Listen to your heart. It knows all things.

EVELYN BETHELL
STAŻYSTKA OBRONY PRZED CZARNĄ MAGIĄ —  DWADZIEŚCIA LAT —  RÓŻDŻKA WYKONANA Z JESIONU, Z WŁOSEM Z GŁOWY WILI —  BOGINEM ŚMIERĆ BABKI, PATRONUSEM KRÓLIK —  NIEPOPRAWNA ROMANTYCZKA, CZEKAJĄCA NA ZEW PRZYGÓD  WŁAŚCICIELKA RUDEGO KOCURA — PRZYSZŁA PANI PROFESOR
Od zawsze wiedziała, że będzie nauczycielką. Za każdym razem, gdy pytano ją jeszcze jako małą dziewczynkę o to, czym będzie zajmowała się w przyszłości, odpowiadała w ten sam sposób: Będę uczyć magii, tak jak tatuś. Nie w głowie były jej szalone marzenia o wielkiej karierze w Ministerstwie Magii, nie chciała być piosenkarką ani tym bardziej modelką. Rozważała możliwość zostania magomedykiem, jednak nie przepadała za zielarstwem. Po ojcu odziedziczyła zamiłowanie do edukowania innych i twarde stąpanie po ziemi. Za jej naturalną urodą, z pewnością kryły się geny mamy, która poświęciła swoje życie na tworzenie magicznych kosmetyków, pisząc od czasu do czasu artykuły na ich temat w magazynie Czarownica. Ku rozczarowaniu pani Bethell jej córka wolała spędzać czas na nauce, niż poprawianiu swojego wyglądu. Evelyn kochała książki i podróże. Drugiej pasji nauczyli ją dziadkowie, z którymi spędzała połowę wakacji, zwiedzając nie tylko europejskie kraje. Najważniejsze jednak dla niej było poznawanie nowych zaklęć, których nie używano w Anglii, a ku jej zdziwieniu tych było niesamowicie dużo, dopiero w wieku trzynastu lat, gdy odwiedziła z dziadkami Francję, została uświadomiona, że z zaklęciami, jest trochę jak z językiem. Niby wszystko dało się przetłumaczyć, ale wciąż zostawały pewne niedomówienia... Nie dziwne więc, że Evelyn zakochała się właśnie w nich.  Od zawsze wiedziała, że będąc nauczycielką będzie chciała nawiązywać dobry kontakt z uczniami. Stąd też jako stażystka, próbuje nawiązać z nimi nić porozumienia, zwłaszcza, że niektóre z twarzy kojarzy jeszcze z własnych lat nauki spędzonych w tej samej szkole, w której w tym momencie odbywała swój nauczycielki staż. To chociaż momentami dziwne, było w zasadzie zabawne, dostrzegać jak bardzo zmieniają się ludzie i ich podejście do drugiego człowieka. Zwłaszcza, gdy zmieniała się pozycja społeczna. Dokładnie tak, jak w przypadku Evelyn. Nie zamierzała jednak przejmować się przeszłością, a jedynie skupiać się na swojej przyszłości. Trzymała mocno w dłoniach swoje marzenia, chociaż tak bardzo przyziemne, chciałaby spełnić je wszystkie. Od zdobycia posady w szkole, po założenie rodziny, chociaż zawsze wydawało jej się to niesamowicie trudne do osiągnięcia. Nie zamierzała się jednak poddawać, bo dążenie do celu było tym, co charakteryzowało ją najbardziej, jeszcze za czasów szkolnych, gdy t z uporem maniaka przesiadywała w bibliotece, aby tylko nauczyć się w końcu tego zaklęcia, dzięki któremu miała się zemścić na tym wrednym grydonie. I zemściła się, chociaż później wieczory spędzała w Zakazanym Lesie podczas szlabanów. Do tej pory go nienawidziła i z chęcią, ponownie wymierzyła w niego różdżką. W końcu to nie zbrodnia, nie lubić kogoś równie mocno, co...

40 komentarzy:

  1. [No, to dawaj tego kocura, Eklera chętnie wyrwie mu z ogona parę rudych kłaków ♥]

    Eklercia

    OdpowiedzUsuń
  2. Wkurzaj go ile chcesz, sunshine. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Witamy i życzymy długiego pobytu u nas!

    OdpowiedzUsuń
  4. [Cześć. Bardzo fajna pani, wydaje się bardzo miła i jestem pewna, że uczniowie już ją uwielbiają. Dobrze jest widzieć kogoś z pasją, kto powoli osiąga swoje marzenia. Mam nadzieję, że jej się to uda. :)
    Jak tylko będziesz miała ochotę, zaproszę do swojej Bethany, gdy tylko się opublikuje. Myślę, że mogą jakoś dać radę się dogadać.]

    wyglądająca ze szkiców Bethany

    OdpowiedzUsuń
  5. — Chcesz mi powiedzieć, że nie oddałeś pracy zaliczeniowej w terminie i mam się za tobą wstawić u profesora historii magii? — Mathias spojrzał na ucznia, jak na skończonego idiotę. Złożył referaty w staranny stosik, który ułożył na rogu starego biurka. Uczeń chyba nie sądził, iż otrzyma wsparcie Rathmanna, który był chory na punkcie dotrzymywania terminów? Wielokrotnie dochodziło do sytuacji, w których uczniowie oddawali prace Niemcowi dużo wcześniej, niż przewidywał termin, aby uniknąć właśnie takich sytuacji jak te. — Chyba sobie kpisz — warknął, Mathias. Młodzieniec spojrzał z wyraźnym wyrzutem w oczach na Evelyn. W końcu to ona mu poleciła, aby udał się do profesora, prosząc go o pomoc. A jedyne co dostał w zamian, to kolejny ochrzan i jeszcze większy problem. Wzruszył bezradnie ramionami i spuścił nieznacznie głowę, czując się zakłopotanym.
    Rathmann spojrzał w stronę swojej stażystki, w której pokładał dość szerokie nadzieje na godne reprezentowanie stanowiska nauczyciela. Chwyciwszy w dłoń czysty pergamin, w zupełnej ciszy napisał parę zdań i złożywszy starannie karteczkę w mały kwadracik, podał ją uczniowi.
    — Uczniowie mojego domu ponoszą konsekwencje swoich czynów, chłopcze, bez jakiejkolwiek taryfy ulgowej. Udasz się do profesora, przekażesz mu wiadomość i spędzisz całe wakacje na to, by przygotować się do poprawy przedmiotu, jasne?! — ton głosu profesora pozostawał chłodny, zaś zacięty wyraz twarzy, mógł budzić w człowieku niechęć oraz niepokój.
    — Dopilnuj proszę, aby wiadomość trafiła do profesora, a praca mimo zakończonego terminu została oddana — tym razem zwrócił się w stronę młodej blondynki, a jego głos przybrał znacznie bardziej weselszą barwę. Uśmiechnął się uprzejmie, po czym wstał ze swojego miejsca, aby nalać sobie odrobiny soku. Nienawidził uczniowskiego nierozgarnięcia. Rozumiał wiele czynników, które mogły wpłynąć na opóźnienie powstawania pracy. Choroba, problemy rodzinne, nieobecność w Hogwarcie, ale czyste zapominalstwo i bycie leniwym, nie miało prawa bytu. Nie podlegało żadnym usprawiedliwieniom.
    — Dodatkowo napiszesz dowolną pracę, która będzie nie krótsza niż cztery kartki pergaminu. Masz na to równy tydzień i obyś tym razem nie zawalił. — powiedział Mathias i skinął głową w stronę drzwi, na znak, iż chłopak może odejść.
    Wyraźnie rozdrażniony, wrócił na swoje miejsce za biurkiem i zaczesawszy swoje kosmyki włosów, ponownie spojrzał w stronę stażystki. — Sprawdziłaś już prace pierwszorocznych? Chciałbym je jutro wszystkim oddać.


    Mathias

    OdpowiedzUsuń
  6. [Wyciągałam ją już z większych kłopotów, niż konfrontacja z twoją lasią, spoko, kocie XD]

    Eklera

    OdpowiedzUsuń
  7. [Że niby taka grzeczna, pff.
    Cześć kocie! ♥]

    one & only

    OdpowiedzUsuń
  8. [Cześć! :)
    Jeśli chodzi o wątek - niestety nie mam żadnego, nawet najmniejszego pomysłu co mogłybyśmy napisać :( Chociaż myślę, że lepiej by coś wyszło z Evelyn, bo Noah i Albus to już w ogóle dwa całkowicie przeciwległe bieguny. Ale niestety, w głowie na ten moment mam jedną wielką pustkę. Jednak jeśli tobie coś przyjdzie na myśl, nawet jakiś zalążek, który da się rozwinąć - pisz śmiało czy tu czy na maila :3]

    Albus

    OdpowiedzUsuń
  9. [Dziękuję! Evelyn jest naprawdę super, ale żeby tak Valery miał w sobie na tyle pewności siebie, żeby choćby poprosić o pomoc... Kiepsko to widzę na tę chwilę. Choć chciałabym wątek, to obawiam się, że trzeba by znaleźć naprawdę dobry punkt zaczepienia, aby coś z tego wyszło. A jeśli nie teraz, to zawsze w późniejszym czasie można próbować ich jakoś połączyć c:]

