VI
Hufflepuff choć wiesz, w którym domu powinnaś być
wiewiórka choć masz problemy z jej wyczarowaniem
"wujek" Draco choć roztrzaskanie wszystkich okien w jego domu to nic takiego
włos z grzywy jednorożca, jabłoń, 12 cali choć jesteś z nią w coraz większym konflikcie
klub ślimaka choć to jedyna rzecz, której się od Ciebie oczekuje i którą rzeczywiście robisz
klub wróżbiarski choć powinnaś być w chórze, oddając się muzyce, jak Twój brat
fotografia dla szkolnego "Proroka" choć wolisz robić brzydkie zdjęcia
Od dziecka cierpisz na nadmierne predyspozycje do magii bezróżdżkowej
Ojciec aktualnie aresztowany za zabawę czasem
Pierwsze, co zrobiłaś w szkole, to poprawiłaś nauczyciela od zaklęć, który wyczytał Twoje imię i nazwisko przed ceremonią przydziału. Gdy tiara wrzasnęła nazwę domu, na Twoich ustach pojawił się dziwny uśmiech. Zupełnie jakby Ci to pasowało. A przecież nie powinno. Niektórzy pomyśleli pewnie, że lubisz rozgłos. A Ty najprawdopodobniej myślałaś wtedy o tym, że właśnie trafiłaś do domu, który ma najbliżej do kuchni.
Łudzące podobieństwo do ojca przewróciłaś do góry nogami, tylko dlatego, że mogłaś. Zupełnie jak matka. Twój wyraz twarzy dla jednych jest poczuciem wyższości wyrytym dłutem w twarzach wszystkich czystokrwistych, dla innych po prostu śmiertelnym skupieniem. Jednocześnie, choć nie czujesz potrzeby przynależności do grupy i wolisz pracować sama, to nikomu nie odmówiłaś nigdy pomocy. Inna sprawa, że stosunkowo rzadko kto po nią przychodzi – w końcu nie wydajesz się być orłem i dużo pracujesz, by być z siebie zadowoloną. Po SUMach z jakiegoś powodu skupiłaś się na przedmiotach, które do minimum ograniczają wykorzystanie różdżki.
Wolisz nadrabiać lekkim, nieobecnym uśmiechem, który zagadkowo kontrastuje z uważnymi oczami. Zupełnie, jakbyś widziała więcej, niż dajesz po sobie poznać. Wolisz usiąść obok samotnej osoby okupującej ławkę nad jeziorem i zapytać, czy zrobić jej zdjęcie. W międzyczasie poprawić jej nieco humor, pożartować z koła wróżbiarskiego, jakby dołączenie do niego było elementem bardzo skomplikowanej gry. Komuś na nosie.
Ale nawet w żartach nie opowiesz, jak czułaś się, gdy Scorpius dowiedział się, że Twoim boginem jest jego ojciec. I nie zamierzasz tłumaczyć się, dlaczego przerażeniem napawa Cię fakt, ż wieloletni przyjaciel Twojego ojca zdaje się widzieć znacznie więcej niż osoba, która Cię wychowała. Aż tak się nie odsłonisz i nie dopuścisz, by ktoś drążył niekomfortowe dla Ciebie tematy. Lubisz pełną kontrolę nad sytuacją – instynkt samozachowawczy przeważa u Ciebie nad jakimikolwiek innymi zdolnościami. Nawiązujesz bezpieczne dla Ciebie relacje, a jeśli staniesz twarzą w twarz z kimś bardziej niebezpiecznym, to staniesz na rzęsach, by mieć przewagę. Teoretycznie rozumiesz ludzkie zachowania, ale masz kosmiczny problem z odczytywaniem przekazów podprogowych. Flirt? Z czym to się je?
Jesteś istotą o uroczej buzi, ciężko pracujesz, dużo się uśmiechasz, średnio latasz na miotle – jesteś słodką Poppy. Chyba, że ktoś akurat przyjrzy Ci się za obiektywem aparatu. Pociemniałe oczy, zmarszczone brwi, niemalże wyrachowany uśmiech. Zaczynasz pomalutku wodzić człowieka za nos. Niby nic, a w wykalkulowany sposób przybiera na mocy tak, by wydłubać ze skorupy to, co akurat masz ochotę zobaczyć na zdjęciu. Złość. Samotność. Smutek. Euforię. Miłość. Wszystko, co boli. Zupełnie jakby wywołane przez Ciebie zdjęcia miały przejąć ból modela i cierpieć dalej samotnie w szufladzie. Wtedy nawet Twój głos schodzi ze zwyczajowej nuty. Kolejne ujęcia planujesz, niczym wprawny łowca, który odpowiednio wywabia zwierzynę z jaskini.
