LORCAN SCAMANDER, V rok, Puchon, ścigający
Ciężko jest mu usiedzieć w miejscu i aż dziwne, że utrzymuje się
na miotle. Od zawsze wszędzie było go pełno i to nie dlatego, że
występuje w wersji podwójnej z bratem bliźniakiem; jeszcze dobrze
nie umiał chodzić i mówić, a już musiał wszystko zobaczyć,
wziąć do ręki i wszystkiego się dowiedzieć. Z każdym napotkanym
stworzeniem próbował się zaprzyjaźnić i, ku zdziwieniu rodziców,
zwykle mu się to udawało, nawet kiedy dziecięcymi dłońmi dotykał kłów, które zazwyczaj służyły do zabijania. Najwięcej z całej rodziny jest w nim
Newta Scamandera doprawionego jednak ekscentryczną, nieco szaloną
ciekawością Lovegoodów, po których zresztą odziedziczył gust
modowy. Wszelkie reguły traktuje jedynie jako wskazówki, przez
życie idzie z radosnym, może odrobinę obłąkanym uśmiechem,
oceny ma raczej przeciętne, bo to jego brat jest tym inteligentnym,
a Lorcan będzie hodował smoki, mimo że cały świat (jego świat)
wróży mu karierę sportową. On już jednak postanowił, a każdy, kto zna Lunę Lovegood, wie, że przekonywanie skóry z niej zdjętej nie ma najmniejszego sensu.
W tytule znaczenie imienia Lorcan i Adrien Jacques na wizerunku. Szerzymy miłość, moi mili!
kontakt: dinozaury.nie.wyginely@gmail.com
[Dzień dobry. Uwielbiam take minimalistyczne karty, chociaż sama niestety jestem słaba, jeżeli chodzi o ich tworzenie. Moja Avalon zawsze, świetnie dogadywała się z Puchasiami w swoich poprzednich odsłonach. Myślę, że i tym razem pewnie będzie podobnie, a sam Lorcan wydaje się być naprawdę sympatycznym Puchasiem! Witaj, baw się dobrze i długo z nami!]
OdpowiedzUsuńAvalon Moore
[ Jest tak niesamowicie cudowny, scamandrowy inlovegoodowy, że musiałam się odezwać, chociaż jeszcze nie zaczęłam kp. Kocham, wielbię i oczywiście zapraszam do siebie jak już się pojawię, a ty uznasz moją postać za wartą uwagi. ]
OdpowiedzUsuńWitamy serdecznie Lorcana i życzymy samych najlepszych wątków!
OdpowiedzUsuń[Nie można przejść obojętnie, gdy ten pan ma w sobie tyle uroku i słodyczy <3 I jeszcze minimalizm <3 Czy może być lepiej? Baw się tutaj dobrze i niech wena okaże się mniejszą paskudą ode mnie! :D]
OdpowiedzUsuńMathias Rathmann (jeszcze w szkicach)
[Witam i dzięki za miłe słowa! Nasza dwójka to niebo a ziemia i jak Lorcan by unikał Cezika, to Rookwood pewnie by się nie powstrzymywał przed powiedzeniem paru słów o Puchonie. Bo właśnie - ekscentryk, Puchon! Weirdo od stóp do głów. Dlatego bawmy się dobrze, ale póki co nie wchodźmy sobie w drogę XD <3]
OdpowiedzUsuńC.R.
[Ślicznie dziękuję za miłe słowa, fajnie jest zacząć poranek czytając coś takiego <3 Na wątek jak najbardziej jestem chętna, zwłaszcza że mam ogromną słabość do Newta (ah ten Eddie <3) jak i do Luny, więc odmówić sobie przyjemności powątkowania z Lorcanem nie mogłabym ;) I tak, również uważam że na pewno znają się od dzieciaka, zwłaszcza że Lily ma na drugie po matce Lorcana, także ten kontakt pewnie ciągle był. Pytanie tylko czy idziemy bardziej w przyjaźń, czy też z biegiem lat każdy z nich rozszedł się w swoją stronę?]
