What do I know of man's destiny? I could tell you more about radishes

 Kocha Beatlesów, tak jak jej mugolski ojciec, a najlepiej czuje się w powietrzu, na miotle, tak jak jej matka czarownica. Ze zwierzętami rozumie się lepiej niż z ludźmi, którzy są niejednoznaczni i bardziej skomplikowani w obsłudze; daleko jej do aspołecznego samotnika, jednak stosunkowo rzadko wychyla się ze swojej skorupy na dłużej niż orientacyjne ogarnięcie wzrokiem otoczenia, nie z powodu nieśmiałości, a zwyczajnej ostrożności. Początki są trudne, zwłaszcza początki znajomości, a Mary, kiedy nie zna rozmówcy zbyt dobrze, milczy jak zaklęta, próbując wybadać teren, i poraża chłodem, co jest raczej winą mroźnego koloru jej dużych oczu niż zimnego usposobienia. Współlokatorki wiedzą przecież, że na co dzień śmieje się nawet (a może szczególnie) z najgłupszych żartów i wpada do dormitorium, śpiewając pod nosem mugolskie piosenki, które same nucą potem przez resztę dnia. Koledzy z drużyny także doskonale zdają sobie sprawę, że Mary nigdy nie odmawia kremowego piwa, nie daje sobie w kaszę dmuchać i ma dziwną słabość nie tyle do brutalnego łamania, ale delikatnego naginania wszelkich zasad. Jako córka multiinstrumentalisty, muzykę czuje całą sobą, choć jest wyłącznie słuchaczem, bo dłonie nigdy nie chciały współpracować z jej mózgiem. Za najpiękniejsze miejsca na ziemi uważa biblioteki, nawet te najmniejsze, i nie rozumie, dlaczego ludzie tak rzadko chodzą tam na randki, ale w gruncie rzeczy to Mary nic nie wie o amorach. Poza boiskiem nie skrzywdziłaby muchy, choć sprowokowana, potrafi puścić wiązankę, od której więdną uszy, ale kiedy gra w Quidditcha, odzywa się w niej jakaś pierwotna siła i nie ma litości. Rozprowadza wśród znajomych mugolskie książki, do świata podchodzi z dziecięcą ciekawością i obiecała sobie, że już zawsze godzić będzie ze sobą dwie, tak różne rzeczywistości swoich rodziców. Bo przyszłość wiąże z magią, ale to nie oznacza, że zamierza zrezygnować z rodzinnych wypadów do kina, pokonywania brata w gry wideo i mrożonej pizzy.
m a r y  p i c k e t t
VII rok • Ravenclaw • pałkarz • koło onms, klub pojedynków, eliksirów • półkrwi • Jagger
Samuel Beckett w tytule, na wizerunku Alexandra Daddario. Powiązania, wątki od zera, wątki magiczne i te w świecie mugolskim, bo Mary żyje wszędzie po trochu. Chętnie się zaprzyjaźnimy, nie polubimy, porywalizujemy, popsocimy, poknujemy i rozkochamy. Cześć!

12 komentarzy:

  1. [Witam te przepiękne, niebieskie oczyska i zacieram rączki na nasz festiwal żenady ♥ Baw się dobrze, ale nie za dobrze, bo trzeba mieć siły na naszą zimną wojnę 8D]

    Vinny

    OdpowiedzUsuń
  2. Piątkowe wieczory miały szczególne miejsce w sercu Vincenta nie tylko ze względu na to, że podczas nich odbywały się najbardziej swobodne wypady do Hogsmeade (nie licząc, oczywiście, tych niekoniecznie legalnych, o których nie wypadało mówić na głos), a poza tym wydawało się, jakby wizja dwóch dni odetchnięcia od nauki ściągała całe napięcie od poniedziałku męczące zbłąkane, Hogwarckie dusze. Odetchnięcie od nauki, rzecz jasna, w przypadku Krukonów ze względu na ich naturę zazwyczaj nie oznaczało całkowitej beztroski. Było jednak wystarczające, by Greed mógł odpocząć od pojedynczych, zirytowanych spojrzeń które dostawał za każdym razem, gdy zabłądził z gitarą w środku tygodnia w pokoju wspólnym. Tak w zasadzie to już od czwartej, czy piątej klasy stało się małą tradycją, że co najmniej raz na dwa tygodnie kilka Kruków relaksowało się poprzez śmiechy i hihy na wygodnych kanapach, w akompaniamencie zawodzenia największych hitów Fatalnych Jędz, czy innej równie niewyszukanej muzyki, tym razem ze świata mugolskiego. Za każdym razem, gdy okazywało się, że nawet niektórzy czystokrwiści kojarzą brzmienie największych, rockowych klasyków w Vinnym wzmacniał się szatański plan. Marzył o chwili, w której przeforsuje zagranie na balu bożonarodzeniowym jakiegoś utworu, którego linia melodyczna będzie żywcem zerżnięta z Beatlesów (lub innego kwiatka brytyjskiej muzyki) i zobaczy szalejących do muzyki Ślizgonów, tak wypierających się wszystkiego, co światu dali mugole. A propo Beatlesów...

