Lucas Lowre
Hufflepuff || VI rok || Irlandczyk
Przewodniczący Klubu Gargulków
pasjonat magicznych stworzeń
w kole ONMS na prośbę profesora
w kole ONMS na prośbę profesora
samozwańczy prezes Ligi Ochrony Lelków
Hogwart, 15 czerwca 2020 r.
𝒟𝓇𝑜𝑔𝒶 𝑀𝒶𝓂𝑜,
rok
szkolny w Hogwarcie biegnie ku końcowi. Nawet nie wiesz, ile emocji się z tym
wiąże! W zeszłym tygodniu skończyłem zdawać SUMy. To takie magiczne egzaminy,
które ukierunkują moją przyszłoroczną edukację. Najlepiej poszła mi chyba
Opieka Nad Magicznymi Stworzeniami. Nie wiem, czy Transmutacja jest moją mocną
stroną, Tata pewnie byłby zmartwiony, ale mówi się trudno, prawda…?
Jeśli
chcesz, zostanę w Hogwarcie na wakacje. Słyszałem, że jest taka możliwość.
Wiem, że masz dużo obowiązków z doglądaniem gospodarstwa, a nie
lubisz przecież, gdy ktoś pracuje nie po Twojej myśli. Zresztą ciotka Mary i kuzyni na
pewno służą Ci pomocą. Ja bym tylko przeszkadzał, ze wszystkimi wypracowaniami
do przygotowania w wakacje i nowymi zwierzakami, które ciągnęłyby za mną do
domu.
Wiesz,
w Hogwarcie też tak do mnie ciągną. Tylko jest ich o wiele więcej. Ostatnio
odkryłem drzewa nieśmiałków na skraju szkolnych błoni. To takie małe patyczaki,
które pilnują drewna na różdżki. Chyba mnie polubiły, bo przynoszę im dwa razy
w tygodniu jajeczka elfów, ich przysmak (co prawda ucierpiał na tym szkolny
zapas składników do eliksirów, ale czego się nie robi dla takich pięknych
stworzeń, prawda…?)
Mamo,
czasem za Wami tęsknię. Wiem, że przypominam Ci Tatę i dlatego moje wyjazdy do
szkoły są dla Ciebie wielką ulgą, ale chciałbym spędzić kolejne Święta z Tobą.
Może odważysz się powiedzieć ciotce Mary, że jestem czarodziejem? Mógłbym Wam
uwarzyć eliksir na porost plonów, wtedy na pewno robota w gospodarstwie szłaby
bardzo sprawnie.
Wysyłam
Ci w liście kilka włosów jednorożca, znalazłem je w zeszłym tygodniu w
Zakazanym Lesie (wiem, wiem, nie lubisz, gdy tamtędy chodzę, ale wszystkie
zwierzęta mnie lubią, a nocą jest tam tak spokojnie!). Możesz ich użyć jako
nici, są bardzo wytrzymałe!
Mam
nadzieję, że zobaczymy się niedługo.
Twój syn,
𝐿𝓊𝒸𝒶𝓈
_________________________________
Nie gryzę, lubię miłe wątki, choć drama też zawsze w cenie. Piszę średnio-długo bądź długo.
Lucas ciągle kreuje się w mojej głowie, dlatego najważniejsze można doczytać między wierszami, a reszta wyjdzie w zabawie.
Piszcie: itsme.meddie@gmail.com
Piszcie: itsme.meddie@gmail.com
Uwaga: w karcie na bieżąco pojawiają się nowe informacje o Lucku, w miarę jak kreuje się jego osobowość.
Szukam:
najlepszego przyjaciela || rywalizującej w ONMS koleżanki || kogoś młodszego na kogo można wylać całą swą braterską miłość
[To ja się przywitam: cześć, Lucas!
OdpowiedzUsuńNiewątpliwie Lucas to taka postać, która po prostu jest ciepła i ma w sobie coś, przez co nie da się jej nie lubić. :D Ta liga ochrony Lelków naprawdę mnie urzekła i to chyba dobrze, że uczniowie dbają o coś więcej niż o swoje własne tyłki.
Zaproszę też do Ludo, może Lucas bywa czasem przy przypadek w skrzydle szpitalnym, gdzie Ludo pomaga, albo wymyślić dla nich coś zupełnie innego.
Baw się dobrze i życzę dużo weny!]