OdpowiedzUsuńAlbus
[A ja bym z chęcią zaliczyła tego pana do dwójki poszukiwanych uczniów, w których Mathias jednak dostrzega potencjał. Bo to nie chodzi o osoby, które siedzą z nosem w książkach i recytuja formulki, tylko właśnie o takie niepozorne jednostki, które na przestrzeni czasu są w stanie zrobić więcej i dokładniej niż ci co systematycznie się uczą a i tak nie umieją zastosować wiedzy :)]
OdpowiedzUsuńMathias Rathmann
[Pasuje mi takie coś. Aluś, wbrew pozorom, nie jest aż takim samotnikiem i na pewno było to dla niego przykre gdy był tym dzieciakiem i nagle ludzie zaczęli się odwracać, bo aaa, Slytherin, jest taki zły. Także skoro Lorcan mimo to nadal się z nim przyjaźnił, to na pewno Al to docenił. Zostawiłabym im właśnie taką relację, Al jako ten spokojniejszy (no i prefekt!) czasami mógłby próbować troszkę przystopować Lorcana, za to on nic sobie z tego nie robiąc, ciągle namawia Albusa na jakieś szaleństwa, bo przecież jest tak nudno, zróbmy coś!
OdpowiedzUsuńCo do wątku - może coś im na wakacjach napiszemy? Podejrzewam że mogli się w tym okresie spotkać kilka razy, patrząc na przyjaźń ich rodziców. Może nawet Lorcan chciałby na kilka dni wpaść do Doliny Godryka, do Potterów?]
Albus
[ Dziękuję bardzo <3 Marzenia, marzenia...Kurczę, trochę ich jest, ale nie wiem, które pasują do Lorcana. Wolisz ustalić zalążek relacji i na nim jechać czy zacząć wszystko od zera? :D Bo w sumie tak pomyślałam, że Percy zgubiłby swój wisior i zacząłby panikować, a Lor mógłby go znaleźć?]
OdpowiedzUsuńPercy
[Hej, Beth brakuje kogoś, kto by mógł ją w jakiś sposób ukochać, więc my bardzo chętnie. I w dodatku znamy się z jednej klasy, to już nam daje jakieś podłoże relacji. :) Masz jakieś wątkowe marzenia do zrealizowania?]
OdpowiedzUsuńBethany Cornett
[Ojej, aż mi się miło zrobiło, dziękuję <3
OdpowiedzUsuńHmm, mam wrażenie, że nasza dwójka mogłaby się całkiem dobrze dogadać! Na pewno mogliby godzinami rozmawiać o smokach i innych stworzeniach, Joy kibicowałaby mu podczas meczu, a on w te gorsze dni wyciągałby ją z zamku i wywoływał uśmiech na twarzy! Chociaż pewnie by się też kłócili, bo Lorcan to chyba taki uparciuch trochę, a i Joy taka bywa :D]
JOY
[ Absolutnie mi to pasuje c: Lubię dramatyzm, ale może nie na sam początek, zacznijmy delikatnie. W sumie po tym wszystkim może zaczęliby się częściej widywać, a pozytywnie zakręcona osobowość sprawiłaby, że Percy by się nim zauroczył? Takie smutne jednostronne niewinne uczucie? Przepraszam, że tak z kopyta tym wpadam ale mi pasuje xd Chcesz nam może zacząć? ]
OdpowiedzUsuńPercy
[Nie wydaje mi się, żeby celowo unikała znajomości, bo nie ma w tym celu. :) Po nieszczęśliwym wypadku po prostu się zmieniła, stała się bardziej cicha, odrobinę przygaszona, bardzo martwiła się też o stan swojego taty, więc jeśli Lorcan mimo wszystko nie chciałby, żeby Beth się przed nim zamykała i została z tym wszystkim sama, byłaby więcej niż wdzięczna, gdyby miała kogoś, komu może się zwierzyć i komu może zaufać. :)]
OdpowiedzUsuńBethany
[Jeśli Ginny po osiągnięciu statusu matki przemieniła się w Molly, to za spóźnienie się na obiad czekać ich będzie niezła pogadanka :) Dlatego jestem na tak, bardzo mi się pomysł podoba, pozostaje pytanie kto skrobnie początek?]