No wrzaśnij na mnie do cholery! Mam poczuć, że to moja wina!
Aparat wyciąga prawdę z człowieka, niezależnie po której stronie obiektywu stoi. Ale to przecież niemożliwe, byś pociągała za sznurki z taką wprawą, by oszukać rodzinę, własną różdżkę, tiarę przydziału i pół szkoły…. prawda, Persephone?
Czy czujesz już, jak moc, której nie możesz dać ujścia, wprost rozsadza Cię od środka?
Zapraszam do wątkowania! Chętnie przygarniemy trudniejsze wątki, od miłości do nienawiści albo odwrotnie, teatrzyki emocji, niesłodkie przyjaźnie, w grę wchodzi też nietrywialny romans. Lubię nutę spontaniczności i jeśli w ciągu rozgrywki Wasza postać zdecyduje się pojedynkować, zwyzywać, znielubić, zakochać się, namówić na coś niemoralnego, czy zdradzić moją postać, to tym ciekawiej, ja się nie obrażam - Pops po prostu zareaguje w zgodzie ze sobą. Potrzebujesz do powiązań? Chcesz coś ustalić - dawaj do nas! joasiaaadamczyk@gmail.com
Niestety nie mam na imię Joasia, ale za to chętnie popiszę po angielsku, więc jeśli chcesz spróbować to śmiało!
[Cześć, witaj już oficjalnie na blogu! Chwaliłam na mailu, ale pozwolę sobie pochwalić raz jeszcze! Poppy jest cudowna, ilekroć czytam kartę tym mocniej się zachwycam. Pops to trochę taki aniołek, trochę diabełek w owczej skórze – zobaczymy co z tego wyniknie. :D I zapomniałam jeszcze wspomnieć, że uwielbiam wplecenie Draco do tej historii, ciekawie a przede wszystkim smutno to brzmi.
OdpowiedzUsuńA tymczasem odpisałam na mailowe ustalenia. <3]
Axel
Błysk flesza jest jak krótki ból, który niesie się po ciele każdego fotografowanego i każdej fotografowanej. Później te odbitki prezentowane w gazetce szkolnej, walające się po korytarzach. Domorośli fotografowie z wbitą w głowę wizją na bycie artystami, szlag by ich trafił, ich szukanie piękna w świecie, który butwieje już u podstaw. I każda klasa ma swojego chłopca z aparatem, dziewczynę z polaroidem. Foty są lepsze i gorsze, prześwietlane podczas pierwszego roku, na ostatnim będąc majstersztykiem technicznym. I Keith o tym wie, ale nie szanuje. Tak jak nie szanował wszystkiego, co wychodziło poza codzienną praktyczność, naukowe zmagania i inne czynności nie powiązane z wiedzą a idiotyczną czułością do świata i ludzi.
OdpowiedzUsuńNa dworze mgła ścieli się jak kołdra, przebija mokra murawa i błotniste ślady butów innych uczniów. On idzie wolno, rozgląda się uważnie, przebijając biały płyn chorobliwie zdenerwowanym spojrzeniem. Jest mu zimno, bo wyszedł z przestrzeni ciepłego zamku na zewnątrz, od tak, bez szalika czy kurtki. Usłyszał, że Puchonka jest gdzieś właśnie tutaj, w tym swoim śmiesznym czepku i oczach za dużych jak na człowieka, jelenich niemal, bo i owiniętych długimi, ciemnymi rzęsami. I to chyba ten właśnie atrybut podobał mu się w niej najbardziej, ale też i irytował, bo wzrok miała tak głęboki, że dreszcze przechodziły go nawet wtedy, gdy dziewczyny nie było w pobliżu. Ale ta gdzieś się tutaj czai, bo jak robale po deszczu, tak wszyscy amatorzy fotografii wypełzli na zewnątrz. Bo mgła, bo magia, bo inne cholerstwo, którego nie rozumiał i zrozumieć nie chciał.
Próbuje wbić się w myśli takiego z aparatem, co to piękna zamiast w rzeczywistości szuka w zamkniętych na kilka sekund kadrach. Idzie przez błonia, buty wsiąkają w mokrą ziemię. I aż go nosi, bo chciałby je wytrzeć tu i teraz, ale nie może, bo przed nim jeszcze kawałek drogi. Klnie więc cicho, a z drugim przekleństwem czuje na sobie te duże oczy, te zwierzęce ślepia i za dreszczem idącym z ramion podąża ku źródłu. Widzi to stworzenie na chudych nogach, z wypiekami na policzkach i zębami haczącymi o dolną wargę. Jej włosy rozcapierzone od wilgoci, co sprowadza go do konkluzji, że wygląda tak samo. Przygładza więc własne kłaki, które wyplątały się zza uszu. Patrzą na siebie jak dwa szczeniaki ni to skore do zabawy, ni wystraszone własną obecnością.