    Valery

    OdpowiedzUsuń
  10. Adam nie lubił nowego otoczenia. Wolał zacisze starych miejsc, które niosły ze sobą spokój oraz gwarantowaną ucieczkę od ludzi. Nie wiedział, dlaczego tak naprawdę zgodził się towarzyszyć panience Bethell w dość obszernej podróży, która niemal każdego dnia będzie wymagała od nich organizacji i współpracy. Możliwym było to, iż jego decyzja wynikała z faktu, iż młoda blondynka miała w sobie coś, co działało na niego w sposób, którego nie umiał określić jednoznacznie. Cholernie go to niepokoiło, ale z drugiej strony kusiło, by pozwolić, aby zbliżyć się jeszcze o krok dalej i poznać to, co tak bardzo jest w niej fascynujące. Cały plan wycieczki, postanowił pozostawić w pełni młodej kobiecie, która zdecydowanie lepiej wszystko ułoży tak, by obeszło się bez problemów. Nie mógł się nie zaśmiać, gdy jej niemal dziecięca radość nie ustępowała nawet na sekundę, tworząc razem z ogromną ekscytacją, mieszankę wybuchową.
    — Uwierz mi, Ev, że nie da się nie zauważyć tego jak bardzo promieniejesz — zaśmiał się i pokręcił głową na boki. Na wzmiankę o jedzeniu jego żołądek niemal w sekundzie mocno się zacisnął, co oznaczało tylko jedno; mała przerwa na coś do jedzenia, była nieunikniona. Skinął zgodnie głową. Odnalezienie docelowego miejsca w postaci niewielkiej knajpki nie zajęło im zbyt wiele czasu. Niemal każda ulica była zapchana najróżniejszymi lokalami gastronomicznymi i dość łatwo było popaść w zakłopotanie w wyborze odpowiedniego miejsca, co w ich przypadku, udało się uniknąć.
    — Masz jakiś pomysł? — zapytał, gdy wreszcie było im dane dzierżyć w dłoni kartę z daniami. Dla Adama dosłownie wszystko było kuszące i najchętniej spróbowałby każdego oferowanego przez lokal dania. Podparł podbródek na otwartej dłoni i cicho westchnął. Sam jakoś nie umiał poczuć ducha zbliżającej się przygody. Mógł sprawiać wrażenie znudzonego oraz zmęczonego, jednak nie umiał otwarcie podchodzić do wielu sytuacji.
    — Co zaplanowałaś po jedzeniu, hm? — spytał z czystej ciekawości, unosząc przy tym brew ku górze.

    Adaś

    OdpowiedzUsuń
  11. — Mam nadzieję, że się wyrobisz. Nie lubię, gdy moi uczniowie długo czekają na oddanie pracy. — stwierdził i z cichym westchnieniem na ustach, zbliżył się do niewielkiej szafeczki, z której wyciągnął czystą szklaneczkę z kruchego szkła, która zapełniła się rumem porzeczkowym. Był świadom tego, iż łamie regulamin Hogwartu, jednak bywały momenty, które zmuszały go do tak radykalnych metod relaksacji. Poziom idiotyzmu uczniów przewyższał samego Mathiasa. Odwrócił się przez ramię w stronę stażystki. — Nie przepraszaj. W gruncie rzeczy dobrze zrobiłaś — stwierdził, wzruszając przy tym ramionami i nawet delikatnie się uśmiechnął. Upił niewielki łyk trunku.
    — Jutro poprowadzisz zajęcia. — oznajmił nagle. Możliwe, iż robił to trochę zbyt późno, a blondynka nie miała wystarczającej ilości czasu na to, aby się przygotował, jednak nie wątpił w to, iż sobie poradzi. Wolną dłonią chwycił plik kartek, na których rozpisał wszystko, to, co może być dla niej przydatne. — Zapoznaj się z tym — polecił, gdy wręczył jej materiał.
    Spojrzał na zegarek wiszący na ścianie i przysiadł na starym, nieco przykurzonym już fotelu.
    — Wracaj do siebie. Oboje mamy na głowie jeszcze wiele obowiązków. Nie ma sensu, abyś dłużej ze mną siedziała. Jutro po zajęciach w zasadzie masz czas dla siebie, ponieważ aż do kolacji nie będzie mnie w zamku — powiedział i skinął delikatnie głową. Sam obecnie miał ochotę jedynie na dozę lenistwa. Nie chciał myśleć o tym, co będzie jutro, czy o tym, co jeszcze go czeka.
    — Za tydzień nie będzie mnie w Hogwarcie przez dwa dni, więc również będziesz miała świetną okazję się sprawdzić. A teraz wybacz, ale chciałbym zostać już sam. W razie pytań, wszystko ustalimy sobie jutro po śniadaniu. — Ponownie uśmiechnął się i cichym westchnieniem na ustach, odłożył puste szkło na stolik. Ból pleców coraz bardziej dawał mu się we znaki, a on sam czuł się niczym osiemdziesięcioletni staruszek, a nie był nawet jeszcze po trzydziestce! — Nocne spacery po zamku również sobie dziś odpuścimy. Dobranoc, Evelyn.

    Mathias R.

    OdpowiedzUsuń
  12. Frytki i ryba, okazały się być na tyle dobrym wyborem, iż łakomstwo Adama nakazało mu zamówić to samo raz jeszcze, rezygnując ostatecznie z kuszącej szarlotki, na którą zdecydowanie brakowało mu miejsca. Odetchnął głęboko, gdy oparł się o oparcie swojego siedziska, zaś kelner zabrał brudne talerze, zastępując je filiżankami cudownie aromatycznej herbaty.
    — Chcę spać, Ev. — zaśmiał się i chwilę później stłumił przeciągłe ziewnięcie, zasłaniając dłonią usta. Przetarł palcami nieco załzawione oczy, naprawdę marząc o małej drzemce, która pozwoli mu odpocząć, ale i również pomoże pozbyć się uczucia ciężkości na żołądku, jakie powstało przez dwie pokaźne porcje obiadowe.
    — A tak na poważnie, to możemy się gdzieś przejść. Zabawę zostawmy sobie na wieczór, gdy więcej życia nabiorą niektóre miejsca do tego przeznaczone. Niedaleko jest ładny park. Jeśli masz ochotę możemy się tam przejść. — powiedział i delikatnie się uśmiechnął, po czym chwycił w dłonie filiżankę z herbatą, mając na uwadze to, aby się nie poparzyć. Był ciekaw, co ma do zaoferowania okolica, jednak z pełnym żołądkiem, nie podchodził aż tak radośnie do szerzącej się przed nimi wyprawy. — Ale póki co, chwila odpoczynku — dodał i przymknął na moment powieki. Cóż nie mogli siedzieć tutaj w nieskończoność, a Rosjanin nadal nie czuł się entuzjastycznie nastawiony do małych wakacji, ma które poniekąd z własnej woli się zgodził, dlatego też nie powinien narzekać.
    Spacer do parku o dziwo przyniósł ze sobą chwilę relaksu i nieco ożywił Adama. Nawet udało mu się kupić lody, które dopełniły w pełni cały obiad i zdecydowanie poprawiły humor.
    — W zasadzie, to wcale o tym nie pomyślałem, gdy zgodziłem się z tobą jechać na wakacje, ale gdzie będziemy spać, hm? Namiot, czy może zaplanowałaś każde miejsce osobno?
    Uniósł brew ku górze lekko rozbawiony. Nie zdziwiłby się, gdyby organizacja młodej kobiety sięgała każdego aspektu ich podróży. W końcu dobra organizacja to połowa sukcesu, jednak spontaniczność również niosła ze sobą wiele pozytywnych sytuacji oraz wrażeń. Spanie pod gołym niebem nie było dla Adama żadnym wyzwaniem.


    Adaś <3

    OdpowiedzUsuń
  13. [ No wiesz, ale, że praktykujesz tak banalny przedmiot? Chcesz być jak wszyscy? Pfff. Cliche. Skoro Eve jest żądna przygód, to z chęcią zaspokoimy tę potrzebę - proponujemy atak potworów w Zakazanym Lesie albo kłopoty podczas wakacji na jakiejś pięknej wyspie (ewentualnie śmietniku w Londynie) c; ]

    John

    OdpowiedzUsuń
  14. Wszystkiego mógł się spodziewać po Evelyn, jednak prawdę powiedziawszy sądził, iż sprawę noclegową mają załatwioną. Co jeśli nigdzie nie było już miejsc? Spanie pod gołym niebem może i było ciekawym przeżyciem, ale jednak po całym dniu atrakcji, wolałby przespać się w miejscu, które posiadało łóżko i ciepłą pościel, a co najważniejsze, było wolne od masy uporczywego robactwa.
    — Coś? Coś znajdziemy? — zaśmiał się i spojrzał na nią z politowaniem, kręcąc przy tym na boki głową. Nigdy nie mógł w pełni pojąc kłębiącej się energii w tak drobnym i młodym ciałku blondynki. — Przygoda — zgodził się i skrzyżował ręce na piersi, po czym usiadł na zielonej, starannie przystrzyżonej trawie. Odetchnął głęboko i ułożył głowę na kolanach Evelyn. Zerwał pojedyncze źdźbło trawy i zaczepnie pogmerał jego koniuszkiem nos blondynki oraz delikatną skórę szyi.
    — Masz jakieś szczególne plany do co wyjazdu? Może jakaś lista, na której znajdują się rzeczy, które chcesz zrobić podczas podróży? — zapytał, unosząc przy tym brew ku górze, wyraźnie zaciekawiony. — Na przykład kąpiel w fontannie, albo zjedzenie czegoś naprawdę egzotycznego? — dodał, po czym zacisnął usta w wąski paseczek wyraźnie domagając się odpowiedzi. Sam liczył jedynie na dobrą zabawę, choć gdyby nie upór blondynki, to z pewnością obecnie znajdowałby się w swoim domu w Hogsmeade zakopany w coraz to nowszych, książkowych zdobyczach, bez których nie umiał się obejść i tak się złożyło, iż miał ze sobą kilka pozycji, które chciał dokończyć w tych mniej rozrywkowych chwilach. Przetarł palcami nieco załzawione oczy i stłumił przeciągłe ziewnięcie zasłaniając dłonią usta. Z pełnym żołądkiem, leżąc na trawie ogrzewany przez promienie słońca, aż dziwił się, iż udaje mu się powstrzymać narastające uczucie senności.
    — A teraz tak na poważnie. Wypatrzyłaś coś ciekawego, czy znowu przeciągniesz mnie przez pół miasta w poszukiwaniu czegoś co wpadnie ci w oko? — zadał kolejne pytanie ze śmiechem. Wcale nie żartował. Powinien się spodziewać, że Evelyn nie pozwoli na zbyt częste zatrzymywanie się i niemal za parę minut ruszą dalej, jednak nie był przyzwyczajony do tak aktywnego spędzania czasu i nie miał zamiaru do niczego się zmuszać, ani tym bardziej kryć się z tym jak bardzo niektóre rzeczy były dla niego męczące.

