Lyanna Juniper Crouch
klasa VI – Dom Węża – Klub Ślimaka; Eliksirów; Pojedynków * czysta krew – Nienaruszalna Dwudziestka Ósemka – Klątwa Ondyny
boginem ona sama dusząca się podczas snu – widok zmarłej przed laty matki w Ain Eingarp **
amortencja o zapachu letniego powietrza po burzy i pergaminu – patronusem jaskółka
różdżka mierząca 13 cali, dość sztywna, heban, rdzeń z sierści ponuraka
Byli sobie kiedyś trzej bracia, którzy podróżowali o zmierzchu. Pewnego dnia doszli do rzeki, tak głębokiej i burzliwej, że nie dało się jej przejść ani przepłynąć żywym. Bracia potrafili posługiwać się magią, więc unieśli swoje różdżki i zbudowali nad nią most, aby przejść suchą nogą. Drogę zagrodziła im jednak zakapturzona osoba, którą była Śmierć.
Przez pierwsze moje lata pozostawałam ptaszkiem uwięzionym w klatce, wyczekującym wolności przypadającej na lata wolności. Obarczona odziedziczoną po matce chorobą, pozostawałam przykuta do atłasowej pościeli na długie godziny. Mogąc jedynie przyglądać się rodzeństwu szalejącemu na miotłach za oknem (samej nigdy na nią nie wsiadając) czy też wysłuchiwać opowieści opowiadanych przez kolejne opiekunki. Niezmiennie prosząc o powtórzenie ulubionej. Opowieści o trzech braciach. Gotowa długimi tygodniami zastanawiać się nad tym o co sama bym poprosiła, gdybym tylko zdołała przechytrzyć Śmierć. Aż podczas kolejnego z ataków choroby, w końcu pojęłam potrzebę zdobycia potęgi zdolnej do zawalczenia własnych słabości pierwszego z braci.
A choć lata mijały i powoli wyrastałam z czasu, kiedy powinnam słuchać baśni, to historia o trójce wędrowców wciąż wydawała mi się równie bliska. W końcu nieustannie czułam oddech Śmierci czyhającej za moimi plecami, wyciągającej swoje kościste dłonie w moją stronę za każdym razem kiedy klątwa Ondyny przypominała o sobie, odbierając mi dech podczas snów. Z biegiem lat stała się moją najwierniejszą towarzyszką. Nawet pomimo chwilowych lat rozłąki, nigdy nie pozwalała o sobie zapomnieć. Zdradzając mnie jedynie ten jeden jedyny raz. Zabierając ze sobą moją matkę zamiast mnie samej. Spoglądając na jej zimne ciało zrozumiałam co musiał czuć drugi z braci.
Obserwując zmianę, która zachodziła w domu pogrążonym w żałobie, z większą przyjemnością niż mogłabym dotąd przypuszczać, pozostawiałam go pod pretekstem rozpoczęcia nauki w Hogwarcie. Gdzie jednak już na samym początku, za sprawą jakiegoś głupiego kapelusza, nic nie poszło tak jak powinno. Słysząc werdykt tiary, marzyłam o tym by stać się niewidzialna i uciec z tego starego zamczyska. Zmuszona do zignorowania rodowego dziedzictwa i trafienia do domu, do którego przynależał zaledwie jeden z Crouchów. Mój wuj, Bartemiusz Jr. Śmierciożerca i człowiek gotowy do zamordowania własnego ojca. To właśnie jego spuścizna przypadła mi w udziale. Nie dysponując peleryną niewidką, schronienie znalazłam w szkolnej bibliotece, w efekcie czego dość szybko stając się prymuską podczas zajęć z transmutacji i eliksirów. A przekonana co do zepsucia, które najwyraźniej musiało kryć się w mojej osobie, zdystansowałam się od rówieśników, dzięki czemu nikogo z nich nie mogłabym kiedykolwiek zdradzić. Wielokrotnie później okazując słabość i dopuszczając do siebie kolejne osoby. Wciąż jednak nie ufając sobie samej, nabrałam wątpliwości co do tego czy chciałabym kiedykolwiek zrównać się ze Śmiercią, jak trzeci z braci.
* o ile stan zdrowia akurat pozwala jej na udział w pojedynkach
** Lyanna w nie miałajeszcze kontaktu z Zwierciadłem Ain Eingarp - podana wyżej informacja jest czysto hipoteetyczna
Śladami mojej kartowej poprzedniczki, też uprzedzę, że nigdy nie pisałam w uniwersum cudownego chłopca z blizną, ale postaram się podołać i liczę na to, że razem stworzymy coś magicznego!No i tak, wiem kolejny Ślizgon, no ale no, jaki ładny! A i ten, na wypadek gdyby ktoś miał ochotę się ze mną kontaktować poza blogiem, to podrzucam jeszcze maila: dragqueen.dimsum@gmail.com
** Lyanna w nie miała
Śladami mojej kartowej poprzedniczki, też uprzedzę, że nigdy nie pisałam w uniwersum cudownego chłopca z blizną, ale postaram się podołać i liczę na to, że razem stworzymy coś magicznego!