Taika Shafiq
11 LISTOPADA 1980
AUROR | NAUCZYCIEL OPCM
OPIEKUN KLUBU POJEDYNKÓW
OPIEKUN KLUBU POJEDYNKÓW
Zazwyczaj jeszcze przed końcem pierwszego semestru usłyszy na swój temat co najmniej trzy nowe pogłoski krążące wśród pierwszaków, gorąco podsycanych przez starsze roczniki. Rygor i surowe spojrzenie panujące na zajęciach sprawiają, że młodzi uczniowie próbują snuć coraz to bardziej szalone teorie odnośnie kariery ich profesora i powodu, dla których tak nagle się zakończyła. Dopiero starszym klasom pozwala poznać się od łagodniejszej strony, gdy ma już pewność, że odpuszczenie sobie maski złego policjanta, nie wpłynie na wyuczone zdyscyplinowanie na jego zajęciach. Piekielnie wymagający, choć sam proponuje douczanie słabszym uczniom, wychodząc z założenia, że każdy powinien prawidłowo się bronić. Preferuje pracę ze zdolnymi uczniami i chętnie pomaga rozwijać talent gdy spotka nieoszlifowany diament, aczkolwiek ma zerową tolerancję dla jakichkolwiek przejawów przerośniętego ego.
Prywatnie zaskakuje spokojem i pogodą ducha, której nie sposób doszukiwać na zajęciach. Dotychczas wyuczony oddzielać życie prywatne od pracy, mocno zaskoczył wszystkich ostatnią wiadomością o zaręczynach. Zadziwił tym też samego siebie, gdy przez lata rzucania się w wir pracy, prawie zdążył zapomnieć o istnieniu własnego serca.
NAUCZYCIEL OBRONY PRZED CZARNĄ MAGIĄ | OPIEKUN KLUBU POJEDYNKÓW | AUROR NA ZWOLNIENIU DYSCYPLINARNYM | BYŁY GRYFON |STARY KAWALERTRZY TYGODNIE DO WESELA | SKOROWIDZ CZYSTOŚCI KRWI | PATRONUSEM MANTIKORA | BONGIN SKRZĘTNIE UKRYWANY |WŁOS Z OGONA JEDNOROŻCA, TARNINA| WŁÓKNO ZE SMOCZEGO SERCA, BERBERYS | ZORZA
odautorsko // Karta pozostawia wiele do życzenia, ale walczyłam z nią długo i zaciekle, miejmy nadzieję, że uzupełnienie zakładek poprawi wkrótce sytuację. Zapraszam do tego milutkiego pana. Obiecuje, on tylko udaje, że gryzie. Szukamy dobrego przyjaciela i jakiejś rodzinki.
// tytuł: Jak dobrze - Różewicz // fc: Pedro Pascal
// tytuł: Jak dobrze - Różewicz // fc: Pedro Pascal
[Cześć! Zacznę może dość nietypowo jak na moje standardy, natomiast na wstępnie pochwalę dobrany wizerunek, ponieważ bardzo pasuje mi w swoistym stopniu do charakterystyki rodu Shafiqów, która jest mi dotychczas znana. Karta została napisana w sposób zwięzły i przedstawia dostatecznie klarownie bohatera, by móc go sobie wyobrazić, choćby w klasowej przestrzeni, co rzecz jasna liczymy zawsze dodatnio. Podoba mi się motyw odgrywania złego policjanta; coś czuję jednak, że gdybym miała zestawić go z Letherhazem, do którego na początku nakłaniano mnie z powrotami, a którego prowadziłam dość długo, to raczej, by się ze sobą nie polubili. Mamy na koncie jedno ładne powiązanie, które wyszło od ciebie, poczuwam się zatem w obowiązku, by tym razem wyjść z inicjatywą, niemniej nie ukrywam, iż kluczowy będzie tutaj dobór którejś spośród moich postaci, to wiele mi ułatwia.]
OdpowiedzUsuńC. Bulstrode/H. Rosier
Cześć, Tonksiu! :D Miło widzieć Cię także tutaj, biorąc pod uwagę, że wątek na Vermontville przeszedł nam koło nosa. Na powiązanie z Taiqą nie mam co prawda pomysłu, ale widziałam, że tworzysz jeszcze kogoś, więc może z drugą Twoją postacią uda się jakoś powiązać mojego Samaela (jak już się z nim opublikuję, goddamn). Wąteczków i weny!
OdpowiedzUsuńSAMAEL A. BLYTHE z roboczych
[Witam serdecznie bardzo ciekawą postać :) Aż się chce spytać, jakie to też dokładnie plotki krążą na jego temat wśród uczniów; sądząc po uczniowskiej wyobraźni, z pewnością niektóre nadałyby się na dobrą książkę xD
OdpowiedzUsuńGdybyś miał/a ochotę na wątek, widzę dwa punkty zaczepienia; z Nedem, który również jest opiekunem Klubu Pojedynków lub z Syem, z który są praktycznie rówieśnikami i zapewne kojarzą się ze szkoły. Póki co jednak, życzę Ci udanej zabawy i weny :)]
Sy Moir | Leonard Grindelwald | Edmund Grindelwald
[Cześć raz jeszcze!