    Adaś

    OdpowiedzUsuń
  15. Uczucie rozpierającej sytości, wcale nie pomagało Mathiasowi w pełnym rozbudzeniu się. O dziwo nieprzespana noc z niewiadomych przyczyn, odcisnęła na mężczyźnie swe piętno w postaci delikatnych worków pod oczami. Pod klasę dotarł spóźniony raptem kilka minut. Skinął na powitanie w stronę swojej stażystki i wpuściwszy klasę do środka, zajął miejsce na samym końcu klasy. Spodziewał się, iż Evelyn mogła się stresować, jednak prawdę powiedziawszy nie było, czym. Przygotował jej wszystkie potrzebne materiały, wszystko czytelnie rozpisał, aby ułatwić jej cały przebieg lekcji. Nawet starał się nie spoglądać w jej stronę, zajmując się sprawdzaniem zaległych esejów czwartoklasistów. Posiadał niezwykłą podzielność uwagi, co pozwalało mu na jednoczesne kontrolowanie przebiegu lekcji, jak i uważne wczytywanie się w tekst zawarty na pergaminie. Póki, co radziła sobie całkiem świetnie, a w klasie panował porządek. Rathmann domyślał się, że gdyby nie siedział w klasie razem z Evelyn, uczniowie przysporzyliby jej wiele kłopotów, nie zwracając uwagi na jej najmniejsze upomnienia. Odzywał się w momentach, gdy któryś z uczniów nabrał ochoty na pogaduszki, co Mathias szybko ucinał ostrzegawczym warknięciem i groźbą odjęcia punktów.
    — Świetnie sobie poradziłaś, jednak więcej odwagi Evelyn. Mów głośniej i bardziej żwawo. To oni mają cię słuchać i wiedzieć, kto w tej klasie rozdaje karty — rzucił Mathias, gdy tylko z klasy wyszedł ostatni uczeń po skończonych zajęciach, które dla samej dwójki jeszcze nie dobiegły końca.
    — Niedługo przyjdą pierwszoroczniacy. Jeszcze zostanę z tobą w klasie, jednak już na kolejnej lekcji wyjdę, ale niczym się nie martw, będę stał za drzwiami — powiedział i powrócił do sprawdzania prac, co jakiś czas chwytając w dłoń butelkę soku wiśniowego, której zawartość skrupulatnie uszczuplał.
    — Gdybyś chciała w pewnym momencie zrobić sobie przerwę, wystarczy, że mi o tym powiesz — oznajmił nie odrywając nawet na moment wzroku od pergaminu. Rozumiał, że jak na pierwszy raz, przy tak wielkim stresie, połączonym również z masą innych emocji, sterczenie przed liczną klasą i stałe mówienie, było po prostu męczące i każdy świeżak potrzebował chwili dla siebie, aby wziąć głęboki wdech i z nowym zapasem energii powrócić na środek klasy.

    Mathias R.

    OdpowiedzUsuń
  16. Adam przymknął powieki i uśmiechnął się delikatnie, gdy dłonie Evelyn spoczęły w jego gęstych kosmykach włosów. Nigdy nikomu się otwarcie do tego nie przyznał, jednak uwielbiał, gdy ktoś bawił się jego włosami, nie ważne w jaki sposób. Oczy otworzył dopiero w momencie, gdy dłoń blondynki przesunęła się na jego policzek. Poczuł przyjemny ucisk gdzieś w okolicach serca, a jego uśmiech mimowolnie się powiększył.
    — Dobrze — oparł cicho, aczkolwiek w pełni zdecydowanie. Czuł się odprężony i radosny, jednak gdzieś z tyłu głowy brak przyzwyczajenia do aktywnego spędzania czasu, nieco budził w mężczyźnie delikatne opory, które mogły być przez młodą kobietę odebrane w mylny sposób. Powoli przeszedł do pozycji siedzącej i stłumił przeciągłe ziewnięcie, zakrywając dłonią usta. Odwrócił głowę w stronę Evelyn i uniósł brew ku górze.
    — A może czas bym to ja wprowadził w życie w swój plan? — odpowiedział pytaniem na pytanie, a jego kąciki ust drgnęły w cwaniackim uśmiechu. Nie było mowy o tym, aby Evelyn wiedziała o co może mu dokładnie chodzić. On sam nie przemyślał zbyt intensywnie swoich zamiarów, jednak może to i lepiej. Długie rozważanie za i przeciw, zdecydowanie sprawiłoby iż nie zdobyłby się na to, co miał zamiar zaraz zrobić, już za sekundę. Założył blondynce kosmyk włosów za ucho i ułożywszy ostrożnie dłoń na jej karku, przybliżył się ku niej, aby móc wreszcie złożyć na jej wargach delikatny, aczkolwiek pełen czułości pocałunek, który mógł się zakończyć mocnym ciosem w twarz i milionem wyzwisk, jednak niczego w tamtym momencie nie żałował. Miękkie i ciepłe wargi, zdecydowanie kusiły Rosjanina, aby zatrzymać je dla siebie na zdecydowanie dłużej. Oderwawszy się wreszcie od jej ust, trącił zaczepnie nosem jej nos.
    — Teraz kolej na twój plan, który jak najbardziej mi pasuje — powiedział w pełni swobodnie i uśmiechnął się szeroko. Czuł się może nieco zszokowany własną odwagą, jednak powtórzyłby to jeszcze miliony razy i naprawdę cieszył się, że zdołał w sobie zebrać wystarczającą ilość zapału.

    Adaś <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Poczuł się w pełni naturalnie i swobodnie, gdy Evelyn objęła go ramionami. Ucałowawszy czule jej skroń, delikatnie się uśmiechnął. Miał wrażenie jakby latami pielęgnowali swoją relacje subtelnym pocałunkiem, czy nieśmiałą pieszczotą. Gdy tylko blondynka wstała z ziemi, podniósł się ze swojego miejsca równie szybko, aby dotrzymać jej kroku. Ramię Adama idealnie wpasowało się w ciało blondynki, gdy stanowczym aczkolwiek ostrożnym ruchem przyciągnął ją do swojego boku. Zabawnym był fakt, iż jak wiele potrafi zmienić jeden zwyczajny epizod. Rosjanin miał wrażenie, że oboje nabrali nie tylko odwagi, ale przede wszystkim osiągnęli jeden z najpiękniejszych momentów ich relacji.
    — W pełni się zgadzam — odparł ze śmiechem, po czym odnalazł jej dłoń, aby móc wplątać w nią swoje palce. Ku jego zaskoczeniu morska promenada nie skrywała w sobie zbyt wielu ludzi. Dopiero, gdy Lebiediew zadarł głowę ku górze, zrozumiał, dlaczego najbardziej pożądane przez mieszkańców oraz turystów miejsce stało się niemal puste.
    — Zbiera się na deszcz — westchnął, czego pewnie nie zauważył od razu z powodu małego, ale jakże satysfakcjonującego go incydentu. Miał nadzieję, że szare, deszczowe chmury zostaną szybko odegnane przez stale wzmagający się wiatr.
    — Tamten hotel wygląda naprawdę ciekawie — rzucił Adam wskazując na obszerny budynek w delikatnym, błękitnym kolorze. Mogło być ciężko o wolny pokój, zważywszy na okres wakacyjny i rezerwacje z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. — Może znajdzie się coś dla nas — dodał i delikatnie pogładził kciukiem wierzch trzymanej dłoni Evelyn. Wszystko wskazywało na to, że pogoda miała, co do nich inne plany, a wygnane słońce miało już nie wrócić przez dłuższy czas. Musieli się śpieszyć, jeśli nie chcieli zostać zmoczeni niemal do cna. Niemal parę metrów przez wejściem do jednego z hoteli z burzowych chmur spadła naprawdę gromka ulewa, którą przecinał gromki śmiech dwójki dorosłych. Te parę metrów wystarczyło, aby ich ubrania przemokły i w naprawdę nieprzyjemny sposób przykleiły się do ich rozgrzanych ciał, czego Adam wręcz nienawidził. Kobieta w hotelowej recepcji spojrzała na nich wyraźnie rozbawiona i ku ich uciesze oznajmiła, iż w swej ofercie posiadają jeszcze parę wolnych pokoi.

    Adaś <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Naprawdę nie mógł się przestać uśmiechać, gdy zmierzali długim korytarzem z masą drzwi, na końcu, którego czekał na nich ich pokój. Nie był pewien, czy hotel w swojej ofercie posiada jakieś poważniejsze atrakcje, jednak sądził, iż było to najmniejszym problemem. Połączenie kreatywności nie tylko samej Evelyn, ale i również Adama, pozwoli na odnalezienie należytej rozrywki nawet po środku pustego pola. Razem po prostu mogli więcej.
    — Po prostu mam dobre oko — zaśmiał się, po czym odstawił swój plecak na podłogę tuż obok łóżka. Nie marzył o niczym innym jak o suchych ubraniach i ciepłym kocu. Sprawnie pozbył się swojej bluzy oraz koszulki. Na szczęście ulubione, dresowe spodnie spoczywające na dnie plecaka pozostały suche i nie wymagały rozwieszenia na łazienkowej suszarce. Ręcznikiem wytarł ociekające wodą włosy i z wyraźnymi rumieńcami na policzkach, przysiadł na krawędzi łóżka. Rzadko kiedy można było go zobaczyć w tej bardziej prywatnej formie, kiedy z wyraźnym nieładem na głowie, ubrany najczęściej w rozciągnięte dresy i koszulkę na ramiączkach, oddawał się błogiemu lenistwu, kompletnie odbiegając od codziennej sylwetki profesora.
    — Cieplej? — zapytał, gdy wreszcie dane mu było przyciągnąć na swoje kolana Evelyn. — Mam nadzieję, że żadne z nas się nie rozchoruje — westchnął, gdy zdołał okryć kruche ramiona blondynki materiałem miękkiego koca pozostawionego na hotelowym łóżku. Bardziej przejmował się młodą kobietą niżeli samym sobą. Z cichym westchnieniem na ustach, oparł czoło na ramieniu Evelyn i przymknąwszy powieki, począł delikatnie kołysać się na boki. Było mu niezwykle przyjemnie i ciepło. Ponownie poczuł się niezwykle senny i gdyby nie nagłe pukanie do drzwi z pewnością zasnąłby na dobre. Nieco nieprzytomny, wstał z łóżka pozostawiając na nim swoją towarzyszkę, a po otworzeniu drzwi, przywitał go szeroki uśmiech młodego chłopaka, który prawdopodobnie należał do obsługi hotelu. Wręczył Adamowi tacę z gorącym kakao oraz rogalikami z czekoladą, życząc smacznego. Lebiediew zaraz po zamknięciu drzwi, odwrócił się w stronę Evelyn.
    — Czym jeszcze nas to miejsce zaskoczy? — rzucił wyraźnie zdumiony, jednak w pełni pozytywnie. Podał blondynce jeden z kubków, który przyjemnie rozgrzewał zmarznięte dłonie.

