His war is always a spiritual one: the war against the corruption of the human mind



Samael Fenrys Blythe
MUGOLAK ¤ VII ROK ¤ SLYTHERIN
ANIMAG ¤ KLUB POJEDYNKÓW

READ MORE ¤ RELATIONS

But I've had one too many cigarettes burning up my lungs

Człowiek podobno składa się z czterech warstw; bywa, że z trzech, w zależności od tego, w co wierzy. Standardowo jednak istotę ludzką budują na równi rozum, dusza, serce oraz ciało i stąd lubujemy się w twierdzeniu, że jesteśmy bytem złożonym. Prawdę mówiąc nie wiem, co o tym wszystkim myśleć. Kiedyś byłem zdania, że człowiek ma niebywałą skłonność wybierać to, co dla niego najgorsze. Teraz wiem, że to nie kwestia wyboru, a nieodłączna część naszej natury, jakaś intuicja sprzężona z nią u podstaw. Widzę, że nic nie jest proste — świadomość rozwinęła swoje listki i teraz dumnie pnie je ku górze, cieniem przesłaniając dziecięcą naiwność. Coś, co kiedyś było czarne i białe, dziś jest także szare, jakby tego było mało: w kilkudziesięciu odcieniach. Od świeżej bieli, przez popiel, po głęboką czerń, a i czerń może być wronia lub krucza, lśniąca lub matowa, smolista lub węglowa. Biel natomiast może przybrać odcień mleka lub kości słoniowej, być jasna jak nieskazitelnie czysta kartka papieru i ciemna jak śnieg skąpany w mroku. Nie wystarczy powiedzieć tak lub nie, bo za wszystkim kryje się jakieś ale, stąd wywodzi się rodzina słów pośrednich takich jak być może, nie wiem, prawdopodobnie i nie do końca. Nie ma jasno wytyczonej granicy między dobrem i złem, bo każde dobro może w efekcie wyrządzić zło i nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Okazuje się, że jesteśmy skomplikowani, jednak świat i rządzące nim prawa biją nas w tym na głowę.

Had the taste of one too many lips hanging off my tongue

Niańka mówiła mi czasem, że życie staje się o wiele prostsze, jeśli idąc jego ścieżkami zawczasu wybierzemy wartości, które będą nas prowadzić; lecz i to nie koniec. Wartości trzeba egzekwować, a do tego potrzeba przecież odpowiednich narzędzi. W tym miejscu należy cofnąć się do fundamentów naszej egzystencji, do serca i rozumu, do ciała i ducha: możesz zdecydować, że przez drogę życia poprowadzi Cię rozum, aczkolwiek im dalej w las, tym więcej drzew. Rozum zawsze będzie stawał na drodze podrygom serca, a serce niezmiennie będzie podważać jego argumenty. Ciało rzadko godzi się z duchem i duch nie zawsze ulega ciału. Kompletny chaos rodzi się jednak dopiero wtedy, gdy konflikt obejmie nie jedną, a obydwie pary. Nie ma nic gorszego niż dylemat serca i rozumu, w który wtrącą się ciało i duch. 
Takiego dylematu doświadczam — plątaniny pragnień wyższych i tych zupełnie niskich, z której nie potrafię wyodrębnić tego, czego chcę dla siebie, a czego chcę dla wszystkich, którzy pokładają we mnie wielkie nadzieje. Moje życie jest już poukładane; ścieżka, którą mam podążać zaplanowana i prosta, a mimo to łapię się na tym, że niczego już nie jestem pewien. 

I'm not a saint, but I could be if I try

Hej! Z Samaelem długo kryliśmy się w cieniu, ponieważ za dużo wymagałam od siebie w kwestii karty, niemniej zdecydowałam, że dam mu rozwinąć skrzydła w wątkach. Zakładki w budowie.
by emme

6 komentarzy:

  1. [Jest i on! ❤️
    Wiesz, że kocham kartę, więc chodź do nas, Lorelei potrzebuje swojego wroga!]

    LORELEI P.

    OdpowiedzUsuń
  2. ⌈ Bry! Karta jest przepiękna, podziwiam osoby umiejące w kody. Sama postać też niczego sobie, zwłaszcza buźka. <3 Myślę, że mogłybyśmy połączyć nasze postacie w jakiś ciekawy sposób — obaj pochodzą z mugolskich rodzin, więc może znaliby się z podstawówki lub coś w tym stylu? Co do relacji ich łączącej... dawni przyjaciele? Wrogowie? Daj znać, co najchętniej byś napisała, jak już się opublikuję. I czy w ogóle <; ⌋

    Cosmo Phantom

    OdpowiedzUsuń
  3. [Cześć! Karta jest zachwycająco estetyczna, a jej wygląd świetnie odpowiada treści. Nie zdradza za dużo, ale wydaje mi się, że daje pewne ogólne pojęcie o postaci.
    Życzymy dobrej zabawy, a jeśli znajdą się chęci, to zapraszamy na jakiś wątek. (:]

