Wciąż boi się wyznać,
że chyba nie chce iść w ślady dziadka

Anemone Shacklebolt
ravenclaw / vii rok / klub pojedynków
Przypomina śpiewaną kołysankę tuż przed snem, dzięki której zmęczone oczy przymykają się coraz bardziej, by w końcu otoczyć wzrok ciemnością w stan między snem a jawą. To ten miękki głos rozkładający się w przestrzeni czterech ścian, subtelnie gładzący uszy swoim wyuczonym, czystym, ale i cichym dźwiękiem. Śpiewane słowa układające się w melodię zabierają w krainę wyobraźni pełną barw oraz emocji, prowadząc za rękę zasypiający już umysł. Kojarzy się ze stertą książek powyciąganych z bibliotecznych przegródek, których kartki zostają wertowane po raz kolejny w celu odszukania konkretnej informacji. Czasami trochę na ślepo, niekiedy na wyczucie, a coraz częściej z przekonaniem wybrane z konkretnych półek ogromnych szkolnych regałów. Chęć oraz zawziętość stworzenia idealnego wypracowania przewyższa niekiedy uczucie senności czy zmęczenia, idąc w parze z nieposkromioną ambicją, a także wewnętrzną potrzebą udowodnienia sobie i innym, że jest się w stanie tego dokonać. Jest także samotną chwilą przemyśleń, która dość niespodziewanie ogarnia młody, nastoletni umysł, analizujący wszelkie wymyślone na poczekaniu za i przeciw. Wszystko dotyczy przerażającej wizji przyszłości tuż po opuszczeniu bezpiecznych murów Hogwartu, która wciąż zakreśla się jedną wielką niewiadomą oraz majaczącym się obrazem aurorskiego kursu, jednocześnie przekreślając jej rwącą się ku śpiewaniu duszę. I mimo ogromnej tolerancyjności jej rodziny wciąż boi się wyznać, że chyba nie chce iść w ślady dziadka.
ODAUTORSKO Cześć! Anemone, czyli zawilec i te właśnie kwiaty są w tle karty, a na wizerunku Amandla Stenberg. Szukamy rywala, z którym możemy się trochę podroczyć m.in. w klubie pojedynków; starej przyjaźni już nie tak pięknej, co kiedyś; a także tej nowej, bo to przecież zawsze ważne, a szlaban to może być początek czegoś pięknego; szukamy kogoś, kto sprawia, że jest odrobinę onieśmielona, bo się jej to zdarza; przyjmiemy też mentora, bo lubimy wątki z dużą różnicą wieku.

6 komentarzy:

  1. [To ciekawe, że w HP o głosie i śpiewie jest nie tak znowu wiele, trochę Warbeck, trochę trytony, ale nic niezwykłego, a przecież można by tym magicznie pograć. Może Anemone tak pohipnotyzuje czy co tam chce, kto wie, kto wie. ;D Hej, dzień dobry, dzień dobry!]

    Edgar Fawley & Ethan Rosenblum

    OdpowiedzUsuń
  2. [Bardzo ciekawie opisana postać. Aż chce się odryć tajemnicę kim jest Anemone :D
    Stara przyjaźń, już nie tak piękna jak kiedyś brzmi naprawdę kusząco. Mam pewien pomysł jakby to połączyć z moją historia Jacka :)
    Gdybyś miała ochotę odezwij się do mnie na maila, to podam Ci więcej szczegółów.

    Jonathan Brew

    OdpowiedzUsuń
  3. [Cześć! Ja chciałam tylko powiedzieć, że moja rodzicielka kupiła ostatnio identyczne poszewki na poduszki jak Twoje tło w karcie. Musiałam to z siebie wyrzucić, bo moje OCD każe mi myśleć o tym już drugi dzień o.O
    A tak poza tym to baw się dobrze drugą postacią, Krukoni to moi ulubieńcy, oczywiście zaraz po Gryfonach!]

