I promise no good deed


Jeszcze nie tak dawno temu żeglarze wierzyli, że wszystkie morza spadają do otchłani, a płynąc według kompasu, można dotrzeć do miejsc, gdzie żyją smoki. Wyobraziłam sobie odkrywców wyruszających na krańce świata. Jak bardzo musieli się bać, wiedząc, że ryzykują upadek w bezdenną przepaść, i jak wielkie musiało być ich zdumienie, kiedy się okazało, że zamiast zagłady czekają na nich miejsca, jakie do tej pory widzieli tylko w snach.
Mówią, że każdy z nas może odnaleźć w swojej przeszłości ścieżkę prowadzącą do ostatecznego celu, zamaskowaną jak tajemne oznaczenia na starej mapie, które pokazują drogę do skarbu.
I don't even know what trick I ought to try
Myra Blythe
Ma zaledwie cztery lata, kiedy ojciec krzyczy na nią po raz pierwszy. Jeszcze nie do końca rozumie dlaczego. Wie tylko, że awantura dotyczy dziewczynki, z którą rozmawiała. Zastanawia się, co zrobiła nie tak; przecież nie była nieuprzejma. Miała jej właśnie pokazać tą sztuczkę z kolorowymi iskierkami, ale wtedy mama pojawiła się obok i zabrała ją do domu. Ramię, za które trzymała, wciąż trochę boli. To bardzo dziwne; mama nigdy się przecież nie złości. Niektórzy ludzie, mówi ojciec z zagadkowym wyrazem twarzy, trochę wściekłym, a trochę zamyślonym, różnią się od nas, rozumiesz? Myra kręci głową, powoli i niemal niezauważalnie, oczy ma duże i zaciekawione. Jest za mała, żeby w mig łapać wszystkie niewypowiedziane słowa z przestrzeni między dorosłymi, ale nie zmienia to faktu, że bardzo chce zrozumieć. Powiedz mi, tatusiu, prosi, ciągnąc go za skraj czarnej szaty o szmaragdowym podszyciu. Mężczyzna opuszcza głowę ku swojej pierworodnej, a na jego ustach majaczy cień uśmiechu. Wcześniej bardzo pragnął syna, ale ta mała czarnowłosa istota kompletnie zawróciła mu w głowie wraz z przyjściem na świat. Kuca, chcąc zrównać się ze spojrzeniem ciemnoszarych oczu dziewczynki, identycznych jak jego własne. Ta dziewczyna jest szlamą, Myro. To tacy ludzie, którzy z jakiegoś powodu władają magią jak prawdziwi czarodzieje, chociaż ich rodziny nie miały z czarami nic wspólnego. Mama wzdryga się, kiedy ojciec kończy zdanie. Czterolatka słucha uważnie; najbardziej na świecie pragnie uznania taty. Dawno temu mugole polowali na czarodziejów i palili ich na stosach, a teraz ich potomkowie próbują odebrać nam magię. Ale nie bój się, dodaje z uśmiechem, odgarniając jej z czoła zbłąkany kosmyk. Nic ci nie mogą zrobić, bo nie są tak potężni jak my. Czysta krew, Myro – to jest największa potęga. Dziewczynka przytakuje gorliwie, na poły zaskoczona, na poły zaintrygowana nowo posiadaną wiedzą. Kiedy pójdziesz do szkoły, znajdą się ludzie, którzy będą twierdzić, że nie masz racji – ojciec podnosi się, znów zerkając na nią z wysoka. Ale tak naprawdę to oni nie mają racji. Trzymaj się rodziny, Myro. Rodzina jest najważniejsza.

What is this feeling fervid as a flame

Dąży do perfekcji we wszystkim, za co się bierze. Nie uznaje przeciętności, bo to dobre dla ludzi, którzy nic w życiu nie osiągną. Po co umieć coś częściowo, kiedy każdy fach można wciąż doskonalić; należy do tych upartych i zaciętych, wytrwałych w swoich postanowieniach. Bywa trochę na bakier ze szkolnym regulaminem, gdyż, jak twierdzi, ten ogranicza jej naukową inwencję, i czasem mija się z prawdą, głównie w celu utajnienia powyższego. Z rzadka ma coś do powiedzenia ludziom, których korzenie nie sięgają jej rodziny, bo rodzina to przecież najstarsza tradycja, a ona jest wierna tradycjom; zasiane trzynaście lat temu słowa ojca wciąż stanowią dla niej swego rodzaju wyznacznik bycia takim Blythem, który rozbłyśnie nawet na tle już błyszczącej rodziny. Woli czytać niż rozmawiać i spotkania w cztery oczy od spotkań w cztery osoby. Nie rzuca głośnych obelg, tylko pogardliwe spojrzenia, choć wie, że wolność czasami polega na prostym słowie.

Blythe, Myra Talitha. Urodzona 13 XII 2004, w posiadłości rodzinnej pod Londynem, jedyna córka Reubena Blythe, szefa biura głównego sieci Fiuu i Melanthy Blythe, pracownicy Wydziału Duchów. Uczennica VI klasy w Domu Salazara Slytherina, czarownica czystej krwi. Różdżka: 13,5", głóg, włos bagnowyja. Jej patronusem jest kot syberyjski, bogina skrzętnie ukrywa. Należy do Klubu Ślimaka i koła alchemicznego.

