Thea
Willard
Nazywa się Dorothea Lyonne Willard, choć właściwie nikt się tak do niej nie zwraca. Urodzona 31 VIII 2008, młodsza z bliźniąt (ma brata Doriana). Czysta krew – czystokrwisty ojciec, którego nigdy nie poznała i wydziedziczona przez rodzinę matka, która poślubiła nienawidzącego magii mugola. Obecnie na V roku w Hufflepuffie. Trzynastocalowa różdżka z drzewa smoczego, z łuską antypodzkiego opalookiego, stworzona przez przodka, twórcę różdżek i podróżnika. Członkini koła ONMS i klubu eliksirów, animag, patronusem szakal złocisty, boginem pożar.
Rozczarowania smakują jak ziarna kawy – gorzkie, kwaśne, metaliczne; drętwieje od nich język, ręce i nogi zmieniają się w ciężkie, betonowe bloki, z płuc ucieka powietrze. Rozczarowania bolą fizycznie, przeszywają serce jak włócznia, zostawiają sińce – pod skórą, niewidoczne – bolą jak upadek z drzewa, jak złamana kość, jak otwarta rana. To dziwne; ludzi dotkniętych Rozczarowaniem nikt przecież tak naprawdę nie dotknął.
Nikt nie dotyka również Thei Willard, bo Thea Willard ma szybki refleks i mocny lewy sierpowy. Thea Willard nie lubi być dotykana, za to lubi szwędać się po zamku nocą i gadać do mijanych zwierząt. Lubi też usiąść na Wieży Astronomicznej i podziwiać gwiazdy na czarnym niebie, gwiazdy, które odbijają się w jej źrenicach. Lubi uchodzić za kogoś, kim nie jest, przynajmniej dopóki w tej imaginacji przeważają pozytywy. Thea Willard nie płacze; czasami tylko miewa łzy w oczach, które przypominają wówczas oczy zranionej sarny, choć ona sama podobna jest raczej do jakiegoś dzikiego kota.
Nikt nie dotyka również Thei Willard, bo Thea Willard ma szybki refleks i mocny lewy sierpowy. Thea Willard nie lubi być dotykana, za to lubi szwędać się po zamku nocą i gadać do mijanych zwierząt. Lubi też usiąść na Wieży Astronomicznej i podziwiać gwiazdy na czarnym niebie, gwiazdy, które odbijają się w jej źrenicach. Lubi uchodzić za kogoś, kim nie jest, przynajmniej dopóki w tej imaginacji przeważają pozytywy. Thea Willard nie płacze; czasami tylko miewa łzy w oczach, które przypominają wówczas oczy zranionej sarny, choć ona sama podobna jest raczej do jakiegoś dzikiego kota.
Ma tak zachrypnięty głos, jakby przed chwilą wypaliła pół paczki papierosów, albo porządnie się przeziębiła; mając do dyspozycji fonię bez wizji, niektórym ciężko określić jej wiek i jej płeć. Kiedy śpiewa, a śpiewa często, ilekroć nikogo nie ma w pobliżu, dysponuje jednak barwą o szerokiej skali. Pije hektolitry czarnej, bardzo słodkiej herbaty, unika za to soku dyniowego i kawy. Nie je śniadań, ale zawsze wyprosi jakąś przekąskę od skrzatów domowych; maluje paznokcie na czarno i nosi mugolskie martensy zamiast regulaminowych butów, szlabany przyjmuje ze stoickim spokojem, a utracone punkty nadrabia opiekując się magicznymi stworzeniami albo bez słowa sprzątając bałagan w klasie od eliksirów.
[Hej! Właśnie ściągnęłam z bloga Finna, który był pół-willą i naturalnym sojusznikiem fauny i flory, ale gdyby nie to, na pewno dogadałby się z Theą. Musiałam napomknąć, ale że nie ma go już na blogu, przejdę do konkretów:
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemnie czytało mi się Twoją Kartę Postaci. Thea to tego typu postać, która czytana, nie daje się zapomnieć. Nie wspomnę już o tym, że akapit z Roczarowaniem czytałam trzy razy, bo tak mi się podobał. Pięknie opisany, z prostymi, czytelnymi metaforami, które mam wrażenie, że nadały tekstowi odpowiedni nastrój.
