Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Filemon Hopkins. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Filemon Hopkins. Pokaż wszystkie posty

Najważniejsze to ciągle kwestionować. Ciekawość nie istnieje bez przyczyny.



Filemon Phil  Hopkins
VII ROK | KRUKON | MUGOLAK
różdżka 12 cali, olcha, szpon hipogryfa, giętka
 bogin phil we własnej osobie, w bardzo podeszłym wieku
 patronus: harpia wielka
                                                               

Dziwni rodzice wybierający życie na odciętej od świata wyspie Lewis and Harris, archipelagu Hebryd Zewnętrznych, to pierwszy i zarazem elementarny krok ku temu, aby wyrosnąć na nieużalającego się nad swoją rolą odludka. Jeśli do tego oboje pasjonują się nauką to prawie na pewno można się spodziewać równie żarliwej chęci zdobywania wiedzy u ich potomnego.
 Filemon przyszedł na świat piętnastego czerwca 2004 roku i od tamtej pory dorastał w otoczeniu pięknego, surowego klimatu Szkockich wysp; to eksplorując tutejsze lasy jako kilkuletni chłopiec po raz pierwszy miał sposobność ujrzeć (zduszone na wiele lat przez bardzo wcześnie wykształcony zdrowy rozsądek) dowody na przynależność do magicznego świata w postaci elfa. Właściwie to elfa pierzchnącego w popłochu przed polującym na niego lelkiem wróżebnikiem, do czego Phil doszedł wiele lat później, gdy nauka w Hogwarcie pozwoliła mu wertować bogate zbiory wiekowej biblioteki.
Naukowe pasje obojga rodziców od najmłodszych lat udzielały się Philowi, który nie mając w najbliższej okolicy żadnych rówieśników; odpowiednim zapałem do przyswajania wiedzy mógł sobie chociaż wypracować pilnie nadzorowany wstęp do laboratorium ojca.
Wkrótce wyśrubowanie światopoglądów Filemona sprawiło, że doświadczając pierwszych (zawsze pozbawionych świadków) incydentów z udziałem objawiającej magii sprawiły, że chłopak popadł w przejściowe ale wyjątkowo żarliwe zafascynowanie neurologią, starając się dociec czy przyczyna omamów, których doświadcza nie tkwi w chorobie mózgu.
Jak się okazało zaledwie dwa i pół roku po pierwszym z nich - czyli w dniu jedenastych urodzin Phila - powód był znacznie bardziej szokujący.
Następujące wkrótce po tym pierwsze miesiące życia w Hogwarcie Filemon zapamiętał, jak przez mgłę. Odnalezienie się w zupełnie obcej rzeczywistości i związane z tym przytłoczenie, jak i ogólny brak szerokich doświadczeń w kontaktach z osobami w swoim wieku szybko okazały się dla Filemona największym dotychczasowym wyzwaniem, któremu podołał tylko częściowo. Nieumiejętność powstrzymywania swoich opinii i analizowania na głos nigdy nie wpłynęły korzystnie na jego popularność, jednakże znajomość zamku oraz jego okolic są u Phila po sześciu latach nauki dość rozległe z uwagi na multum czasu, którego nie poświęcał życiu towarzyskiemu (jedyne, wątłe relacje dotychczas nawiązał z duchami oraz nauczycielami).
Odkrywanie Hogwartu zresztą nie było jedynym sposobem na poradzenie sobie z mnóstwem czasu, jaki mu pozostawał do dyspozycji, gdy już odrobił wszystkie prace domowe. Przez cały czas spędzony w zamku zdążył zapałać entuzjazmem wobec filozofii, astrofizyki, biologii i jeszcze co najmniej kilku innych dziedzin, którymi wypełniał czas podczas przydługich przerw między zajęciami czy podczas ferii, które z tylko sobie znanych przyczyn od drugiego roku woli spędzać w szkole. Nie mogąc pogodzić się z brutalnym odcięciem od elektroniki (głównie za sprawą internetu), Filemon do tej pory walczy z wymyślaniem sposobu na obejście czarów, które uniemożliwiają używania jej na terenie Hogwartu.
Nienawidzi swojego pełnego imienia (świadectwa na uwielbienie jego matki do starych, zagranicznych bajek) i zdecydowanie woli pozwalać ludziom myśleć, że nazywa się po prostu Phil.  Filemon posiada także bardzo wiekowego kocura (zwierzę jest od niego starsze, przez co chłopak notorycznie upewnia się, że wciąż żyje, gdy pupil zapada w głęboki sen). Kot jak na ironię wabi się Bonifacy, a Hopkins jako zagorzały przeciwnik własnego imienia w jednej jedynej kwestii dopuścił się rażącej ignorancji i stuporu, nigdy nie godząc się na poznawanie kreskówki, która zainspirowała jego rodzicielkę do nadania mu tak egzotycznego i dziwnego imienia, w skutek czego po dziś dzień żyje w błogiej nieświadomości stwarzanego wraz z kotem duetu.



Cześć!
Hej, serdecznie witam was wszystkich i zapraszam do wątków. Na razie (wstępnie) pozwolę sobie na równoległe pisanie czterech, ale jeżeli wena na Filemona okaże mi się dopisywać to z miłą chęcią rozszerzę ich ilość. Jeżeli ktoś życzyłby sobie jakiegoś powiązania z Philem to bardzo chętnie na takowe przystanę. 😀 Wizerunku użyczył Mats van Snippenberg, natomiast cytatu w tytule nie kto inny, jak Albert Einstein.