    - No chyba sobie żartujesz - otworzył szeroko oczy, przez co komicznie zmarszczyło mu się czoło. Musiał aż wstać i przyasekurować Biancę, przewieszając ją sobie paskiem przez tors, jakby czując, że trzymanie jej w rękach luzem nie wystarczy. Właśnie dowiedział się od piątorocznej koleżanki, że nigdy nie słyszała Twist&Shout.
    - Widzę, że jestem zmuszony przekazać podstawą wiedzę o wiele ważniejszą od machania różdżką na zajęciach.
    Poluzował krawat przy kołnierzu, tylko po to by zamaszystym ruchem ręki ściągnąć go i rzucić na dywan. Wciąż nie mógł uwierzyć w tę muzyczną ignorancję, dlatego postanowił rozwiać wątpliwości i możliwość, że dziewczyna po prostu nie kojarzyła utworu po jego tytule. Głos Vincenta był nieco zachrypnięty od poprzedniego zawodzenia (a on sam oczywiście musiał dodać swoje trzy grosze w postaci większej energiczności piosenki niż miało to miejsce w oryginale). Śpiewając i wystukując rytm butem potrząsnął głową w nieudanej próbie odlepienia ciemnych kosmyków od spoconego czoła i zauważył, że trzecioroczniak, który bardzo nieśmiało usiadł z nimi tego wieczoru dołączył się swoim ograniczonym przez mutację głosem. Vinny, wciąż grając, uśmiechnął się szeroko, co z jego mimiką szło w parze z niemal całkowitym zamknięciem oczu.

    [Uwielbiam <3]

    Vinny

    OdpowiedzUsuń
  3. Witamy serdecznie i życzymy udanej zabawy!

    OdpowiedzUsuń
  4. [Witam serdecznie! Podoba mi się jej próba pogodzenia ze sobą dwóch światów, bo wygląda na to, że znalazła złoty środek, a to bardzo rzadko się zdarza. :D Baw się tutaj jak najlepiej i oczywiście zapraszam do siebie na wątek!]

    H. Shanter, K. Falk, M. Havoc

    OdpowiedzUsuń
  5. [Hej! Kurcze podoba mi się Mary! Jest tak cudownie mugolska i chyba dobrze jej idzie łączenie dwóch światów. Ładnie ją napisałaś, a poza tym jest Krukonką, a ostatnio sami fajni Krukoni na drodze mi stają ;) My niestety nie umiemy w damsko-męskie, ale kurcze fajnie byłoby mieć taką kumpelę, serio.]

    Oliver Johnson

    OdpowiedzUsuń
  6. [Mary to naprawdę fajne dziewczę! Ma wrażenie, że to taka duszyczka, która wesprze ramieniem, ale jak potrzeba, to także zasadzi porządnego kopa, by kogoś dobrze zmotywować :D Na pewno wiele osób zazdrości jej tak łatwego wiązania dwóch odrębnych rzeczywistości, tym bardziej, że w każdej z nich Mary odnajduję się w takim samym stopniu. Mam nadzieję, że zagościcie tu na długo, dlatego życzę Wam mnóstwa udanej zabawy w progach Hogwartu! :)]

    Cassius Carrow

    OdpowiedzUsuń
  7. Miał szczęście, że praktycznie skończył już utwór, gdy do pokoju weszli krukońscy zawodnicy. Na widok Mary, a później w reakcji na jej minę i słowa, zacisnął zęby czując, jak uwydatnia się żyła biegnąca przez jego kark i widoczna jeszcze na szczęce. Niedobrze mu się zrobiło, widząc jak trzecioroczny chłopak spogląda to na szukających zaczepki graczy, to na Greeda, wzrokiem jakby brunet był jego jakimkolwiek autorytetem. Łypiąc spod czarnych kosmyków miał ochotę wrzeszczeć, że on nie rozwiąże tego problemu, bo nie taka jego moc sprawcza: on zawsze od problemów ucieka, a nie stawia im czoło. Zakłócanie jednej z niewielu aktywności, której oddawał się z prawdziwą pasją było jednak okropną obrazą majestatu i nie mógł tak tego zostawić. Nieświadomy, że nie pozbył się dalej chrypki, tak zmieniającej jego zazwyczaj energiczny i wesoły głos.
    - Jak widać niektórzy nie zdają sobie sprawy z tego, że istnieją lepsze rozrywki od aportowania piłek na miotłach - powiedział dość głośno, by jego słowa dotarły do wszystkich w pokoju wspólnym i wziął się za bardziej nieudolne, niż planował, wyciągnięcie różdżki. Kiedy puścił gitarę i sięgnął dłonią do kieszeni spodni, gryf instrumentu uderzył go w podbródek, ale Vincent tylko jeszcze mocniej zacisnął zęby, czując napięcie aż w kręgosłupie. Rozluźnił na chwilę uchwyt dzierżących trzy patyki palców, żeby wybrać środkowy z nich i krótkim zaklęciem stworzyć wokół muzykalnej grupki bańkę tłumiącą dźwięki. W duchu podziękował sobie, że jedna z jego najnowszych różdżek, służąca głównie do zaklęć obronnych wyróżniała się w wyglądzie przez swoją jasną barwę. Dwie pozostałe, wyglądały co najmniej identycznie, przez co zły ich dobór do danej magii mógł się, cóż, skończyć stanięciem pokoju wspólnego w płomieniach, albo i gorzej. A takie upokorzenie było dla Greeda ostatnim, czego potrzebował w tej już wystarczająco żenującej sytuacji.
    Gwoździem do trumny stała się prośba młodego Kruka, za którą miał ochotę go udusić. Chłopak widząc wzrok, jakim obdarzył go brunet trochę zmarkotniał i chciał już ją cofnąć, ale Vincent spuszczając z siebie choć trochę pary machnął ręką i kiwnął głową. Serio, młody, nie mogłeś wybrać piosenki Beatlesów o bardziej adekwatnym refrenie.
    - Boy, you gotta carry that weight a long time - zmuszał się do rozluźnienia mięśni szczęki za każdym razem, gdy wyśpiewywał te słowa, ten jeden raz nie mogąc się doczekać finalnych dźwięków, które zakończyć miały utwór. Najbardziej szkoda Bianki, bo napięcie, z którym traktował przez emocje jej struny w żadnym przypadku nie mogło wyjść jej na dobre. Magiczna bańka faktycznie zredukowała poważnie hałas powodowany przez kącik muzyczny, ale nie czyniła go całkowicie niesłyszalnym. Dopóki ktoś w niej nie był (albo jej nie zniszczył - bo właściwości miała jak bańka dla dzieci zrobiona z płynu do naczyń, mogąc być zniszczoną przez najmniejszy dotyk), słyszał zarówno muzykę, jak i głos Krukona zupełnie jakby znajdował się pod wodą.

