NO TURNING BACK NOW

Napoleon Baskerville
20 LAT — STAŻYSTA OPCM — BYŁY ŚLIZGON — OFICJALNIE CZYSTA KREW — 13 I PÓŁ CALA, OSIKA, WŁÓKNO ZE SMOCZEGO SERCA — PATRONUS: PIRANIA

Znani i szanowani rodzice w Ministerstwie Magii. Idealna starsza siostra. Klub Ślimaka i Klub Pojedynków. Jedna ocena powyżej oczekiwań wśród wybitnych. Puchar Quidditcha zdobyty przez Ślizgonów trzy lata z rzędu. Rzekomy talent. Prezencja, charyzma i elokwencja. Grupa uczennic oczarowanych pałkarzem z ładną buzią. Wianuszek kolegów i koleżanek. Przerażone pierwszaki wbijające wzrok w podłogę. Za mało, wciąż za mało, by stać się kimś i cokolwiek poczuć.Samotność – bo po ukończeniu szkoły okazało się, że nie ma i nigdy nie miał przyjaciół. Kompleksy – bo ma ojca mugola i ojczym wmówił mu, że jest przez to gorszy. Chore ambicje – bo musi mu udowodnić, że to nieprawda. Agresja – bo tak nauczono go radzić sobie z przykrymi doświadczeniami. Nieukończone szkolenie na aurora – bo okazało się, że ojczym ma rację, i do niczego się nie nadaje. Rozczarowanie sobą i światem – bo miało być inaczej. Eksperymenty z czarną magią – bo w tym szaleństwie jest metoda. Stopniowe odczłowieczanie się – bo to cena, jaką płaci się za wielkość. A Leon wciąż jest głodny i mu mało.

Cześć i czołem, kluski z rosołem! Nie lubię i nie umiem tworzyć kart, więc poszłam na łatwiznę. Leon to mroczna szuja i jednocześnie skrzywdzony chłopiec, więc szukamy pokręconych relacji i charakterów, które to dźwigną (albo i nie); płeć drugiej postaci nie ma znaczenia. Mile widziana osoba who's gonna save him oraz ktoś, będzie dzielił z nim fascynację czarną magią. Poza tym chętnie połamiemy komuś kości (niech poleje się krew!). Uprzedzam: romansidła z uczniami odpadają, ale jakieś jednostki mogą sobie do niego wzdychać, czemu nie. ♥ ♥ ♥ Kontakt: nekrobiose@gmail.com. Wizerunek: Cody Fern.

15 komentarzy:

  1. [No i witam stażystę. Wcześniejszy wątek z Horacym daleko nie poszedł, ale może teraz pójdzie lepiej. Z moim panem na pewno mogę podsunąć pomysł z ukrywaniem bogina, gdy nie będzie chciał prowadzić tych zajęć i zrzuci to na swojego stażystę, ale mogę też zaproponować wątek z moją panią, która wisi w szkicach. Dziewczę akurat trochę zagubione ostatnio jest i podatne na złe wpływy, więc przydał by się ktoś kto by jej takie wpływy zafundował. ]

    T.Safiq & soon A.Fawley

    OdpowiedzUsuń
  2. [Bardzo lubię tego chłopca, więc nie mogę sobie podarować wspólnej rozgrywki. Nadal głęboko waham się między wstawieniem Rosiera z jego specyficznym stylem bycia do roli tego who's gonna save him lub przynajmniej kogoś, kto wiedziałby o jego niezdrowym zainteresowaniu czarną magią, przygaszając mu zapał i posiadaniem tego do ewentualnego szantażu (nigdy nie wiadomo, jak się życie potoczy). Bycie wychowankiem Durmstrangu ma tu jednak spore plusy, zważywszy na to, że wspomniana placówka szanuję tę niesławną dziedzinę magiczną.]