    Adaś <33

    OdpowiedzUsuń
  19. Wystarczyło kilka niewielkich łyków gorącego kakao, aby na policzkach Adama pojawiły się delikatne rumieńce. Miękka poduszka, o którą oparł się plecami pozwoliła odpocząć i odprężyć się spiętym mięśniom. Rogalik z czekoladą połechtał jego wymagające kubki smakowe, jednak brakowało mu jednej, konkretnej rzeczy, aby czuć się lepiej niż w niebie. Odstawiwszy ostrożnie kubek na nocny stolik, odwrócił się w stronę blondyni robiąc to samo z jej niemal pełnym i nadal gorącym naczyniem. Jej słowa przestały mieć znaczenie w chwili, gdy spojrzał jej w oczy. Uśmiechnął się i nachyliwszy się ku Evelyn, złożył na jej wargach czuły pocałunek. Usta zwieńczone nutą kakao wydawać się mogło, iż kusiły dwa razy mocniej. Ostrożnie przeczesując palcami jej kosmyki włosów podczas niewinnej pieszczoty, z każdą sekundą nabierał coraz więcej odwagi i pewności siebie. Pozwolił, aby kruche dłonie młodej kobiety poznały jego pozbawioną koszulki pierś. Oderwawszy się wreszcie od niej, gdy oboje byli zmuszeni zaczerpnąć powietrza, spojrzał jej w oczy.
    — Wyglądasz na zmęczoną. Powinnaś się przespać — stwierdził troskliwie, po czym okrył blondynkę niemal po same ramiona, przyjemnym materiałem koca i zwrócił jej kubek z gorącym kakao. Delikatnie wodził opuszkami palców po jej przedramieniu, pozwalając, by oparła się o niego plecami. Zdecydowanie oboje byli należycie rozgrzani. Po paru minutach, ułożył się nieco niżej na poduszce i przyciągnąwszy do siebie ciało Evelyn, ucałował ją czule w czubek głowy.
    — Proponuję wieczorem przejść się po plaży. O i zjemy gofry! — zaproponował i zaśmiał się cicho. Gofry były najpiękniejszym mugolskim wynalazkiem pod względem kulinarnym. — Z masą bitej śmietany, czekolady i owoców. Jak tak dalej pójdzie, to w połowie naszej wycieczki nie będziesz miała mnie jak objąć — dodał. Wizja kilku dodatkowych fałdek była dla Rosjanina niezbyt przyjemna, jednak zdecydowanie łakomstwo stało po zwycięskiej stronie.
    — To co? Chwila drzemki? — zapytał, po czym przekręcił się na bok, aby móc bez przeszkód spojrzeć na twarzyczkę Evelyn i delikatnie pogładzić jej rumiany policzek, który uroczo kontrastował z jasnym kolorem jej włosów.

    Adaś <3

    OdpowiedzUsuń
  20. — Jeszcze chwilę — wymamrotał, wyraźnie nieprzytomny i uchylił leniwie powieki. Ciepło koca i miękka poduszka, zdecydowanie zbyt mocno go rozleniwiły, aby mógł pełny energii i wigoru, zerwać się z łóżka, będąc gotowym do działania. Dopiero subtelny pocałunek pozwolił mu jakoś w pełni się rozbudzić. Jęknął nieco niezadowolony, gdy Evelyn odsunęła się od niego zdecydowanie zbyt szybko. Wygiął usta w uroczą podkówkę i spojrzał na nią. Cóż, jak widać nie miał nic do gadania i musiał prędko ruszyć się z cholernie wygodnego łóżka. Nieprzytomnym wzorkiem odnalazł swoją koszulkę i skusił się na niewielki łyk zimnego już kakao. Odwrócił się w stronę blondynki, gdy usłyszał dźwięk otwieranych drzwi.
    — Gotowa? — zapytał z delikatnym uśmiechem, próbując jakoś opanować nieład na swojej głowie. Nim wyszli, odnalazł jeszcze na dnie swojego plecaka bluzę, która o tak późnej porze przyda się bardziej Evelyn niż jemu samemu. Wplątał palce w jej dłoń i wziął głęboki wdech, gdy tylko wyszli z hotelu, a chłodne i rześkie powietrze musnęło ich zarumienione twarze.
    — To na co najpierw masz ochotę? — spytał, po czym bez żadnego ostrzeżenia, wciągnął na kruche ciałko blondynki swoją bluzę z suwakiem i sprawnie usadził ją sobie na ramionach, chwytając za biodra. Ważyła tyle co nic. Ujął jej dłonie i ostrożnie obrócił się wokół własnej osi. Zdecydowanie brakowało mu takiej sielanki. Zero zmartwień, zero obowiązków, tylko i wyłącznie zabawa. Przestał chyba nawet uciekać myślami w stronę pustego mieszkania, gdzie na spokojnie mógł zaszyć się w salonie pod kocem, pogrążony w stosie ulubionych lektur.
    Omiótł wzrokiem plażę oraz rozmaite stoiska z rozrywkami dla plażowiczów. Nie mogli zapomnieć o drobnych pamiątkach, które będą przypominać im o iście magicznych chwilach. Postawił Evelyn, dopiero, gdy stanęli na niewielkim molo. Rosjanin nie umiał przestać się uśmiechać. Po zmroku cała promenada, nabierała cudownej aury. Stojąc za plecami blondynki, objął ją szczelnie ramionami, poprawiając materiał bluzy, aby chłodne powietrze nie wdarło się pod materiał. Ucałowawszy czule czubek głowy swojej dziewczyny, oparł chwilę później na nim swój policzek i przymknął powieki, mogąc tak po prostu cieszyć się chwilą.

    Adaś <3

    OdpowiedzUsuń
  21. [Bardzo chętnie coś z tobą wymyślę! Tym bardziej, że z wieku naszych obu pań wynika, że podczas dwóch ostatnich lat Evelyn w Hogwarcie Serena miała przyjemność jeszcze ją uczyć. Może nawet Bethell w tamtym czasie odwiedzała moją panią profesor w gabinecie nie w celach dydaktycznych, a żeby posłuchać o jej egzotycznych, naukowych podróżach przy kubku gorącej czekolady?]

    S.Blackwall

    OdpowiedzUsuń
  22. [A co ty na to, żeby pomyśleć o czymś a'propo wakacji? Tyle, że Serena podczas podróży w Afryce znalazłaby coś (jeszcze nie wiem, co dokładnie), co przemyciłaby z własnej ciekawości przez kontrole graniczne (bo w końcu to, że uczy dzieci nie musi od razu oznaczać, że czasami i nią nie kierują nieco niemoralne, egoistyczne pobudki szepczące do ucha, że dorwanie się do zbadania jakiegoś magicznego ewenementu jako pierwsza osoba na świecie byłoby niewątpliwym sukcesem) w celu dowiedzenia się, czymże konkretnie ten stary, magiczny rupieć jest, a jako miejsce poznania tajemnicy wybrałaby oczywiście swój gabinet w Hogwarcie, który po pierwsze strzeżony jest zaklęciami (nic więc złego nie powinno się stać, nawet jeśli coś, co jest w środku wyrwałoby się na wolność), a poza tym podczas letniej przerwy względnie opuszczony (nie licząc jakiejśtam małej części personelu i skrzatów), więc mogłaby dłubać na spokojnie, bez obawy o bezpieczeństwo uczniów. Rzecz jasna, że coś poszłoby nie tak i potrzebowałaby pomocy. A co Evelyn w tamtym czasie robiłaby w zamczysku, mogąc robić milion innych rzeczy, to już twoja głowa :D]

    S.Blackwall

    OdpowiedzUsuń
  23. - Magnesy – stwierdził z szerokim uśmiechem i nachyliwszy się ku Evelyn cmoknął ją czule w czoło. – Moje wujostwo, gdy jeszcze byli w miarę w sile wieku, zabierali mnie na drobne wycieczki i zawsze przywoziłem z każdego miejsca magnes. Moja mała kolekcja została w starym mieszkaniu wujostwa. Nie wiem nawet, czy ktokolwiek w nim teraz mieszka. Gdy zmarł mój wujek trzy miesiące temu, sprzedałem ten dom, a za zarobione pieniądze kupiłem niewielki dom w Hogsmeade, chcąc mieć mały azyl. Pewnego rodzaju ucieczkę od smętnych murów Hogwartu – wyjaśnił, przybliżając tym nieco Evelyn swoją sylwetkę. Rzadko, kiedy komukolwiek opowiadał o tym skąd pochodzi, co stało się z jego rodzicami. Nie czuł takiej potrzeby. Poza wujostwem i zmarłym bratem, nie czułby miał kogokolwiek więcej w swojej rodzinie i mógł tego nazwać bliskim. Teraz pojawiła się Evelyn, która zawładnęła każdą cząstką jego ciała i umysłu. Paradoksalnie wiedzieli o sobie niewiele, a wydawać się mogło, że byli sobie bliżsi już od samego początku ich znajomości. Westchnął cicho i pogładził delikatnie wierzch dłoni blondynki. Pociągnął ją w stronę jednego ze straganów, na którym mogli wybrać małą pamiątkę, co pozostawił w pełni oczom Evelyn. Jemu samemu podobało się dosłownie wszystko.
    - I Jak? Wybrałaś coś? – zapytał, czule przeczesując jej kosmyki włosów, zahaczając o jej kark, który subtelnie pomasował. – Ten jest piękny – stwierdził nagle i wskazał na twarzy many w prawej dłoni przez dziewczynę magnes w pastelowych kolorach, przedstawiający kawałek promenady, na której właśnie się znajdowali. – W zasadzie to oba, które w dłoni trzymasz są piękne, wiec weźmy oba – dodał wesoło. Magnesy były dosłownie groszowymi sprawami, a oni unikną małego dylematu. Głęboka i bezpieczna kieszeń jego bluzy, idealnie nadała się na mały schowek nowych zdobyczy.
    - To, co? Obiecane wesołe miasteczko? – uniósł brew ku górze, zdając sobie sprawę, że nie musi nawet pytać. Chwycił dłoń partnerki nieco bardziej zdecydowanie i pociągnął ją w stronę ogromnego, diabelskiego młyna, z którego obowiązkowo musieli skorzystać, by zaspokoić swoją ciekawość i poczuć odrobinę adrenaliny.
    - Poczekaj chwile – stwierdził, gdy stanęli na ścieżce między masą kolorowych straganów z dziwaczną muzyką. Znikł na dosłownie pięć minut, by przed twarzą Evelyn pojawiła się różowa wata cukrowa, którą oboje z pewnością będą poklejeni.

