Lubię się za to, że umiem kłamać

Venus Travers
Venus Naessa Travers, 31/08/2005, Dublin, Irlandia ✶✷✸ Slytherin, rok VI ✶✷✸ długa na trzynaście i trzy czwarte cala różdżka, wykonana z drewna wenge i łuski smoka (opalooki antypodzki) ✶✷✸ od wieków czysta krew bez żadnej skazy ✶✷✸ jej patronusem jest płaszczka, o boginie nie opowiada ✶✷✸ aż za bardzo zafascynowana eliksirami i alchemią ✶✷✸ czwarta z piątki dzieci pani ordynator na oddziale Zakażeń Magicznych w św. Mungu i szefa Departamentu Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów ✶✷✸ Klub Eliksirów, Klub Ślimaka, Koło Alchemiczne ✶✷✸ posiadaczka wiecznie wylegującego się na jej łóżku Juliusza

✶✷✸

Mogłaby wyrzec się mroku, kłębiącego się gdzieś pod skórą, który źródło i całą moc bierze wprost z serca, atakuje niespodziewanie, jak wąż czając się wewnątrz, zwinięty i gotowy do skoku; tej czarnej dziury na dnie, pochłaniającej całe dobro i nie dającej niczego w zamian; tej zazdrości, która ją czasem dopada, w najmniej odpowiednim momencie, cichego głosu, szepczącego niemiłe i jeszcze gorsze słowa. Chciałaby być bardziej podobna do starszej siostry, żeby z równą prostotą przychodziło jej rzucanie ciętych uwag i przechodzenie od mowy do czynu, chciałaby mniej się wahać, mieć więcej pewności siebie i więcej ambicji dotyczących innych, zamiast tej skupiającej się wokół własnej przyszłości. Czasami. Czasami zdaje jej się, że świat wokół ma podwójne krawędzie i zamazane kształty, że widzi tak, jakby zapomniała założyć na nos okularów, których przecież nie nosi; ludzie zwykle mówią jedno, a myślą zupełnie co innego. Czasami zdaje jej się, że właściwie nikt tego nie dostrzega, a jeśli tak – nikt się tym nie przejmuje, że dobrze odnajdują się wśród pyłu, wznoszonego przez kolejne dziwne zagrywki, że nie plączą się w pajęczynie kłamstw. Ona też kłamie, któżby w końcu nie kłamał, jeśli dobre kłamstwo może ocalić skórę, ale zamiast sieci, zamyka je szczelnie w słoikach i chowa, by nikt nie był w stanie się o nie potknąć. Mogłaby, jak gąsienica, przeobrazić się raz, a potem drugi, i jeszcze, aż w końcu zmieni się w kogoś zupełnie innego, pasującego do otoczenia jak kameleon; ale zyskała już aprobatę ludzi, których zdanie w jakikolwiek sposób się liczy, i tak właściwie jest w stanie grać dalej w dziwnej sztuce, którą zwą Venus Travers, malować wokół siebie obrazy i psuć sobie oczy nad kolejnym scenariuszem. Czasami zastanawia się, jakie to dziwne, spotkać tylu aktorów jednocześnie, z których każdy jeden jest zaledwie tłem dla innego. Jest dumna i blada, o spojrzeniu zimnym jak lód, a czasem ciepłym jak letni wietrzyk, mówi mało, bo nie ma po co strzępić języka na bezsensowne dyskusje; czas wolny spędza na potajemnym warzeniu eliksirów, udaje, że ma dwie siostry, zamiast trzech i mimo drobnej budowy potrafi wzniecić ogień, który długo płonie. Jest Venus Travers, pełna strasznych uśmiechów i dziwnych historii, a czasem strasznych historii i dziwnych uśmiechów. Jest sinusoidą, niewiadomą, brakiem zaufania do kogokolwiek. Zlepkiem wszystkich uczuć, dobrych i złych, jasno-ciemno, ciepło-zimno, wiosna-jesień. Złotem i srebrem, bielą i czernią, dobrem i złem; wszystkim, prócz stałego elementu. Jest Venus Travers, a Venus Travers nie podejmuje bzdurnych wyzwań, jedyne te stawiane samej sobie, i nie zadaje się z byle kim. Jest plątaniną przewodów nerwowych, marzeń, które się nigdy nie spełnią i planów, tych zrujnowanych i tych jeszcze nie. Wrzaskiem, szeptem, wspomnieniem letniego wieczoru i zimowej nocy, lekkim podmuchem wiatru przeplatanym śnieżycą, jest Kimś, Venus Travers, dojrzałością i infantylnością jednocześnie.

3 komentarze:

  1. [ O rany, zauważyłam, że ostatnio mamy na blogu prawdziwy wysyp Ślizgonów! A Ty pokusiłaś się o stworzenie kolejnej panny Travers ;) Wygląda na to, że jeszcze tylko trójka rodzeństwa, i wtedy najmłodsze pokolenie mogłoby rządzić na blogu! :D Przyznaję, że byłby to ciekawy widok… ale zanim się rozpędzę z tymi moimi dziwnymi skojarzeniami, to chciałam Ci życzyć ogromnej ilości weny, której przecież nigdy dosyć, szczególnie przy prowadzeniu dwóch postaci ;) ]

    Emerson Bones

    OdpowiedzUsuń
  2. [Witam kolejną Ślizgonkę! Bardzo się cieszę, że Slytherin nam rośniemy w siłę.
    Koty Sfinksy to jedyna rasa, którą ja osobiście akceptuję, niestety te zwierzęta nigdy nie zdobyły mojej sympatii, także pozachwycam się nieco Juliuszem <3 A sama Venus wydaje się nieco zagubiona i wyczuwam w niej nutę smutku. Mam nadzieję, że uda jej się poznać prawdziwe osoby aniżeli samych aktorów.
    Życzę dużych pokładów weny!]

    Scorpius Malfoy & Raven Addams

    OdpowiedzUsuń
  3. [Cześć siostrzyczko. <3 Niezmiernie miło mi zobaczyć Venus na blogu. Wszystko wspaniale dobrałaś, od wizerunku Ślizgonki po idealnie opisany charakter. Mam nadzieję, że będziesz się z nią wspaniale bawić na blogu i nie zabraknie Ci wątków. Co z naszym, to już ustalimy sobie na mailu.
    <3]

    starsza siostra, Annie

    OdpowiedzUsuń