    H. Rosier

    OdpowiedzUsuń
  3. [Bez zbędnego gadania zaproszę do siebie :D Myślę, że coś wspólnymi siłami wymyślimy :)]

    Maria/Victor/Artur/Gabriel

    OdpowiedzUsuń
  4. [Witam serdecznie na blogu :) Leon wyszedł Ci naprawdę ciekawie, aż trudno nie pokusić się o wątek z nim. Z jednej strony, można by zapewne rzec, stereotypowy Ślizgon; z drugiej jednak, karta sugeruje, że tą swego rodzaju fasadą, kryje się znacznie więcej. Pytanie tylko, czy to tajemnica, którą naprawdę chce się odkryć, czy jednak Leon okaże się wspomnianą przez Ciebie szują.
    No nic, nie przynudzam już; życzę Ci udanej zabawy i weny, a w razie chęci zapraszam do siebie. Z Nedem kojarzą się zapewne ze szkolnych lat; oboje, chcąc lub nie, zwracali na siebie uwagę, byli w drużynie i należeli do tego samego domu. Z Leo lub Syem też zapewne udałoby się jednak coś skleić w sensowną całość, gdybyś miał/a ochotę. Póki co jednak, baw się dobrze!]

    Sy Moir | Leonard Grindelwald | Edmund Grindelwald

    OdpowiedzUsuń
  5. [Miejsce na jeszcze jeden wątek z pewnością by się znalazło, nie ma sprawy :)
    Leon z reguły gardzi innymi; Ned z kolei trzyma się na dystans i miał w życiu bardzo nielicznych przyjaciół. W sumie, to zależy, czy chciałabyś w bardziej pozytywne powiązanie, gdzie nasi chłopcy by się z czasem polubili, ku własnemu zaskoczeniu; czy też wręcz odwrotnie - pałaliby do siebie niechęcią niczym Harry i Draco xD Obie wersje byłyby ciekawe, na chwilę obecną nie wpadają mi jednak do głowy żadne szczegóły. Daj znać, co myślisz :)]

    Ned Grindelwald

    OdpowiedzUsuń
  6. [ Jeżeli pozycja nauczyciela opcm nie jest już przeklęta, to myślę, że może uczyć około 4 lat, więc mógł zahaczyć o późne lata nauki Napoleona. Co do bogina, to on nie tyle boi się samego bogina, co martwi go, że to co zobaczy tak naprawdę mu powie o nim samym trochę za dużo. A co do samowolki to w jakby się Taika dowiedział, o tym maczaniu palców w czarnej magi, to by się skończył zen-profesorek ]

    T.S.

    OdpowiedzUsuń
  7. [Zgaduję, że raczej nie uprzedzisz mnie na mailu w przeciągu paru następnych godzin, chociaż mogę się tutaj mylić, nie wiem, zobaczymy.]

    H.R.