8 komentarzy:

  1. Witamy serdecznie i życzymy udanej zabawy!

    OdpowiedzUsuń
  2. [Bardzo spodobała mi się ta historia dziewczynki, bo mówi nam dość dużo o bohaterce, jednak wciąż pozostawia kilka znaków zapytania, na które chciałoby się uzyskać jakieś odpowiedzi. Mam nadzieję, że zostaniecie w naszych progach na dłużej, dlatego życzę całej masy udanych i wciągających wątków. Bawcie się dobrze, hej! :)]

    Cassius Carrow

    OdpowiedzUsuń
  3. [Jakie wielkie oczyska! Ideologia Blythe'ów to jedno, ale ojcu na pewno nie można odmówić miłości do córy. Na wieść o łamaniu regulaminu w celach ziszczania naukowego zapału mięknie mi serce, bo szczerze popieram takie zabiegi, więc nie mogę zrobić niż więcej niż życzyć nieskończonych pokładów weny i w razie chęci zaprosić do siebie! (chętnie wlepimy szlabanek, hehe - a cicho, Serena, przecież nie jesteś do zielonych uprzedzona!) ♥]

    V.Greed/S.Blackwall

    OdpowiedzUsuń
  4. [Hej ho! Podoba mi się styl w jakim została napisana Twoja karta i miałam wpaść pochwalić wcześniej, ale ja zawsze z opóźnieniem przy moim nieogarnięciu :D
    Przy tym podejściu rodziców Myry i jej zapatrzeniu w rodziców, zwłaszcza w ojca, w tamtej chwili coś pozwoliło zakiełkować w niej tej ideologii czystości krwi. Myślę, że mogłaby się dogadać z Arsem, chociaż jego rodzina nie jest aż tak restrykcyjna w tej czarodziejskiej filozofii, szybciej niż Deucentem, zatem zapraszam do któregoś z moich chłopaków! Bez cienia wątpliwości coś uda nam się tam wymyślić w razie chęci na wspólną grę c:]

    Deucent Faradyne/Arsellus Langhorne/Aleister Sheehan

    OdpowiedzUsuń
  5. [Cześć. Ona jest bardzo fajna, po przeczytaniu karty, strasznie chcę by Dante i Myra się znali. Co prawda Dan nie pasuje do ideologii głoszonej przez Jej rodzinę, a dodatkowo pewnie byłby tym, który powątpiewa w fakt iż czystość krwi to definicja potęgi. Nie mniej może znajdą wspólny język. Zapraszam więc bardzo do nas na wątek, a teraz życzę dużo wątków i weny! :D]

    Kurtz

    OdpowiedzUsuń
  6. [Nie ma za co! Chyba całe szczęście, że zniknął, zanim udałoby nam się coś poważniejszego ustalić, bo nie mogłam się w niego na sto procent wczuć. No, ale nieważne, skupmy się na ustaleniu czegoś. Do głowy wpadło mi coś takiego: nasze postacie poznałyby się jakiś czas przed Hogwartem za sprawą ich ojców i później Deucent dostał nakaz od swojego staruszka, aby podczas pierwszego przejazdu ekspresem Myry zaopiekował się nią? Od tamtej pory ich znajomość mogłaby się z czasem rozwijać do takiej przyjacielskiej albo nawet siostrzano-braterskiej. Może to drugie to za mocne określenie jak na Deucenta, ale dzięki temu miałby ciut większy wpływ na to, by tę Myrę buntować. Odpowiadałoby Ci coś takiego? :D]

    Deucent Faradyne

    OdpowiedzUsuń
  7. [O JEZU, teraz zauważyłam, że przez dwa tygodnie nie zauważyłam twojego komentarza i nie odezwałam się zwrotnie! Przepraszam cię stokrotnie (tak to jest jak ma się bałagan zarówno w życiu, jak i pod kartą) i mam nadzieję, że mimo wszystko się nie gniewasz! To nie było zamierzone, naprawdę, ale mi głupio D: Widzę, że jesteś na urlopie, dlatego traktuję to jako znak od sił wyższych na istnienie szansy dla mnie na zrehabilitowanie się - wymyślę nam tak super pomysł, że aż uszy się zatrzęsą, i wpadnę z jego zarysem niebawem! Przepraszam jeszcze raz, ja po prostu chyba nie umiem w życie.]

    Vinny

    OdpowiedzUsuń
  8. [Przepraszam, ja zawsze nie ogarniam przy ustaleniach! :c W każdym razie myślę, że Deucent traktowałby Myrę jak młodszą siostrę i jednak siłą rzeczy się o nią troszczył. Może wiedziałaby o jego miłostkach i tym podobnych, więc to znaczyłoby, że naprawdę są ze sobą w bliskich relacjach. I przede wszystkim – Deuce ma do niej zaufanie. Pomyślałam, że mogłybyśmy zacząć od czegoś lekkiego np. siedzenia na błoniach po zajęciach, gdzie wplotłybyśmy motyw zaczepiania czystokrwistych uczniów mugolaka czy półkrwi, bo w każdej szkole są bullies, a to stanowiłoby punkt wyjścia do rozmowy o tym jak filozofia i dzielenie ludzi jest szkodliwe. Jeśli nie pasuje, to pomyśle nad czymś innym, ale to by pozwoliło nam wczuć się w ich relację tak lekko i bez komplikacji c:]

    Deucent

    OdpowiedzUsuń