    Blue Ross

    OdpowiedzUsuń
  4. [No to oficjalnie, siemka! c:
    Karta prezentuje się ładnie, ale to wiesz. Czytało też się bardzo miło, serio. Nie wiem zbytnio jak się tu mogę rozpisać, bo karta jak i sam Samuel po prostu mi się podobają, a piosenka to takie cudne uzupełnienie wszystkiego i cieszę się, że więcej ludzi wie o jej istnieniu. ♥
    Baw się dobrze!;))]

    Anastasia Ainsworth &Reggie Harrington

    OdpowiedzUsuń
  5. [ Perfekcjonistka w każdym calu - zostawiłam Ci sowę na mailu, daj znać co i jak i zaczynamy zabawę]

    M.M.

    OdpowiedzUsuń
  6. Klub Pojedynków był zdecydowanie ulubionymi zajęciami Lorelei w całej szkole. Pod pretekstem nauki i treningu garstka uczniów zbierała się w specjalnie przygotowanej w tym celu sali, a następnie przez przynajmniej godzinę rzucała w siebie wzajemnie najprzeróżniejsze klątwy, a to wszystko z błogosławieństwem dyrekcji. Oczywiście, istniały pewne ograniczenia, długie listy zaklęć, których nie wolno było używać, gałęzie magii zakazanej na terenie Hogwartu, ale prawdę mówiąc, kto się do tego stosował? Na pewno nie Lorelei i może właśnie dlatego, za każdym razem, kiedy pojawiała się na spotkaniu Klubu Pojedynków, przez cały czas czuła na sobie czujne spojrzenie nauczycieli.
    Nawet uczucie bycia inwigilowaną na każdym kroku nie mogło popsuć Lorelei radości z możliwości pojedynkowania się. Rzucanie zaklęć, szybka reakcja, uniki, nagły przypływ adrenaliny – to wszystko było warte krzywych spojrzeń i okazjonalnych szlabanów. Wszystko – łącznie z przepisywaniem tych samych zdań tysiące razy i czyszczeniem sali od eliksirów po jakimś niefortunnym wypadku – było warte chwili, w której czuła się żywa, w której w końcu wyrywała się z tej śpiączki, w której tkwiła na co dzień. Percy próbował jej to zabrać – próbował jej wytłumaczyć, dlaczego nie powinna tyle się pojedynkować, ale gdzieś po słowach jesteś uzależniona Lorelei się wyłączyła, uznając, że jej to nie interesuje – ale Lorelei warczała i gryzła, i nie dała się przekonać.
    I teraz, kiedy stała wśród innych członków klubu, Lorelei nie mogła żałować tej decyzji, po prostu nie potrafiła. Zwłaszcza, kiedy stanęła twarzą w twarz z Samaelem Blythem, swoim ulubionym-znienawidzonym przeciwnikiem.
    Samael Blythe był chłopakiem o rok od niej młodszym (a teraz utknęli na jednym roku przez jej własną głupotę, o ironio), ślizgonem, i tak samo jak ona pochodził z mugolskiej rodziny. To i fakt, że oboje lubili się pojedynkować, było jedynymi czynnikami, które ich łączyły, pod każdym innym względem w niczym się nie przypominali.
    Pewnie gdyby nie wrogość i chęć wgniecenia chłopaka w ziemię w trakcie każdego pojedynku (i każdego spotkania, jeśli miałaby być szczera), Lorelei uznałaby Samaela za wyjątkowo udany egzemplarz osobnika płci męskiej – z czarującym uśmiechem, blizną, która dodawała mu nieco drapieżności. Pewnie gdyby nie niechęć, jaką do niego czuła, zagadałaby go na korytarzu, spróbowała wyciągnąć do Hogsmeade, a potem poznać smak ust i uczucie nagiej skóry na skórze. Pewnie gdyby nie to wszystko w połączeniu z jej upartym charakterem, Lorelei przyznałaby – choćby przed samą sobą – że Samael to wyjątkowo atrakcyjny chłopak, idealny na jedną noc i ani trochę nie nadający się do dłuższej relacji ze względu na swój nieciekawy charakter.
    Ale Lorelei była uparta i nie lubiła Samaela, i nic nie sprawiłoby jej większej przyjemności, niż pokonanie go w pojedynku, tu i teraz.
    – Gotowy, Sammy? – spytała z uroczym uśmiechem, gdy nauczyciel kazał ustawić im się z boku, na sporym kawałku wolnej przestrzeni. Już teraz czuła przyjemne mrowienie w palcach zaciśniętych na rączce różdżki.

    LORELEI P.

    OdpowiedzUsuń