Ludovica Lestrange
[ No dobry wieczór :) Tak jak już wspomniałam na sb, strasznie fajnie, że Hufflepuff znów się zapełnia! I to w dodatku tak sympatycznymi postaciami ;) Sama osobiście mam jakąś dziwną słabość do Irlandii… więc tym bardziej się cieszę, że Emerson trafił się taki kolega z domu… i z roku! Jak nic muszą się znać, choć akurat z ONMS to ona raczej by z nim nie porywalizowała ;) Ale jeśli Lucas potrzebowałby korków z Transmutacji, to już wie na kogo mógłby liczyć… pomoc, wsparcie i przyjacielska rada prawie za darmo! Życzę Ci udanej zabawy na blogu a w razie chęci pokombinowania nad wspólnym wątkiem zapraszam pod kartę Mer ;) ]
OdpowiedzUsuńEmerson Bones
[ Witam, cześć!
OdpowiedzUsuńOd Lucasa aż bije ciepło. Przypomina mi bardzo Scamandera :) Myślę, że z Rose możemy pomyśleć coś nad jakimś powiązaniem. W razie chęci zapraszam serdecznie!
Rose Weasley / Jonathan Brew
[ Ileż w nim ciepła i pozytywności! I to zdjęcie - idealnie do niego dobrane świetnie się komponuje z całością. Jestem zachwycona. Taki uroczy promyczek nadziei.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy będzie w stanie z iść towarzystwo Maeve, jednakże coś czuję że ona może moc do niego lekką słabość, co oznacza jedynie że nie będzie się nad nim pastwić i na niego krzyczeć. Reszta jej wybuchowego charakteru pozostaje na miejscu, a skoro są w tym samym domu to zapewne nie raz i nie dwa oberwał poduszką (bądź czymś twardszym). Chodź do mnie - wymyślmy coś fajnego!]
Maeve
[Chętnie oddam Wam do powiązanko, bo w sumie miała to być ciepła relacja, pełna wsparcia, wspólnego siedzenia, żeby Ludo mogła pokazać swoją wrażliwą stronę, więc jak macie ochotę, to Wam to oddajemy. :D
OdpowiedzUsuńWięc zostało nam ustalenie teraźniejszego wątku. Może coś związanego z wakacjami? Totalnie poszłabym w takie klimaty.]
Ludovica Lestrange
Nie wahała się długo, gdy Lucas wysłał jej zaproszenie do siebie; do swojej małej mugolskiej wsi, o której mówił prawie bez przerwy i budował w zdaniach jej niezwykłość, jakby kilka budyneczków i tuzin prostych głów było czymś naprawdę wyjątkowym.
OdpowiedzUsuńDoolin – niewielkie miasteczko turystyczne położone w hrabstwie Clare na zachodnim wybrzeżu Irlandii, o którym nigdy wcześniej nie słyszała, ale zdążyła obejrzeć szereg zdjęć, stwierdzając koniec końców, że było tam całkiem ładnie, a kolorowe, małe domki wbite w zieleń sprawiały wrażenie żywych.
Odpisała Lucasowi, że przyjedzie, że zostanie u niego, spędzając z nim część wakacji, okłamując jednocześnie swojego ojca, który obecnie był zbyt zajęty swoimi sprawami, żeby zrozumieć, co się dzieje. Ludovica nigdy nie popierała staroświeckich i krzywdzących stereotypów, rządzących jej rodziną: była trochę bardziej naiwna, głupiutka, odsuwając się od szaleństwa pochłaniającego każdego z Lestrange. Kiedy Ludovica oznajmia rodzinie, że chce zostać znaną uzdrowicielką, ojciec wcale nie krył swojego rozczarowania, rzucając w jej stronę szereg złośliwych, zimnych słów, obserwując dokładnie jej zachowanie, spodziewając się tego, że dziewczyna się złamie, wycofa jak przestraszone zwierzę, ale Ludovica trzymała swój mały podbródek wysoko, wytrzymując ojcowski wybuch, który wcale nie dotknął jej tak bardzo, będąc już wystarczająco wyrozumiała wobec jego trudnego, zaborczego charakteru.