OdpowiedzUsuńAlbus
[Och, rany. On jest dla Margo idealny! Będą hodować razem smoki!
OdpowiedzUsuńOsobiście jestem największą fanką Newta i Luny (serio, większej nie ma), więc koniecznie muszą coś zbroić i stać się najlepszymi przyjaciółmi :) Już wiem, gdzie Margoś będzie spędzać większość nocy. Lorcio będzie nam opowiadał o smokach! :D]
Marguerite
[Hmm... Może Lorcan zauważyłby np podczas jakiś prac, że dostaje więcej zadań, a profesor tylko jego referaty oddaje mu do poprawy? :D Zbierze w sobie całą odwagę i pójdzie rozmówić się z Rathmannem twarzą w twarz, żądając wyjaśnień :D]
OdpowiedzUsuńMathias R.
[Byłaby zachwycona. Sama trochę się cyka oddalać, niby już rok tam jest, ale nie umie się odnaleźć, więc każdą wyprawę przyjmie z wdzięcznością. Pytanie tylko, czy znają się tylko z racji przynależności do domu, czy mają jakąś bliższą, przyjacielską relację? :)]
OdpowiedzUsuńMargo
[W takim razie chętnie poczekam, mam trochę do odpisania na drugim blogu, więc nawet mi to na rękę :)]
OdpowiedzUsuńAlbus
[Tylko rok różnicy, może ją traktować jak młodszą, szczególnie że czasem zachowuje się jakby miała pięć lat, a nie szesnaście xD
OdpowiedzUsuńHmm, możemy coś szalonego i z akcją! Nurkowanie w głębinach jeziora po jakąś roślinkę, która przyda się Joy albo rozegrać coś podczas wakacji, na przykład wyjazd do Rumunii do smoków i jeden z nich zacznie nagle szaleć. Chyba, że masz jakiś inny pomysł ;>]
JOY
[Lorcan jest za to przeuroczy. Faktycznie, ma w sobie dużo z Luny i Newta. Koniecznie musimy coś stworzyć, a Lorcan może być najlepszym przyjacielem Valery'ego. Zdecydowanie potrzebuje u swojego boku kogoś z pasją. Co prawda pasją Vala jest straszenie ludzi astrologią, liczenie ascendentów i układanie horoskopów, ale wydaje mi się, że słuchanie o magicznych stworzeniach nie powinno być dla niego nużące ^^]
OdpowiedzUsuńValery
[ Co prawda Annaise stara się unikać kłopotów, ale one same do niej przychodzą, więc tak, myślę, że to byłaby bolesna współpraca, ale na pewno byłoby w niej więcej pozytywów niż można by przypuszczać. Bo Lorcana nie da się nie lubić, ma w sobie coś z uroku Newta. Annaise swego czasu mogła próbować przekupić go babeczkami aby pomógł jej z ONMS, bo przecież to Scamander, a ją nawet Nieśmiałek ugryzł w palca, pokazał język i tyle go widziała. Ale co dalej, zabij mnie, nie wiem, bo teraz z całą pewnością zrezygnowała z przedmiotu]
OdpowiedzUsuńAnnaise
[Czuję, że taki przyjaciel dla panienki Moore to najprawdziwszy skarb. Lorcan może być pewien, że Avie będzie mu nieźle dopingować podczas meczów. Możemy ich wspólnie wysłać na jakąś przygodę w Zakazanym Lesie. Czy masz jakąś inną myśl?]
OdpowiedzUsuńAvie
[Wrzuciłam Beth jeszcze do koła ONMS, więc z Lorcanem mogą mieć teraz jeszcze więcej tematów do rozmowy. :)
OdpowiedzUsuńZawsze jestem za jakąś większą akcją, ale jeśli nic by nam nie przyszło do głowy, nie pogardzę też czymś spokojniejszym.]
