KP

"Siebie nie rozumiem, gdy mam przed sobą pustkę.
W Tobie rozpoznaje się, jesteś moim lustrem.
Czy jak opuszczę Cię, będzie mnie tu trochę mniej?
I czy jak zostanę sam, nie rozerwie mi się świat(...)"



~ Elisa Finnigan ~

Gryffindor || VII rok || Ścigająca || czarownica półkrwi | Różdżka: 10,5 cala, leszczyna, włos z ogona jednorożca || ciche zamiłowanie do zielarstwa || Zakątek, Little Lile,  Irlandia | kotka Casia | córka Seamusa Finnigana | silnie związana z ojcem | Bogin: złamana miotła |  Patronus: twierdzi, że go nie ma | Elisa, nie Ellie | wyrzucona z Klubu Pojedynków | brak sprecyzowanych planów na przyszłość 


Na pierwszy rzut oka mogło wydawać się, że miała wszystko, czego potrzebowała. Wszystko - wystarczające, choć ograniczające się do małego ogródka, kilku donic z ziołami i starego, skrzypiącego łóżka w jej rodzinnym domu. Mały, prywatny wszechświat wydawał się dużo prostszy do opanowania niż ten, o którego istnieniu zdawała się zapominać. Nad wyraz często. Tak było przecież wygodniej. Życie w zgodzie z ułudą, że bycie gdzieś pomiędzy jest tą bezpieczniejszą opcją. Zawsze niewystarczająco bystra, szybka, ładna. Nigdy zbyt wolna, głośna, pewna.  Zbyt dobra, by wyrzucić ją z drużyny, za słaba, by realnie przyczynić się do jej wygranej. Za miła, by uznać ją za niewartą poznania; zbyt zamknięta, by szukać w niej przyjaciela. Zawsze gdzieś pośrodku. Zawieszona w połowie drogi. Im bliżej końca, tym dalej od prawdy. Od tego, co ukrywała tylko w swojej głowie. W głowie pełnej irracjonalnych, dla niektórych, pomysłów. Jak ten, by pewnego dnia zaszyć się gdzieś na końcu świata i raz na zawsze zapomnieć o istnieniu kawałka drewna umożliwiającego tworzenie cudów i koszmarów. Ile zła mogło wyrządzić piękno

Tak naprawdę Elisa miała bardzo prosty plan. W niedalekiej przyszłości zamierzała jedynie zranić kilka osób, w tym również samą siebie, i ostatni raz udowodnić, że była jedyną osobą, która mogła decydować o jej życiu. Nie przypuszczała jednak, jak trudno będzie jej pamiętać o tym, jaka była naprawdę, gdy od tak dawna nie wychodziła już z wybranej przez siebie roli. Anonimowość była wygodą, z której nie tak łatwo było przecież zrezygnować. A świat nigdy nie miał usłyszeć o Elisie Finnigan. To nie mogło się zmienić. Wiedziała to od chwili, gdy po raz pierwszy usłyszała żartobliwe prośby o wysadzenie w powietrze jednej z sal w Hogwarcie. Rodzinne współzależności. Osoby, którym dała się poznać tak naprawdę, można zliczyć na palcach jednej dłoni. Tych, które zasłużyły sobie na jej zaufanie było jeszcze mniej. Biorąc pod uwagę wszelkie okoliczności, nie wydawało się to aż tak trudne. Wystarczyło jedynie pamiętać o kilku podstawowych zasadach, do których aktualnie sprowadziła swój świat. Trzymać się w bezpiecznej odległości od kłopotów, ale też sukcesów. Odwracać wzrok wtedy, gdy stawała się świadkiem czegoś, czego nie chciała być częścią. Ukrywać, że jedyną prawdziwą przyjemnością, za którą zatęskni, będzie latanie na miotle. Odmawiać lub zgadzać się w sytuacjach ku temu niewskazanych. Milczeć, gdy pytali, odzywać się, gdy nikt tego nie oczekiwał. Zgubić trzy książki z biblioteki, zaliczyć dwa szlabany i po prostu przetrwać. Jeszcze trochę, dla taty, jeszcze jeden rok.

Tam, gdzie przez sześć lat ani razu nie poczuła się mile widzianą... 

______________________________

Hej, wracamy. Do trzech (w tym przypadku mam nadzieję, że do dwóch) razy sztuka :)
Na zdjęciu cudna Bianca Comparato, a w cytacie Kwiat Jabłoni - Nie ma mnie.
Lubię szalone rzeczy, zwroty akcji ale spokojnym i/lub smutnym wątkiem też nie pogardzę. 
Od razu też lojalnie uprzedzam, że damsko-damskie mi nie idą, mimo moich wielokrotnych prób.
Twórzmy <3  || Wątki:  0/3
w razie potrzeby: jestemczymnieniema@gmail.com


3 komentarze:

  1. [ Tę pannę też już tu chyba widziałam… :) I w dodatku kolejna osóbka związana z quidditchem, jak cudnie! Muszę przyznać, że po córce Seamusa Finnigana również zapewne spodziewałabym się pewnych wybuchowych upodobań, co zapewne jest z mojej strony przeokropnym stereotypowaniem… Szkoda tylko, że z karty bije taka melancholia, podczas gdy w mojej ocenie Elisa ze swoim niewyróżnianiem się (nawet jeżeli tylko w swojej własnej ocenie) jest postacią bardzo realistyczną, prawdziwą. Nie porywam na wątek, bo jedyne co bym mogła zaoferować to coś związanego z quidditchem (a już na pewno dziś, po wyjątkowo męczącym dniu wypierającym z resztek weny), a widzę że limit ciasny. Chyba że masz chęć i pomysły, to wtedy z ogromną chęcią! Nie przedłużając, witam serdecznie na blogu i obyście zostały z nami jak najdłużej :) ]

    Jasper Rosier

    OdpowiedzUsuń
  2. [O matko, jaka ciekawa kreacja! Sama jestem cichą wielbicielką Finnigana i kiedyś podejmowałam się prób prowadzenia jego potomków (de facto samych potomkiń!)... z różnymi efektami. Elisa jest niezwykle interesującą postacią, boleśnie prawdziwą i ludzką w tym trwaniu "pomiędzy". Jestem niezwykle ciekawa, co się dzieje pod tą jej ciemną czupryną, ale z wątkiem nie będę się wciskać, skoro damsko-damskie nie wchodzą w grę ;) Ale wiedz, że Melinda nie przepuści łatwo rzuconego kafla, jeśli kiedyś w wątku trafiłby Ci się mecz między Gryfonami a Puchonami ;p
    Weny, czasu i ciekawych wątków!]

    Melinda Wood

    OdpowiedzUsuń
  3. [Cześć! Miło widzieć, że na Hogwart wracają dawne postacie :)

    Przybywam na szybko, przywitać Elisę, która wydaje się bardzo ciekawą osobą, życzyć morza weny i pomysłów, bo to najważniejsze :D]
    Maeve

    OdpowiedzUsuń