Prawda jest taka, moi drodzy, że nic tak nie uskrzydla jak cierpienie innych.

Drogi uczniu (bądź inny osobniku potrafiący czytać)!
Czy sądzisz, że tłumaczenie na język runiczny słowa 'sedes' przyda Ci się w życiu bardziej niż jakieś tam Expelliarmus? Masz dość sztampowych lekcji OPCM czy eliksirów i chciałbyś spróbować czegoś naprawdę ciekawego? Twierdzisz iż zwykłe żelki są lepsze od tych kwaśnych? Nie? Przyjdź, a pokażemy Ci, że jak zwykle jesteś w błędzie! Starożytne Runy, czyli w jaki sposób brylować w towarzystwie. Oferujemy pełen pakiet korzyści: mniej skrzypiące krzesła oraz równe niebujające się ławki pod którymi nie czają się przeżute gumy, lekką sprzyjającą nauce atmosferę, a także BÓL (Badania Ówczesnych Liter) i wiele, wiele innych atrakcji. Wybierz nas, wybij się z tłumu i spal wraz z nami podręczniki w integracyjnym rytuale przejścia, a gwarantujemy, że twoje smutne życie zostanie urozmaicone. Nie pożałujesz (a nawet jeśli i tak zostaniesz z nami do końca roku)! 


John Silvers
Nauczyciel Starożytnych Run; Półkrwi; Trzydzieści dziewięć lat; Opiekun Domu Roweny Ravenclaw i jego były wychowanek; Różdżka trzynaście i jedna druga cala, szpon hipogryfa, świerk; Patronus - niedźwiedź; Bogin nieznany; Dawny ścigający szkolnej drużyny; Zafascynowany mugolską fantastyką; Fatalny podrywacz; Hej, mała, chcesz zobaczyć mój miecz świetlny?; Król Sucharów; Gdzie zaglądają sowy, żeby sprawdzić pisownię jakiegoś słowa? Do sownika!; Nadpobudliwy; Dość surowy i raczej sprawiedliwy; Śmieszek; Lubi myślących uczniów (mawia, że to gatunek zagrożony wyginięciem); SEB - Sarkazm, Elokwencja, Bezczelność; Nie przegadasz go, chyba, że mu się podobasz; Biseksualny; Szczery do bólu; Lubiłeś swoje usłane różami beztroskie dzieciństwo? Tak? Cóż, to nigdy nie powróci; Uwielbia opowiadać historie; Kiedy miałem siedem lat, a po ziemi łaziły jeszcze dinozaury...; Koszmary senne; Kotka Bubble Mru Mru; Hej, hej, możesz się bić TYLKO z własnymi myślami; Nadmiar energii wkładany w zajęcia; Pospolitus Upierdliwus;  PAN Silvers
i tak za moimi plecami mówicie na mnie po nazwisku, wy małe gnomy
______________________________________________________________
TAK. Jestem szalona. Szukamy byłej narzeczonej, kogoś, z kim będzie darł koty oraz osobnika najlepiej płci męskiej, który pozna drugą twarz tego głupka. Wizerunku użyczył najwspanialszy Robert Downey Jr, ograniczam wątki, żeby nikogo nie pokrzywdzić. Kod z KP nieco zmodyfikowany i wzięty stąd [KLIK]
0/5

18 komentarzy:

  1. [<3 <3 <3 W końcu ktoś 20+ *_* Ale się ucieszyłam! No dzień dobry, chętny na wątek z moją szkolną pielęgniarką? Mogłaby być jego byłą narzeczoną, a dlaczego by nie :P]
    Victoria

    OdpowiedzUsuń
  2. (Klepię wąteczek z tym panem. Chodź do mnie do mojej zołzy, zróbmy coś skomplikowanego.)

    PHEONIX

    OdpowiedzUsuń
  3. [Genialny! Ostatnie zdanie najlepsze haha. Mój fave actor idealnie pasuje do Johna. :D
    Cześć, życzę dużo ciekawych i szalonych wątków! Myślę, że bardzo szalone byłoby połączenie Johna z Amasaiem. :D]

    Amasai Langdon

    OdpowiedzUsuń
  4. [Zakochałam się w tej karcie! On jest cudowny, najcudowniejszy na świecie, i tak bardzo pragnę wątku! Aż mnie kusi, żeby zrobić mu byłą narzeczoną :D
    Życzę Ci powodzenia z kolejną postacią! :)]

    ARIEL I NIKOLA

    OdpowiedzUsuń
  5. [BÓLu to by doznał mój mały gnom, gdyby się w nim zadurzył... Serio, kto by się nie zakochał w takim kolesiu niech pierwszy rzuci kamieniem!
    Myślę, że z pewnością, tak czy siak, John odmieniłby zdanie Louisa na temat - do tej pory w jego ocenie - najnudniejszego przedmiotu nauczanego w Hogwarcie.
    Wpadaj do nas koniecznie, jeśli masz ochotę na wątek ;)]

    Louis Weasley

    OdpowiedzUsuń
  6. [Evelyn wita i zaprasza na wątek w wolnej chwili, a co!]