— Poppy — zaczyna delikatnie, jak starszy brat chcący wytłumaczyć tej młodszej popełnione błędy.
Ale zacina się zapomniawszy co chce powiedzieć, a chce wiele, ale nie wie od czego zacząć. Zaczyna więc od ściągnięcia barków, wyostrzeniu spojrzenia, które z jej twarzy ześlizguje się na aparat trzymany przez dziewczę. Na nim też wilgotna powłoka jak na beznogiej larwie.
— Ty naprawdę masz na imię Poppy? — Ulatuje z niego całe zdenerwowanie na rzecz obojętnego rozkojarzenia. — Serio, Poppy?
Bo tak ją kojarzy, od Poppy właśnie. Bo tak nazywa ją co druga koleżanka i nauczyciel od Historii Magii. Potrząsa prawie niezauważalnie głową i wraca do tematu, bo nie po to do niej podszedł, nie po to brodził w błocie świeżo wypastowanymi butami, by dowiadywać się bzdur i na bzdurach tych polegać.
— Tom z Krukonów wspominał o zdjęciu. Ten wiesz, co też bawi się, to znaczy, fotografuje. — Krępuje się widocznie, bo wzrokiem ucieka ku drzewom za jej sylwetką, zaciska szczękę i oddycha głęboko, jakby to jakkolwiek pomagało (nie pomaga). — Moim, z biblioteki? Profilowym?
Ostatnie słowa wystrzeliwuje szybko, wracając ku niej ciętymi oczyma, ciemnymi źrenicami jak dwa kociołki. W nich buzuje pewna emocja, której sam nie jest pewien, bo i uległ cichej zachciance i pogoni za dziewczyną.
— Mógłbym je zobaczyć? — pyta.
K
[Cześć!
OdpowiedzUsuńPosłałam do Ciebie sówkę z pewną porpozycją. :)]
były Nott
[Taaaak, ja chcę mocno! Lecę sprawdzać <3]
Usuń[Ach, jak miło jest widzieć Poppy na głównej! To już tak oficjalnie mówię: dzień dobry, baw się tu z nami dobrze!
OdpowiedzUsuńKartę już chwaliłam, ale pochwalę znowu: Poppy to taka interesująca, skomplikowana postać, a sama karta pięknie napisana. To, że jest Puchonką i po przydziale najbardziej cieszyła ją myśl, że ma dormitorium obok kuchni – nigdy nie identyfikowałam się z żadną postacią bardziej. :') Super jest też widzieć kogoś, kto ani trochę nie wpisuje się w stereotypowego Puchona – Hufflepuff to mój absolutnie ukochany dom, i zawsze miło jest widzieć w nim tak ciekawe postacie. <3
Na maila odpisałam, już nie mogę się doczekać naszego wątku! Jestem pewna, że stworzysz tu z Poppy mnóstwo cudownych historii. <3]
Icarus
Poppy Nott was a vision.
OdpowiedzUsuńIcarus couldn’t remember a time when a pretty face and a pair of big, bright, brown eyes made him feel such a pull. The moment he heard the name “Nott, Persephone” during the sorting ceremony, he wanted to get closer. Get to know this fascinating creature with a beautiful mythological name a little more. Bask in her light for a while.
Enough said, his fascination wasn’t reciprocated. Icarus always considered himself a charming fellow – even without his veela powers – but Poppy Nott was unattainable. She was like a first winter breeze – cold, yet bringing relief after soaring hot summer; distant, yet so palpable on his skin. He didn’t think she realized this – didn’t think she was aware of how many times she rejected him over the years. Poppy didn’t seem able to fake obliviousness this convincing – and if she did, well, she was in for a surprise, because Icarus didn’t plan on giving up unless he actually heard her say that she wasn’t interested.
She was standing just next to the stairs now, leaning on the wall, her eyes looking at the ceiling where the entrance to the divination classroom was. In her hands she held her camera – like she always did – and was spinning it slowly in her fingers, a look of the highest focus on her face.
Icarus should feel bad about tearing her out from her thoughts – if he was a better man, he would.
But it’s been a long time since Icarus considered himself good.
“Hello, my beautiful, how are you this fine afternoon?” he asked, leaning on the wall right next to her; turned his head in her direction, brown meeting brown.
He knew she was waiting for the divination club to start; not many people decided to join, but Poppy was determined like no other. Why though – that was a secret Icarus couldn’t wait to unravel, solve it like a finest riddle, step by step. It didn’t matter that he looked desperate in his peers’ eyes, crushing the divination club meetings without ever joining them for real; it didn’t matter some people in his year liked to joke about his little obsession with Poppy Nott, finding it hilarious to watch; it didn’t matter that Poppy herself didn’t seem to appreciate the attention; what mattered was getting closer, touching what wasn’t meant to be touched, basking in her light for a little while longer.
