisała listy, bo pozostałe dwie, które należały do domu węża wcale nie miały dobrej relacji z Annie; przeciwnie, charłaczka miała wrażenie, że oprócz tego, że się jej wstydzą, to czują też nienawiść. Trochę bała się, że natknie się w murach zamku na Athenę, albo Venus, a po ostatnich wydarzeniach w ich rodzinnej posiadłości, mieszczącej się pod Londynem, nie była gotowa na to spotkanie, czy raczej konfrontacje. Annie powoli wędrowała ścieżką w kierunku Hogwartu, a kiedy jej oczom ukazał się zamek, miała wrażenie, że zaparło jej dech w piersi, westchnęła z rozmarzeniem, a w sercu pojawił się przenikliwy, dający się we znaki ból, że nigdy nie była częścią tej szkoły. To było jej marzeniem, szczególnie kiedy Niklaus zawsze wracał z Durmstrang; jako że byli w tym samym wieku, zawsze z zazdrością słuchała jego opowieści; zazdrość ta nasiliła się, kiedy rodzina przeprowadziła się do Londynu, a jej młodsze siostry chwaliły się swoimi osiągnięciami i opowieściami o Hogwarcie, które nie miały końca. Athena była zachwycona sztuką pojedynkowania, w której była bardzo biegła, lubiła zaklęcia i uroki; Venus za to kochała się skrycie w eliksirach i to głównie o nich były jej opowieści, zaś najmłodsza z sióstr w kółko mogłaby opowiadać o magicznych stworzeniach, o wyprawach do Zakazanego Lasu w ramach zajęć Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami i marzyła by w przyszłości zostać smokolożką, bądź inną badaczką. Annie słuchając tych opowieści zastanawiała się, jaki byłby jej ulubiony przedmiot w Hogwarcie, czy udałoby się jej osiągać tak wysokie wyniki w nauce jak młodszym siostrom, czy polubiłaby mury zamku, czy znalazłaby tu przyjaciół, za których mogłaby oddać życie? Te i inne pytania wkradały się do głowy Annie, nęcąc, dręcząc i nie dając spokoju. Zbliżając się coraz bardziej do zamku, ogarniało ją jakieś nerwowe uczucie, jakby supeł zaplątał się w jej brzuchu, odrobinę ją zestresowało bycie tutaj, choć wciąż była pod wrażeniem szkoły. Myślami wróciła do listu od Venus, gdzie dziewczynka dokładnie opisała jej rozpiskę pięter i pomieszczeń Hogwartu, a także to gdzie znajdowała się klasa eliksirów, a mianowicie w podziemiach, gdzieś obok pokoju wspólnego Ślizgonów i Puchonów, gdzie Annie miała nadzieję znaleźć swoją dość ekscentryczną ciotkę. Właśnie u niej chciała poszukać pomocy w związku z zaginięciem Niklausa. Nikt jej nie wierzył, matka reagowała wręcz histerycznie i z płaczem na jej podejrzenia, wymierzając jej siarczyste uderzenie prosto w twarz, a więc charłaczka straciła resztki odwagi by podzielić się tym z ojcem, którego reakcja zapewne byłaby jeszcze gorsza. Miała jednak przeczucie, że Asterii mogła w tej kwestii zaufać, że jedyną osobą, która mogłaby jej uwierzyć była właśnie ona, pomimo swojego ekscentryzmu i tego, że była ekstrawertyczką, a może właśnie dzięki niemu?
Annie szybko zeszła do podziemi, w których poczuła się jednak dość dziwnie; jednak na pewno nie dziwniej niż w domu rodzinnym Traversów, który emanował mrokiem i chłodem, a w którym nigdy nie czuła się bezpiecznie. O dziwo znacznie bezpieczniej czuła się w swojej maleńkiej chatce w Hogsmeade, którą zamieszkiwała od kilku miesięcy i choć była tam sama, to znacznie szczęśliwsza, nie mając na sobie wiecznego uczucia presji i obaw, że zrobi, powie coś nie tak, co nie spodoba się Rowenie i Richardowi Travers.
UsuńKiedy w końcu udało jej się odnaleźć salę od eliksirów, dość nieśmiało zapukała do drzwi, po czym je otworzyła i weszła do środka, mając nadzieję, że zastanie tam Asterie, nie chciała bowiem szukać jej po całej szkole, przekonana że prędzej czy później się zgubi i padnie ofiarą żartów któregoś z uczniów.