Nie chce jednak leczyć podrzędnych czarodziejów, których śmierć niczego nie zdołałaby zmienić; pragnęła przełamywać klątwy i uroki, być jedną z najlepszych. Nie wystarczyłby jej tytuł uzdrowicielki; ona, Ludovica Lestrange, chciała dokonać niemożliwego; zdobyć to, czego nie udało się jej matce, bo Federica Lestrange pozwoliła się zamknąć w dworze; zimnej i niedostępnej fortecy, będąc jedynie nic nie znaczącą ozdobą; czymś, co miało ładnie wyglądać. Być może przez tę porażkę stała się kolejną ofiarą rodziny; przeżutą i wyplutą, dla której nie było współczujących spojrzeń i ciepłych słów. Ludovica nie chciała żyć w ten sposób; czasem myślała, przygryzając mocno dolną wargę, o swojej ciotce — Bellatriks Lestrange. Zdaje sobie sprawę z tego, że Bellatriks była wyjątkowo okrutną i żądną krwi czarownicą, będącą jedną z najbardziej oddanych zwolenniczek Voldemorta, ale to sprawia, że doszukuje się w ciotce cech, których jej brakuje. Ona również chciałaby schwycić za różdżkę i walczyć dla sprawy, w którą wierzy (tak jak Bellatriks walczyła za Czarnego Pana). Ojciec mówił czasem, że jest do niej podobna; że tak jak Bellatriks ma nieprzeniknione i błyszczące oczy. Wtedy jego głos się zmieniał, a w słowach, które uciekały z ojcowskich ust, słychać było aprobatę.
Wzdycha cicho pod nosem, zdając sobie sprawę z tego, że jest teraz tak daleko od domu; od pięknego dworku położonego przy jeziorze, otoczonego przez las, niewątpliwie urokliwego, pogrążonego jednak w nieludzkiej ciszy i żądzy władzy. Wie, że nie będzie tęsknić do pustych korytarzy i pokoi, ale myśli o swojej matce zamkniętej w murach rodzinnej posiadłości, chodzącej bezbarwnie wokół. Pomyślała również o swoim kuzynie, Bastianie, z którym pożegnała się jeszcze w Hogwarcie.
Potrząsa mocno głową i chce wyrzucić z czaszki natłok natrętnych, dziwnych myśli, piętrzących się już zbyt boleśnie. Rozgląda się wokół i patrzy przez okienko, widząc te charakterystyczne krajobrazy i domki należące do Doolin. Wie też, że Lucas czeka, aż się zjawi, zapewne wciąż z tym swoim ciepłym uśmiechem i zawsze rozczochranymi włosami, będąc dla Ludovici niepojętym źródłem naiwnego optymizmu i dobroci.
Podnosi się i sięga po swój magiczny kuferek (w który upchnęła wszystkie swoje rzeczy i kilka książek), gdy pociąg zatrzymuje się z dźwiękiem. Ludovica zdążyła się doedukować we wszystkich mugolskich środkach transportu, a przynajmniej z większości z nich, nie chcąc się w żaden sposób wygłupić, choć do tej pory korzystała jedynie z sieci Fiuu.
Poprawiła swoją czerwoną sukienkę i wyprostowała przy szyi kołnierzyk, patrząc po swoich odkrytych kolanach.
Przy piersi widnieje broszka z pawiem, wysadzana kamieniami; ogon pawia jest zielony i błyszczy delikatnie, gdy głaszczą go promienie słońca. Broszka należała do babki ze strony matki, a Federica wręczyła ją jej podczas jednych z rodzinnych świąt. Był ciepło, a Ludovica chętnie ubierała sukienki, stroiła się w kwiaty i kropki, wciąż wyglądając nienagannie. W Hogwarcie zawsze jest ubrana w szkolny mundurek, który zmieniał się tylko i wyłącznie z porami roku i ważnymi okazjami: latem — biała koszula z kołnierzykiem i długimi rękawami, szara kamizelka, spódnica do kolan i czarne podkolanówki, zimą — zamiast kamizelki ubiera szary sweter.
UsuńPachnie bergamotką, paczulą, jaśminem i różą. Czarne włosy wciąż pozostają rozpuszczone, tańczą delikatnie, głaszczą plecy i spadają w dół,jak wodospad smoły.
Lowre stoi blisko, zapewne już zniecierpliwiony tym, że pociąg się spóźnia, a Ludovica uśmiecha się do niego delikatnie, żywo, wiedząc, że nikt inny nie zobaczy jej prawdziwego uśmiechu, że w tym momencie jest on zarezerwowany tylko dla Lucasa, dlatego podchodzi do niego szybko, wtula twarz w jego obojczyki, bo Lowre jest od niej dużo wyższy, i przez moment tak stoi, nie wiedząc, co powiedzieć, jak zacząć rozmowę i jedyne, co robi, to oddycha ciężko.