Poppy Nott was a vision and he wished to never look away.
“So, what were you thinking about, hmm?” He smiled at her his most charming, flirtatious smile, messed up his hair a little. His appearance never seemed to affect her, but it wouldn’t hurt to try again.
“Wait, I know! You were wondering when you’ll have the pleasure of photographing me again. But don’t worry, Poppy, for you I’ll clear my calendar.” He winked at the end, smiled with his tongue between his teeth.
Poppy Nott never returned his flirting, but Icarus couldn’t help himself but try.
Icarus
[Cześć, patrząc na Twoją Poppy, nie sądziłam, że dziewczyny mogą być w jakikolwiek sposób do siebie podobne, a Twoja zdawała się być typową Puchonką — słodką i spokojną, fajnie, że po przeczytaniu karty jest w niej coś więcej. Przyznam, że jest to bardzo interesująca kreacja i jako autorka, która sama uwielbia gierki pomiędzy postaciami, chętnie stworzę coś nieoczywistego. Także czekam na maila od Ciebie i dziękuję za powitanie <3]
OdpowiedzUsuńCherry
— Poppy Nott powinna o tym wiedzieć.
OdpowiedzUsuńGłośne wibracje dziewczęcego śmiechu. Kilka niewybrednie wypowiedzianych, miłosnych teorii, przyjętych chętnie przez grono uśmiechniętych od ucha do ucha koleżanek.
— On się w niej kocha, jak nic! — akompaniament poruszonych słowami Puchonek niesie się ścianami korytarza w dręczącej katatonii. Dźwięki rozchodzą się leniwie, natrętnie, odbijają od kątów pomieszczenia i powracają do niego nasilone przez echo. Dziewczęta chichoczą nerwowo, jakby co najmniej to o nich mówiono. A on? Wzdycha bezgłośnie.
Podobne sensacje, prawdziwe czy nie, wolałby zachować w ukryciu żeber wraz z biciem serca. Zaraz jednak dociera do niego, że to już za późno. Plotka poszła w świat, a Darren, jako nadrzędny jej bohater, właśnie walczy epicko o zachowanie resztek nadszarpniętej dumy.
— To głupie — przerywa pogłoskę, bezwstydnie wypowiedzianą przez Gladys Howke.
Suchy trzask irytacji, udźwięczniony w tych kilku pojedynczych głoskach, burzy codzienną pozę - kłóci się z nieco zalęknionym, chłopięcym obliczem. Niemal bezbronnym, niezmiennie cichym. Łagodność charakteru nakazuje spokój, ale absurd chwili wyciąga charakter poza naturalny mu stan. Głos wydrąża drogę przez gardło. W obliczu tej niewygodnej mu plotki, nie potrafi milczeć.
— Obserwowanie kogoś totalnie nic nie znaczy. Nie bujam się w Poppy... — Imię dziewczyny w ustach Darrena brzmi dziwnie, wręcz obco. Choć zna pannę Nott z racji przynależnego Domu, nigdy nie miał okazji wypowiedzieć jej imienia na głos. Rodząca się potrzeba przemilczenia tematu zastyga jednak w konieczności obrony. Choć nie chce, musi się do plotki odnieść. Szybko poprawia się jednak w słowach, pomija cudzą tożsamości na rzecz pozostania tym obcym jej, starszym chłopcem z Hufflepuffu — W niej. Ani w ogóle w nikim.
Słowa skrępowania, spijane chciwie przez przyglądające mu się Puchonki, nikną w kielichu ich myśli, by chwilę później, przeprowadzone przez dziewczęcą naiwność, wylać się z czarki rozsądku. Nieważne, czy mają rację - one już tworzą w swoich głowach wizję romantycznego spotkania. Szczególnie gdy na nitce korytarza pojawia się ona - Persephone Nott. Zbliża się niechybnie w kierunku ołtarzyka plotek. Tym samym ściąga na Darrena fatum w postaci urzeczywistniającego się snu o wielkiej miłości widzianej oczami Gladys i jej popleczniczek.
Czy chce tego czy nie, cudze ręce decydują za niego. Wyrzucony bestialsko przed szereg staje tuż przed wspomnianą wcześniej „Poppy”.
Buntownicza rama wizerunku kruszy się wraz z agresywnym pchnięciem w plecy. Wstydliwa natura gasi bowiem jego bezpośredniość, a on wobec bliskości Jej twarzy nie ma bladego pojęcia, co mógłby powiedzieć. Zza pleców spogląda jeszcze na Gladys Hawke, nim decyduje się wrócić spojrzeniem do zdezorientowanej pewnie całą sytuacją Poppy.
