scream
can you hear it?
the birds are screaming
or is it you?
i think i hear your voice
begging for mercy
maybe i'll kill you then
tear out your guts and bake them
maybe i'll cut your tongue out instead
so you'd stop your whining
rip it with my bare hands
hold it bloody against my chest
it'll be my trophy
i'll hang it on the wall above my fireplace
show it to my guests
so they'd know
your words are mine
your voice is mine
“you” no longer exists without “me” in it
can you hear it?
the birds are screaming
or is it you?
i think i hear your voice
begging for mercy
maybe i'll kill you then
tear out your guts and bake them
maybe i'll cut your tongue out instead
so you'd stop your whining
rip it with my bare hands
hold it bloody against my chest
it'll be my trophy
i'll hang it on the wall above my fireplace
show it to my guests
so they'd know
your words are mine
your voice is mine
“you” no longer exists without “me” in it
——— Icarus Ainsworth
icarus edgar ainsworth —— 25 maja 2006, oxford —— z czystokrwistej rodziny —— gryffindor —— vi rok —— pół-wila —— owoc romansu ojca —— koło astronomiczne i astrologiczne —— klon, 11 cali, włókno ze smoczego serca
Icarus upadał.
Powietrze wokół niego stęchłe było od łez, krwi i zepsucia. Wilgotne, ciężkie, duszące, otaczało go ze wszystkich stron, wypełniało płuca i wdzierało do każdej komórki. Niemożliwym było się poruszyć – nie, kiedy całe jego ciało zdawało się ociążałe, kończyny jak z ołowiu; pióra jego skrzydeł zlepione były zimną, zieloną masą, rozkłądającą się na jego oczach. Świat mknął wokół niego, rozmazany, niepokojąco pusty i pełny zarazem, a Icarus upadał, wciąż i wciąż, i wciąż, zbyt słaby, by wyrwać się z marazmu, by znów wznieść się w przestworza.
Czuł w powietrzu zapach zgnilizny – ostry, drażniący nozdrza, przenikający ubrania; zapach, którego w żaden sposób nie mógł się pozbyć, który zalągł się głęboko w jego wnętrzu. Wokół niego nie istniało nic: tylko ten zapach, to powietrze, ta zgnilizna barwiąca serce na zielono. Icarus upadał, długo i nieprzerwanie, i gdyby nie ta pustka w sercu, czerniejąca bardziej i bardziej, czas przestałby dla niego istnieć. Gdzieś tam wysoko, nad jego głową, świeciło słońce – ale Icarus przestał czuć jego ciepło już wieki temu, powietrze wokół niego wilgotne, ciężkie, mroźne.
Pragnął rozgrzać zziębnięte kończyny – ale w rzeczywistości jego upadku nie było miejsca na światło. Zostawał tylko uśmiech — czarujący, lekki, ciepły, jak te promienie, których już dawno nie czuł na swojej skórze. I Icarus uśmiechał się – tym szerzej, im dłużej upadał, tym cieplej, im bardziej lodowate stawało się jego ciało. Reakcje, które ten uśmiech potrafił wywołać, przyprawiały go o dreszcze – tak przyjemnie pobudzające w tym świecie pozbawionym przyjemności, rozpalające skórę jak nic innego. I Icarus śmiał się – beztrosko, głośno, czarująco. Patrzył, jak ludzie tańczyli do granej przez niego muzyki – niczym marionetki na sznurkach, kierowane przez niego, będące na każde jego skinienie. Ale po czasie zapach zgnilizny stawał się zbyt ciężki, by nie dotrzeć i do nich – a muzyka gasła gwałtownie, nie pozostawiając po sobie nic, prócz wspomnienia ciepła, i otulającej wszystko wilgoci.
Bo nawet najpiękniejsza nuta nie potrafiła zasłonić tego, czym stał się Icarus – swobodnym spadkiem, powietrzem stęchłym od łez, krwi i zepsucia, zgnilizną rozkładającą serce ukrytą za pięknym uśmiechem i piękniejszymi słowami.
