Better late than never



Artur Kilian Moir
The rest is silence
Jeśli sądzisz, że zawodzi cię wzrok, to najprawdopodobniej jesteś świadkiem nauczycielskiej rozgrywki w mugolskie karty na czele, której stoi sam Arthur w akompaniamencie uczniowskiego dopingu, zgarniając finalnie kolejne zwycięstwo na swe konto. Istnieje również prawdopodobieństwo, że przeżywasz swój pierwszy rok w Hogwarcie i nie wszystko, to, co dla starszych uczniów jest normalne, dla ciebie również stanowi pewnego rodzaju konwencjonalny widok. Jeśli nigdy nie słyszałeś kim jest Artur Moir, to albo właśnie obudziłeś się z naprawdę długiego snu, albo brak ci umiejętności dobrej zabawy w granicach zdrowego rozsądku oraz dobrego smaku. Sylwetka Walijczyka ulega znacznej zmianie pomiędzy tym, co dzieje się podczas wymagających zajęć oraz pomiędzy tym, co wykracza poza lekcyjną salę. Bardzo konsekwentnie podchodzi do podejmowanych przez siebie decyzji. Choć jego życie nigdy nie rozwinęło się w kierunku udanego związku, co niesie pewien rodzaj stabilizacji, której poniekąd mężczyzna pragnie, to posiada umiejętność odnalezienia wewnętrznej satysfakcji i motywacji w zupełnie innym źródle życia codziennego. Często bywa w bibliotece, zaraz po ukończonych zajęciach, wertując coraz to nowsze, zakurzone księgi. Rzadko jednak udaje się na spacery po zamku, czy okolicy po zapadnięciu zmroku. Szwankujący wzrok będący skutkiem jednego z działań za czasów kariery łamacza zaklęć, coraz częściej uprzykrza mu codzienne funkcjonowanie. Jako nieliczny z nauczycieli śmiało i głośno dopinguje uczniów swojego domu, podczas meczy Qudditcha. Stanowi totalne przeciwieństwo starszego brata, jednak jeśli staraliby się ze wszystkich sił, wyprzeć się swego pokrewieństwa, to w tej materii nie mają nawet najmniejszych szans.
20 LISTOPADA 1991 /  NAUCZYCIEL HISTORII MAGII  /  GRYFON  /  GIĘTKA, 12 CALI, PIÓRO Z OGONA GROMOPTAKA, AKACJA / PATRONUSEM SOWA/BOGINEM INFERIUS / STRAŻNIK TAJEMNICY / NIGHT / CZĘSTE MIGRENY I KŁOPOTY ZE WZROKIEM / BYŁY ŁAMACZ ZAKLĘĆ DZIAŁAJĄCY NA USŁUGACH MINISTERSTWA JAK I BANKU GRINGOTTA / WSPÓŁAUTOR TRZECH PORADNIKÓW DLA POCZĄTKUJĄCYCH ŁAMACZY ZAKLĘĆ / ZAPRZYJAŹNIONY Z JEDNYM Z HOGWARCKICH SKRZATÓW /  OPIEKUN GRYFFINDORU

Hej :) Zapraszam ponownie na wątki oraz powiązania :) Fc: Antnoni Porowski
Źródło kodu

4 komentarze:

  1. [Witam młodszego braciszka na blogu, życząc udanej zabawy i weny :)
    Odpis postaram się przesłać do niedzieli; ew., gdy wrócę z urlopu.
    Baw się dobrze!]