— Gladys uważa, że za rzadko robisz zdjęcia Puchonom...
Jedno wielkie zażenowanie rośnie mu w trzewiach, gdy wypowiada te słowa. Gardzi kłamstwem, wyszukaną pozą i wymuszonym kontaktem. Gardzi wszystkim, co mieści się w teatralnych gestach i słowach. A jednak patrzy na nią z determinacją w oczach, w nadziei na to, że to wystarczy, by za jednym nic nieznaczącym zdaniem schować wstyd i niegasnącą chęć ucieczki.
Tak łatwo wyczytać sygnały gry pozorów wspak.
Poppy Nott powinna o tym wiedzieć. Najlepiej ze wszystkich.
[Pozwoliłam sobie na wątek bez zapowiedzi. Masz absolutne prawo go zignorować, choć nie ukrywam, że ciekawa jestem reakcji Poppy.]
Darren Craft
[Witam się cieplutko! I najmocniej przepraszam za opóźnienie, trochę jestem w niedoczasie ostatnio :)
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że wszystkie komplementy na temat Twojej uroczej Poppy zostały zawarte w komentarzach powyżej, więc nie pozostaje mi nic innego, jak tylko się pod nimi podpisać.
Natomiast jeśli chodzi o wątek — jestem zdecydowanie na tak! Czy masz jakąś konkretną wizję albo wątkowe marzenie, które wraz z Aurorą (bądź Dominique Weasley, która zjawi się w Hogwarcie już niedługo) mogłabym spełnić?]
Aurora
Chciałby być przy niej tak pewny jak jest przy innych duszach. Tych zwykłych i standardowych, schowanych w za dużych szatach, bardzo przyziemnych i kumulujących swą energię na prostych czynnościach jak Quidditch. (Banalną zabawa, która była czysto techniczną rozgrywką). Ale patrząc w te duże, dziewczęce oczy, choć bardziej — zerkając na nie od czasu do czasu, ma wrażenie, że jej ośle spojrzenie, dla niego zbyt mądre, zbyt dorosłe, po prostu zbyt, widzi więcej. I zaśmiałby się, gdyby powiedziano, że wróżbiarskie zdolności kogokolwiek, łącznie z profesorką w nich się specjalizującą, jakkolwiek go obchodzą. To co uwierało najbardziej miało związek z możliwością przejrzenia jego zgrabnie dobranej otoczki. Jego wygładzonych ciuchów, beznamiętnego wyrazu twarzy, słów opuszczanych na pergamin w precyzyjny i przemyślany sposób.
OdpowiedzUsuńPrycha. Cholerne „czemu” odbija się jak wkurwiająca mantra, jak matka kręcąca po salonie w jednym ze swoich maniakalnych epizodów, jak on sam w zapętlających się myślach. I nawet otwiera usta by wychuchać z nich zbywające zdanie, ale zaraz je zamyka, naprostowuje ciało jak strzała na naciągniętej cięciwie.
— Interesuje — mówi w swym bezruchu ze spojrzeniem przeszywającym to jej, albo raczej próbującym dorównać dziewczęcym oczom, szklistym i przejrzystym jak nienaruszona tafla wody.
Tak samo połyka jej słowa o byciu miłym. Kolejny cios celnie zadany, zaraz pod żebro, które gnie się pod niewygodą jej spostrzegawczości. Memla usłyszane słowa jak cukierka. Sprowokowany ma ochotę spuścić z tonu i rzeczywiście poddać się nastoletniej pyskówce, bo go dorosłość Poppy denerwuje w sposób, w który denerwują zbyt natarczywe dłonie sięgające jego ciałua Zbyt to wszystko dotykalne, zbyt czujne i wnikliwe.
Odbiera zdjęcie z dreszczem ciągnącym się po łopatkach. Sam nie wie, skąd ta niewygoda. Czy to z powodu osiadającej na przedramionach mgły, czy strachu przed zobaczeniem odbitki. I spogląda na zdjęcie z chwiejnym zdenerwowaniem. W międzyczasie łapie wzrokiem gładkie palce dziewczęcia, niemal senne, z równie enigmatycznym gestem co ona sama przekazujące fotografię. I ma rację, na mało ruchliwym zdjęciu, na którym jedynie oddycha głęboko i przechyla głowę na lewą stronę, wciąż utrzymuje swą fasadowość, wciąż jest jak ta niezdobyta, zamkowa wieża. Wzrokiem z własnej sylwetki ucieka ku łagodnej twarzy dziewczęcia.
— Myślałem, że mam ciekawszy profil — uśmiecha się ku niej porozumiewawczo starając się załagodzić pierwsze wrażenie; za jej zgodą chowa fotografię do swojej torby i kończy krótkim: — Dzięki.