    OdpowiedzUsuń
  8. Musiała sobie przyznać, że to była jedna z najgłupszych rzeczy jakie postanowiła zrobić, no ale przecież Zakazany Las tak pięknie wyglądał jesiennymi wieczorami. Podnosząca się mgła szczególnie dodawała tajemniczego uroku, a rozmiękła ziemia nadawała temu miejscu charakter. Każdy krok kończył jakże przyjemnym dla ucha mlaśnięciem. Pozostawało jedynie mieć nadzieję, że magia podoła wyczyszczeniu butów nieszczęsnej czarownicy, która jak raz postanowiła się wybrać na wycieczkę, to już tak łatwo nie odpuści. Mogła przecież po prostu pójść jutro, albo poczekać na lepszą pogodę, albo po prostu przyjść w weekend w ciągu dnia, kiedy miała więcej czasu. No ale właśnie, miała więcej czasu.
    Normalnie by po prostu przemieszczała się między drzewami pod postacią wróbla, jednak ostatnio coś postanowiło na nią zapolować, więc stwierdziła, że chyba woli być gotowa na nieprzyjemności jako człowiek. Przynajmniej powinna być się w stanie obronić.
    Szukała diabelskich sideł. Być może były łatwiejsze sposoby ich zdobycia, ale Ilona nie miała w zwyczaju ułatwiać sobie życia. Poza tym to nie tak, że miała zamiar posadzić je w doniczce i postawić sobie na parapecie. Już prędzej by wolała komuś je postawić, chociaż nikt jej jeszcze na tyle mocno nie podpadł, aby mógł stać się kandydatem do tak wytwornego zaszczytu. Potrzebowała tylko małego kawałka, to nic takiego.
    Dlatego też musiała zostać na ziemi. Latanie jest przyjemne, ale przecież korony drzew jej by wszystko zasłoniły. Niby mniej więcej pamiętała, gdzie ostatnio ją sidła zaatakowały, jednak wciąż lepiej się orientowała w terenie z tej perspektywy.
    Przemierzała Las bardzo ostrożnie, upewniając się, by przypadkiem nie wdepnąć w to czego szukała. Tak właściwie, zazwyczaj tak je się znajdowało - przypadkiem, i nie było to bardzo przyjemne. No i wolała też nie wpaść na nic nieprzyjemnego. Zakazany Las tętnił życiem, które zazwyczaj nie tolerowało intruzów.
    Szukała więc najprzyjemniejszego miejsca - ciemnego i wilgotnego. Przez ostatnie deszcze, wszędzie było wilgotno, a że zbliżała się noc to i zaczynało być ciemno. Naprawdę mogła wybrać każdy inny dzień. Szkoda, że jeszcze pełni nie ma.
    W końcu dotarła do fragmentu Lasu, który wydawał się być jeszcze mniej przyjemny niż reszta, i który także zaczęła rozpoznawać. Wyciągnęła różdżkę, gotowa przypalić zbyt agesywne rośliny. Usłyszała jak coś się porusza na co zareagowała światłem. Kłącza cofnęły się rezygnując z ataku. Ilona uśmiechnęła się pod nosem, zaciskając dłoń na różdżce. Po kilku podpaleniach i przekleństwach, udało jej się uciąć kawałek kłącza i wrzucić do małego woreczka, zaklętego aby nic się z niego przypadkiem nie wyrwało. Wyprostowała się dumnie, jakby ktoś miał oglądać jej występ i już miała zamiar wracać, tym razem podrywając się do lotu, ale nie zdążyła się zmienić, bo coś rzuciło nią o drzewo. Straciła oddech na kilka sekund, a ból przyćmił jakiekolwiek zdroworozsądkowe myślenie. Stała nad nią ogromna postać w której rozpoznała trolla leśnego. Co on robił w tej części lasu? Trochę się tego nie spodziewała.

    Ilona Fazekas

    OdpowiedzUsuń
  9. [Cześć! Witam na blogu! Mam wrażenie, że bardzo nie dogadywałby się z moją Tilly, a nawet z Bailey. Jeżeli będziesz mieć chęć, zapraszam pod swoje karty. Baw się dobrze!]