OdpowiedzUsuńWypadałoby pokusić się o wątek z Taiką, skoro jest nauczycielem OPCM, aczkolwiek jak tak patrzę i analizuję jego osobowość, to wydaje mi się, że Leon będzie go w miarę możliwości unikał i uprawiał samowolkę. Jak długo Taika nauczycieluje w Hogwarcie? Miało okazję być nauczycielem Leona? Swoją drogą, Leoś ma podobny problem z boginem i mogliby się o to hardo pokłócić.]
Baskerville
[Również sądzę, że wątek między tą dwójką miałby najwięcej sensu. Skoro oboje walczyli w Bitwie o Hogwart i jak wielu kogoś podczas wojny stracili; na pewno łatwiej byłoby o punkt zaczepienia nawet bez przyjaźni. Co powiesz jednak na to, by łamiąc utarty schemat, jak to Gryffindor i Slytherin nie cierpią się nawzajem (szczególnie w pokoleniu Harry'ego); Taika i Sylvester przyjaźnili się już za czasów szkolnych? Sy uczy w Hogwarcie od stosunkowo niedawna, wcześniej był uzdrowicielem w Mungu; ale sądzę, że wspólnymi siłami mogłybyśmy ułożyć jakieś sensowne powiązanie i wątek :)]
OdpowiedzUsuńSy Moir
Wszystkie żarty o teściowych wydają się niewinne i zabawne. Wszystkie historie o aranżowanych małżeństwach abstrakcyjne i nie na miejscu z perspektywy dwudziestego pierwszego wieku. Z wzorcami z jakimi ją wychowano myślała, że nigdy jej to bezpośrednio nie dotknie. To nie tak, że nie została uprzedzona. Dobrze wiedziała, w co się pakuje, ale trzymała się resztki nadziei do końca. Do czasu, kiedy nie została kompletnie upokorzona oraz zmuszona do poczucia się źle z tym, kim jest. Kim jest jej rodzina.
OdpowiedzUsuńGdy już znaleźli się przed domem, została w tyle, wciąż buzując po wieczorze pełnym wrażeń. Zaraz jednak ruszyła za nim i nie zaprotestowała, kiedy złapał jej dłoń, choć w obecnym stanie rozdrażnienia było to jej pierwszym odruchem. Czy on naprawdę oczekiwał od niej, że sobie z nim zażartuje i ot tak zostawi ten temat za sobą? Nawet nie wiedziała, czego się spodziewała, a mimo tego i tak była rozczarowana. Ale może i miał rację, może tak należałoby zrobić.
– Spokojnie, wciąż mają na to co najmniej trzy tygodnie – odpowiedziała, zabierając rękę z jego uścisku.
Od razu skierowała się w stronę drzwi, ale ostatecznie zatrzymała się i cofnęła o parę kroków, stając na krawędzi werandy. To nie była jego wina. Nie miała prawa się na nim wyżywać. Przymknęła na moment powieki, kiedy piekące uczucie pod nimi znowu dało o sobie znać, po czym otworzyła oczy i wbiła wzrok w morze. Ona tylko chciała prawdziwego domu, rodziny– przyszłości, którą sama sobie wymarzyła, a nie która była jej pisana. Jednak nie można mieć przyszłości bez skonfrontowania przeszłości, a ich zdawała się podążać za nimi krok w krok. Do tej pory całym ich problemem pozostawało ich pochodzenie. Teraz uświadomiła sobie, że przez cały ten czas była trzymana w ciemności i nie protestowała. Był pewien okres w jego życiu, o którym niewiele wiedziała. Szanowała to, pozwoliła mu na jego prywatność, na tajemnice, ale nie mogła dłużej znieść tego, że ich mrok powoli rzuca cień na ich wspólne życie. Wiedział, że zapyta. Nie chciała tego robić, ale nie widziała już dalej wyjścia.
– Czemu nie jesteś już dłużej aurorem? – zapytała, ze skrzyżowanymi na piersi ramionami, wciąż odwrócona do niego tyłem.
your bride to be
[Jasne, jeśli wolisz taki obrót sprawy, nie mam nic przeciwko. Może ma to nawet więcej sensu; Slytherinowi było z pewnością ciężko z łamaniem stereotypów w oczach innych, w tamtym okresie xD
OdpowiedzUsuńCzyli zaprzyjaźnili się mają dwadzieścia parę lat i rozumiem, że obecnie mieliby dobry lub bardzo dobry kontakt. Od czego chciałabyś jednak zacząć pisać? Od tamtego spotkania w Mungu, przed x laty, czy już obecnie; może od omawiania lekcji dla starszych uczniów lub coś w tym stylu, a przy okazji wspominania starych czasów, przy drinku lub nie?]
