Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lisburn. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lisburn. Pokaż wszystkie posty

Nie wierzę w nic

Verse Millward

13 VIII 2005, malutka wioska pod Londynem, UK → VI rok w Hufflepuffie → czarownica brudnej krwi → różdżka długości trzynastu cali z łuską widłowęża, padouk, prosta i dosyć sztywna → jedynaczka, drugie i ostatnie dziecko pracownika pogotowia ratunkowego i policjantki → jej patronusem jest lis, boginem coś; od trzech lat niezarejestrowany animag → posiadaczka płomykówki Brudaska, członkini klubu Eliksirów i koła Alchemicznego

Po korytarzach przemieszcza się na deskorolce skradzionej starszemu bratu przed jego wyprowadzką, niesfornym lokom pozwala fruwać na wietrze i nieustannie kombinuje coś przy swoim mundurku. Chciałaby wyglądać bardziej kobieco, jak jej koleżanki (nawet, jeśli większość z nich to puste lale), ale ma chude nogi i kanciaste kształty; z zamiłowaniem nosi więc spodnie i wielkie kurtki jeansowe, i kumpluje się raczej z chłopakami. Tak naprawdę nie jest do końca chłopczycą, czasem maluje usta na wściekłą czerwień, i za nic nie przyzna, że czasem marzy jej się randka z prawdziwego zdarzenia.
Pod pozorami kryje fascynację eliksirami i alchemią, od czasu do czasu rzuci jakąś mądrą uwagą, najczęściej kwitowaną śmiechem i rozwinęła się raczej do środka, niż na zewnątrz. Prowadzi monologi z samą sobą, nie daje po sobie poznać, że bolą ją wyzwiska (a czasem bolą), które przydarzają się jej od czasu do czasu; po raz pierwszy czuje, jak to jest tęsknić za kimś, kogo – na to wychodzi – nigdy się tak naprawdę nie znało.