Przestępuje z nogi na nogę, z jednej myśli na drugą i rozluźnia się jak kociak na słońcu. Niemal widocznie spadają z jego barków ciężary tej rozmowy, tej plotki, która była niepotrzebnym problemem.
— Byłbym wdzięczny, jakbyś na nic nie polowała — mówi tym razem ostro i dziwnie stanowczo w kontraście do użytych słów; ich miękkie znaczenie gubi się w agresywnie zaciskanej szczęce. — Nie wiem, kto dał wam prawo na brylowanie po tej szkole i łapanie obcych wizerunków.
Krzyżuje dłonie na piersi. Po nagłym zdenerwowaniu, które schodzi po jego ciele ku ziemi, pozostaje nieprzyjemny chłód. Gardło automatycznie ciąży i kaszel tli się już gdzieś na poziomie płuc. Odkrztusza wypowiedziane zdanie, spogląda gdzieś za sylwetkę Poppu, ku majaczącym murom Hogwartu.
— Masz inne zdjęcia? — pyta ją zamyślony, błądząc spojrzeniem po kolejnych poziomach szkoły; oczy zatrzymuje na jednym z okien będącym częścią pomieszczenia, w którym odbywają się zajęcia z Zaklęć i Uroków. — Mógłbym je zobaczyć? Te udane i nie.
K
Ostrze prawdy niemal zaostrza darrenowski język. Mimo tego słowa grzęzną w gardle. Wstrzymany dech zaognionych myśli zalega ściśle wewnątrz organów, nie chcąc ujść do świata. Cichość osnuwa dymem tajemnicy ścianki płuc i rozdmuchuje nieprzyjemnie wszystkie, nawet najdrobniejsze tkanki, nie pozostawiając miejsca na impulsy. W jednej sekundzie, w milczącym zdławieniu ducha, zatrzymuje ogień temperamentu, gasząc pierwotną chęć do wyrażenia myśli wprost. Pozostaje tylko lekkie drżenie ręki, w czas schowanej do kieszeni przed cudzym wzrokiem i przelotny grymas, schowany za ciężkim westchnieniem, gdy dziewczyna staje w jego obronie.
OdpowiedzUsuńZupełnie nie tego od niej oczekuje.
Skrawki dumy rozerwane w szwach rozsupłują się naprędce, obnażając słabość. Pewnego rodzaju przywarę, która nakazuje mu grać wedle tłumu. Coś, czego sam w sobie nie znosi.
A mógł po prostu odejść. Odmówić gry w tym quasi-romantycznym teatrzyku. Nie powiedzieć nic, wyminąć Poppy i pozostawić temat w niedopowiedzeniu. Zamiast tego nie tylko został przed nią, ale również niechybnie wepchnął ją do samego centrum plotek. Między żerującą na cudzym skrępowaniu Gladys, a głodnym sensacji zbiorowiskiem oczu. Nie jest z tego specjalnie zadowolony.
— Nie musisz stawać między Scyllą a Charybdą. To nie Twoja “walka” — rzuca cicho, przesuwając wolno spojrzeniem wzdłuż idealnie wyprasowanego kołnierzyka koszuli tuż pod brodą Poppy. Towarzyszy mu przy tym nieodłączne wrażenie, jakoby robił to nie pierwszy i nie ostatni jeszcze raz. Jakby sama posągowość jej odzienia skłaniała do kolejnych uważnych oględzin.
W poszukiwaniu wzorca czy w poszukiwaniu skaz? Jedno z dwóch musiało stać się kwintesencją wizerunku panny Nott.
— Persephone… — zaczyna łagodnie, chcąc odmówić.
Ręka pod ramieniem jest szybsza. Otula przyjemnym ciepłem i parzy zdecydowaniem skórę Darrena, muska przedsionek duszy i dotyka gorących od emocji żył, pewnie oraz mocno tchnąc w nie życie, a także odrobinę nadziei. Nadziei na normalny, zdrowy kontakt. Bez dziewczęcych fantazji i głupich plotek. Bez utkanych w naiwności słów, które zwykle zaszywają poła kontaktu. Słowa takie – ulotne i niestałe – są tak charakterystyczne dla damskiej części Hogwartu, że niemal już stanowią normę.
A jednak. Nie dla niej. Słowa takie są bowiem tak do niej, do Nottówny, niepodobne. Jakby ulepiona z innej gliny, rzucała kamieniem bezpośredniości, a nie miękką otuliną rodem z romantycznych opowieści.
— Niech będzie.