Bethany
[ Przepraszam, że to tak dlugo trwało. ]
OdpowiedzUsuńPamiętał jak dziadek dał mu ten wisior kiedy miał dziesięć lat. Zrobił to praktycznie w tajemnicy przed całą rodziną, a że rodzice nigdy nie interesowali się zbytnio jego życiem, tym bardziej biżuterią jaką nosi, nigdy się o nim nie dowiedzieli. Uwielbiał spędzać czas z ojcem swojej matki, który, choć był dwa pokolenia starszy od niego, rozumiał go lepiej niż ktokolwiek inny. Dziadek przywodził mu na myśl obrzeża miasta; powietrze pachnące lasem i świeżo skoszoną trawą, brzęczące biedronki wirujące w powietrzu i królujące na błękitnej połaci nieba słońce. Ganek niewielkiej drewnianej chatki, dwa bujane fotele, metalowe pudełko z maślanymi herbatnikami to chłodnej już gorzkiej herbaty malinowej. Obserwowanie gwiazd, czytanie z chmur i świetna zabawa przy burzy kiedy to metodą jego ciotecznej babki dzięki grzmotom i błyskawicom mierzyli odległość jaka dzieliła ich od uderzenia pioruna.
Potrafił rozmawiać z nim godzinami - naprawdę wymieniać się uwagami, a nie jąkać coś pod nosem i jednocześnie ubóstwiał słuchać jego opowieści. O starych czasach, pierwszej wojnie o Hogwart, starych nauczycielach, a także przygodach w mugolskim świecie.
Po śmierci dziadka, gdzieś w połowie trzeciego roku, jeszcze bardziej zamknął się na świat. Nie jadł, nie mówił, nie spał, zachowywał się jak cień człowieka, a podniósł się tylko dzięki złożonej mężczyźnie obietnicy. Przyrzekł mu, że będzie strzegł wisiorka i sam odkryje jego zastosowania, obroni go całym sobą i zrobi wszystko, byle tylko nie wpadł w niepowołane ręce. A teraz go zgubił.
Naprawdę szukał wszędzie. Dokładnie przeanalizował cały swój dzień; odwiedził każda salę, chodził po korytarzach, próbował zaklęcia Accio, poszedł na błonia, a także do swojego dormitorium, ale po pamiętne nie było nawet najmniejszego śladu. Noc przesiedział w bibliotece, uznając, że jak nie znajdzie w starych księgach żadnego w miarę bezpiecznego zaklęcia, zdobędzie się na odwagę i zapyta nauczyciela. Na szczęście nie musiał nikogo prosić o radę. Na zewnątrz wyszedł, by trochę się przewietrzyć. Nie zmrużył oka przez całą noc, wyglądał jak chodzący trup. Blada cera, niezdrowo podkrążone oczy i malująca się w nich rozpacz. Nie płakał: nie pozwolił sobie jeszcze na takie emocje. Na łzy pozwoli sobie dopiero jak nadzieja całkowicie przepadnie, a ta jeszcze tliła się nieśmiało w jego głupim serduchu.
Drgnął nieznacznie, słysząc głos obcego chłopaka i x lekkim opóźnieniem podniósł wzrok najpierw na niego, a potem opuścił go na rękę nieznajomego. Głośno wciągnął powietrze do płuc, niemal się nim zakrztuszając, a jego niebieskie oczy zaświeciły się z ulgi wymieszanej z szczęściem.
- Och. - Wydukał i zamrugał, jakby bał się, że wisior zniknie jak tylko odwróci wzrok. Znalazca wyglądał miło, a jego uśmiech sprawił, że ciało Perseusa oblało rozkoszne ciepło.
- Dziękuję! - Powiedział zadziwiająco pewnie i szczęśliwie, a jego usta same wygięły się, tworząc coś na kształt nieśmiałego uśmiechu. Sięgnął po swoją własność, a kiedy poczuł ciepło metalu, przycisnął wisior do piersi, jakby ten był najcenniejszą rzeczą na świecie.
- Jak mogę ci to wynagrodzić? - Zapytał, skacząc wzrokiem od twarzy chłopaka do swoich kolan. Nie chciał pozostać niewdzięczny - nawet jeśli miał zostać wykorzystany do jakiś niecnych celów. Chociaż właściwie sądząc po pierwszym wrażeniu, raczej wątpił by ów osobnik zapragnął, by Percy tak spłacił swój dług.
Percy