psychoza


zimno twoich oczu
przewierca mnie
na
wskroś

| Kruk | VI | Czystokrwisty | 17'', cis, róg rogatego węża, sztywna | Klub ślimaka | Klub pojedynków | Klub szachowy | niezarejestrowany animag |
Śledzisz go. Podążasz za nim jak cień, widmo śmierci, fatum. Widzisz, jak zbiega obładowany książkami po spiralnych schodach prowadzących do domu kruka. Wtapiasz się w tłum i obserwujesz jego dostojny, szybki krok którym przemierza korytarze. Tłumy świeżej krwi rozstępują się przed nim robiąc miejsce dla rozwianych wiatrem połów szat.  Oczy utkwione ma wysoko nad głowami uczniów, jest od nich znacznie wyższy. Nie poruszają się. Nie mrugają. Jeszcze nie wiesz, że one doskonale wiedzą, gdzie się ukrywasz. Idziesz jego śladem prosto do Wielkiej Sali, zdziwiony z jaką pewnością siebie stawia kroki. Bije od niego niezaprzeczalna moc. Ukrywasz się za filarem, unikając jego wzroku, który jak radar wykrywa twój najmniejszy ruch. Wchodzisz do Wielkiej Sali, wsłuchując się w krople deszczu spływające po sklepieniu. Obserwujesz, jak siada przy stole Krukonów, zauważasz, że ludzie trzymają się od niego z daleka. Kilku młodszych wychowanków Ravenclawu posyła co jakiś czas ku niemu niespokojne spojrzenia. Natomiast starzy wyjadacze wiedzą, że tak naprawdę nie ma czego się bać.
Amadeus Travers Przypatrując mu się bliżej, dostrzegasz jak gęste blond loki okalają jego bladą twarz, a sine usta delikatnie rozchylone poruszają się w takt czytanych słów z książki traktującej o najpotężniejszych czarodziejach. Jego rysy przypominają ci antyczne rzeźby mugoli, którzy trochę dawniej doglądali tego świata. Wtem powoli podnosi głowę znad księgi, a ty już wiesz że przegrałeś. Nie jesteś w stanie uciec od oczu, które teraz wpatrują się w ciebie jak w zwierciadło. Zostałeś złapany w ich pułapkę. Czujesz, jak wypalają w tobie dziurę, zabierają cząstkę duszy jak mroczni dementorzy i wbijają w twoje ciało miliony cienkich igiełek. Momentalnie ogarnia cię niepokój, a potęguje go powoli, sekunda za sekundą rozszerzający się uśmiech fioletowych warg. Te oczy, te lodowe oczy tak inne od innych powodują że wypełniasz się lękiem i delikatnie sugerują, że ich właściciel niekoniecznie należy do tych empatycznych. Boisz się. Wstajesz niezgrabnie z ławy, spuszczasz głowę i szybkim krokiem opuszczasz Wielka Salę. Doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, że gdybyś się odwrócił, napotkałbyś na torze swoich oczu ten martwy wzrok, uparcie wpatrujący się w twoje plecy. Odchodząc, słyszysz cichy, przeznaczony tylko dla ciebie śmiech. I nagle rozumiesz starożytną sentencję.

Nie gniewem, lecz śmiechem się zabija.

Słyszysz pytanie zadane przez profesora, nie ważne jakiej dziedziny magii i już wiesz, co się stanie. Nawet nie jesteś zdziwiony, gdy klasa wpatruje się wyczekująco w nauczyciela, a pewna chuda ręka należąca do wyprostowanego, ułożonego chłopca wystrzeliwuje w górę. Natychmiast słyszysz odpowiedź, która okazuje się - coż za zdziwienie - poprawną, tym samym zgarniającą punkty dla domu kruka. Przyzwyczaiłeś się do tego i już nawet nie liczysz, ile razy w ciągu jednej lekcji zostaje udzielona odpowiedź. Geniusz blondwłosego staje się powoli nudny. Niespecjalnie mu zazdrościsz, bo taka osoba wydaje ci się zupełnie jednowymiarowa, nieciekawa. I nawet się nie mylisz, bo jego życie towarzyskie nie istnieje. Widzisz go tylko siedzącego w bibliotece połykającego kolejne dawki wiedzy dodatkowej. Wiesz, że jego amibicje pną się jak winorośl po kracie sukcesu. Chce być najlepszy. 

Jednak człowieka dola jest jako tego drzewa. Im bardziej garnie się ku górze i ku jasności...