Godzi się niespodziewanie, dając się zaciągnąć w najdalszy z kątów korytarza, gdzie w końcu, po kilku minutach niespiesznej przechadzki, pozostają sami. Między nimi zalega jedynie ciężkie od kurzu powietrze i szelest poruszających się w tle, mnogich postaci. To lokatorzy Hogwartu, zamknięci w ruchomych portretach, przemierzają ramy obrazu. Tymczasem Darren i Poppy, mniej energicznie, pokonują kolejne metry, dzieląc ze sobą pas wspólnej przestrzeni.
Przez chwilę w absolutnym milczeniu, idą ręka w rękę, nim decyduje się na słowa wyjaśnienia:
— Nie jestem dobry w mijaniu się z prawdą, więc powiem wprost: Gladys ubzdurała sobie, że jestem w Tobie zakochany. O ile mi wiadomo, jedyna miłość do Nottów, jakiej doświadczam, to ta wyrażana publicznie przez Twojego brata do samego siebie. O inną zresztą nie proszę.
Wzrusza ramionami, dopiero teraz tak naprawdę wyswobadzając rękę spod jej smukłych palców. Sam nie wie, czemu zajęło mu to tak długo. Skłamałby jednak, gdyby powiedział, że nie było to w jakiś sposób satysfakcjonujące. Podtrzymywanie tej całej szopki w imię “utarcia” nosa pannie Howke.
— Co teraz? — pyta krótko, konkretnie.
Staje przy pomniku jednookiej wiedźmy, zagryzając lekko wargę.
[Nie zwróciłam uwagi na żadne Twoje błędy. Co więcej, jestem pewna, że nawet jeśli wystąpiły, to sama mam ich dużo więcej.]
Darren Craft
[Dziękuję pięknie; to mój powrót na łono bloggosfery. Nie pamiętam czy byłam na tym blogu, aczkolwiek mogło mi to umknąć, pamięć mam ulotną. ;)
OdpowiedzUsuńPodsumowując: dwa wulkany przed erupcją. Kiedy dojdzie do wybuchu? - pytanie za dziesięć punktów.
Everton jest kolekcjonerem rozczarowań, aczkolwiek w większości przypadków funduje je sobie na własne życzenie, przez swoje lekkomyślne, podejmowane pod wpływem impulsu decyzje, wobec tego przykrego faktu takie szkolenie niewątpliwie byłoby mu na rękę. Niestety nie częstuje uczniów jointami. Żeby porwać się na taką szczyptę szaleństwa, Poppy musiałaby wyciągnąć mu wszystkie argumenty z ręki. ;)]
F. Everton
[Na wstępie przyznam, że zaglądałam w kartę Poppy z wielkim zainteresowaniem, zaintrygowana jej zdjęciem i historią. Przyznam, że nigdy jakoś nie przeszło mi przez myśl, że znajdę Nottównę wśród Puchonów! A tu takie zaskoczenie ;) I to na duży plus, bo Poppy jest niezwykle intrygująca! Czytając kartę, nie mogłam się oderwać. Świetnie poprowadzona i napisana w bardzo przyjemny sposób. Cudo!
OdpowiedzUsuńJestem przekonana, że między naszymi paniami musiałaby się zawiązać przez te kilka lat jakaś konkretna relacja! Poppy z całą pewnością miała możliwość, ot choćby obserwować jak moja szalona baba kombinuje po nocach z tuszami do tatuażu ^^ Plus myślę, że Melinda nie pogardziłaby, gdyby koleżanka z dormitorium zgodziła się czasem porobić zdjęcia jej dziełom ;)
Ja na wątek bardzo chętna! Nie mam pomysłu na konkretny wątek na ten moment, jakbyś coś miała, rzucaj śmiało! Jesteśmy otwarte na naprawdę niemal wszystko.]
Melinda Wood
[Dziękuję za powitanie i o kurczaczki, nie widziałam nawet, że Poppy również zdjęciami się zajmuje, jak przeglądałam sobie zakładki z zajęciami dodatkowymi. Czyli wychodzi na to, że szkolna ciemnia, jednak taka nieuczęszczana nie jest, jak mi się wydawało. Podstawa do wątku na pewno by to jakaś była, tylko że boję się teraz, że sobie nazbierałam już i tak za dużą ich ilość, a nie chciałabym się wypalić za szybko z chęci do pisania przy zbyt dużym nakładzie pracy, więc bym się chętnie odezwała, jak się sytuacja ustabilizuje i już będę wiedziała co z kim działam konkretnie i ile mi to czasu będzie zżerać. Jeśli starczy sił, to na pewno wpadnę do Poppy i może już z czymś konkretniejszym nawet :> ]
OdpowiedzUsuńValentine
[Cześć, Poppy! Komentarz u Ciebie zamyka moją kolejkę pożegnań. Myślę, że to nawet całkiem fajnie skończyć pod kartą tak interesującej postaci. Nie pisałam o tym na starcie, bo dałam się porwać fabule, ale niewątpliwie Persephone jest jednym z moich ulubieńców tu na blogu. Trudno się w niej nie zakochać, a jeszcze trudniej się odkochać. Jakoś tak w głowie tęskno będzie za tak pięknie zbudowaną kreacją. Dziękuję za grę, życzę samych owocnych wątków i mam nadzieję, że wybaczysz mi przerwany wątek. Za chwilkę poślę Ci też malutką sówkę na maila. Trzymaj się, panno Nott!]
