
Gryffindor — prefekt VII roku — ur. 28 grudnia w Manchesterze — osiemnaście lat — czarodziej półkrwi — różdżka: włókno ze smoczego serca, 12,5 cala, mahoń — koło astronomów i ONMS — patronus zmienił postać z owczarka podhalańskiego w bezkształtną mgłę — boginem martwe, kobiece ciało — na zawsze oddany swojej A.
Rabastan Granville
They say home is where the heart is
but my heart is wild and free
So am I homeless
Or just heartless?
Did I start this?
Did it start me?
Kiedy myśli o magii, nie widzi w głowie czarodziejskich różdżek, czekających na wypowiedzenie zaklęć i owianych tajemnicą korytarzy Hogwartu.
Kiedy myśli o magii, znowu sięga pamięcią do tamtego dnia. Widzi jej iskrzące się oczy i usta ściągnięte w lekkim uśmiechu. Długie włosy wypalone od słońca i mnóstwo piegów na nosie. Przypomina sobie luźne ramiączka, które zdecydowanie za łatwo zsuwały się z wąskich barków i opalone obojczyki, smakujące podobnie do soli. Znowu czuje jej ciepły oddech na szyi i dotyk miękkich warg, zostawiający po sobie tylko rozgrzane do czerwoności ślady. Wzdycha na myśl o drżących palcach szukających siebie gdzieś w rozgrzanym, złotym piasku. I cały czas myśli o słowach, o których mówiła zawsze szeptem, przesuwając kciukiem po jego ustach.
Czasami, kiedy w końcu pozwoli ciężko opaść zmęczonym powiekom, zapomina o tym, że magia nie istnieje. Już nie istnieje. Przynajmniej nie ta, której oddał całe swoje serce. Jego magia umarła dokładnie pół roku temu pod kołami pędzącego samochodu z towarzyszącą jej tylko ciemną nocą bez gwiazd i migającą lampą przy ulicy. Potem wszystko działo się szybko. Ogromne niedowierzanie, złość przesączona masą przekleństw, pogłębiający się smutek i cichutka akceptacja. Pokrzepiające spojrzenia, mała uroczystość i tona myśli w głowie, nie dająca zapomnieć o tych wydarzeniach. Właściwie i tak nigdy by nie zapomniał.
Po powrocie do szkoły jednak wcale się nie zmienił. Ktoś, kto nie znał go przedtem, nie umiałby stwierdzić, że w te wakacje Rabastan Granville stracił cały swój świat. Zachowuje się, jakby nic się nie stało. Wciąż rzuca śmiałe spojrzenia znad czarnych okularów i od czasu do czasu przewraca teatralnie oczami w rytm głośnego westchnięcia. Nadal śmieje się z zupełnie nieśmiesznych żartów swoich kolegów, charakterystycznie wysuwając na przód rząd białych zębów. I przeczesuje włosy w ten cholernie pociągający sposób, uśmiechając się przy tym zadziornie. Naprawdę, zachowuje się jakby nic się nie stało, chociaż urywa każdą rozmowę dotyczącą tych wakacji, ale nie dlatego, że jest dla niego zbyt trudna. Rabastan Granville ma tajemnicę, o której nikomu nie może powiedzieć. Tajemnicę, która może doprowadzić do jego śmierci. Tajemnicę, która pozwoliła mu jeszcze raz zobaczyć te iskrzące się oczy i usta ściągnięte w lekkim uśmiechu.
Kiedy myśli o magii, znowu sięga pamięcią do tamtego dnia. Widzi jej iskrzące się oczy i usta ściągnięte w lekkim uśmiechu. Długie włosy wypalone od słońca i mnóstwo piegów na nosie. Przypomina sobie luźne ramiączka, które zdecydowanie za łatwo zsuwały się z wąskich barków i opalone obojczyki, smakujące podobnie do soli. Znowu czuje jej ciepły oddech na szyi i dotyk miękkich warg, zostawiający po sobie tylko rozgrzane do czerwoności ślady. Wzdycha na myśl o drżących palcach szukających siebie gdzieś w rozgrzanym, złotym piasku. I cały czas myśli o słowach, o których mówiła zawsze szeptem, przesuwając kciukiem po jego ustach.
Czasami, kiedy w końcu pozwoli ciężko opaść zmęczonym powiekom, zapomina o tym, że magia nie istnieje. Już nie istnieje. Przynajmniej nie ta, której oddał całe swoje serce. Jego magia umarła dokładnie pół roku temu pod kołami pędzącego samochodu z towarzyszącą jej tylko ciemną nocą bez gwiazd i migającą lampą przy ulicy. Potem wszystko działo się szybko. Ogromne niedowierzanie, złość przesączona masą przekleństw, pogłębiający się smutek i cichutka akceptacja. Pokrzepiające spojrzenia, mała uroczystość i tona myśli w głowie, nie dająca zapomnieć o tych wydarzeniach. Właściwie i tak nigdy by nie zapomniał.
Po powrocie do szkoły jednak wcale się nie zmienił. Ktoś, kto nie znał go przedtem, nie umiałby stwierdzić, że w te wakacje Rabastan Granville stracił cały swój świat. Zachowuje się, jakby nic się nie stało. Wciąż rzuca śmiałe spojrzenia znad czarnych okularów i od czasu do czasu przewraca teatralnie oczami w rytm głośnego westchnięcia. Nadal śmieje się z zupełnie nieśmiesznych żartów swoich kolegów, charakterystycznie wysuwając na przód rząd białych zębów. I przeczesuje włosy w ten cholernie pociągający sposób, uśmiechając się przy tym zadziornie. Naprawdę, zachowuje się jakby nic się nie stało, chociaż urywa każdą rozmowę dotyczącą tych wakacji, ale nie dlatego, że jest dla niego zbyt trudna. Rabastan Granville ma tajemnicę, o której nikomu nie może powiedzieć. Tajemnicę, która może doprowadzić do jego śmierci. Tajemnicę, która pozwoliła mu jeszcze raz zobaczyć te iskrzące się oczy i usta ściągnięte w lekkim uśmiechu.
Cześć! Na wstępie chciałabym zaznaczyć, że nie grałam już dość długo, lubię zwlekać z odpisywaniem i odrobinę przytłacza mnie tak ogromna ilość ludzi w jednym miejscu. Ale tak czy siak, zapraszam do siebie z szeroko otwartymi ramionami, bo może razem uda nam się stworzyć coś naprawdę fajnego :) Nie znam się zbyt dobrze na samym uniwersum Harry'ego Pottera, bo jestem jeszcze w trakcie lektury ze względu zdecydowanie zbyt późnego zainteresowania tym światem - dlatego proszę, poprawiajcie mnie w razie czego!
W karcie pojawiają się fragmenty Crywolf (Epithelial) i Passenger (Home). Kontakt do mnie najlepiej przez mail - canbekingokey@gmail.com