— Chyba polubię pociągi — stwierdza krótko, odsuwając się w końcu, robiąc krok w tył i przechylając delikatnie głowę. Łapie przy sobie wzrok chłopaka, uśmiecha się radośniej i łapie swój kuferek w obie ręce. — Długo czekasz?
Ludovica
— Dziękuję — przytaknęła krótko i oddała chłopakowi swój kuferek. — Właściwie to wzięłam tylko to, co najpotrzebniejsze. Poza tym mam dla ciebie mały prezent, więc nie powinieneś narzekać.
OdpowiedzUsuńPrezent, który dla niego wzięła, z racji tego, że zaprosił ją do siebie i wyrwał z zimnych murów rodzinnej rezydencji, był dość skromny. Ale Ludovica wiedziała, że Lucas będzie nim zachwycony. Stara książka, należąca do biblioteki jej prapradziadka, który równie żywo interesował się magicznymi zwierzętami, jak Lucas, opisywała wiele rzadkich gatunków, często już tych wymarłych.
— Piękna i dystyngowana wybranka serca, hm? — Spojrzała po jego twarzy i pokręciła z lekkim rozbawieniem głową. Lubiła, gdy mówił o niej w ten sposób, dobrze wiedząc o tym, że Lucas widzi w niej o wiele więcej niż inni.
Dla większości uczniów była jedynie ładną panienką Lestrange, wybitną uczennicą i arystokratką trzymającą głowę zdecydowanie zbyt wysoko, ale to do niej przychodzono z każdym dziwnym ugryzieniem, obiciem i otarciem, z zawstydzającymi wysypkami, jakby ufali jej ambicji i temu, co może osiągnąć w przyszłości, a osiągnąć miała naprawdę wiele.
— Kiedy tak o mnie mówisz, czuję że się trochę czerwienię — przyznała ze śmiechem, a chwilę później rozejrzała się wokół i odetchnęła cicho, gdy letni wiatr dotknął jej twarzy i pogładził czule policzki, i rozwiał włosy.
Odwróciła głowę w jego stronę, uśmiechnęła się i sięgnęła swoimi długimi palcami do ciepłej ręki Lucasa, jakby chciała ogrzać swoje zawsze zimne knykcie, i pociągnęła go delikatnie za sobą.
Nie podejrzewała tego, że w Doolin będzie tak ładnie. Chłonęła wzrokiem domki, ich kolorowe dachy i zieleń, dzielnie idąc dróżką z dziwnym rozleniwieniem, w swojej czerwonej sukience, jakby zapowiadała gorące lato; jakby tym latem była sama w sobie, oznaka upalnych dni. Czuła w powietrzu zapach kwiatów i traw, wszędzie słychać było szum drzew, a kiedy jej oczom ukazał się pokaźny kawał plaży — Ludovica nie odrywała od niej wzroku, aż krajobraz się nie zmienił. Nie pamięta, kiedy ostatnio spędziła swój czas gdzieś poza rodzinnym dworem, Hogwartem lub Szpitalem Świętego Munga, gdzie pomagała w każde wakacje lub ferie zimowe. Jest to dla niej coś nowego; coś, co ją cieczy i zwyczajowo blade policzki różowieją delikatnie, gdy głaska je wiatr i słońce.
— Szczerze mówiąc, nie wierzyłam ci za bardzo, gdy opowiadałeś o swojej wiosce i twierdziłeś, że to najlepsze miejsce pod słońcem, ale chyba miałeś trochę racji — odzywa się i podnosi wzrok, żeby omieść spojrzeniem twarz Lucasa. Idą obok siebie, ona trzyma jego rękę i tylko czasami się oddala, idzie przed siebie i podziwia piękno Doolin, i wraca do niego, gdy on wciąż niesie jej kuferek.