OdpowiedzUsuńDarren & Finn
[Witam się i ja! Dziękuję serdecznie za miłe powitanie.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że możemy tutaj z kimś po angielsku ♥ Panna Nott przypadła nam obu do gustu. Bardzo chętnie oddam Baskerville'a na modela, napisz tylko gdzie i kiedy go postawić. Nie wiem, jaka sceneria dla Poppy będzie najbardziej brzydka.]
S.B
[Cześć, dziękuję za powitania – i to, które pożarł pazerny, wredny blogger i to, które miałam przyjemność przeczytać pod kartą Victora. <3 Ten mój Krukon wzbudza właśnie trochę takie uczucia, chociaż on najchętniej obdarzyłby odpowiednim spojrzeniem każdego, kto okazałby mu jakiekolwiek współczucie czy litość. Chociaż u Victora wszystko jest pokomplikowane i nie jest takie oczywiste jakby się wydawało, nawet jego samobójcza próba. Ale to chyba tak samo jak u Poppy! Bardzo ciekawi mnie twoja urocza panna i bardzo chętnie coś wspólnie popiszę. <3
OdpowiedzUsuńPoppy faktycznie mogłaby na swój sposób obdarzyć Victora swoim instynktem obronnym, on natomiast mógłby czasem pomóc jej w lekcjach. Ale nie lubię, gdy jest tak prosto – potrzebne są dodatkowe komplikacje. Victor mógłby doświadczyć wizji dotyczącej Poppy i może to co zobaczył jakoś wpłynęłoby na to jak by na nią patrzył? On zazwyczaj nie dzieli się przepowiedniami, będąc zdania, że i tak nic się nie da zmienić, ale może tutaj zrobiłby wyjątek? Albo nie, Poppy mogłaby odnaleźć notatnik z wierszami Victora i tam odnaleźć wiersz dotyczący niej samej. Panna Nott mogłaby być też tą, która odnalazłaby Krukona właśnie próbującego odebrać sobie życie – ale do Ciebie należy decyzja, czy chcesz Poppy obarczać takim brzemieniem. Victor też pewnie byłby niezłym wyzwaniem dla Poppy do fotografowania – w końcu niewielu jest tak wypranych z emocji jak on.]
Victor Averne
[ Dziękuję za powitanie i miłe słowa u Lily :D
OdpowiedzUsuńTak to prawdę, też tak odbieram takie postaci jak ona, są trochę jak pusta kartka, którą pomału i dowolnie można zapełnić. Dlatego to dla mnie mały eksperyment, bo za zwyczaj tworzę postaci bardziej doświadczone przez życie i starsze :)
Twoja Poppy natomiast jest niesamowicie ciekawą postacią, wręcz intrygującą! Chętnie przekonała bym się jaka jest rzeczywiście :D Pomyślę nad wątkiem, bo na tą chwilę nie mam pojęcia jak tu połączyć te nasze kobitki :D ]
Lily
[Posłałam sówkę zgodnie z twoją małą prośbą ♥]
OdpowiedzUsuńS.B
[Sooo.... This is interesting :D
OdpowiedzUsuń"iektórzy pomyśleli pewnie, że lubisz rozgłos. A Ty najprawdopodobniej myślałaś wtedy o tym, że właśnie trafiłaś do domu, który ma najbliżej do kuchni." -> no śmiechłam xD
Wracam sobie po przerwie, takim trochę dryfowaniu i odkrywam postać, która ma niesamowicie dużo wspólnego z moją Effy (a przynajmniej mnie się tak wydaje). Jeśli byłaby chęć, to bym porwała na wątek, może być po angielsku, jeśli to miałoby przekonać :D Ja się w Poppy zakochałam, podejrzewam, że Effy też :P trochę mi świtają w głowie pomysły, ale wszystko do dopracowania ;)
Take care <3]
Effy
[To cudownie, że wymyśliłaś dla naszej dwójki dodatkowe komplikacje, jestem przekonana, że będą wspaniałe. Dla nas, dla Pops i Victora może nieco mniej, ale i tak połączenie ich w wątku będzie złotem. Będę cierpliwie czekała na maila. <3
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że w Sylwestra bawiłaś się wybornie, niech 2022 będzie dobrym rokiem dla nas wszystkich. <3]
Victor