    Adaś <3

    OdpowiedzUsuń
  24. [Tak, sierpień może być :D No to super, jak nie masz nic przeciwko to chętnie zacznę!]

    S.Blackwall

    OdpowiedzUsuń
  25. Ujął dłoń blondynki i obrócił ją wokół własnej osi wprawiając jej kosmyki włosów w chwilowy taniec. Wzruszywszy delikatnie ramionami, wręczył młodej kobiecie watę cukrową, której kawałek musiał podkraść.
    — Jak najbardziej zdaję sobie z tego sprawę. — odparł, wyraźnie rozbawiony, by po chwili obdarzyć Evelyn jednym ze swoich najpiękniejszych uśmiechów. — I sam nie wiem. Może po prostu mam dobrą przemianę materii, poza tym jak widać jestem dużym chłopcem i po prostu lubię jeść — dodał, jakby było to nic nadzwyczajnego. Po przejściu kilku kroków, spojrzał na ubrudzone dłonie Evelyn i jej ucieszoną twarzyczkę, przystanął na moment i chwyciwszy jej nadgarstek ściągnął z niego gumkę do włosów.
    — Poczekaj chwilę. — poprosił i stanąwszy za jej plecami, powoli zaplątał jej długie kosmyki włosów w starannego warkocza, uznając, iż tak będzie jej wygodniej, a już z pewnością nie będzie się zmagała z kawałkami waty, które z pewnością mocno pokleiłyby włosy. — No i pięknie. — stwierdził zadowolony, przyglądając się temu co udało mu się stworzyć. Cmoknął Evelyn czule w skroń i objąwszy ją ciasno w pasie, mogli ruszyć dalej.
    — Przyda ci się chusteczka, brudasie — wydukał cicho i choć przez dłuższy czas nie mógł znaleźć niewielkiej paczki, ostatecznie wydobył ją z kieszeni i otarł nieco poklejony policzek Evelyn, oddając jej chusteczkę, aby ta mogła rozprawić się z resztkami waty na palcach. Choć czyszczenie z resztek słodkości trochę im zajęło, to słodkawy smak który pozostał w ustach, był zdecydowanie tego wszystkie wart.
    — Masz ochotę na coś jeszcze poza diabelskim młynem? — zapytał, gdy stanęli niemal po środku obszernego miasteczka z naprawdę ogromną ilością atrakcji. — Mam wygrać ci jakieś misia? Za pewnie tego największego, hm? — zaśmiał się i nachyliwszy się ku Evelyn, złożył na jej wargach pełen czułości pocałunek, który za pewne trwałby w nieskończoność, gdyby nie fakt, iż musieli zaczerpnąć powietrza. Zadarłszy głowę ku górze, wziął głęboki wdech. Chyba ponownie zbierało się na deszcz.

    Adaś <3

    OdpowiedzUsuń
  26. — Boże, Evelyn — jęknął. — Co ty ze mną robisz, co? — zapytał z uśmiechem i ucałował ją czule w sam środek czoła. Była niczym maleńka iskierka, która potrafiła wzniecić naprawdę porządny pożar i taki właśnie ogień wzniecała we wnętrzu Rosjanina za każdym razem, gdy znajdowała się naprawdę blisko. — Umiem nie tylko warkocza — pochwalił się z udawaną dumą, po czym ujął jej dłoń i pociągnął za sobą w poszukiwaniu wcześniej wspomnianych filiżanek. Nie mógł się napatrzeć na wesołą twarzyczkę Evelyn. Chciał, by już na zawsze tryskała energią i radością, tak po prostu. Filiżanki chyba nie były odpowiednią dla niego atrakcją, mimo tego, że sprawiła mu wiele frajdy nie mogąc przestać się śmiać. Gdyby tylko ktoś zaczął robić im zdjęcia, wyglądaliby jak małe dzieci, które po raz pierwszy miały okazję korzystać z tak wielu atrakcji. Domyślał się, że po dotarciu do hotelu padną niemal od razu, budząc się późnym popołudniem wygłodniali, ale w pełni szczęśliwi o co niemal się modlił. Nie odmówił blondynce drugiego razu skorzystania z szalonej porcelany. Ta nazwa zdecydowanie bardziej mu pasowała, niżeli jakieś filiżanki. Choć jego żołądek przekręcił się niemal na drugą stronę, a twarz delikatnie pobladła, to wsiadłby nawet i ten trzeci raz, by z prawdziwą uciechą podziwiać wesołość emanującą z ciała blondynki.
    — Zadowolona? — zapytał, choć wcale nie musiał tego robić. Usadził ją sobie na kolanach, gdy spoczęli na drewnianej ławeczce, po czym czule pocałował jej usta, którymi nacieszył się znacznie dłużej niż planował. Oderwawszy się wreszcie, oparł głowę na jej ramieniu i przymknął powieki. Nie chciał, by tracili czas, zwłaszcza, że chyba naprawdę zbierało się na deszcz, dlatego też ostrożnie zsunął Evelyn ze swoich kolan i wedle obietnicy przystąpił do strzeleckich zmagań. Nie było łatwo, zwłaszcza, że zmagał się z czymś taki po raz pierwszy, ale wreszcie w kruche dłonie Evelyn wpadł biały, niezwykle miękki miś z różowym noskiem. Rosjanin klasnął w dłonie i uśmiechnął się szeroko.
    — Teraz śmiem sądzić, że naprawdę możesz być zadowolona.

    Adaś <3

    OdpowiedzUsuń
  27. - Z każdą godziną pracy pragniesz mnie coraz bardziej, a gdy już przyjdę - nie pamiętasz mnie.
    - Sen, na Merlina, chodzi o sen!

    Serena, mimo swojej wrodzonej cierpliwości, powoli wyrywała już sobie kruczoczarne kudły z głowy. Jej zmagania z artefaktem, który przywiozła z ekspedycji w południowej Afryce przebiegały w kompletnie odwrotny sposób, niż sobie wyobrażała. Prymitywna, drewniana figurka, której autor musiał być wyjątkowo upośledzony jeśli chodzi o zdolności manualne (bowiem nawet oczy, które zajmowały dużą część drzewca były wyżłobione tak krzywo, że wołały o pomstę do nieba) trzecią już godzinę stała na opasłym biurku w gabinecie czarownicy, którego blat sprzątnęła nerwowym, zamaszystym ruchem ręki w pierwszych sekundach swojej obecności. I trzecią już godzinę zadawała tak prymitywne pytania, zagadki tak proste, że sprawiały one wrażenie jakby ich twórca aspirował do inteligencji sfinksa, mijając się jednak z powołaniem z celnością ślepca. Mimo, że na każdą zagwozdkę była w stanie odpowiedzieć poprawnie, czasami ledwo co siląc się na poważny ton z powodu swojego zażenowania, to z każdą dobrą odpowiedzią na wysokich ścianach pomieszczenia pojawiały się kolejne, czerwone narośle. Po pierwszym incydencie Serena spróbowała dotknąć jeden z ewenementów końcem kija, którego używała do zasuwania zasłon - z dotykiem przedmiotu narośl wydała z siebie jednak jedynie wysoki pisk, rozrosła się o kolejne centymetry, a w miejscu konfrontacji z kijem pojawił się jakiś dziwny, wystający kryształ, blaskiem i kolorem odpowiadający reszcie wypaczenia. Z każdą poprawną odpowiedzią pojawiało się tego świństwa więcej i więcej. Ba, z każdą niepoprawną, która miała na celu jedynie zbadanie tego zjawiska, również! W pewnym momencie Blackwall z grobową miną przywarła plecami do zimnych, masywnych drzwi za jej plecami i przesuwała wzrokiem błękitnych oczu po całym tym bałaganie. Nie miała bladego pojęcia, jak długo to zamieszanie będzie trwać, czy pogorszy się, czy czerwone cosie nagle znikną - jedyną pewną rzeczą był fakt, że figurka ciągle gadała, ciągle powtarzała to samo, aż nie dostała odpowiedzi. Momentami, będąc ignorowaną, mówiła już tak głośno, że Serena musiała zatkać uszy. Nie pozostało jej nic innego, jak rzucić kilka ochronnych zaklęć - mających dać jej pewność, że ta zaraza nie wyjdzie poza próg jej gabinetu, i wypaść na hogwarcki korytarz.

    Rozejrzała się w obie strony, upewniając się, że opustoszałe przez brak uczniów zamczysko nie kryje w pobliżu nikogo, kto mógłby zakłócić jej nerwowy marsz do biblioteki. Los pstryknął ją w nos niestety już za pierwszym zakrętem, kiedy to wpadła na Prawie Bezgłowego Nicka, który bardziej niż ubóstwiał rozmowy z opiekunką domu, w którego wieży rezydował.
    - Sir Nick, jestem prawie pewna, że Szara Dama nie miała tego na myśli robiąc taką minę. Możemy to przeanalizować później, bo muszę pilnie coś rozwiązać... - spróbowała wyminąć duszysko, starając się by jej skonsternowany wyraz twarzy nie wyglądał bardzo nieuprzejmie. Cała ta sytuacja, i każda kolejna minuta jej trwania, zaczęła tworzyć coraz to bardziej czarne scenariusze w głowie Sereny, w których zrujnowana kariera była najmniejszym jej problemem.