    bailey i tilly

    OdpowiedzUsuń
  10. [Nie ma sprawy; doskonale to rozumiem. Odpisuj, gdy masz czas i ochotę, nie ma pośpiechu :)
    Również jestem za czymś pozytywnym, tak dla odmiany, choć niekoniecznie cukierkowatym; w jakimkolwiek tego znaczeniu. Nie mam nic przeciwko temu, by Leon nie był bezinteresowny w trzymaniu się blisko Neda; ma to jak najbardziej sens. Sam Edmund na pewno byłby podejrzliwy, ale gdyby się dogadywali, z czasem mógłby przestać zwracać na to uwagę. Czarna magia nie jest mu obca, uczęszczał w końcu w sporej mierze do Durmstrangu; chociaż uczył się o niej dla samej wiedzy i by wiedzieć, czego unikać. Z pewnością jego zainteresowania tym tematem, różniły się więc od tych Leona.
    Możemy nieco pomieszać Twoje pomysły. Rzeczywiście mogli się pokłócić pod koniec roku szkolnego, na ostatnim roku; być może Leon właśnie by zasugerował, że Ned powinien mieć pewne rzeczy we krwi. Grindelwald przed przyjęciem posady stażysty w Hogwarcie, sporo przez rok z hakiem podróżował; mogli przez ten czas w ogóle się do siebie nie odzywać. Obecnie ich stosunki mogłyby być dość napięte, ale niekoniecznie bardzo negatywne.
    Edmundowi eksperymenty wszelkiego typu nie są obce, więc zrozumieć, hm, zainteresowania Leona byłby w stanie; nie zgadzałby się jednak z tym, do czego ten miałby w planach swoją wiedzę wykorzystywać. Tutaj możemy właśnie wmieszać dar jasnowidzenia Neda; chciałby wierzyć bezinteresowności i zwykłej ciekawości Baskerville, ale wizje mówiłby mu co innego. W połączeniu z zachowaniem Leona i komentarzem o tym, że Edmund powinien mieć pewne rzeczy we krwi; mogłoby właśnie dojść do rozejścia się ich dróg. Obecnie więc stosunki byłyby dość napięte, mogliby nawet przez pewien czas siebie unikać; już zależy jak to widzisz :)]

    Ned

    OdpowiedzUsuń
  11. ⌈ Bry! Tej buźce nigdy nie odmówię, więc przychodzę z propozycją nietuzinkowego powiązania, o ile masz jeszcze na jakiekolwiek z moim chłopięciem chęć <; Cosmo to totalna ciapa, jeśli chodzi o przedmiot, przy którym macza palce Nappie; pierwsza oraz jedyna próba wyczarowania patronusa skończyła się złamaną ręką i kilkoma fioletowymi siniakami. Może nauczyciel OPCM wyznaczyłby stażystę jako osobę do pomocy przy nauce tego właśnie zaklęcia? Dodajmy do tego odrobinę przemocy psychicznej (Napoleon mógłby też nim nieco poszarpać od czasu do czasu), a nawet kusi mnie, aby — skoro Phantom to dość niewinne, ale i naiwne dziecię — spróbować nakarmić jego umysł nienawiścią oraz serduszko buntem. Czarną magią również <; Daj znać, czy byłabyś zainteresowana. ⌋

    Cosmo Phantom

    OdpowiedzUsuń
  12. [Witam (w końcu)! Trochę musiałam poczekać z publikacją, ale już jestem. Zwarta i gotowa do pisania. Myślałam o kilku opcjach rozpoczęcia wątku i najbardziej przemawia do mnie uroczysta kolacja dla personelu przed rozpoczęciem roku, podczas której Florence zostanie oficjalnie przedstawiona jako nowy członek grona pedagogicznego i pozna Napoleona. Panna Sabatier potrzebuje iskry, która ją zainspiruje Napoleonem i nie ukrywam, mi też będzie łatwiej wczuć się w postać i zaplanować intrygę, jeśli razem z F. zainspiruję się Napoleonem. Jak Ci to odpowiada?]

    Florence Sabatier

    OdpowiedzUsuń
  13. [Nie wiem jeszcze na ile odpowiada mi koncepcja Florence jako damy w opałach, muszę się zastanowić czy i jak można byłoby to zrealizować. Tymczasem zacznijmy od kolacji. Myślę, że mogę spokojnie zacząć - może nawet uda mi się napisać coś dzisiaj, najpóźniej jutro.]

