when the sky turns grey

EVAN THEODORE ROWLE

HUFFLEPUFF, VII ROK ― CZYSTA KREW ― SYN ELIZABETH BEAUVAIS, URZĘDZNICZKI W DEPARTEMENCIE MIĘDZYNARODOWEJ WSPÓŁPRACY CZARODZIEJÓW I POTOMKINI SŁYNNEJ TWÓRCZYNI RÓŻDŻEK VIOLETTY, ORAZ THEODORE’A ROWLE’A, BYŁEGO GRACZA OS Z WIMBOURNE, A OBECNIE PACJENTA ODDZIAŁU URAZÓW POZAKLĘCIOWYCH SZPITALA ŚWIĘTEGO MUNGA ― KLUB POJEDYNKÓW ― PATRONUSEM WILK ― BOGINEM GHUL ― JEDENASTOCALOWA, ODPOWIEDNIO GIĘTKA, GŁOGOWA RÓŻDŻKA Z WŁOSEM BAGNOWYJA, ODZIEDZICZONA PO RODZINIE MATKI ― POWIĄZANIA


Niełatwo od momentu narodzin być zapisaną kartką; tworem, który mimo nieświadomie wydawanych wrzasków, rozrywających przestrzeń, jest już kształtną masą z niemałym tobołkiem oczekiwań. Te, choć z początku jedynie mgliście migoczą w niepewnej przyszłości i zdają się niezrozumiałym bełkotem, prędko wpasowują się w rzeczywistość oraz dziecięcy umysł. To nic, iż pierwotnie to tylko machinalne postępowanie, bowiem powtarzane bez końca frazesy, ostatecznie zakorzeniają się gdzieś w tyle głowy, powodując wrażenie, jakby trwały tam od zawsze i były nieodłącznym elementem jestestwa. Jednocześnie bledną drobne, beztroskie wspomnienia, by w końcu zniknąć zupełnie, przytłoczone tym, co nowe. Przestarzałą, sztywną arystokratyczną etykietą, obowiązkiem bycia najlepszym i ciężarem noszonego na barkach nazwiska. To ono równocześnie z pochodzeniem niewidzialnymi mackami majstruje przy egzystencji, budząc w jej głębi uczucia, o których istnieniu nie miało się pojęcia. I nagle drętwo wyćwiczona, wyprostowana sylwetka, chłodny ukłon w kierunku najznamienitszych, magicznych prominentów oraz grzeczna uległość zyskują jakikolwiek sens. Przynajmniej do czasu, gdy świat niespodziewanie nie wali się w posadach, przygniatając gruzami wyblakłych wartości, których pozornie dumne wyznawanie kończy się wraz z bolesnym pstryczkiem od losu.
Bez ostrzeżenia znajome dotąd otoczenie ulega zmianie. Najpierw ojciec pada ofiarą jakiegoś bliżej niezidentyfikowanego uroku, który w mgnieniu oka nie tylko pustoszy jego organizm, lecz także kruszy aurę niezachwianej kontroli i pewności wokół matki. Nic nie zdaje się takie jak być powinno, jak gdyby wszechświat w jednej chwili sprzysiągł się przeciwko jednej, małej człowieczej istocie, wzburzając w niej gniew, wabiący na skraj przepaści. Krok ku przodowi jest niepoprawnie łatwy, kusi, muska zmysły, po czym rozpływa się, zostawiając po sobie rozgoryczenie dotkliwym upadkiem. Wbrew pozorom nie przybiera on jednak formy leżącego bez ruchu na szpitalnym łóżku rodziciela, ani chlipiącej w mroku pokoju mamy. To nieco dziwne, iż z całej palety obrazów, w pamięci zagnieżdża się przede wszystkim ten jeden.
Obraz wyświechtanego kapelusza, szepczącego: Hufflepuff!
Bycie niewystarczająco odważnym, przebiegłym lub inteligentnym oznacza bycie nijakim; pospolitym, szarym istnieniem przemykającym niezauważenie pośród tłumu podobnie wyglądających twarzy. A przecież wychowywanie w duchu nieprzeciętności zaprzeczało temu, co byle jakie, nie przystosowując do standardów zwyczajności.
Hej, Evan, może czas pogodzić się z faktem, iż twoja przeszłość była kłamstwem, a ty nie jesteś nikim wyjątkowym?

11 komentarzy:

  1. Witamy serdecznie i życzymy udanej zabawy!

    OdpowiedzUsuń
  2. [Puchoni są najlepsi! A Evan bardzo wyjątkowy, do tego ma super zdjęcie. Bardzo lubimy! Mam nadzieję, że się zadomowicie i zostaniecie na długo. <3 A jak masz ochotę Evana pomęczyć to zapraszam do nas.]

    Effie

    OdpowiedzUsuń
  3. [Podejrzałam przypadkiem tę kartę w roboczych i obiecałam sobie, że przyjdę od razu, bo to zdjęcie mnie rozbroiło. <3 Zapraszam nieśmiało do Loli na wątek, a i oczywiście życzę dobrej zabawy!]