    Stansell & Longbottom

    OdpowiedzUsuń
  4. W okresie zbliżającego się końca roku szkolnego, dni stawały się dłuższe, a pogoda za oknem zdecydowanie nie zachęcała siedmiorocznych uczniów do pozostania w klasie. Dlatego też Lazarus tego dnia, choć nieznacznie, spóźnił się na zajęcia z Zielarstwa i zmuszony był zająć inne niż zwyczajowe miejsce. Wcale mu to jednak nie przeszkadzało, bo wśród wolnych krzeseł odnalazł bardzo przyjemną miejscówkę tuż pod ogromnym oknem szklarni, w której odbywała się lekcja. Światło wpadające do środka mogło głaskać go w pierwszej kolejności i czuł się wtedy bardziej przez los połechtany niż reszta klasy.
    Nott był z reguły poukładanym uczniem, choć faktycznie, nie przeszkadzała mu skrupulatność w chwilowych utratach kontroli nad czasem i rzeczywiście się spóźniał. Czasem może z premedytacją, lecz nigdy nie miał problemu z przyswajaniem materiału. Był naprawdę dobrym uczniem. Ponadto zajęcia z zielarstwa te nie były dla Notta priorytetem, dobrał je z ciekawości, aniżeli pasji czy planowania jakiejkolwiek przyszłości z tą dziedziną.
    Burza loków u sąsiadki z ławki, którą prawdopodobnie zaskoczył swoją obecnością, była już wcześniej mu znana. Anemone była bowiem jedną z pierwszych osób, które poznał jeszcze podczas pierwszej podróży pociągiem. Była wtedy dla niego miłym zaskoczeniem, przede wszystkim traktując good początku jak zwyczajnego chłopca, mimo, że jako małe dziecko nie przywykł do wielu kontaktów z rówieśnikami i jego pierwsze wrażenie w tamtych czasach zawsze było chłodne i niezbyt zachęcające do przyjaźni.
    Przez początkowe lata w szkole mieli całkiem bliski kontakt, lecz z biegiem czasu Lazarusa pochłonęły własne, ważniejsze sprawy, którym niekoniecznie było po drodze z poukładaną Krukonką. Także Ślizgońskie towarzystwo było dość hermetyczne i na swój sposób chłonęło charaktery we wspólnotę i siłą rzeczy jego kontakty spoza znaku węża zwyczajnie zatraciły się z czasem.
    Z Shacklebolt rozmawiał ostatnim razem przed świętami, jeszcze zanim rozegrała się jego życiowa tragedia, kiedy to pojmano jego ojca. Złożyli sobie miło wtedy życzenia i rozeszli w swoje strony. Od tamtej pory Lazarus zmienił swoje zachowanie i rzadziej wykazywał swe zainteresowanie jakimkolwiek towarzystwem. Unikał spotkań nawet ze swoimi Ślizgońskimi kolegami. Sytuacja rodzinna wplątała go w zagubienie i dopiero w ostatnim gdzieniegdzie na korytarzach można było usłyszeć jego żarty.
    By nie zwrócić na siebie uwagi Longbottoma, ostrożnie i bezgłośnie przysiadł się obok dziewczyny i obdarzył ją przyjaznym uśmiechem.
    - Hej, co słychać? - zagaił szeptem tak od czapy, mając nadzieję, że nie ma nic przeciwko jego towarzystwu.
    Nauczyciel wydał krótkie polecenie, by uczniowie zapoznali się z tekstem i wtedy Nott zorientował się, że nie zabrał ze sobą tego dnia podręcznika. Westchnął cicho, będąc zupełnie zażenowany swoim niecodziennym roztrzepaniem, lecz znał usprawiedliwienie tej opieszałości. Ostatnie dni zafundowały mu cały bukiet sprzecznych emocji.
    Wciąż lekko rozkojarzony zdecydował, że poruszany temat nie jest dla niego aż tak interesujący i z parapetu zdjął jeden z bujno zielonych kwiatów i doniczkę usadowił na ich stole, tworząc swego rodzaju mur odgradzający, który miał zasłonić jego poczynania. Sam zaś sięgnął po tom, który niedawno wypożyczył z biblioteki i przed oczami rozłożył kompendium wiedzy o talizmanach.
    - Robiłaś kiedyś coś takiego? - spytał, wskazując palcem na różne rysunki amuletów przedstawionych na pożółkłych stronicach.

    Nott

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobry wieczór, w związku z dalszą deklaracją uczestnictwa w życiu bloga pozostawioną pod ostatnią listą obecności, bardzo prosimy o zwiększenie swojej autorskiej aktywności. Zachęcamy do odnowienia rozpoczętych już wątków oraz witania nowych autorów. W razie potrzeby zgłoszenia urlopu prosimy odezwać się pod zakładką Administracji. Dziękujemy i życzymy dalszej (aktywnej) zabawy!

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobry wieczór, w związku z Twoim ponownym wpisaniem się na listę obecności oraz – niestety – dalszym brakiem zaangażowania w życie bloga, Administracja zmuszona jest pozostawić pod Twoją kartą kolejne, drugie już upomnienie. Zgodnie z regulaminem, po dwóch tygodniach od dnia dzisiejszego (tj. do 19 sierpnia) bez widocznej aktywności z Twojej strony, Administracja usunie Cię z bloga, a Twoje postacie trafią do archiwum kart. Prosimy o poważne potraktowanie tego upomnienia.

    OdpowiedzUsuń