    S.Blackwall

    OdpowiedzUsuń
  28. Adam cały czas miał nieodparte wrażenie, iż ich relacja to nadal początek czegoś niesamowitego. Każdy kolejny dzień przynosił nowe przygody, ale i również pozwalał dwójce zakochanych poznać się od zupełnie innej strony, nabrać względem siebie nowych wartości. Rosjanin wreszcie przestał być oporny na rozrywkę, a w jego wnętrzu obudziła się chęć przygody, niemal maksymalnego wykorzystania czasu na nowe miejsca i jedzenie oczywiście. Niemal dorównali sobie rolami, ciągając się nawzajem do coraz to nowszych miejsc. Nawet noc spędzona pod gwiazdami, bez wynajętego miejsca do spania, przestała napawać Adama pewnego rodzaju dyskomfortem, czy zażenowaniem. Zaczął czerpać radość z najmniejszych rzeczy.
    Leżąc po środku parku cudownego, niewielkiego miasteczka, delikatnie gładził policzek blondynki. Oboje zdążyli się nieco zarumienić, może nawet nieco zbyt mocno. Chłodny powiew wiatru, delikatnie muskał ich twarze. Późna pora sprawiła, iż mogli cieszyć się ciszą oraz zupełną wolnością od innych ludzi.
    Lebiediew przekręcił na bok, aby móc swobodnie spoglądać na twarz Evelyn. Skradł jej parę czułych pocałunków.
    — Mógłbym zostać tutaj całą noc, ale jak sądzę rano będziemy nie tylko pogryzieni przez komary, ale i również chorzy. Ziemia jest zbyt zimna. — zaśmiał się, po czym przeszedł do siadu i przyciągnąwszy do siebie blondynkę ponowił pocałunek, który stał się żarliwy. Trwałby jeszcze przez naprawdę długi czas, gdyby nie fakt, iż oboje byli zmuszeni zaczerpnąć powietrza.
    — Może uda nam się skorzystać z namiotu, który niedawno kupiliśmy? Hm? — zapytał, unosząc przy tym brew ku górze.


    Adaś <3

    OdpowiedzUsuń
  29. Adam prawdę powiedziawszy miał konkretny plan działania, który powstał zaledwie kilka sekund temu, jednakże młody mężczyzna był na tyle mocno zdeterminowany, aby nie chcieć tracić ani sekundy dłużej. Wstał z ziemi i otrzepał swoje spodnie, po czym sprawnie wziął Evelyn na ręce, tak by zmęczona blondynka miała możliwość wygodnego ułożenia głowy na jego ramieniu. Z plecakiem również sobie poradził, zaklęcie zwiększające dno plecaka było na tak długim wyjeździe niemalże zbawieniem. Nie zdradził jej miejsca, do którego zmierzał, cały czas trzymając przy tym Evelyn w swoich ramionach. Delikatnie gładził dłonią jej plecy. Można było rzec, że Rosjanin szedł spory czas, jednakże z uroczym ciężarem na rękach, nie czuł się ani trochę zmęczony. Dotarł nad urocze jeziorko, w tafli, którego odbijał się księżyc. Nie podzielił się z tym Evelyn, ale pod jej chwilową nieobecność zdążył dość dobrze zapoznać się z tablicą informacyjna na temat miejsc w mieście, w którym obecnie się znajdywali. Wyczytał wiele przydatnych informacji, a miejsce, do którego przyprowadził blondynkę idealnie nadawało się na małe biwaki. Rozłożenie namiotu nie było zbyt łatwe, jednakże gdy tylko się z tym uporał, uśmiechnął się dumnie i z głośnym westchnieniem niemal rzucił się na rozłożony koc. Dopiero teraz mógł powiedzieć, że zmęczenie naprawdę dało mu się we znaki.
    — I jak? Zadowolona? — zapytał cicho, walcząc z sennością. Przekręcił się na bok, aby móc spojrzeć na twarzyczkę blondynki. Zaczęła go boleć głowa i marzył tylko i wyłącznie o śnie. Przetarł dłońmi twarz i wtuliwszy policzek w pierś Evelyn, wsunął dłoń pod materiał jej bluzki, aby móc gładzić dłonią rozgrzaną skórę jej pleców.

    Adaś <3

    OdpowiedzUsuń
  30. Musiał przyznać, że jeszcze nie zdążył przywyknąć do spontaniczności i nieprzewidywalności młodej kobiety, czego nie miał zamiaru kwestionować. Zaśmiał się i pokręciwszy głową na boki, nie opierał się przed małą kąpielą w jeziorze.
    — Byleby nasze chęci do życia, nie zakończyły się paskudnym choróbskiem. — stwierdził, unosząc przy tym brew ku górze, po czym ucałował czule czubek głowy blondynki i przytulił jej plecy do swojej piersi. Rzeczywiście było przyjemnie, a chłodna woda pozwoliła Adamowi poczuć się znacznie bardziej rześko, jednak i tak nic nie równało się z porządną dawką snu. Przeniósł swe dłonie na ramionach Evelyn i począł delikatnie je masować. Cieszył się, iż miejsce było wolne od innych biwakowiczów, co pozwalało im się czuć znacznie bardziej swobodnie. Skusił się, aby przepłynąć kawałek, jednak szybko wrócił do Evelyn, aby złożyć na jej wargach pełen czułości pocałunek.
    — Zrobimy małą powtórkę rano. — rzucił mając na myśli powtórkę małej kąpieli w jeziorze. — Masz sine wargi. Nie możesz mi się rozchorować. — dodał i nie czekając na jej odpowiedź, sprawnie wziął ją na ręce. On sam nadal był mocno rozgrzany, co Evelyn świetnie mogła poczuć w kontakcie z jego skóra. Po dotarciu do namiotu, niemal natychmiast owinął ją kocem, chcąc, aby nieco się rozgrzała, dodatkowo dając jej chwilę prywatności, aby mogła swobodnie się przebrać.
    — Dobrze się czujesz? — zapytał, gdy było mu dane wreszcie swobodnie ułożyć się u jej boku. Spojrzał badawczo na jej twarzyczkę i uśmiechnął się delikatnie. — Pytam, bo naprawdę niewiele dziś zjadłaś… — dodał i objąwszy ją ramieniem, przytulił do swojej piersi. — Zmęczona, hm?
    Chwycił materiał koca, który naciągnął na nich. Mieli za sobą naprawdę masę atrakcji, często poświęcali czas na sen, by zobaczyć coś jeszcze, a w końcu żadne z nich nie było jakimś robotem, który nie potrzebuje snu i jedzenia, aby przeżyć. Adam momentami martwił się o Evelyn. W jego oczach była wystarczająco mocno krucha, aby panikował niemal na każdym kroku.

    Adaś <3

    OdpowiedzUsuń
  31. Adam obudził się z delikatnym bólem głowy i tak naprawdę nie był skory do jedzenia. Spojrzał nieco nieprzytomnym wzrokiem na swoją towarzyszkę, nie mając zamiaru przyznawać się do gorszego samopoczucia. Sam jedynie dokończył wodę, którą kupili wczoraj, zaś pustą butelkę wyrzucił do kosza.
    — Sen? — uniósł brew ku górze, nieco zaintrygowany. — Będziesz mi musiała go opowiedzieć. — stwierdził, a następnie wcisnął się jej pod koc i z cwaniackim uśmiechem na twarzy, złożył parę pocałunków na jej obojczykach. — Ze szczegółami. — dodał wędrując wargami po jej szyi, aż natrafił na jej usta, na których złożył pełen czułości pocałunek. Oderwawszy się od niej, wziął głęboki wdech i uśmiechnął się szeroko. — Chyba, że mam jeszcze bardziej cię zachęcić, hm? — zapytał, unosząc przy tym brew ku górze, a jego dłonie idealnie wpasowały się w smukłe wcięcie w talii blondynki. Z cichym śmiechem, ucałował jej policzki, a następnie powrócił do szyi, na której zostawił delikatny ślad.
    — Nadal jesteś chętna na małą powtórkę z rozrywki z wczorajszego wieczoru? — zapytał. Może mała kąpiel pozwoliłaby mu poczuć się nieco lepiej? W końcu nie mieli niczego przeciwbólowego, a ból głowy stawał się coraz bardziej natarczywy. — Ale najpierw proszę mi opowiedzieć swój sen. — dodał robiąc poważną minę, by po chwili się roześmiać.
    Usadziwszy Evelyn na swoich kolanach, gładził jej plecy, zaś głowę ułożył na jej ramieniu. Odetchnął głęboko, przymykając przy tym powieki. Pod kocem było zdecydowanie cieplej, dodatkowo ich ciała serwowały sobie wzajemnie dawkę ciepła. Szczerze powiedziawszy, to mógłby w ten sposób przespać dzień, jednak musieli ruszać dalej. Do końca wakacji pozostawało coraz mniej czasu, a przed nimi jeszcze tak wiele.

    Adaś <3

    OdpowiedzUsuń
  32. Nie mógł ukryć rozbawienia podczas słuchania snu młodej kobiety. Uśmiechał się i co jakiś czas kiwał delikatnie głową na znak, iż cały czas uważnie jej słucha. Miał okazje prowadzić samochód, co wbrew pozorom nie było niczym trudnym, jednak wymagało ogromnego skupienia i ostrożności. Samo kupno samochodu dla Adama było czymś niepotrzebnym, kompletnie zbędnym, czym co mogłoby im sprawić znacznie więcej problemów niż korzyści, dlatego miał ogromną nadzieję, iż Evelyn nie potraktuje swojego snu jako wskazówkę do głupiego pomysłu. Odgoniwszy od siebie niepotrzebne myśli, sprawnie dołączył do blondynki. Stanął za jej plecami i delikatnie rozmasował nieco spięte ramiona, a następnie odwrócił ją w swoją stronę. Przez pierwsze kilka sekund mogła dostrzec na jego twarzy mocne zmieszanie i zakłopotanie. Adam nie był wylewna osoba. Często dusił wszystkie emocje w sobie, niechętnie dzielił się tym co siedziało w jego wnętrzu, jednak teraz było nieco inaczej. Westchnal ciężko, mając wrażenie, iż zrobi z siebie kompletnego debila.
    - Kocham cię, Evelyn. - wydusił wreszcie. Czuł się znowu jak kretynski nastolatek, któremu w głowie zawróciła pierwsza lepsza miłostka, jednak niczego tak bardzo nie był pewien jak tego co właśnie czuje. Ujął delikatnie jej podbródek w dwa palce i delikatnie uniósł ku górze, aby móc złożyć na jej wargach pełen czułości pocałunek, który pewnie trwałby w nieskończoność, gdyby nie fakt, iż musieli zaczerpnąć powietrza. Mimo chłodnej wody, Rosjaninowi było teraz cholernie gorąco. Czuł, że się wyglupil, ewentualnie mógł jeszcze z tym poczekać jakiś czas, znacznie dłuższy czas.

