Reggie Harrington
Reggie tak naprawdę nikomu się nie przyznaje, że jego pełne imię to Reginad Donald Harrington i tylko mama go tak nazywa, kiedy dowiaduje się, że znowu nie nauczył się czegoś na zajęcia albo zapomniał posprzątać po tym, jak dziesięć razy go upominała. Wszystkim zawsze przedstawia się skrótem i uparcie wierzy, że ludzie nigdy nie dowiedzą się o jego drugim imieniu, które sprawia, że ma ochotę zapaść się pod ziemię. Jest synem czarownicy i zwykłego londyńskiego bankowca, w dzieciństwie uważał mamę za o wiele fajniejszą od ojca. W końcu potrafiła rzeczy, o których zwykli ludzie mogli tylko pomarzyć. Niecierpliwie wyczekiwał na swój list z Hogwartu, o którym zawsze przed snem opowiadała mu mama. Jedenaste urodziny były tymi najlepszymi, od rana wypatrywał sowy z listem w dziobie. Z dumą chodził po ulicy Pokątnej, gdy nadszedł czas kupowania przyborów szkolnych. Podczas zakupów obserwował równie podekscytowanych pierwszoklasistów, którzy podobnie jak on dopiero mieli zaczynać swoją przygodę w szkole magii. Nie wykazywał większego zainteresowania Quiddichem jako gracz, ale za to komentowanie rozgrywek wychodziło mu świetnie. Kapitan Kurkonów, Victor Ward, wydaje się być znowu w formie. Być może i dziś uda mu się poprowadzić drużynę do zwycięstwa! Nie ważne czy deszcz, śnieg czy upał – wesołe, złośliwe i irytujące komentarze zawsze będą padać z jego ust podczas meczów równie często, co i upominanie przez nauczyciela, aby skupił się na rozgrywce, a nie komentowaniu każdego ucznia z osobna. Tęskni za gwarnym Londynem, za przyjaciółmi, którzy są przekonani, że wyjechał do prywatnej szkoły gdzieś w Szwecji. Najbardziej jednak tęskni za Tuckerem i domowymi obiadami mamy. Śmieje się za głośno, mówi za dużo i zdarza mu się jeść z otwartymi ustami. Czasem bywa irytujący, ale na ogół całkiem dobry z niego chłopak. Najlepszym przykładem do naśladowania nie jest, ale najgorszym z kolei też nie. Zawsze ma pod łóżkiem skrzynkę pełną mugolskich słodyczy, komiksów i książek. Niekoniecznie lubi się nimi dzielić, ale wystarczy ładnie się uśmiechnąć i poprosić, a bez słowa sprzeciwu je wyciągnie.
11.11.2005, Londyn ⋄ VI rok ⋄ Puchon ⋄ Półkrwi ⋄ Komentator meczów Quiddicha
Jeszcze nie udało mu się wyczarować patronusa ⋄ Boginem atakujący niedźwiedź
Roman ⋄ 12 cali, włos testrala, cyprys, sztywna ⋄ Klub pojedynków & ONMS
Roman ⋄ 12 cali, włos testrala, cyprys, sztywna ⋄ Klub pojedynków & ONMS
Dobry! Jak to się mówi do
Reggie to wesoły chłopak do tańca i do różańca. Można z nim robić co się chce, a ja mam nadzieję, że z nim pójdzie mi lepiej niż z poprzednią postacią. ;) Można mnie złapać na mailu lub gadu [bysiaa44@gmail.com / 50700814]
W tytule oraz karcie niezawodny Chandler Bing, a wizerunku użycza KJ Apa.
W tytule oraz karcie niezawodny Chandler Bing, a wizerunku użycza KJ Apa.