— Ciociu! — zawołała z radością, kiedy zobaczyła szczupłą, kobiecą postać o kruczoczarnych włosach. Co prawda dawno się nie widziały, ale miała jednak nadzieję, że Asteria ją pozna i ucieszy się na jej widok. — Pewnie jesteś zaskoczona... — zaczęła, podchodząc bliżej jej biurka, z dość niepewnym uśmiechem wymalowanym na bladych wargach. Wciąż nie wiedziała jak ciotka zareaguje na jej dość niespodziewaną wizytę, nie zapowiadała się bowiem i najpewniej była ostatnią osobą, której mogłaby się tu spodziewać. Już prędzej odwiedziłaby ją jej starsza siostra, niż siostrzenica. — Ale potrzebuje pomocy. — przegryzła dość boleśnie swoją dolną wargę. — I wiem, że jesteś jedyną osobą, która może mi pomóc. — spojrzała na nią z nadzieją swoimi smutnymi błękitnymi tęczówkami.
szukająca pomocy i pełna nadziei Annie Travers
[jejku jaka cudowna pani <3 niesamowicie urzekająca i jeszcze ta karta w formie listu męza... <3 no zachwyciłam się <3]
OdpowiedzUsuńEffy
[ Ach, och… Morticia! Nie spodziewałam się, że ktoś kiedyś wykorzysta jej wizerunek w Hogwarckim uniwersum, aczkolwiek muszę przyznać, że do stworzonej przez Ciebie postaci pasuje on idealnie ;) Zazdraszczam Ci weny i siły na prowadzenie dwóch postaci. Czytając kartę pani Chernov odnalazłam w niej wiele ciekawych smaczków – kamień filozoficzny, trucizny, bazyliszki i czułe wężowe słówka… Tak w ogóle, to bardzo lubię karty postaci pisane w formie listu <3 Życzę Ci udanej zabawy z Asterią, nie otrujcie przypadkiem żadnego ucznia! ;) ]
OdpowiedzUsuńEmerson Bones
[Hej :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za powitanie i miłe słowa dla mojej postaci. Pomysł na niego zdecydowanie lepiej kreuje się w mojej głowie xD
Za to twoja karta jest na prawdę przepiekna i niezwykle dopracowana! A twoja pani wydaje się niezwykle intrygująca :D
Bardzo chętnie pisałabym się na wątek, chociaż bez bicia przyznam się, że żaden godny uwagi pomysł nie maluje się w mojej głowie. Jeśli tobie przychodzi coś na myśl to pisz śmiało czy pod kartą czy na maila common.namme@gmail.com
I również życzę powodzenia w prowadzeniu tej postaci, bo jest świetna :) ]
Dorcas
[Witam i przychodzę podziękować za przywitanie mnie na blogu! Zajrzałam pod dwie Twoje karty, ale tutaj zatrzymałam się na dłużej. Piękny wygląd, interesująca postać i ten dziennik, którego pisanie łączy nasze panie (nawet zrymowałam). Trochę strach dopuścić Asterię w pobliże popołudniowej herbatki, by przypadkiem nie doprawiła jej po swojemu. Nic tu wprost nie jest opisane, ale za dużo puszczasz oczek do czytelnika w tym tekście i moje wrażenie już takie pozostanie.
OdpowiedzUsuńPierwsze, co przykuło moją uwagę to wiek Twoich postaci, który odpowiada narodzinom Bailey. Mamy więc piękną podstawę do tego, by Rosier nie poznała osoby, którą jako tako pamiętać powinna ze szkolnych lat. Nie wiem, jak się zapatrujesz na tego typu wątek, czy lubisz nawiązywać do dawnych lat?]
bailey
[Dobry wieczór! Przychodzę pod kartę, mimo że nie mam kompletnie żadnego pomysłu na powiązanie, ale uznałam, że muszę Ci po prostu napisać jak bardzo jestem zachwycona Asterią. To piękna, złożona, tragiczna oraz ekscentryczna postać. Chylę czoła za kartę, za to jak jest przemyślana i życzę wielu udanych wątków!]
OdpowiedzUsuńFreddie Weasley
[Jak karta zasługuje na pochwały, to chwalę. Bardzo prosta zależność!
OdpowiedzUsuńWłaśnie bardzo mocno się zastanawiam do którego domu powinnam przydzielić Bailey. Oczywistym wyborem byłby Slytherin, ale coś w niej jest z Ravenclaw, ale tak sobie myślę, że może obie w czymś mocno rywalizowały? Raczej zdrowo, niżeli toksycznie. W klubie pojedynków, a może właśnie na eliksirach? Taka rywalizacja, która napędza oboje do bycia lepszymi.]
bailey