    Evelyn Bethell

    OdpowiedzUsuń
  7. (Wait for me. Może w końcu zaczniemy ten przeklęty wątek XD)

    jeszcze nieistniejący A.

    OdpowiedzUsuń
  8. [Moja postać już chyba na ten przedmiot nie chodzi, ale przecież upeirdliwość drogiego nauczyciela nie musi ograniczać się do sali, prawda? Nie powiem, suchar mnie urzekł :P
    Zawsze Anguis może dostarczać mu książki, bo czemu nie?]

    OdpowiedzUsuń
  9. [ROBERT <3 Trudno nie stracić głowy dla takiego nauczyciela. Dobrze, że moja Holly jest trochę rozsądniejsza niż ja :P]

    Holly A.

    OdpowiedzUsuń
  10. [Ta karta jest tak cudownie napisana, że chętnie oddam mu Eklerę do darcia kotów w stylu profesorze, ale te pana runy to jest nuda i dziadostwo, bo coś czuję, że w odpowiedzi usłyszałaby sama jesteś nuda i dziadostwo, Summers. Przyjdziesz do mnie?]

    Claire

    OdpowiedzUsuń
  11. [Nie chcę żałować do końca roku! Ależ to fajny facet, aż szkoda, że moja Pris jest za młoda do byłej narzeczonej, ech. Baw się dobrze!]

    Vincent // Priscilla

    OdpowiedzUsuń
  12. [Wakacje na pięknej wyspie brzmią super, naprawdę. Ale... gdzieś w głowie chodzi mi ta drama z byłą narzeczoną. Ale pewnie Bethell za młodziutka, co? :D]