Stary zamek nie spał. Stary zamek widział zbyt wiele, by móc zasnąć snem spokojnego ducha. Tej nocy, jak i kilka poprzednich nie spał również pewien chłopiec. Ciężkie westchnięcie uleciało z sinych ust i rozniosło się po ciemnościach dormitorium. Do uszu  krukonów dotarło skrzypienie twardego łóżka. Lodowato błękitne oczy wpatrywały się w wiszący na niebie żółty księżyc w pełni. Zastanawiał się, czy za jego sprawą w którymś z uczniów obudził się dziki zwierz. Powoli podniósł się z łóżka i położył bose stopy na lodowatych panelach, które cicho zaskrzypiały. Zamarł w bezruchu, wsłuchując się w miarowe oddechy współlokatorów. Spali twardym snem. Chwycił w długie, kościste palce równie długą różdżkę, która wydawała się naturalnym przedłużeniem dłoni i schował ją za gumkę pidżamy. Schylił się pod łóżko i wyciągnął spod niego cicho popiskujące pudełko. Miał nadzieję, że to nikogo nie zbudzi. Założył na siebie czarną uczniowską szatę i wymknął się z pokoju stąpając wyćwiczonym krokiem i nawet nie zakładając butów. Szept mówiący Lumos rozrzedził gęsty mrok panujący w pokoju wspólnym. Chłopak próbował bezskutecznie uspokoić rozedrgane dłonie, powodujące szalony taniec cieni na ścianach. Osłaniając światło bijące od różdżki opuścił dom kruka i znalazł się w cichym korytarzu. Doskonale wiedział, że nie był jedynym uczniem, który pozwolił sobie na nocne wycieczki. Był niemal pewien, że ktoś siedzi w podziemiach, warząc eliksir nasenny, albo pali papierosa za papierosem w sowiarnii męczony bezsennością. Ruszył w kierunku wieży astronomicznej, niespecjalnie obawiając się nauczyciela zaklęć i uroków. Nigdy go nie złapał, bo chłopak wiedział, że nie może sobie na to pozwolić. Gdyby ktokolwiek odkrył w jakim celu opuszcza swoje łóżko mógłby zostać usunięty ze szkoły, więc wiedząc jaką wagę ma sytuacja, jest sto razy bardziej ostrożniejszy. Po pokonaniu spirali schodów prowadzących do wieży astronomicznej, wyszedł przez okno. Od razu poczuł zimno łapiące go w swoje szpony i wiatr chłoszczący jego bladą skórę. Wdychał w nozdrza lodowato ostre powietrze niosące zapachy październikowej nocy. Jesień była zdecydowanie jego ulubioną porą roku. Przystanął przy barierce, mając świadomość tego, co się stało 25 lat wstecz. Myślał chwilę, by zaraz potem postawić stopę na balustradzie Stanął na niej, podpierając się niezgrabnie o filar. Spojrzał na ciemny horyzont i swojego wiernego powiernika sekretów, księżyca. Dzisiejszej nocy pozna kolejny sekret blondyna. A jego córki gwiazdy będa mu przewodniczkami. Nabrał ostatni wdech jesiennego powietrza i rzucił się w dół, przepaść, ciemność, na wzór swojego mentora. Natychmiast, oprócz świstu w uszach, poczuł jak jego twarz wydłuża się i twardnieje, rozłożone ręce otulają szare pióra, a nogi wykrzywiają się pod dziwnym kątem. Aż w końcu, na skrzydłach harpii wielkiej wzbił się w nocne powietrze, trzymając w szponach milczące już pudło. Wiatr przepływał przez lotki i niósł go nad korony drzew Zakazanego Lasu. Uwielbiał to uczucie. O ile pędzenie na miotle było mu całkowicie obce, tak lot w ciele ogromnego ptaka był swego rodzaju wyzwoleniem. Był dumny ze swojej zdolności i czuł pewną dozę wyższości nad innymi uczniami. Ptasim okiem ustalił miejsce lądowania. Zwalił się ciężko na piaszczysty teren, służący niegdyś za wybieg dla hipogryfów i harpia stała się na powrót człowiecza. Wygładził pomiętą szatę i stanął na przeciwko otwartego pudełka z którego wyszły trzy białe myszki. Żółte światło księżyca oświetlało jego twarz, która nabrała drapieżnych cieni. Myślał. Próbował uwolnić w sobie zalegający w sercu mrok. Próbował przypomnieć sobie najgorsze wspomnienie z dzieciństwa - widok czarnej, dwu metrowej postaci ssącej duszę pół żywego dziadka. Nieznaczny ruch warg uwolnił krótkie, dźwięczne zaklęcie. Crucio. Pisk rozciął nocną ciszę, a małe białe ciałko zaczęło tarzać się w kurzu. Po chwili różdżka opadła, a mysz uwolniła się od przeszywającego bólu. Chłopak uśmiecnął się. Był coraz bliżej.
...tem gwałtowniej zapuszczają się jego korzenie w ziemię, w dół, w ciemnię, w głąb, w zło!