[ Jakiż on jest przesympatyczny. Bije od niego pozytywna energia i strasznie mi się to podoba. Skradł moje małe, kamienne serduszko swoją prostoliniowością i entuzjazmem. Wizerunek też niczego sobie idealnie wpasowuje się do konceptu - miodzio.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie ma tu mojej postaci, ale chętnie coś z tobą skleję. Może Reggie będzie miał swój udział w uspolecznianiu Marry, w sumie sporo rzeczy ich łączy - poza rokiem i domem jest też ten quidditch, przy czym on otwarcie go wielbi, w przeciwieństwie do mojej panny. A przeciwstawne charaktery mogą nam dodać trochę smaczku do ich relacji, która do prostych należeć raczej nie bedzie, a przynajmniej taką mam nadzieję - mam ochotę na komplikacje. Co o tym sądzisz? ]
(już niedługo) Margaritte
[Witam na blogu xD Widzę, że Darren zniknął z bloga, ale Reggie jest naprawdę fajny. Tylko pozazdrościć takiego sposobu bycia, w dodatku bardzo puchońskiego, można powiedzieć ;) Mecze z nim jako komentatorem muszą być przezabawne dla wszystkich, także samych graczy xD
OdpowiedzUsuńTucker i Roman są naprawdę przeuroczy; nie dziwię się, że Reggie tęskni za swoim czworonogiem xD Życzę Ci udanej zabawy na Kronikach i weny, a w razie chęci zapraszam do siebie :)]
Ned | Leonard | Sy
[Deeej mnie sama już wiesz kogo, parówo <3 A Victor wokół takiego ciasteczka, by się z chęcią zakręcił :D]
OdpowiedzUsuńyour monster under the bed
[Ja tylko grzecznie uprzedzam, że Winter już zaciera rączki, aby coś mu zrobić. Tylko jeszcze nie zdecydowała, czy ukradnie mu słodycze, czy raczej "przypadkiem" naśle na niego jakieś magiczne stworzenie, może też upozorować wypadek, w wyniku którego Reggie spadnie ze schodów, a ona zgarnie jego słodycze... W każdym razie na pewno będzie ciekawie :D
OdpowiedzUsuńBaw się z nim dobrze, a za chwilę ktoś pozatruwa Wam życie :D]
Winter
[ Ach myśle że mały Lucyfer może się uwziąć na Reggie'ego i bezczelnie dewastować mu rzeczy. Czując potrzebę rekompensaty Marry może tam mu te notatki podrzucać, pewnie nawet nie będzie musiał o nie prosić. Są na tym samym roku także spoczko. W ramach uspołeczniania Marry można spróbować ich wypuścić na mecz quidditcha, z którego dziewczyna ucieknie, co może być dość dziwne i wygenerować nam lekki zonk.]
OdpowiedzUsuńM.M.
[Jaki on jest fajny! :) Bardzo pozytywna postać, bije od niego takie ciepło. Chciałam tylko jeszcze dać znać, że ostatnia literka uciekła w słowie "uparcie" i życzyć dużo weny ;)]
OdpowiedzUsuńElizabeth
Victor uwielbiał momenty, gdy biblioteka świeciła pustkami. Mógł w pełni skupić się na pracy domowej oraz zadaniach dodatkowych, które towarzyszyły mu niemalże z każdego przedmiotu. Obłożony prawdziwym stosem książek, spędzał tak niemalże każdy dzień nauki w Hogwarcie, poza meczami i treningami. Zbyt mocno zależało mu na karierze jako łamacz zaklęć. Wkładał wiele wysiłku od samego początku nauki w szkole magii, by teraz sobie odpuścić i zmarnować szansę na sukces. Dla wielu był skończonym idiotą, który wkuwa niepotrzebne formułki i traci jedynie czas. Ward nie zwykł przejmować się zdaniem innych, idąc odważnie w kierunku wyznaczonego celu. W końcu, jednak był zmuszony pozbierać i poodnosić na odpowiednie regały książki, z których korzystał. Był niezwykle mocno zadowolony z napisanej przez siebie pracy, która z pewnością byłaby znacznie dłuższa, gdyby nie nagłe poczucie głodu. Słabo sypiał z powodu ilości obowiązków, które wziął na swoje barki, dlatego też chciał chociaż regularnie dbać o pełen żołądek. W Wielkiej Sali nie było jakoś bardzo tłoczno, a on mógł swobodnie dorwać się do złocistych udek kurczaka wraz z duszoną marchewką, co jadał niemalże codziennie od jakiś dwóch lat, gdy tylko przebywał w Hogwarcie i chyba nie było najmniejszych szans, aby coś w tej kwestii uległo zmianie. Podjadł na sam koniec odrobinę szarlotki i pełny niemalże po same brzegi, chwycił swoją torbę. Musiał sprawdzić stan drużynowej szatni, na co spory nacisk kładł również profesor Hofer. Ostatnimi czego teraz mu brakowało, to ostra reprymenda ze strony opiekuna domu.
OdpowiedzUsuńPrzedarcie się przez tłum uczniów, zwłaszcza roześmianych, dziecinnych pierwszorocznych był nie lada wyzwaniem. Trzymając w dłoniach nieznaną mu jak dotąd książkę, spoglądał na tył okładki. Przystanął na moment, aby przeczytać krótką informację na temat zawartości papierowego poradnika dla przyszłych łamaczy zaklęć. Uniósł brew ku górze, gdy w pewnym momencie poczuł jak coś uderza w jego stopę. Spojrzał w dół, dostrzegając jabłko. Wyciągnął dłoń i chwyciwszy owoc, wytarł go we własną szatę. Uniósł głowę, napotykając wzrokiem sylwetkę Harringtona. Podrzucił jabłko w dłoni i ugryzł kawałek.