    OdpowiedzUsuń
  14. Przeprowadzkę z Francji do Hogwartu Florence zaplanowała na ostatni tydzień sierpnia, ale już kilka dni wcześniej przyjechała do Anglii, żeby zatrzymać się na parę nocy w Londynie. Miasto nie przypadło jej do gustu, jak na letnią porę roku było zbyt szare i ponure, a nad głowami mieszkańców ciągle wisiały złowrogie chmury grożąc ulewnymi deszczami. Dzięki tym kilku dniom spędzonym w brytyjskim królestwie mogła jednak oswoić się z codziennymi rozmowami po angielsku, co mimo bardzo dobrej znajomości języka okazało się lekkim wyzwaniem.
    W Hogwarcie przydzielono jej komnatę, która była sporo większa od tej, którą zamieszkiwała w Beuxbatons, ale gorzej urządzona, bo na stanie znajdowały się tylko podstawowe meble. Kilkoma zaklęciami wprowadziła drobne zmiany w wystroju, ale skupiła się przede wszystkim na rozpakowaniu kufrów i walizek, bo wieczorem czekała ją uroczysta kolacja z resztą nauczycieli, którą oficjalnie mieli rozpocząć rok szkolny. Była to też okazja, żeby przedstawić nowych członków grona pedagogicznego, a podczas rozmowy z dyrektorem usłyszała, że w tym roku w Hogwarcie pojawi się kilka nowych twarzy.
    Założyła więc dopasowaną, elegancką sukienkę z rękawem do łokcia w kolorze granatu. Sukienka miała prosty krój z asymetrycznym dekoltem i cienkim paskiem w talii, który podkreślał sylwetkę i uwydatniał biodra. Dół sukienki sięgał lekko za kolano, co dodatkowo wydłużało optycznie długość nóg Florence. Do całości dobrała granatowe szpilki i złotą biżuterię, która dopełniała szykowny strój, ale nie rzucała się przesadnie w oczy. Florence chciała wyglądać ładnie i może nawet zbyt elegancko.
    Na wyznaczone przez dyrektora miejsce trafiła z małymi trudnościami, ale na czas. Trafiła zresztą na niego zaraz przy drzwiach, przez co została wprowadzona do sali i przedstawiona pierwszym napotkanym gościom, którzy czekali już w środku. Nauczycielka mugoloznastwa podała jej kieliszek szampana uśmiechając się przyjaźnie i narzucając niezobowiązujący temat, zanim zjawili się pozostali goście. W międzyczasie Florence dowiedziała się pokrótce kto uczy jakiego przedmiotu, kto za kim nie przepada i że miejsce podczas kolacji przydzielono jej pomiędzy nauczycielem transmutacji a stażystą alchemii, którego nieszczęśliwie tego wieczora miało jednak nie być. Po usłyszeniu o tym ostatnim brew Florence delikatnie drgnęła, nie została poinformowana o istnieniu stażysty podczas podejmowania pracy. Była już skora zadać nowej koleżance kilka pytań na ten temat, ale przerwał im inny nauczyciel, który - przedstawiony Florence jako nauczyciel obrony przed czarną magią - podszedł do nich się przywitać i zaprezentować swojego stażystę. Panna Sabatier wymieniła uścisk dłoni z jednym i drugim, przeskakując spojrzeniem to na jednego, to na drugiego mężczyznę, chociaż o młodszym można było powiedzieć, że dopiero co wszedł w wiek męski.
    
- Miło poznać - odezwała się z wyraźnym francuskim akcentem, który niejako maltretował brytyjską fonetyczność i dźwięczność języka. W uprzejmym przywitaniu było pustym frazesem, bo na tę chwilę nie działo się nic interesującego, a o poznanych mężczyznach wiedziała zbyt mało, żeby móc rzeczywiście stwierdzić, że ich zapoznanie wiąże się z jakąś przyjemność.

    OdpowiedzUsuń
  15. [Nie ma za co przepraszać; doskonale rozumiem, jak bywa.
    Jasne, odpowiada mi takie rozwiązanie; trochę dramaturgi nie zaszkodzi xD Ned uzdrowicielem nie jest, ale nie da Leonowi wykrwawić lub zakończyć swój żywot w jakiś inny, mało przyjemny sposób ;)
    Chciałabyś omówić coś jeszcze czy możemy zaczynać? Jeśli to drugie, mogłabym Cię prosić? Rozpoczęcia nie są moją mocną stroną, niestety.]

    Ned Grindelwald

    OdpowiedzUsuń