    OdpowiedzUsuń
  33. Poczuł niemal jak każdy mięsień jego ciała rozluźnia się, a serce nieco przyśpiesza. Objął młodą kobietę nieco mocniej swoim ramieniem i spoglądając na jej uroczą twarzyczkę, uważnie słuchając jej słów. Nim jednak zabrał głos, odwzajemnił pocałunek, wplątując przy tym palce w jej miękkie kosmyki włosów.
    — Evelyn, nie wiem czy kupno samochodu jest rozsądnym posunięciem. — powiedział, chcąc po prostu uniknąć późniejszych problemów. — To poważny zakup, poza tym nasza kieszeń nie pozwala na zbyt wiele. — dodał. Gdyby tylko miał możliwość, spełniłby każde jej życzenie, każdą fantazję, jednak w tym przypadku powinni kierować się rozsądkiem, nie chęcią zdobywania szalonych przygód. Nachylił się delikatnie, aby móc ucałować czule jej czoło i cicho westchnąć. Ujął jej dłoń, gdy niska temperatura wody zaczęła naprawdę dawać się we znaki. Niemal od razu okrył ją kocem, zaś sam sprawnie się przebrał.
    — Nie mamy wystarczającej ilości gotówki, aby kupić coś co zapewni nam bezpieczeństwo i nie popsuje się za pierwszym lepszym zakrętem. — wyjaśnił i objął Evelyn ramieniem, gdy tylko oboje byli w suchych ubraniach nieco bardziej rozgrzani.
    — Przed nami jest jeszcze wiele wspaniałych przygód, które będą równie świetne bez samochodu. Przez tak długi czas sobie bez niego radziliśmy. — starał się za wszelką cenę wyperswadować, młodej kobiecie pomysł, który zrodził się w jego głowie, jednak gdzieś w głębi siebie, domyślał się, iż nie będzie to takie łatwe, jednak nie mógł zostawić tego bez słowa i pozwolić Evelyn na tak bezmyślne działanie.

    Adaś <3

    OdpowiedzUsuń
  34. — Wszystko brzmi naprawdę magicznie i cudownie, ale Evelyn niestety nas na to nie stać. — westchnął i otoczył ją swoimi ramionami, po czym pocałował ją czule w czoło. Nie chciał już myśleć o kupnie samochodu, do którego nie dojdzie. Chociaż jeden dzień mogli spędzić w zupełnie inny sposób niż resztę. Bez gonitwy i ciągłego pośpiechu, iż czegoś nie zdążą zobaczyć. Stąd nikt ich nie wyganiał, a miejsce miało tak wiele uroku, aby poznać jeszcze chwilę i zaczerpnąć nie tylko wodnej, ale i również słonecznej kąpieli, co idealnie dopełniło parę mugolskich słodkości, po które Adam skoczył do miasta.
    Nachyliwszy się nad Evelyn, ucałował czule jej rozgrzane słońcem plecy na całej linii kręgosłupa.
    — Przyniosłem ci coś, co może ci się spodobać. — zaśmiał i ostrożnie ją przekręcił, by swobodnie ułożyć się obok niej na kocu, uprzednio ściągając z siebie koszulkę. Odetchnął głęboko i podstawił pod nos blondynki sporą bezę, której razem za pewne nie zdołaliby zjeść, a co dopiero osobno, gdyż on sam w drugiej dłoni trzymał własną porcję. Za pewne jeszcze nie raz tego dnia zażyją małej kąpieli, więc pozbędą się małych grzeszków, unikając dodatkowych fałdek tłuszczu.
    Na moment wystawił twarz w stronę mocno grzejącego słońca, nim zabrał się za jedzenie.
    — Spędźmy tutaj cały dzień. — poprosił i odwrócił głowę w stronę Evelyn. Zaśmiał się i wyciągnął w jej stronę dłoń, aby otrzeć kącik jej ust oraz podbródek z resztek kremu. Mógł równie dobrze zostawić ją bez małej pomocy, gdyż w jego mniemaniu z małym, kremowym dodatkiem wyglądała naprawdę uroczo.
    — Wrzucimy na luz, bez żadnego pośpiechu. Niedaleko jest jakaś knajpka, więc zjemy coś porządnego, gdy zgłodniejesz. — próbował ją zachęcić, jednak tak jak się domyślał, wcale nie musiał i Evelyn ochoczo przystanie na jego małą propozycję odnośnie planu dnia.

    Adaś <3

    OdpowiedzUsuń
  35. — Zrobimy wszystko co będziesz chciała. — wymamrotał cicho, gdy zrzucił z siebie zbędne ubrania i ułożył się wygodnie obok Evelyn. Westchnął cicho, po czym przesunął delikatnie dłonią po płaskim brzuchu blondynki, musnął opuszkami palców jej obojczyk, ramię, a następnie zarumieniony policzek, delikatnie się przy tym uśmiechając. — Jesteś piękna. — szepnął, gdy się nad nią nachylił, aby złożyć na jej wargach czuły pocałunek. Dopiero wtedy względnie dał jej spokój, nie chcąc przerywać małej kąpieli słonecznej. Sam nieco przysnął z palcami luźno wplątanymi w dłoń Evelyn.
    — Hm? — wymamrotał cicho, gdy ze snu obudziło go delikatne szturchnięcie. Uniósł się na łokciu i przetarł dłonią twarz. Domyślił się, iż blondynce mogło znudzić się małe leżakowanie, a on mimo swojego naprawdę słabego samopoczucia, nie miał zamiaru psuć jej dnia, dlatego też szybko skompletował swoją garderobę. Chwycił jej dłoń, a następnie ucałował czule w czubek głowy.
    — Masz ochotę na coś jeszcze przy okazji małego spaceru? — zapytał, przeczesując przy tym palcami jej długie kosmyki włosów, które ponownie związał w starannego warkocza, który według Rosjanina dodawał młodej kobiecie wiele uroku. W pewnym momencie chwyciwszy Evelyn za biodra, bez najmniejszego trudu uniósł ją ku górze, aby posadzić sobie na ramionach. Ułożył dłonie na jej udach, aby nie spadła i powoli obrócił się wokół własnej osi.
    — Niedaleko jest ponoć miejsce na ognisko, znajdzie się też kilka hamaków i huśtawki. — stwierdził, choć nie sądził, aby tamto miejsce było w jakiś sposób dla nich interesujące. Od śniadania minął dość spory czas i raczej powinni się skupić na odnalezieniu miejsca, w którym powinni się porządnie najeść.
    — To co? Spacer? Jedzenie i jakaś atrakcja na mieście, czy preferujesz zupełnie inną kolejność, ewentualnie zupełnie inne zestawienie na dzisiejszy dzień?

    Adaś <3

    OdpowiedzUsuń
  36. Chciał w zasadzie powiedzieć, iż nic mu nie jest, jednak domyślił się, że spotkałoby się to z szerokim niezadowoleniem ze strony Evelyn. To on powinien dbać o kobietę i nie dawać jej powodów do zmartwień, jednak posłusznie udał się razem z nią do namiotu, mając nadzieję, iż w jakimś stopniu to uspokoi Evelyn. Słysząc o pozostawionej różdżce, musiał przyznać, iż odrobinę się zirytował.
    — Powinnaś znacznie bardziej uważać, Evelyn. — westchnął, kręcąc przy tym głową na boki. — Nie możesz od tak zostawiać różdżki w namiocie. — dodał. — A co jeśli ktoś, by nas okradł?
    Przetarł dłońmi twarz, gdy było mu dane wreszcie usiąść na kocu we wnętrzu ich małego schronienia.
    — Uważaj na siebie, dobrze? — poprosił. Wolał, by sama nie chodziła po mieście, jednak z pewnością Evelyn nie pozwoliłaby mu ruszyć razem z nią. — I wracaj do mnie szybko. — pieszczotliwie ucałował ją w czoło, a gdy tylko się od niej oderwał, ułożył się na kocu. Sen przyszedł zadziwiająco szybko. Widocznie jego organizm potrzebował odpoczynku, aby nabrać sił, jednak drzemka nie przyniosła mu ulgi w bólu głowy. Miał wrażenie, że gdy tylko uchylił powieki ból złośliwie się nasilił, a on sam wyglądał jeszcze bardziej niewyraźnie. Przeszedł do pozycji siedzącej, by po chwili wyjść z namiotu. Zamoczył dłoń w chłodnej wodzie, a następnie przyłożył ją sobie do czoła, fundując przy tym chwilową ulgę. Powtórzył czynność jeszcze kilkakrotnie, nim było mu dane wreszcie dostrzec sylwetkę Evelyn.
    — Co ciekawego udało ci się zdobyć na mieście, hm? — zapytał, gdy wrócił do wnętrza namiotu. Objął się ramionami, gdy zrobiło mu się zdecydowanie zbyt zimno, a chwilę później cholernie gorąco. Na jego policzkach pojawiły się delikatne rumieńce.
    — Może na noc poszukamy bardziej przyjemniejszego miejsca? Z łóżkiem i ciepłą pościelą, hm? — zagadnął unosząc przy tym brew ku górze. Musiał przyznać, że po całej nocy spędzonej na nierównym i twardym podłożu dosłownie wszystko go bolało, choć mogła to być również wina przelotnego przeziębienia.

