it's spiralling out like tentacles into abysmal nothing

Victor Averne
with madrening hunger to the point suffocation
Hogwarcka szlama i kaleka, jasnowidz o emocjach przyćmionych zgorzknieniem, syn obcych sobie ludzi, po odejściu ojca wychowywany przez matkę. Powszechny obiekt kpin, podobno niedoszły samobójca. Szóstoklasista i wychowanek Domu Roweny, wykazujący talent z dziedziny eliksirów i alchemii. Członek koła zielarskiego i klubu eliksirów, władający giętką różdżką z akacji o rdzeniu z pazura sfinksa. W patronusie przywoływanym wspomnieniem matki gładzącej go po włosach widzi szczura, o boginie mówić nie chce. Powiązania.
in the garden i will die, in the roses they will kill me
Gdybyś był owocem zdrady, łatwiej byłoby go zrozumieć. Gdybyś był dzieckiem gwałtu, łatwiej byłoby jej wybaczyć. Gdybyś nie przeżywał w błędnym kole na powrót i powrót tych samych zdarzeń, gdyby przekleństwo jasnowidzenia nie odbierało ci niewiedzy i ludzkiego zaskoczenia dniem następnym – łatwiej byłoby nie wyzuć się z emocji. Oddychać, żyć, wiercić się w dziecięcym oczekiwaniu, rozpaczać, kląć i się śmiać. Odróżniać jawę od mary i łudzić się – tą nadzieją głupią, ciepłą, ludzką, że będzie jeszcze lepiej.
Twoim powolnym, usztywnionym, wykrzywionym krokom zawsze towarzyszy stukot drewnianej kuli, głosowi niezbyt często używanemu szorstkość i niemiłe zachrypienie, przenikliwym oczom zbyt głębokie podkrążenie a wargom dziwny niesmak jakby po życiowej goryczy – z elementów całość, ty, hogwarcki kaleka, zmęczony uczeń, starzec w ciele dziecka i szaleniec, gdy czasem w transie wyrzucasz z gardła niełączące się słowa i wolne wiersze. Nachylasz szpiczasty nos nad oparami eliksirów, krzywo zgarbiony notujesz drobno sklejonymi literami pomysły i twoje mikstury, bezwiednie unosisz brew i szukasz w amortencji czegoś ożywczego. Gdy kpią i odbierają kule – czekasz, bo przecież kiedyś przestaną, przed zaklęciami w wyuczeniu już jakby zasłaniasz się rękoma zamiast różdżką, choć nie powiesz, że się ich nie spodziewałeś. Znikasz za książkami i plamami atramentu na twoich palcach, znikasz za własną gorzką skorupą. Z drżeniem budzisz się z conocnych koszmarów, widzisz ideologie, zabójstwa, wzloty i upadki, widzisz wojny i ciche tragedie i wiesz, wiesz, że świat nigdy się nie zmieni. Zapijasz tosty eliksirami uspokajającymi i przeciwbólowymi i z trudem oceniasz, czego wynikiem jest twoje otępienie i marazm, gubisz się w tym, co przewidziane a co już wydarzone i coraz bardziej się oddalasz. W zgorzknieniu zazdrościsz innym sprawności i dziecięcych radości, choć wątpisz, byś potrafił się w nich jeszcze odnaleźć. Spisujesz przepowiednie w poezji i czekasz – na ten dzień przewidziany a twój ostatni.
Gdybyś nie zobaczył jego odejścia na kilka dni przed, być może byś zapłakał i prosił go o pozostanie. Gdybyś nie słyszał świstu skórzanego pasa w snach, być może bałbyś się jej mniej, gdybyś w siebie mocniej wierzył, być może nie upatrywałbyś się we wszystkim twojej winy. I gdybyś tylko nie był tak zmęczony, gdyby los nie dawał ci wielokrotnie znaku, że jest nieodwracalny, a apatia nie wżarła się tak mocno w twoje ciało – być może próbowałbyś coś zmienić.
i was going, mother, to pick roses, to find death
Kiedyś już tu byłam, strasznie zastęskniłam, więc postanowiłam do Was wrócić z rozgoryczonym Victorem. <3 Na fotografiach Paul Manniez, cytaty znalezione na pintereście.
russianreminiscence@gmail.com