Powietrze wokół niego stęchłe było od łez, krwi i zepsucia. Wilgotne, ciężkie, duszące, otaczało go ze wszystkich stron, wypełniało płuca i wdzierało do każdej komórki. Niemożliwym było się poruszyć – nie, kiedy całe jego ciało zdawało się ociążałe, kończyny jak z ołowiu; pióra jego skrzydeł zlepione były zimną, zieloną masą, rozkłądającą się na jego oczach. Świat mknął wokół niego, rozmazany, niepokojąco pusty i pełny zarazem, a Icarus upadał, wciąż i wciąż, i wciąż, zbyt słaby, by wyrwać się z marazmu, by znów wznieść się w przestworza.
Czuł w powietrzu zapach zgnilizny – ostry, drażniący nozdrza, przenikający ubrania; zapach, którego w żaden sposób nie mógł się pozbyć, który zalągł się głęboko w jego wnętrzu. Wokół niego nie istniało nic: tylko ten zapach, to powietrze, ta zgnilizna barwiąca serce na zielono. Icarus upadał, długo i nieprzerwanie, i gdyby nie ta pustka w sercu, czerniejąca bardziej i bardziej, czas przestałby dla niego istnieć. Gdzieś tam wysoko, nad jego głową, świeciło słońce – ale Icarus przestał czuć jego ciepło już wieki temu, powietrze wokół niego wilgotne, ciężkie, mroźne.
Pragnął rozgrzać zziębnięte kończyny – ale w rzeczywistości jego upadku nie było miejsca na światło. Zostawał tylko uśmiech — czarujący, lekki, ciepły, jak te promienie, których już dawno nie czuł na swojej skórze. I Icarus uśmiechał się – tym szerzej, im dłużej upadał, tym cieplej, im bardziej lodowate stawało się jego ciało. Reakcje, które ten uśmiech potrafił wywołać, przyprawiały go o dreszcze – tak przyjemnie pobudzające w tym świecie pozbawionym przyjemności, rozpalające skórę jak nic innego. I Icarus śmiał się – beztrosko, głośno, czarująco. Patrzył, jak ludzie tańczyli do granej przez niego muzyki – niczym marionetki na sznurkach, kierowane przez niego, będące na każde jego skinienie. Ale po czasie zapach zgnilizny stawał się zbyt ciężki, by nie dotrzeć i do nich – a muzyka gasła gwałtownie, nie pozostawiając po sobie nic, prócz wspomnienia ciepła, i otulającej wszystko wilgoci.
Bo nawet najpiękniejsza nuta nie potrafiła zasłonić tego, czym stał się Icarus – swobodnym spadkiem, powietrzem stęchłym od łez, krwi i zepsucia, zgnilizną rozkładającą serce ukrytą za pięknym uśmiechem i piękniejszymi słowami.
dzień dobry! na wizerunku louis partridge, w tytule Shrek, reszta moja. już tu z icarusem byłam, próbujemy znowu. :D szukam dla niego przyrodniego rodzeństwa. oprócz tego przydałby się ktoś do kochania: pani, pan, jestem otwarta na propozycje. mail: zwiedle.kamelie@gmail.com
[troszkę ostatnio przymarłam, ale już powoli odżywam i jestem pod wrażeniem, ile się tu u nas dzieje! Cześć, witaj z tym pięknym chłopcem, który zachwycił mnie zdjęciem w karcie, a to poskutkowało, że chciałybyśmy go z Leandrą bliżej poznać. Jeśli Ci moja złośnica podpadnie do gustu i nie przestraszy, to zapraszam serdecznie do siebie!
OdpowiedzUsuńA karta jest genialnie napisana :)}
Leandra Grant
[Pamiętam tego Pana jeszcze z wcześniejszej odsłony i oczywiście nie będę pewnie oryginalna, jeśli powiem, że imię pasuje do niego idealnie. Wykorzystałaś potencjał kryjący się w motywie Ikara, a do tego udało Ci się jeszcze zagnieździć w tym namiastkę życia (sposobu bycia) postaci. Także krótko mówiąc: podoba mi się ta karta.
OdpowiedzUsuńDziękuję przy okazji za powitanie i za miłe słowa, bardzo się cieszę, że KP Caedmona ma swoje wzloty... oby bez upadków. I dla pisania, i dla Icariusa, i generalnie po całości. Miłego grania i samych wyżyn pisarskich! :D A jakbyś mimo wszystko chciała wpaść na wątek, to wiesz gdzie szukać.]