    OdpowiedzUsuń
  2. Nowy rok szkolny dopiero się zaczął, a Anastasia wciąż myślami wracała do tegorocznych wakacji. Uwielbiała przebywać w Hogwarcie, ale tak na dobrą sprawę wcale nie chciałaby, żeby wakacje się kończyły. Nie było siły, która zatrzymałaby ją w Anglii na całe dwa miesiące. Nigdy nie była typem domatora, który chętnie siedziałby na tyłku. W dodatku roznosiła ją energia, która od dłuższego czasu się pojawiała i nie wiedziała zbytnio, jak ma ją spożytkować, aby nie chodzić wiecznie nakręcona. Cieszyła się jednak, gdy mogła przechadzać się na nowo szkolnymi korytarzami, widziała znajome twarze profesorów, niektórzy z nich jeszcze ją uczyli i chyba nadal się nie przyzwyczaiła do tego, że jest z nimi na równi. Miło było widzieć również uczniów, tych nowych jak i tych, którzy już podczas jej stażu, a nawet i gdy sama była tu uczennicą, już byli obecni. Było po prostu dobrze być z powrotem w miejscu, które bez cienia zawahania mogła nazywać domem. Wspomnienia mimowolnie wracały, jak bardzo czasem nie chciała wstawać na zajęcia, jak marudziła na samą myśl o zajęciach z obrony przed czarną magią, jak w ciągu roku szkolnego myślami była daleko, a wolałaby przechadzać się uliczkami Rzymu, Paryża czy Moskwy, byle nie być tut. Teraz była szczęśliwa, że po części może na nowo przeżywać to wszystko.
    Cały ranek miała w zasadzie ręce pełne roboty, a raczej jej unikała chodząc z kąta w kąt. Dopiero zaczynał się nowy rok i nikt jeszcze nic tak na dobrą sprawę nie ogarniał. Ale to nie było najważniejsze, bo już zaraz znowu miała znaleźć się w Sali z uczniami, na samą myśl czuła ekscytację. Z lekkim uśmiechem nacisnęła klamkę od drzwi i pchnęła je przed siebie, były ciężkie, ale nie oczekiwała niczego innego. Po wejściu do środka oczom ukazał się znajomy pokój ze znajomymi rzeczami. Raczej nic się tu nie zmieniło od czasu, gdy była tutaj po raz ostatni. Po kilku sekundach zauważyła też męską sylwetkę stojącą przy oknie, na co uśmiechnęła się nieco szerzej. Zamknęła za sobą drzwi, czując się w takich chwilach naprawdę jak dzieciak, który chowa się po kątach przed srogim spojrzeniem ojca.
    — Dobry wieczór — przywitała się podchodząc do mężczyzny i obejmując go od tyłu, wtulając się jednocześnie w plecy. To był długi, nieco męczący dzień i zwyczajnie cieszyła się mogąc w końcu złapać trochę oddechu i odpocząć. — Nie przeszkadzam, prawda?
    Wolała się upewnić, że nie wpadła nie w czasie. Lub co gorsza, że nie oczekiwał towarzystwa, które mogło się w każdej chwili pojawić. O tym chyba raczej wiedziała by wcześniej, jednak nigdy tak naprawdę nie szkodziło się zapytać wcześniej.

    będzie lepiej, obiecuję ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. [Cześć! Przychodzę do Artura, bo naprawdę ujęła mnie za serce jego posada opiekuna Gryfonów, a do opiekunów tegoż domu mam szczególny sentyment, zwłaszcza, kiedy moi chłopcy mogą być wrzodami na zadniej części ciała. To co? Piszesz się na psucie krwi Arturowi?]

    Forsythe

    OdpowiedzUsuń
  4. Anastasia miała cichą nadzieję, że nikt dziś nie będzie chciał nic od niej ani od Artura. Oczywiście zdawała sobie sprawę, że on jako opiekun jednego z domów mógł być wezwany w każdej chwili, gdyby coś się wydarzyło, jednak miała nadzieję, że chociaż na ten jeden wieczór Gryfoni okażą się być spokojni i nie zdarzą się żadne problemy, które wymagałyby obecności mężczyzny. Jakby ktoś jej powiedział, że wracając tutaj straci całkowicie głowę dla młodego nauczyciela historii magii to by tę osobę wyśmiała. Nie miała w głowie romantycznych historii, związków, a tymczasem wracając tutaj całkowicie przepadła. Dla tego uśmiechu, słów, którymi ją raczył, dla ciepłych objęć. Rozumiał ją doskonale, czuła się w jego towarzystwie dobrze i nie zamieniłaby go na nikogo innego, choć z jednej strony miała w głowie, że być może to niewłaściwe. W końcu różnica wieku, w dodatku był jej mentorem, jeśli chodziło o pracę i nie wszyscy mogli na to spoglądać przychylnym okiem, ale tak na dobrą sprawę to nie mogła się tymi ludźmi zbyt mocno przejąć. Chciała po prostu być z nim i nic jej nie mogło przed tym powstrzymać. Po całym dniu gorący prysznic, w dodatku w takim towarzystwie okazał się być tym, czego potrzebowała najbardziej. Po kąpieli rozczesała jedynie włosy zostawiając je rozpuszczone do wyschnięcia,
    Przyglądała mu się z delikatnym uśmiechem, zastanawiając jak w zasadzie udało się jej złapać takiego faceta. W końcu na dobrą sprawę wcale tak bardzo się nie wyróżniała, nie była nawet aż tak bardzo uzdolnioną czarownicą, były o wiele lepsze od niej. A coś sprawiło, że Artur spojrzał właśnie na nią.
    — Ja się już domyślam, co ty masz na myśli — odparła, a jej uśmiech znacznie się poszerzył. Przylgnęła bliżej do mężczyzny, palcami przeczesując jego mokre włosy. Usadowiła się wygodnie na jego kolanach, po chwili odwzajemniając pocałunek. Przesunęła dłońmi po jego ramionach, zsuwając je na tors i lekko popychając go do tyłu. Na kolejny dzień na pewno będą oboje zmęczeni, ale za to zadowoleni, a to liczyło się chyba nawet bardziej. — W takim razie mamy dla siebie bardzo, bardzo dużo czasu — zauważyła podnosząc na niego wzrok. Uśmiech praktycznie nie schodził jej z twarzy, była po prostu szczęśliwa i ciężko byłoby o to, aby się nie uśmiechnęła, gdy z nim była.

    Ana

    OdpowiedzUsuń