No i jest już mój drugi pan. Tym razem mniej kluskowaty. Zakochałem się w jego wyglądzie i mam nadzieję że wy też. Może źle postępuję, dodając dwie postacie w tak krótkim odstępie czasowym i o kompletnie różnych charakterach, ale chcę się dokształcić w charakterze, który w ogóle mnie nie symbolizuje. Cytaty, jak pewnie zauważyliście odnoszą się do danych fragmentów dość mocno.
Poszukujemy panów starszych czy młodszych, dziewcząt również. Jakiegoś wroga/rywala też by sie przydało znaleźć.
Pseudo opowiadanie kompletnie mi nie wyszło, bo, jak już wspominałem, charakter Amadeusa jest całkowicie daleki od mojego. Cała ta postać jest moim prywatnym ekseprymentem. Zobaczymy co z tego wyniknie. 

9 komentarzy:

  1. [Lubię dawać szansę eksperymentom innych, tak, by ci mogli się sprawdzić na tle rozgrywkowym. Skoro Malcolm będzie straszył Thaddeusa w formie bogina (tu nic godniejszego uwagi na grę nie wymyślę, wybacz), to niech Nevell awansuje na wroga i rywala numer jeden u Amadeusa.]

    Nevell Milsent

    OdpowiedzUsuń
  2. [Warto bylo zaczekac na twoja druga postac, bo Amadeus faktycznie zdaje sie o wiele bardziej pasowac do Antoinette. Szalenie mi sie podoba ta karta - widze to wszystko doskonale, kazda scene, nawet potrafie wyobrazic sobie barwe glosu Amadeusa, chlod jego oczu, i wiem, ze jego dlonie zawsze sa lodowato zimne, choc nawet o tym nie wspomniales. Bardzo bym chciala twojego pana porwac na watek, tylko musisz mi pomoc, bo tez nie wiem, jak mozna by nasze postacie polaczyc, skoro chlopak mocno stroni od towarzystwa innych uczniow. Jesli przychodzi Ci cos do glowy, zapraszam :D]

    Antoinette d'Artois-Gore

    OdpowiedzUsuń
  3. [Doskonale zdaję sprawę z tego, co miałeś wówczas na myśli. Tyle że nie chciałam wysyłać dwóch, odrębnych komentarzy pod różnymi kartami, stąd odniesienie się stricte do bogina w charakterze Malcolma i w nawiasie do ewentualnej rozgrywki, w tym wypadku to drugie było już delikatną dygresją, ponieważ niestety nie wpadłam na nic, co byłoby godne uwagi i atrakcyjne. Na całe szczęście, jestem userem wymyślającym i mam zamysł zarówno na rywalizację, jak i wzajemną niechęć, czyniącą aktualnie Nevella i Amadeusa wrogami, dlatego poproszę, abyś odezwał się na mojego maila: aminimalistyczny@gmail.com, gdzie przestawię szczegóły.]

    Nevell Milsent

    OdpowiedzUsuń
  4. [Fajne ma włosy, czochrałabym. Chociaż on pewnie by nas za to pobił, zabił, a potem zjadł. Miłej zabawy życzę, w razie czego zapraszam do mnie.]

    Delphine Langdon
    Lorcan Scamander

    OdpowiedzUsuń
  5. [Witam z nową postacią. Tym razem nie zaproponuję Ci wątku, bo już mamy w planach jeden, ale to nie zmienia faktu, że postać mi się podoba. Ma w charakterze wiele elementów, które lubię. Baw się z nim równie dobrze!]

    Halliwell Shanter i Karla Falk

    OdpowiedzUsuń
  6. [Cześć! Nie wiem, jak to się stało, że nie trafiłam tutaj wcześniej, ale teraz, kiedy już tutaj jestem, absolutnie nie przepuszczę wątku! Chodź do mnie, wymyślimy im coś szalonego! <3]

    Addison Hallaway

    OdpowiedzUsuń
  7. [W sumie, może i to jest szalone, ale ja bym ich spróbowała jakoś zaprzyjaźnić. W takim animagistycznym duecie mają większą szansę umknąć przed tym, przed czym powinni; jedno widzi wszystko z góry, drugie z dołu.]

    Elphie Langdon

    OdpowiedzUsuń
  8. [Cześć! Cieszę się, że udała Ci się walka z html'em. Chociaż zupełnie nie była potrzebna, ponieważ postać jest cudna. Przypomina mi trochę opis wampira, ale może to dlatego, że ostatnio siedzę nad Vampyrem i biegam po mieście zabijając łowców.
    W każdym razie, baw się dobrze z kolejną postacią. Oby Twój eksperyment wyszedł na dobre! Wpadnij do mnie, jeżeli będziesz mieć chęć.]

    Vincent Macnair // Priscilla Blackbird // Francesca Manzoni

    OdpowiedzUsuń