— Wypadki lubią chodzić po ludziach, Harrington. Obyś nie został ich ulubieńcem — zaśmiał się Ward i poruszył przy tym zabawnie brwiami.
Vic
Victor ostatnimi czasy wiedział aż nazbyt dobrze, co oznacza powiedzenie wypadki chodzą po ludziach. Jeszcze tydzień temu sam spędził kilka dni w Skrzydle Szpitalnym z aż trzema złamaniami, szeregiem siniaków i otarć po niefortunnym zderzeniu się z kolegą z drużyny, o czym huczał niemalże cały zamek, a dziwne plotki przychodziły nawet do samego Victora. Naprawdę dziwiła go bujna wyobraźnia niektórych uczniów, którzy łaknęli plotek i sensacji. Z cichym westchnieniem, oparł się o przyjemnie chłodną ścianę zamku. Uniósł brew ku górze i spojrzał na jabłko, w które już kilka razy zdążył się wgryźć.
OdpowiedzUsuń— Śniadanie, powiadasz? — zagadnął i raz jeszcze skradł gryza soczystego jabłka. — Kuchnia Hogwartu oferuje tak wiele pyszności, a ty naprawdę miałeś w planach zjeść to głupie jabłko, Harrington? — zapytał Ward i rozbawiony pokręcił głową na boki. Wyrzucił ogryzek i przeczesał palcami swoje kosmyki włosów. Ulewa na zewnątrz zaczynała przybierać na sile, co oznaczało, iż wieczorny trening niestety będzie musiał poczekać, co dla Victora nie stanowiło najmniejszego problemu. Mimo, iż na dziś raczej skończył z nauką, to ilość wolnego czasu, aż sama się prosiła, o to, aby przeczytać jakąś książkę, czy napisać nowy esej. Nie umiał oderwać się od nauki, nawet, jeśli rzeczywiście by tego chciał. Ciekawość była na tyle silna, że często zapominał o regularnych posiłkach, czy potrzebie snu. Ward miał zamiar iść do swojego dormitorium i pożegnać się z kolegą, aby nie tracić więcej czasu, jednak oboje mogli usłyszeć nagły huk i wyraźne poruszenie na korytarzu. Victor zaśmiał się pod nosem.
— Zakład, że któryś ze Ślizgonów napieprza się z Gryfonem? — zagadnął ze śmiechem i kiwnąwszy w stronę sporej grupki, obrócił się na pięcie, aby samemu przekonać się, czy miał prawdę. Z łatwością przedarł się przez największy tłum pierwszaków i z naprawdę ogromnym trudem powstrzymał się przed parsknięciem gromkim śmiechem. Twarze obojgu ze sprawców całego wydarzenia przypominały ubrudzone węglem, zaś krótkie kosmyki włosów sterczały w każdą ze stron. Ewidentnie któreś z zaklęć zadziałało w odwrotny sposób.
Vic
[Chodziło tylko o to, bez podtekstów. Ekscentryczna natura Marry może sobie robić jakieś domniemania, niemniej jednak jej zawiły umysł już tak ma. Pewnie poczuje się głęboce urażona, i Reggie skończy ze zmienionym kolorem skóry. Ona tak ma :)]
OdpowiedzUsuńM.M.
[Jejuśku, jaki on jest fajny :D Z każdym kolejnym zdaniem, które czytałam, uśmiechałam się coraz szerzej, więc to musi być dobry znak! Z przyjemnością podejmę się wątku. Poplamienie podręczników zawsze w cenie, więc chętne jesteśmy z Alką podwójnie. Powiedz mi tylko, czy wolałabyś się bawić w poznawanie ich od zera, czy myślimy nad jakąś konkretną wizją relacji (choćby totalnie pobieżnej)? Wtedy możemy myśleć nad fabułą wątku :). ]
OdpowiedzUsuńAlicja Longbottom
[Kupuję ten pomysł w całości! Mam wrażenie, że idealnie pasuje do naszych postaci :) Powiedz mi jeszcze tylko, jaka długość utrzymywana w wątkach, odpowiada Ci najbardziej, a ja zabieram się za skrobanie dla nas ładnego (mam nadzieję) rozpoczęcia!]
OdpowiedzUsuńAlicja Longbottom