    potrzebujący od tego zaciskania zębów dentysty w trybie pilnym Vinny

    OdpowiedzUsuń
  8. [Z uczuciami - owszem, ale czy z dobrymi? Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Miejsce na wątek znajdę, na pewno, gorzej z pomysłem, bo z myślenia na Hogwartach jestem noga. Mogę się odwdzięczyć ładnym zaczęciem! Ale, może żeby tak nie zostawiać Cię z niczym, jeśli chodzi o wątki przesycone nienawiścią i wrogim nastawieniem, to decyduję się na takie jedynie przy dopracowanym pomyśle. Poza tym, biorę wszystko, począwszy od relacji dopiero startujących, idąc przez przyjaźnie, dawne przyjaźnie, miłostki, albo koleżeństwo jedynie na zasadzie współpracy. Nie mam nawet nic przeciwko wątkom zaczynającym się od przypadkowego oblania sokiem dyniowym. Także śmiało pisz, jeżeli zaświta Ci w głowie cokolwiek, a ja chętnie do dalszej burzy mózgów się przyłączę :)]


    Cassius Carrow

    OdpowiedzUsuń
  9. [Odważny wybór, gdyż obawiam się, że Halliwell byłby dla niej bardzo, a to bardzo niemiły jak na buca jego kalibru przystało, ale nie mam zamiaru się przeciwstawić Twoim chęcią i bardzo chętnie z nich skorzystam ;)]

    Halliwell Shanter

    OdpowiedzUsuń
  10. [ Dziękuję za powitanie!
    Myślę, że Mary może hamować zapędy Bernie do głośnych demonstracji. Szczególnie, jeśli w grę wchodziłaby walka o prawa zwierząt, która jest ostatnio ulubionym tematem mojej gryfonki. Poza tym Bernie może skandować imię Mary na meczach quidditcha (nawet, gdy grałaby jej drużyna) i na koniec rzucać w nią konfetti. Mało tego, coś czuję że Bernie mogłaby uczyć Mary nowych przekleństw i brudzić jej czyste myśli brzydkimi wyobrażeniami o świecie, przeszkadzać jej podczas nauki w bibliotece i przede wszystkim starać się trochę na siłę otworzyć ją na ludzi. Puf - rozpisałam się. ]

    Berdnadetta "Bernie"

    OdpowiedzUsuń
  11. [Hej ho! Mary jest gdzieś między światem mugoli, a światem czarodziejów, potrafiąc łączyć je w sobie. Na boisku staje się jednak prawdziwą bestyjką, a to daje nam miejsce do powiązania przynajmniej z dwójką moich chłopców, dlatego w razie chęci zapraszam do siebie. Na razie życzę świetnej i niezapomnianej zabawy, a także masy weny c:]

    Deucent Faradyne/Arsellus Langhorne/Aleister Sheehan

    OdpowiedzUsuń
  12. [Hej! Cóż za ładne oczyska ma ta pani!
    Hm, jeśli znajdzie się chęć, Mary może spróbować wciągnąć Dana w świat bardziej mugolski na który on osobiście, spogląda z pewną rezerwą i nieufnością mimo że coś go z nimi łączy. Póki co jednak życzę ogromnych ilości weny i dużo fajnych wątków!]

    Kurtz

    OdpowiedzUsuń