Arran G, Caedmon B.
[Witaj! Niezmiernie podoba mi się motyw mitologiczny wpleciony w kartę. Jest mroczna, jest rzeczywiście przeszyta pewnym chłodem i pozostaje mieć nadzieję, że ktoś rozgrzeje tego gryfona o podciętych skrzydłach. Uwielbiam dynamikę Gryffindor-Slytherin, więc serdecznie zapraszam do mojego Rowana, możemy im obu namącić w życiu albo wręcz przeciwnie, co nieco im poukładać. Tymczasem życzę owocnego pisania ♥ ]
OdpowiedzUsuńRowan Greyback
[Witam ponownie, bo kojarzę postać z wcześniejszego pobytu :) już wtedy zachwycałam się motywem Ikara i wplątaniem w to historii twojego chłopca, więc powtórzę się z tym jeszcze raz - super pomysł. Życzę dużo dobrej zabawy i wciągających wątków a w razie chęci zapraszam do któregoś z moich chłopaków :)]
OdpowiedzUsuńElias D. & Mathieu T.
[Ach, a fellow Gryffindor, welcome. Nie ukrywam, gdy tylko karta Icarusa pojawiła się w roboczych, nie mogłam się doczekać, aż młody Ainsworth oficjalnie ukaże się na blogu. Gryfoni rosną w siłę i niezmiernie mnie to cieszy – wreszcie moje dziecko nie będzie czuć się tak osamotnione.
OdpowiedzUsuńJestem pod ogromnym wrażeniem tekstu w karcie. Wciąż próbuję się lekko otrząsnąć po tym, co przeczytałam, a czytało mi się to na tyle dobrze (przy zachowaniu w tekście tak wielu emocji i jednak pewnego mroku, który zdecydowanie odczułam i który całkowicie do mnie przemawia), że za lekturę zabiorę się chyba raz jeszcze. W tym wszystkim motyw mitologicznego Ikara, który tak sprawnie udało ci się wpleść w bijącą od karty Icarusa ciężkość oraz chłód. Kłaniam się nisko i szczerze zazdroszczę literackich umiejętności, bo niełatwo napisać coś, co zarazem skrywa w sobie tak wiele liryzmu, a co również niezwykle przyjemnie i łatwo się czyta.
Aurelian jest co prawda o rok starszy, a ja sama na ten moment nie mam żadnego, konkretnego pomysłu na wątek, który mogłabym zaproponować, jednak jeśli znalazłyby się chęci na wspólne pisanie, serdecznie zapraszam do siebie. Może uda nam się na coś wpaść przy klasycznej burzy mózgów, a może sami macie jakieś wątkowe marzenie, które udałoby się nam razem spełnić? Tymczasem życzę Wam dużo dobrej zabawy, wielu niezapomnianych, wciągających wątków i mam nadzieję, że zostaniecie u nas z Icarusem jak najdłużej.]
ASHER S. HANDRAHAN
[Ujmuje mnie to, że w tytule KP mamy cytat ze Shreka – a w jej zawartości taką przemyślaną (uwielbiam nawiązania do archetypów, nigdy mi się nie znudzą i nie potrafię się im oprzeć) piękną i poruszającą treść. Idealnie się te dwa elementy w moim odbiorze dopełniają, dając mi pełen, konkretny obraz postaci Icarusa – mam nadzieję, że zgodny z zamysłem autora. Cudowna jest ta karta, no co ja więcej mogę powiedzieć.
OdpowiedzUsuńJeśli tylko chciałabyś coś wspólnie zmajstrować, to ja serdecznie zapraszam Ciebie i Icaursa do Liliana. Chłopaki są na tym samym roku, dodatkowo obydwoje mają w sobie coś z Wili – młody Willis co prawda bardzo malutko, ale wciąż. Co prawda nie mam jeszcze żadnego konkretnego pomysłu, żadnej propozycji, aczkolwiek myślę, że bez problemu mogłybyśmy im coś ciekawego wymyślić.
Na sam koniec chciałam jeszcze życzyć Tobie i Icarusowi udanego pobytu na blogu i tyle weny, co by na wszystkie wasze wątki z nawiązką wystarczyła! I to tyle ode mnie. Do, mam nadzieję, napisania! <3]
lilian willis