Jeśli chodzi o Theę, odnoszę wrażenie, że dużo jeszcze ma ona do odkrycia na fabule, oraz że przy całym swoim wizerunku samotnika jest w tym w jakiś sposób ujmująca. Nie mam pojęcia, jak połączyć ją z Arranem, który jest cichą duszą, czy Caedmonem z roboczych, który z kolei jest nauczycielem i bucem, ale życzę Ci owocnych wątków i spełnienia się w grze! :)]
Arran Greengrass & Caedmon Borgin (w roboczych)
[Thea wydaje się bardzo oderwana od świata, a jednocześnie tak prawdziwa jakby do tego właśnie świata przynależała. Podoba mi się ten kontrast, a także jej patrzenie w gwiazdy i gadanie do zwierząt, bo te wszystkie cechy czynią ją intrygującą duszyczką przewijającą się przez Hogwart. Życzę ci morza wątków, dobrej zabawy i kogoś, kogo dotyk Thea polubi :D]
OdpowiedzUsuńRowan Greyback, wychylający się z roboczych
[ Witamy koleżankę z Hufflepuffu!
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemnie czytało się kartę, a Thea w całej swojej inności i samotności zdaje się niezwykle ciekawą osóbką. Z całym swoim zamiłowaniem do gwiazd i zwierząt zdaje się bardzo pocieszna, a z drugiej strony mamy ten mocny lewy sierpowy przez co sprawia wrażenie zaradnej i takiej co nie daje sobie w kasze dmuchać :D Jestem ciekawa jej historii, skąd wziął się pożar jako bogin i jaka jest na co dzień, tak po prostu.
Bawcie się jak najlepiej! ]
Nicholas
[Hej, hej, hej! Thea to interesująca dziewczyna, chociaż trochę smutna. Zastanawia mnie jej historia i życie rodzinne, bo po lekturze karty zakładam, że nie było zbyt kolorowe. Ciężko mi też uwierzyć, że ktoś uważałby tak uzdolnioną, młodą czarownicę za rozczarowanie – przecież ona ma ledwo piętnaście lat i już jest animagiem, do jasnej ciasnej, to niesamowite osiągnięcie!
OdpowiedzUsuńSepi ma słabość do rówieśników domu, więc Thea ma pozwolenie na pogaduchy z Mufasą. :D
Baw się dobrze i w razie chęci zapraszam do siebie!]
Sepideh H. Shafiq
[ Ale mi się przyjemnie czytało Twoją kartę… w ogóle bardzo miło odebrałam całą pannę Willard :) Oczywiście ma tą niewątpliwą zaletę przynależenia do najlepszego z domów w Hogwarcie (ekchem, ekchem…), jednak poza tą oczywistą przewagą sam jej charakter oraz buńczuczność bardzo przypadły mi do gustu. Mam niewątpliwą słabość do chłopczyc ;) Ale to raczej dobrze, przy takich bohaterach przecież trudno się nudzić, prawda? A Thea wygląda na taką, która z łatwością wplątuje się w przeróżne – miłe lub nie – przygody… Mamy nadzieję z Lupinem, że w Hogwarcie ich dla Was nie zabraknie, życzymy więc udanej zabawy i ogromu przyjemności z pisania! ]
OdpowiedzUsuńLupin
[Jakże przyjemnie czytało mi się tę kartę, jakże miło było zapoznać się z postacią panny Willard. Co tu dużo mówić, Thea już zdołała skraść me serce. Bardzo lubimy tego typu buńczuczne pannice, a Dorothea, nie dość że nie daje sobie w kaszę dmuchać, należy do domu, do którego zawsze miałam niesamowitą słabość. Do tego wszystkiego jej wyjątkowa miłość do zwierząt – Thea to zdecydowanie osoba, którą z ogromną chęcią poznałabym u nas, na żywo, irl. I wydaje mi się nawet, że mimo wszystko, mogłybyśmy naprawdę nieźle się dogadać. Życzę Wam mnóstwa dobrej zabawy na blogu, wielu ciekawych, wciągających wątków i jeśli mielibyście ochotę razem coś napisać, serdecznie do siebie zapraszam.]
OdpowiedzUsuńASHER S. HANDRAHAN
[Thea Willard nie lubi, kiedy się ją dotyka. A czy Thea Willard lubi, kiedy się do niej zagaduje? Czy Thea Willard lubi, kiedy się do niej mówi? Bo Lilian lubi zagadywać. Lilian generalnie lubi mówić. Do znajomych, do nieznajomych – do wszystkich. I pewna jestem, że gdyby przypadkiem znalazł pannę Willard na Wieży Astronomicznej, samą, patrzącą w gwiazdy, milczącą, to nie byłby w stanie sobie darować. Odpuścić, zostawić jej tę ciszę, to milczenie, te gwiazdy, i po prostu sobie pójść. Zagadałby. A co zrobiłaby Thea Willard?
OdpowiedzUsuńHej, cześć i czołem. Zostańcie z nami na długo, z pewnością będę do Was zerkać – to dziewczę skradło moje serce. A jeśli wiesz i chciałabyś ujawnić nam, co zrobiłaby Thea Willard, zajrzyj do nas. Serdecznie zapraszamy i z chęcią się przekonamy.]
lilian willis