Sy
Oczywiście nie chciała wysłuchiwać oficjalnej wersji; wszyscy doskonale ją znali i wszyscy szeptali. Nic dziwnego – takie dwa słowa przy nazwisku, jakie nosił, aż krzyczały łapówkarstwo i nepotyzm. Zresztą nawet i bez tego nie od dziś było wiadomo, że zaniedbanie obowiązków w wykonaniu aurora, oznacza coś znacznie większego niż w innych okupacjach. Ona również o tym wiedziała, nawet rozumiała – z inną referencją nigdy nie dostałby posady w Hogwarcie. Mimo tego nigdy nie wnikała; może na tyle mu ufała, a może po prostu naiwnie wierzyła, że to jednak cała prawda.
OdpowiedzUsuńNawet nie drgnęła, kiedy usłyszała, że mężczyzna się podnosi. Nie przestała wpatrywać się w ciemne fale rozbijające się o skaliste wybrzeże; rytmiczny dźwięk przypływów i odpływów wydawał się w ten sposób głośniejszy; w sam raz do zagłuszenia jej niespokojnych myśli. Czekała, aż sam skończy mówić. Chciała usłyszeć wszystko, co według niego było istotne, zanim zdecyduje się brnąć dalej. Wyczuła lekką panikę w jego głosie pod koniec wypowiedzi. Ciekawe, czy bardziej obawiał się jej osądu, gdy pozna prawdę, czy tego, że wyczuje, że wcale tej prawdy nie dostała.
– Cynthia – odezwała się w końcu, rzucając mu spojrzenie przez ramię. – Tak miała na imię, prawda? Bliska osoba, którą dawno straciłeś?
Tak naprawdę nie potrzebowała potwierdzenia. Nigdy wcześniej nie słyszała jej imienia, ale ten jeden raz przy kolacji z przyszłymi teściami zdecydowanie wystarczył, aby dobrze wryć się jej w pamięć. Nie była zazdrosna o byłą swojego narzeczonego – biedna dziewczyna była martwa; była zraniona, ponieważ nie usłyszała tego od niego. Obróciła się w jego stronę, zanim dodała:
– Dziewczyna, której śmierć zdecydowałeś się pomścić dwadzieścia lat później i ja dowiaduję się o tym od twojej matki. – Nie trudno było się domyślić, że była upokorzona i wściekła, a teraz jedynym, którego można było za to winić, był on sam.
Sybil
[Hej! Witam na blogu! Miałabym pomysł na wątek z Tilly, a próbuję ten wątek przeprowadzić z nauczycielem od OPCM, a mi uciekają :( Daj znać, czy masz chęć. Baw się dobrze!]
OdpowiedzUsuńbailey i tilly
[Wybacz zwłokę w odpowiedzi, ostatnio mam dość napięty grafik i urwanie głowy, a przez to nie za wiele mam sposobności do kreatywnych rozważań. Szczerze powiedziawszy wyjątkowo w oko wpadł mi twój Shafiq i przy nim wolałabym pozostać. Nawroty bólu w okolicach blizny lub inne nieprzyjemności Rosier mógłby uznać za dość interesujące do przeprowadzenia badań. Poszłabym tutaj w kierunku, w którym H. byłby sfrustrowany, że magia nie działa (załóżmy, że pozostałość po zaklęciu czarnomagicznym ostała się w ranie, chociażby), więc próbowałby uciec się do eksperymentów bądź skomponowania mieszaniny działającej od zewnątrz lub medykamentów łykanych. To samo w sobie mogłoby sprawić, że mimo usposobienia Rosiera widocznego poza gabinetem i tym w jego wnętrzu mogliby odnaleźć ze sobą wspólny język, choć podejrzewam, że mimo ewentualnej sympatii umyślnie zwracałby się do niego po nazwisku, czyniąc tu aluzje do skorowidza czystości krwi sporządzonego przez Cantankerusa Notta.]
OdpowiedzUsuńHolden Rosier
Holden Rosier
[Kurczę, byłam pewna, że odpisałam, co to za magia.
OdpowiedzUsuńNo dobrze, niech będzie, że Leon miał okazję być jego uczniem, na pewno się strasznie wtedy popisywał. On w sumie ma bardzo podobny problem z boginem, tej samej natury, a na dodatek zgrywa takiego fearless gościa, więc ich spina na tym polu mogłaby być ciekawa, zatem możemy najpierw pójść w tym kierunku. Nie no, akurat przed Taiką z pewnością będzie się starał ukryć swoje czarnomagiczne zapędy, co oczywiście nie znaczy, że Taika nie może się o nich dowiedzieć przypadkiem.]
Baskerville
⌈ Bry! Nie ukrywam, że Cosmo ma niemały problem z OPCM, a taki nauczyciel na pewno nie puści tego płazem, więc co powiesz na jakiś wątek? <; ⌋
OdpowiedzUsuńCosmo Phantom