Znosi przy sobie ciekawskie spojrzenia mieszkańców, często uśmiechniętych i przyjaznych, a gdy Lucas odpowiada grzecznie dzień dobry — ona robi to samo, uśmiechając się miło, i spogląda po twarzach, w których widziała dobro. Zdawała sobie sprawę z tego, że każdy tutaj znał Lucasa Lowre, i zapewne rozniosło się już to, że idzie z jakąś nieznajomą przez wieś. Troszeczkę ją to bawiło, bo mimo wszystko mała mugolska wieś wcale nie różniła się za bardzo od arystokratycznej rodziny; wśród arystokratów też panował brzydki zwyczaj interesowania się życiem innych. Ciotki i wujowie wiedzieli, jakie ma oceny i z kim spędzała swój czas w szkole, sugerując także, że powinna zaprzyjaźnić się z czarodziejami czystej krwi, czasem mrucząc pod nosem, że to już najwyższy czas, żeby poszukać jej męża, ale Ludovica słuchała tego z beznamiętnym spojrzeniem, całkowicie oderwana od podniesionych głosów.
Gospodarstwo agroturystyczne wujostwa Lucasa znajdowało się z dala od centrum, więc spacer trwał trochę dłużej niż powinien, przede wszystkim dlatego, że Ludovica chłonęła wzrokiem wszystko wokół, pytając o historię miasteczka; o kolorowe domy i wszystko, co możliwe, będąc żywo zainteresowana miejscem, w którym Lucas mieszkał.
Żałowała także, że nie będzie mogła mu się odwdzięczyć, pokazując swój dom; ten złowrogi dwór, który bywał też piękny i misternie przyciągający. Była jednak pewna, że Lucas wcale nie czułby się zbyt dobrze w kosztownych murach, i o wiele bardziej pasował do tych kolorowych domków i ulic z pubami i sklepikami.
UsuńZawinęła kosmyk włosów za ucho i uśmiechnęła się miło do starszej kobiety wychodzącej im naprzeciw. Ludovica domyślała się, że musi to być matka Lucasa, Jean — wymieniły się spojrzeniami, a Lestrange wyprostowała się mimowolnie, jakby chciała wzbudzić w niej sympatię do siebie.
— Dzień dobry — przywitała się i zerknęła w stronę Lucasa, który obnażał swoje zęby w uśmiechu, który zazwyczaj uwielbiała, ale teraz czuła się dość nieswojo, myśląc jedynie o tym, czy Jean Lowre mogłaby ją polubić.
Ludovica specjalnie ubrała jedną ze swoich ładniejszych sukienek, wyglądając naprawdę dziewczęco i nienagannie, z lekkim uśmiechem i błyszczącymi, nieprzeniknionymi oczami, wiedząc o tym, że pierwsze wrażenie jest najważniejsze — szczególnie, gdy odwiedzało się dom swojego najlepszego przyjaciela i spotykało się jego mamę. Ludovica wiedziała, że Lucas bardzo ją kocha i naprawdę pragnęła zdobyć sympatię kobiety.
Ludo
[Cześć! Lucas wydaje się być uroczy, miło mi powitać takiego kolegę z Hufflepuffie i to na tym samym roku - mam wrażenie, że razem z Addie mogliby stanąć w konkursie na najbardziej pozytywną osobę w szkole, chociaż trudno mi powiedzieć, kto by wygrał. Chociaż Addie często świadomie pakuje się w kłopoty, natomiast Lucas wydaje się być osobą, która trafia przez przypadek w centrum zamieszania ;) Witajcie cieplutko na blogu, mam nadzieję, że zostaniecie jak najdłużej, a ja zaproszę do wątku, jeśli tylko macie ochotę pokombinować coś z moim chochlikiem ;)]
OdpowiedzUsuńAddison
[Od razu muszę powiedzieć, że Lucas jest świetny! Myślę, że brakowało nam takiego tchnienia świeżego powietrza w postaci pozytywnego Puchona, chociaż wydaje mi się, że wyczuwam w nim też jakiś głęboki smutek - jestem też ciekawa, jaka historia jest związana z jego ojcem, ponieważ wygląda na to, że nie ma go już w życiu Lucasa i jego mamy. Co prawda Dominique uwielbia ONMS, ale nie jest z typów, które lubią rywalizację. Myślę jednak, że uda nam się coś dla nich wymyślić! Hej, bawcie się dobrze i życzę mnóstwa ciekawych wątków <3]
