Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Konstantin Dolohov. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Konstantin Dolohov. Pokaż wszystkie posty

No matter how many breaths that you took, you still couldn't breathe

Konstantin Dolohov
wł. Konstantin Antonin Dolohov | dla nielicznych Kostya | czysta krew | VII rok, Slytherin | owoc brutalnego gwałtu | syn śmierciożercy i zasłużonej w czasie wojny auror | porzucony przy narodzinach, wychowywany ojcowską ręką | dzieciństwo w echu ucieczek | ojciec od sześciu lat w Azkabanie, matka na Oddziale Zamkniętym Janusa Thickeya | zamiast rodziców dwa widma, ten ucałowany przez dementora i ta o psychice skruszonej śmierciożerczymi cruciatusami | zbyt młody dziedzic | pod opieką babci zamieszkałej w dworku w szkockim hrabstwie Highland | sztywna, dwunastocalowa, cisowa różdżka o rdzeniu z włókna smoczego serca | Klub Zaklęć i Koło Astronomiczne | wyrzucony z Klubu Pojedynków za zbyt agresywny styl | patronus przybierający postać pająka | czarna magia i własne klątwy | toksyna w genach i przegniłe serce | powiązania
Wrzask. Kakofoniczne rozedrganie w szaleństwie, warknięcia i drapieżne odsłonięcia zębów w obietnicy rozszarpania. Nastroszenie wężowych łusek w rozdrapaniu słabości i obleczenie szyj w kolie kolczastych drutów, parzące usidlenie. Gwałtowność i agresywność w rozpaleniu zmysłów, nieprzystające arystokracie nieposkromienie. Ostre krawędzie i drapiące rysy, anarchistyczne zrywy w przedazkabańskiej włóczędze, skowyczące zakrztuszenie dziecięcym przerażeniem. Dzikość w oczach i gniewnych ruchach, wyślizgujące się z moralnych oków złośliwe istnienie. Toksyczność wchłonięta z ojcowskimi zgrzeszeniami i bestialstwo w misternym przeszyciu genów, osaczająca zaborczość w pożarciu wspomnień o wszystkich straconych. Ciężkie perfumy w zmieszaniu ze swądem niepokojących drgnięć warg i skażona bezwstydem elegancja, błysk sygnetów na gładzących cis palcach, żeński inicjał w owiciu wężowych kłów. Wyzywające groźby i pokuszenia, w fascynacji oddanie się czarnomagicznej kochance, gorączki i obsesje, szepczące klątwy i wyuzdany syk krwawych wyszywań. Wieczny głód i niezaspokojenie w strachu przed martwicą, lojalność w nielicznym wybraniu tych zasługujących, nadpalona żądzami ambicja rozdzierająca sine zabliźnienia. Wsunięcie w kobiece dłonie zasuszonych kwietnych dusz, echa zagryzionych kłami wątpliwości, lustrzane tafle wygodnego egocentryzmu i kłamstwa w prowokacyjnych okpieniach. Szlam w wyższości i kuszącym zabrudzeniu, szlam we własnym zakłamanym błękicie krwi, szlam w poszarpanych linach skóry. Zgniłe łaknienia.
Niczyi syn, kata czy ofiary, bestia w przyciągającym ciele, dziedzic w nieodpowiedniej postaci. Rozszerzenie źrenic w pogoni za nieuchwytnym, krzyk zamknięty w kościstej klatce, rozpełzająca się trucizna. Heroinista odurzający się rozgoryczoną wściekłością, wzniesiony w cierniowym ogrodzie ukruszony posąg. Rzucające się we wnykach zakrawione zwierzę.
Odautorsko
Cześć! Witam się ponownie tym razem z gwałtownym Konstantinem. ♥ W przeciwieństwie do Xandra, Kostya nie zmrozi Was chłodem, a zagryzie - walczmy więc, kochajmy i rozdrapujmy wątpliwości. Na zdjęciach Dominik Tarnowski, w tytule Hurricane 30 Seconds to Mars.
Mam nadzieję, że wybaczycie mi kolejnego Ślizgona. :*