7 komentarzy:

  1. [Jak miło widzieć na blogu stare-nowe twarze. ♥ Victor jest zachwycający i ja go obowiązkowo porywam na wątek, bo hogwarckie kaleki muszą trzymać się razem, a co! Poza tym mamy ten sam dom, koło zielarskie i koło eliksirów, gdzie Alarei niegdyś brylowała, ale teraz, z wiadomych względów, utrzymuje się tam ledwo i pewnie po SUMach zrezygnuje z tego przedmiotu... Niemniej, gdyby Victor wbrew swojej szorstkości chciał jej czasem mojej pannie pomóc przetrwać, czy to dobierając się z nią w parę na zajęciach czy pomagając w wolnym czasie, to my bardziej niż chętnie! ♥
    A tak już odautorsko: bawcie się świetnie z tym świetnym panem. ;) Oby powrót okazał się owocny w historie nie dające spać po nocach. ^^]

    Alarei Sallow

    OdpowiedzUsuń
  2. [Wow, powtórzę się, ale zdecydowanie karta i postać się jak napisała Sallow zjawiskowe <3 Bardzo podoba mi się Twój styl pisania, totalnie mnie urzekł. Mam ochotę uściskać tego biednego chłopaka, ale mój Elias to straszny dupek, więc jedynie, co mógłby zaoferować, to pewnie jakieś znęcanie się i dokuczanie Victorowi, a nie wiem, czy chcesz mu jeszcze dokładać. W sumie kto wie, może oprawca sam byłby w jakiejś sytuacji tym, który potrzebowałby pomocy? To mógłby być ciekawy wątek, daj znać, gdybyś miała chęć coś razem stworzyć :) Dużo weny i dobrej zabawy po powrocie :)]

    Elias

    OdpowiedzUsuń
  3. [Tak, tak i jeszcze raz: tak! Myślałam o tym, by Victor zobaczył w jednej ze swoich wizji ten wypadek i nawet chciałam zaproponować to od razu, ale musiało mi umknąć w trakcie pisania... Przyklaskuję wszystkiemu - temu, by razem mieszkali w Ashmore, by byli przez długi czas najbliższymi duszami i w ogóle biorę wszystko, choć fakt, że Victor targnął się na swoje życie napawa mnie ogromnym smutkiem. :( Czy ta próba ma związek z jego kalectwem, czy to zupełnie niepowiązane sprawy? Nie do końca wiem, jak oprzeć o to kłótnię, która mogłaby ich podzielić, bo Alarei z pewnością nie chciałaby opuścić przyjaciela zwłaszcza w tak trudnych dla niego chwilach, więc Victor musiałby ją naprawdę długo i mocno od siebie odpychać... Powiedzieć i zrobić coś naprawdę paskudnego, na tę chwilę aż nie potrafię sobie tego nawet wyobrazić.
    Wypadek Alarei za to miał miejsce dość niedawno, więc to Victor pierwszy musiałby przełamać ciszę między nimi. Moja panna z pewnością by mu uwierzyła, to nie podlega wątpliwości, ale zakładam, że nie bała się upadku. W końcu Quidditch jest dość ryzykownym sportem i pewnie nie raz lądowała po meczu w skrzydle szpitalnym - uznała, że jeśli będzie wyjątkowo ostrożna, to skończy się zaledwie na otarciach, ponownie. Niestety nie spodziewała się, że to nie będą tylko otarcia albo po prostu nie chciała tego do siebie dopuścić... Więc obiecała Victorowi, że będzie na siebie uważać, a dalszą historię znamy.
    Czuję, że ten wątek złamie mi serce na wiele różnych sposobów... Ale już zacieram ręce z ekscytacji, wprost uwielbiam takie trudności. ^^ Byłabyś na tyle miła, żeby przybliżyć mi próbę samobójczą Victora? Jak dawno temu miała ona miejsce?]