OdpowiedzUsuńDominique
[ Emerson byłaby surową korepetytorką… ale za to jak skuteczną! Zaraz nawkładałaby Lucasowi wiedzę do głowy, po dobroci… albo i nie ;) A jeśli chodzi o płatności – to zwykłe wypolerowanie miotły przed meczem quidditcha lub oddanie jej wypożyczonych książek do biblioteki, w zupełności wystarczyłoby pannie Bones :D Fajnie, że mamy zalążek powiązania, a teraz przydałoby się zastanowić nad konkretnym wąteczkiem. Trochę ciągnie mnie do akcji… pomyślałabym o jakiejś fajnej przygodzie. Np. Lucas i Emerson zasiedzieli się nad wypracowaniem, wracali późnym wieczorem z biblioteki do swojego pokoju wspólnego, a po drodze natknęliby się na coś dziwnego, nietypowego… Może jakieś podejrzane ślady? Coś, za czym mogliby podążyć… Co o tym myślisz? Masz może jakieś skojarzenia, własne propozycje? :) ]
OdpowiedzUsuńEmerson Bones
[ Cześć! Dziękuję za przywitanie mojej postaci. Z kartą Twojego pana już wcześniej miałam okazję się zapoznać i dosłownie skradł moje serce, chociaż może bardziej jest to wina tego, że mam słabość do Skamandera, a on ma z nim wiele wspólnego. Lucas strasznie rozmiękcza moje serduszko i też mam wrażenie, że Loreta mogłaby być dla niego zbyt toksyczną osobą. Życzę Ci dużo weny! ]
OdpowiedzUsuńLoreta Gellert
[MAM POMYSŁ!
OdpowiedzUsuńPrzybywam z pomysłem, którymi mi się nasunął. Lucas nie ma ojca. Maeve nie ma matki. A co jeśliby ich rodzice mówiąc brzydko się spiknęli? Mógłby być to dobry punkt zaczepienia. Masz racje, nasze postacie mają ze sobą sporo wspólnego ale sporo ich też dzieli, co może być podstawą do małych i większych dram, czubienia się nawzajem, ale nie z powodu niechęci a takiej małej potrzeby. Gdyby ta rywalizująca ze soba para nagle zobaczyła się w zupełnie innych okolicznościach, w dodatku zostaliby postawieni przed faktem, jakim jest związek ich rodziców...co mogłoby pójść nie tak XD
Daj znać, co myślisz o tym pomyśle. Jak coś to jeszcze wysilę bardziej swoją mózgownicę :)]
Maeve
[ Jeśli chodzi o czas, to jest mi to obojętne – możemy uznać, że jest zakończenie roku, czyli są jeszcze w piątej klasie, albo już początek nowego i zaczynają szósty rok nauki. Jak Ci wygodniej :) Co do wcześniejszego pomysłu, to mam nadzieję, że Ty już na coś wpadłaś, bo u mnie z weną jest ostatnio krucho… Oczywiście możemy wspólnie podumać nad możliwościami :) ]
OdpowiedzUsuńEmerson Bones
[Cześć! Z opóźnieniem (za które bardzo Cię przepraszam) witam Cię ciepło w Hogwarcie.
OdpowiedzUsuńLukas jest przekochany, w prawdziwym życiu chciałabym mieć takiego przyjaciela. Tak sobie myślę, że gdyby tylko on i Luna Lovegood chodzili w tym samym czasie do szkoły z pewnością by się dogadali! <3 Za to relacja z matką smuci, mama nadzieję, że z czasem przekona się do magii, a tym samym do całego świata chłopaka.
Aktualnie nie mam za wiele czasu, nie wiem też czy chcemy psuć życie Lukasa obecnością Lestrange'a, haha. Jeśli jednak masz ochotę na wątek to zapraszam pod kartę Bastiana, nad czymś wspólnie pomyślimy. ^^]
Bastian Lestrange
[Cześć, rozglądałem się po kartach postaci i trafiłem na twoją. Może to pora (sądzę, że niekoniecznie), ale się wzruszyłem. Lucas jest taki... niby wszystko dobrze, niby pogodny, uczynny, cud-chłopak. Ale z tego listu wybija taki żal (czy on sobie to uświadamia..?), że chwycił mnie za serce. Podejrzewam, że większość szukanych powiązań już udało ci się znaleźć (?), ale jeśli tylko masz chęć, zapraszam do Lavona - nawet jeśli Lucas nie chodzi na mugoloznawstwo, myślę, że udałoby się nam stworzyć coś ciekawego.]
OdpowiedzUsuńLavon Carrow