    Evelyn Bethell

    OdpowiedzUsuń
  13. Coroczne przyjęcie w posiadłości Blacków było uwarunkowane niczym innym jak jedynie prestiżem, który musiała utrzymać wielopokoleniowa rodzina na rzecz swoich wysokich pozycji w światku najbogatszych. Zawsze było tak samo – sztywno i pompatycznie z tematami politycznymi na piedestale. Paradoksalnie na liście gości nie pojawiały się jedynie osoby wybrane ze szczególną starannością, które zasługiwały na przyjście poprzez swój status krwi czy majątku; niektórych trzeba było po prostu zaprosić bo wypada. Jedną z takich osób był niejaki John Silver – idiota do potęgi entej, który swoją paplaniną i niewyparzonym jęzorem odstraszał gości z dobrego domu. Zaproszenie jego iście upierdliwej osoby wynikało tylko i wyłącznie z faktu, że jest opiekunem Ravenclawu i pominięcie go byłoby po prostu nieuprzejme. To jednak nie oznaczało, że Blackowie poświęcali mu tyle samo uwagi co innym. W zasadzie zdawali się go prawie w ogóle nie zauważać i pozwalali aby brylował sobie w towarzystwie innych gości na gapę.
    Dom Blacków bardziej przypominał wiktoriański pałac, z milionem szerokich korytarzy, drzwi prowadzących do pustych pokoi dla przyjezdnych, dużą ilością portretów oraz ogromnym, ozdobnym ogrodem. Niemożliwym więc było aby tak duża posiadłość funkcjonowała bez jakiejkolwiek obsługi. W dniu przyjęcia chodziła ona oczywiście jak na szpilkach, pilnując aby wszystko dopięte było na ostatni guzik; każde potknięcie groziło natychmiastowym wydaleniem i złą renomą w dalszej karierze zawodowej. Dla jednej osoby kara za niedopatrzenia czy źle wypowiedziane słowa mogła jednak okazać się o wiele gorsza – nikt bowiem nie mógł przecież dowiedzieć się, że właśnie został obsłużony przez jedno z potomków Blacków. W końcu jednak musiał nadejść ten dzień, w którym ich córka uznała, że wszystko jej jedno i zapewne jej wydziedziczenie zbliżałoby się wielkimi krokami, gdyby nie Arthur, który przez przypadkiem stał się świadkiem niepokojącej rozmowy:
    – Jak masz na imię, drogie dziecko?
    – ...Adara Black, sir .
    Wystarczyło aby usłyszał jej imię, wypływające z jej własnych ust, ażeby poczuć jak lodowaty dreszcz przeszywa całe jego ciało. Nie miał pojęcia, że w tak szybkim tempie potrafi do kogokolwiek dotrzeć, tak jak zrobił to właśnie w tym momencie. Przystanął za niższą od niego o głowę blondynką i zacisnął dłonie na jej drobnych ramionach.
    – Proszę wybaczyć, pannie Blake. Czasami się jąka – powiedział grobowym tonem, wbijając przeszywające spojrzenie w mężczyznę w podeszłym wieku. Na jego spiętej twarzy nagle pojawiła się niespodziewana ulga, jakby informacja Arthura była czymś najlepszym, co mógł w tej chwili usłyszeć. Odchrząknął i upił łyk ponczu.
    – Już miałem pytać czy to jakiś niesmaczny żart. Musicie lepiej dobierać obsługę, Arthurze – odpowiedział przemądrzałym tonem i jeszcze przez chwilę skanował ich podejrzliwym wzrokiem, po czym w końcu się oddalił. Wykorzystując fakt, że w końcu nie są w centrum uwagi, Arthur złapał swoją siostrę za nadgarstek i pociągnął ją za sobą, na drugie piętro, które wydawało się być w miarę opustoszałe. Zaprowadził ją do jednych z pokoi dla gości, jednak był na tyle zdenerwowany, że drzwi zamiast, które powinien zamknąć, pozostawił minimalnie uchylone.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. – Co ci strzeliło do głowy?! Przecież wiesz, że nikt nie może się o tobie dowiedzieć! Zaczęliby pytać i co? Może jeszcze oznajmiłabyś, że jesteś cholernym charłakiem? – zaczął wypluwć z siebie słowa jak jad, wcale nad nimi nie panując. Nie dawał jej nawet dojść do słowa, zaślepiony złością i stresem jaki nagle w niego wstąpił; gdyby nie zareagował, nagle całe ich idealne życie mogłoby niespodziewanie runąć w przeciągu jednej sekundy.
      – Ja… Przepraszam – wydukała słabym głosem Adara. – Po prostu chciałam aby w końcu ktoś mnie…
      – Ktoś cię co? Myślałaś, że jeśli ten stary snob nagle dowie się o twoim istnieniu to twoje życie stanie się lepsze? Jak możesz być tak głupia? Gdyby tylko się dowiedział kim tak naprawdę jesteś, nie tknąłby cię nawet palcem. Byłabyś pośmiewiskiem. Zgnietliby cię jak robaka. – wyrzucił z siebie i uniósł na nią niespokojne spojrzenie. Dojrzał w jej oczach szklące się łzy i poczuł jak niewidzialna dłoń zaciska się wokół jego serca, a w płucach powoli zaczyna brakować powietrza. Czuł, że dłużej tego nie zniesie – jej widoku, jej głosu; swoich słów, samego siebie.
      Wybiegając z pokoju wzrok miał wbity w ziemię, więc nie zauważył, że na korytarzu ktoś stoi. Z impetem wpadł na męską sylwetkę i dopiero kiedy uniósł głowę zorientował się, że to nie kto inny jak John Silvers. Nauczyciel był chyba ostatnią osobą, którą Arthur chciał w tej chwili widzieć, chociaż z drugiej strony… może to i dobrze, że natrafił na niego, a nie jakiegoś wścibskiego bogacza, który zaraz rozpowiedziałby ich rozmowę na prawo i lewo. Bo o tym, że opiekun Ravenclawu coś usłyszał, Black był pewien, chociaż w głębi serca łudził się, że jest tylko przewrażliwiony.

      Usuń
    2. – Przepraszam – wydusił z siebie lodowatym tonem i wyminął go z zawrotną prędkością. Czuł na sobie jego wzrok i miał ochotę zapaść się pod ziemię, zniknąć i już więcej się w tym miejscu nie pojawić. Ostatecznie nogi same poprowadziły go do ogrodu, na ławkę pod starym dębem, na której kiedyś ciągle przebywał razem z siostrą. Musiał zapalić.

      arthur

      Usuń
  14. [ofkors! Ja bym tylko zrobiła, że nie wiedzieli, że się na siebie natkną w Hogwarcie więc na początku byłoby bardzo awkard, co Ty na to? Chcesz żebym zaczęła, czy Ty masz pomysł?]
    Victoria

    OdpowiedzUsuń
  15. [W zasadzie pomyślałam, że John mógłby nie przepadać za Amasaiem, bo on zawsze uchodzi za lepszego, potrafi się subtelnie podlizać i chce być ze wszystkiego najlepszy. Twój pan uznałby, że przyda mu się kilka razy pstryk w nosek.Ale faktycznie można wplątać w to wątek z pomocą. Tylko nie wiem w co Amasai mógłby się wkopać, bo na ten wieczór jestem wyzuta z pomysłów. :<]

    Amasai Langdon

    OdpowiedzUsuń