    Alarei Sallow

    OdpowiedzUsuń
  4. [Cześć. Pozwolę sobie Was przysłonić, dlatego zawczasu kajam się i przychodzę z propozycją wątku, o ile macie takie chęci.
    Wbrew pozorom wiele ich łączy - niepełnosprawność, apatia, eliksiry. Nemetorius pojawia się w Hogwarcie pod koniec roku szkolnego, także miał możliwość przeprowadzenia egzaminów końcowych, dlatego moją pierwszą myślą było, że ich znajomość nie zacznie się na dobrej stopie - Victor popełni drobny błąd (stres? przedawkowanie eliksiru przeciwbólowego?) i Burke nie da mu najwyższej oceny. Pytanie, na ile Twojemu chłopcu zależy na takiej i jaką ma to rację bytu. Innym pomysłem było, żeby Nemetorius stanął w obronie Krukona, jako że absolutnie nie toleruje żadnej formy prześladowania niepełnosprawności (i w sumie chyba w ogóle), a jednocześnie sam podziela ten los, więc nie nakarmi go przy tym jakąś obmierzłą litością czy współczuciem.
    Względnie można przeprowadzić dwa pomysły jeden po drugim. Co myślicie?]

    Nemetorius Burke

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć! Przychodzę nieco spóźniona i muszę przyznać, że bardzo tego żałuję, bo ominęło mnie poznanie tak świetnie wykreowanej postaci. Jestem zachwycona treścią! W razie chęci z Twojej strony zapraszam na przygodę do mojej Aurory – może akurat uda się im coś wspólnie wywróżyć?

    Aurora Tardieu

    OdpowiedzUsuń
  6. [Cześć! Przychodzę nieco spóźniona, jednak wreszcie zabieram się za witanie nowych, dlatego jeszcze raz się kłaniam, miło widzieć na blogu powracających autorów i również powracające postacie.
    Niesamowicie biedny ten nasz Victor, nic tylko wyściskać, okryć ciepłym kocykiem i podać kubek gorącej herbatki. Muszę również powtórzyć słowa moich przedmówców – karta napisana jest przepięknie, tragizm Victora oddaje idealnie.
    Chociaż trudno wymyślić mi jakiekolwiek powiązanie między naszymi chłopakami – różnią się w końcu dość mocno – Handrahan, jak na Gryfona przystało, nie jest osobą, która przechodzi obojętnie obok jakichkolwiek przejawów nienawiści. Będąc świadkiem znęcania się nad Victorem, bez chwili zawahania stanąłby w jego obronie, dlatego jeśli mielibyście ochotę na wątek, serdecznie zapraszam, może uda nam się na tej podstawie wymyślić coś fajnego, a tymczasem życzę Wam masy świetnej zabawy!]

    ASHER S. HANDRAHAN

    OdpowiedzUsuń
  7. [Cześć! Nie mówię, żebyśmy od razu planowały wątek, ale... właśnie przeglądałam sobie zakładki bloga i dotarło do mnie, że nasi chłopcy mieszkają ze sobą w jednym dormitorium. Więc nie wiem jak Ty, ale ja ustaliłabym chociaż między nimi powiązanie.

    Szczególnie, że oboje objawiają pewną dojrzałość, niosą ciężar swoich historii na barkach i lubią eliksiry. To już kilka elementów, które ich łączy. Jestem nawet skłonna zamienić w swojej karcie postaci imię Vince, na Victor, bo szczerze mówiąc pasuje mi tu wizja tego, że wchodząc do przedziału hogwarckiego, Arran odzywa się właśnie do niego. Myślę, że Victor to tego typu osoba, z którą Arran mógłby poprowadzić rozmowę zaczynają się właśnie od słów Wiesz, Victor, nigdy nie widziałem testrali. Do tego uważam, że karta postaci jest elektryzująca - budzi we mnie wachlarz różnych emocji, a jeśli je budzi, to znaczy, że postać jest opisana dobrze i żywo. Także dziękuję Ci za kawałek ładnie skonstruowanego, angażującego myśli opisu.

    Nie twierdzę, że łączy ich głęboka przyjaźń, ale... wydaje mi się, że oboje są na tyle melancholijni i momentami odczepieni od dziecięcych radości, że mogą się w tych momentach - w wynurzeniach marazmu i sennego zawodu - dogadywać.]

    Arran & Caedmon

    OdpowiedzUsuń