    Adam <3

    OdpowiedzUsuń
  37. Przyniesiona przez Evelyn zupa, stanowiła dla Adama prawdziwe wybawienie, jednak on sam nie mógł patrzeć na jedzenie. Zatakny nos, uszy i ból głowy skutecznie odbierały mu chęci na cokolwiek, jednak uparcie wiosłował łyżką w zupie, kierując się bardziej zdrowym rozsądkiem, niżeli uczuciem głodu. Spojrzał w stronę Evelyn i uśmiechnął się delikatnie. Domyślał się, że może nie wyglądał zbyt dobrze, jednak nie sądził, aby mógł być to powód do tego, aby wracac do domu. Pokrecił głowa. - Odpocznę trochę i zobaczysz, że wszystko będzie dobrze. - powiedział i odłożywszy łyżkę, delikatnie pogladził policzek blondynki. Odstawił ostrożnie niedojedzona zupę i wziął głęboki wdech przez usta, by następnie objąć Evelyn ramionami, zaś głowę oprzeć na jej ramieniu. Nie wiedział ile tak siedzieli, jednak w końcu przysnął. Obudzony, poderwał głowę do góry i nieco nieprzytomnym wzrokiem rozejrzał się po namiocie. - Zbieramy się. - poprosił nagle. Nasilony katar wraz z kaszlem prawdopodobnie będą męczyć Rosjanina jeszcze przez kilka dni, jednak gorączka nadal rosła, o czym świadczyły znacznie mocniejsze rumience na policzkach Adama. Nie miał zamiaru przez swoje fatalne samopoczucie zawalac na głowę Evelyn zwijanie ich małego obozowiska. Założył na plecy plecak i ujął dłoń Evelyn. Naprawdę jedynie o czym teraz marzył to cudownie miękkie łóżko i ciepła pościel. Zdał się w pełni na młoda kobietę w kwestii organizacji nowego miejsca noclegu, które okazało się być na tyle przytulne i tanie, iż mogli spokojnie pozostać w nim na więcej niż jedną noc. Adam zaraz po przekroczeniu progu pokoju, pokusił się o gorący prysznic i w samych bokserkach zaległ pod warstwa pościeli. - Chodź do mnie, skarbie. - poprosił wyciągajac w stronę blondynki dłoń, a gdy tylko dane mu było poczuć jej drobne ciało tuż przy sobie, oparł policzek na czubku jej głowy. - Kocham cię. Cholernie cię kocham.

    OdpowiedzUsuń
  38. Gdy tylko uchylił powieki, nadal czuł się źle. Ból głowy nabrał na sile, zaś uporczywy katar utrudniał oddychanie. Przewróciwszy się na plecy, spojrzał w stronę Evelyn i delikatnie się uśmiechnął, po czym odgarnął kołdrę, by swobodnie przejść do pozycji siedzącej. Porządnie zakręciło mu się w głowie.
    — Wszystko, dosłownie wszystko, byleby pozbyć się tego cholerstwa. — stwierdził próbując ponownie się uśmiechnąć, jednak na jego twarzy powstał bardziej grymas, niżeli jakakolwiek oznaka zadowolenia. Dotknął dłońmi rozgrzanych policzków, a następnie przeczesał palcami kilkakrotnie swoje kosmyki włosów. W zasadzie niczego nie żałował, gdyby tylko mógł wpakowałby się do jeziora raz jeszcze, nawet za cenę ponownego choróbska i cholernie wysokiej gorączki, jednak jak się można było domyśleć, Evelyn szybko nie pozwoli na taką formę szaleństwa raz jeszcze. Rozumiał, że się martwiła i wcale nie miał zamiaru tego kwestionować. Nie wątpił w jej magiczne umiejętności, dlatego też bez cienia strachu w pełni oddał się pod władanie jej różdżki z nadzieją, iż jej poczynania rzeczywiście przyniosą mu ulgę i zabiorą wszystko, co dotychczas mu doskwierało. Niemal od razu wziął głęboki wdech przez nos, gdy tylko katar ustąpił, a głowa stała się lekka i pozbawiona dziwnego, rozpierającego ucisku. Policzki Adama wróciły do normalnego koloru, zaś oczy nie błyszczały w gorączce.
    — Co ja bym bez ciebie zrobił, hm? — zaśmiał się, przyciągając ją do siebie, aby wreszcie czule ją pocałować, bez obaw o to, iż może ją zarazić. Przesunął dłonią po jej plecach, zaś jego usta spoczęły na jej szyi, zahaczając delikatnie o wystające obojczyki. Powrócił tą samą drogą w stronę ust, w których zatracił się na tyle intensywnie, aby pewnym momencie zabrakło mu tchu. Takich chwil pragnął znacznie więcej, takie chwile uwielbiał. Uśmiechnął się i oparł swoje czoło o czoło Evelyn.
    — Skoro mnie tak ładnie poskładałaś, to może masz na coś ochotę, hm? — zapytał, unosząc przy tym brew ku górze. Siedzenie w pokoju nie należało do najciekawszych.


    <3

    OdpowiedzUsuń
  39. Większość wakacji spędził jeżdżąc po Anglii z dobrymi przyjaciółmi i poznawał lepiej mugolski zakątek świata. Tyle nasłuchał się od znajomych w szkole, że musiał któregoś razu zobaczyć jak ten świat wygląda. A że był już bliski pełnoletności mógł pojechać bez rodziców. Którzy pewnie wisieliby mu nad uchem. I w ten sposób zwiedził sporą część Anglii. Co prawda bardziej marzyły mu się wakacje w dalszym zakątku świata, jak na przykład Stany czy Australia, ale to jeszcze było przed nim. Wrócił dość niedawno, bo plecak i walizka jeszcze stała nierozpakowana w jego pokoju, a parę rzeczy walało się też w salonie, o co już mu kilka razy od powrotu mama suszyła głowę. I obiecywał sobie, bardzo obiecywał, że w końcu się za to porządnie weźmie i posprząta, ale każdy kto Deana znał musiał wiedzieć, że minie dość sporo czasu zanim faktycznie to zrobi. Najprawdopodobniej cokolwiek ruszy dzień przed wyjazdem do Hogwartu, a raczej pozbiera jedynie potrzebne rzeczy, bo bez sensu będzie się przepakowywać.
    Jakoś wymigał się od przygotowań przy obiedzie wymyślając niewinne kłamstwo, aby zostać w pokoju. Siedział tam razem z Normanem, który był rozłożony na szafie, gdzie było jego miejsce. Tam nikt mu nie dokuczał, a nikt to właśnie Dean, i spokojnie mógł odpocząć. Dopiero na koniec przygotowań zszedł, biorąc na siebie ogromną odpowiedzialność rozłożenia czterech szklanek na stole.
    — Całkiem… w sumie to może być — powiedział — wesoło było — rzucił przypominając sobie o pewnych rzeczach, których na pewno nie powinien wspominać przy rodzicach, ale minie taty wiedział, że ten się domyśla co takiego Deanowi chodziło po głowie.
    — Zobaczyliśmy to i owo. Ale… no ja chciałbym więcej zobaczyć i przede wszystkim zobaczyć dalej. Myślałem, ze jak wrócisz będziesz miała masę historii do opowiedzenia — zauważył na moment przerywając, aby włożyć jedzenie do ust i powiedział, z pełnymi ustami — a może jednak ci plany nie wypaliły i siedziałaś sama? — dodał z odrobiną złośliwości, która była przeznaczona zawsze tylko dla siostry.

    Dean

    OdpowiedzUsuń
  40. Wyrwany ze stosu uczniowskich wypracowań, nieco leniwie podniósł się z zajmowanego w salonie miejsca. Nie od razu dotarło do niego, to, o co tak naprawdę pytała go Evelyn. Przekroczywszy próg łazienki, objął blondynkę ramieniem tuż pod piersiami i ucałowawszy czule jej policzek wraz z kruchym ramieniem, spojrzał wreszcie w ich odbicie malujące się na tafli lustra. — Odłożyłem ją tam gdzie zawsze. — odparł i wyciągnął dłoń w stronę niewielkiej półeczki. Mała zguba skryła się pod materiałem dresowych spodni Adama. Zdarzało mu się gubić, bałaganić, jednak na swój sposób starał się poprawiać błędy, co niekoniecznie zawsze przynosiło taki efekt, jaki oboje by oczekiwali. Nim pozwolił jej się uporać z mokrymi, nieco splątanymi kosmykami włosów, przytulił swój rozgrzany, pozbawiony zarostu policzek do jej uroczo rumianego policzka.
    — Masz zamiar wrócić późno? — zapytał. Nie chciał w żaden sposób jej ograniczać, jednak chciał jedynie wiedzieć, o której może spodziewać się powrotu blondynki, aby móc w spokoju na nią poczekać, ewentualnie móc spokojnie przyłożyć głowę do poduszki bez miliona czarnych scenariuszy. Westchnąwszy cicho, w końcu pozostawił ją samą w łazience, aby mogła swobodnie przygotować się do wyjścia z koleżanką. Nim, jednak ponownie zaszył się w salonie, zadbał o to, by na stoliku pojawił się sporych rozmiarów kubek z ulubioną herbatą, bez której coraz częściej nie umiał się obejść. Dorzuciwszy do kominka, zasiadł ostatecznie w fotelu, zabierając się za sprawdzanie reszty prac domowych.
    — Byłbym spokojniejszy, gdybym wiedział, że nie będziecie się szwędały do późna… — westchnął i uśmiechnął się delikatnie, po czym wyciągnął w stronę Evelyn dłoń, gdy tylko ujrzał jej sylwetkę w salonie. Usadził ją sobie na kolanach. — Kto wie, kiedy i komu coś może strzelić do głowy. — dodał, unosząc przy tym brew ku górze. — Nie wolisz przenieść waszego spotkania do nas do domu? Ja w każdej chwili mogę przenieść się do sąsiadów. David z pewnością przyjmie kompana do kremowego piwa.
    Trącił nosem jej nos, by następnie skraść blondynce kilka zaczepnych buziaków. — Poza tym… Kolacja u twoich rodziców w ten weekend nadal jest aktualna, prawda?

    Adam

    OdpowiedzUsuń