Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Léal Blanc. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Léal Blanc. Pokaż wszystkie posty

Et moi




Urodziła się nieważne gdzie i nieważne jaka była pogoda. Ważne, że urodziła się jakiejś mamie i jakiemuś tacie rzecz jasna, ale ci oddali ją na wychowanie ciotce, bo nie mieściła się do walizki ich życia. Cioteczka Elizabeth niezbyt przyjemna, wysłała ją na lekcje baletu, pianina i francuskiego, zapominając przy tym o lekcjach życia. Ale nic to. Londyn kocha, ciotki i reszty świata nie. Chodzi z głową podniesioną, jak przystało na kogoś z jej sfery, rzadko spogląda w dół, czasem tylko odgłos kruszonego szczęścia przerwie jej perfekcyjną ciszę. Najlepsza we wszystkim, pani Mary Sue, same wybitne. Odważni giną pierwsi, więc granic nie przekracza. Życie jej to nakręcana pozytywka grająca wciąż tą samą melodię. Dobrze jest jak jest, pod gilotyne tego, kto wymyślił rewolucje i ognistą. Mówią, że połknęła kij od szczotki i że te jej oczy zmajstrował ktoś zły. Nie potrzebuje nikogo, prócz kota, ale do tego się nie przyzna. Kłamie tylko kiedy musi, czyli bardzo często, jest miła tylko kiedy musi, czyli sporadycznie. Karci się w myślach za najmniejsze przewinienie, zastępując tym samym ciotkę. Spadkobierczyni fortuny nie odmawia sobie niczego. Kapelusz na słońce, pułapka na człowieka. Słucha Brahmsa i głosów w głowie. Kot siedzący na kolanach ratuje jej serce przed przekroczeniem zera absolutnego. Powietrze gęstnieje w promieniu kilku metrów od jej błekitnej sukienki. Rzecz jasna zapiętej pod szyje po ostatni guzik, tak mały jak jej zdolność do odczuwania empatii.  Nie wie jak smakuje szlaban, czekolada i usta drugiego człowieka.  Popija herbatę posoloną samotnością i zbiera z podłogi resztki filiżanki, kalecząc sobie dłonie. Gardzi ofiarami losu i płacze, gdy przypomni sobie, że jest brzydka. Nie lubi lata, dzieci, mugoli. Sprawdza kilka razy, czy aby na pewno zamknęła drzwi łazienki i czyta trzynasty raz tą samą książkę. Chciałaby spakować kufer i jutro być na końcu świata, ale coś jej mówi, że może tego nie przeżyć. Buduje szubienicę z elementów przeznaczonych na huśtawkę. Patrzy w oczy i przytakuje. Ta transparentna, ta co krzyczy przez sen. Codziennie zapomina, że jest nieszczęśliwa, najbardziej przy śniadaniu. Suszy kwiaty i własne pragnienia. Straszy w bibliotece i wieży północnej. Jeden oddech, jeden krok jej stronę, w stronę przepaści. Jak dorośnie chce zostać starszą panią mającą święty spokój. Nie dotykaj, bo zepsujesz, co już zostało zepsute. Jej perfumy w kryształowym flakonie stoją na toaletce obok pudełka z kolczykami i jej wspomnieniami. Deszcz pada, a ona idzie bez parasola przez świat, którego nie zna. 

Léal Blanc

 | szesnaście lat | Londyn | ćwierć wila | Slytherin |
| Klub Ślimaka | biały kot Noir
| hebanowa różdżka, włókno serca testrala, 13 i ¾ | patronus nieznany | boginem motyle |




Zatęskniłam po latach, chce pisać, obiecuje, że będzie fajnie.