    Lola

    OdpowiedzUsuń
  4. [Cześć!
    Ale fajny Puchon, fajny, fajny. Evan jest wyjątkowy, cokolwiek sobie myśli. Beatrice trochę go przypomina, więc chodź, jeśli tylko chcesz! :)]
    Beatrice Tenebris

    OdpowiedzUsuń
  5. [Cześć! Addie i Evan mają ze sobą trochę wspólnego, z tym że moje dziewczę kocha Hufflepuff i z dumą nosi borsuka na piersi; może niektórzy uznaliby, że skoro po siedmiu latach Evan wciąż nie polubił bycia Puchonem to należałoby zostawić go w spokoju, bo nic nie zmieni jego zdania, ale my spróbujemy tego dokonać! :) Mam ogromny sentyment do imienia Evan, zdjęcie jest świetne, podobnie jak sama karta! Zostań jak najdłużej, baw się jak najlepiej, a ja przy okazji zapraszam do mojej małej złośnicy, wspólnymi siłami może im coś wymyślimy! <3]

    Addison Hallaway

    OdpowiedzUsuń
  6. [Byli najlepsi przyjaciele, których dawny spór poróżnił?]

    OdpowiedzUsuń
  7. [Okej, wysilam się. Zezwalam Evanowi na mówienie Dolores. Mam nawet stosowny background. Wielka Uczta, siedem lat temu. Dziwnym trafem wbiło mu się w głowę, że Garwood, Dolores! została przydzielona do Hufflepuffu. Dwa lata później, Lola z zaangażowaniem opowiada na błoniach historyjkę o tym, że nazywa się Lola po sławnej prostytutce, która bez użycia różdżki wyczarowywała cuda na patyku. Evan oczywiście wie, że to po prostu zdrobnienie od Dolores, ale nie mówi tego głośno. Jest pod wrażeniem, że tylu Puchonów dało się na to nabrać, ale Lola jest oczywiście bardzo przekonująca, sprzedałaby Pokój Wspólny i kupiła taniej.
    Lola jest półkrwi, ale imponuje Evanowi sprytem z jakim wciska każdemu kit. Oczywiście demaskuje ją w odpowiednim momencie (dyskretnie) i Lola jest tak pod takim wrażeniem, że pozwala mu zwracać się do siebie Dolores, więcej!, podpisuje się tak w listach, które zaciekle wysyła mu z wakacji, czy on odpisuje czy nie. Jej nie przeszkadza ta różnica, w ogóle, a powoli, powoli, przez lata, Evan jest w stanie zrobić dla niej wyjątek, bo nawet mu miło, że Lola pisze elaboraty na temat wakacji w Kolumbii, z dodatkowymi ciekawostkami w stylu "jakich przekleństw używają mugole", "nie uwierzysz, czarodzieje tutaj nie słyszeli o Hogwarcie!".
    Nie wiem, jak Ci to pasuje do Evana, jak nie pasuje, będę myśleć w przeciwną stronę, ale wydaje mi się, że upór najlepiej zwalcza się uporem, a Lola jest jak taran miłości i głupoty. :D A wtedy, biorąc pod uwagę, że na siódmym roku znają się już całkiem dobrze, można by myśleć konkretniej pod wątek.
    (ajajaj, rozpisałam się pewnie, wybacz mi, "pomoc" wzięłam bardzo dosłownie!)]

    Lola

    OdpowiedzUsuń
  8. [Nie ma czego się bać, dwoje małych złośników to jedno z połączeń, z których mogą wyjść najciekawsze wątki! O, nie spodziewałam się, że taka rola może przypaść Puchonowi, ale jeśli Evan jest gotowy to zrobić, w takim razie jak najbardziej :) Choć uważam, że powinien się wstydzić – nie dość, że nie akceptuje swojego domu, to teraz jeszcze będzie sabotował własną drużynę Quidditcha i na ławce posadzi jej największą gwiazdę?! No wstyd i hańba xD
    Mój plan na to powiązanie wygląda następująco – kiedy Addison była w trzeciej klasie, stała się obiektem prześladowań ze strony starszego ucznia. Ogólnie znęcał się on nad większą liczbę osób, ale Addie upatrzył sobie wyjątkowo. Prośby, groźby, donoszenie nauczycielom – nic nie działało, a chłopak czuł się bezkarny, bo jego ojczulek był kimś wysoko postawionym w Ministerstwie. Moje dziewczę nie widziało wyjścia z sytuacji i czuło się zaszczute, w końcu postanowiło samemu się tym zająć. Razem z najlepszym przyjacielem wymyślili, że dodadzą chłopakowi do jedzenia jakiś paskudny eliksir, żeby dać mu nauczkę, coś naprawdę silnego, żeby dał im spokój, ale byli dopiero na trzecim roku i podczas ważenia coś poszło źle; po wypiciu wywaru, napastnik musiał zostać szybko przetransportowany do Szpitala Św. Munga, jednak uszkodzeń nie udało się już naprawić i stał się niepełnosprawny do końca życia. Addie i jej przyjaciel byli tak przerażeni, że nie przyznali się do winy, pogrzebali prawdę, żyli dalej, udając, że nic się nie stało. W to wszystko wchodzi też tajemniczy szantażysta, który dowiedział się o ich uczynku i zaczął wysyłać im listy z pogróżkami, w stylu Pretty Little Liars, choć nie wiem, czy chciałabym plątać Rowle'a w to bycie szantażystą, raczej założyłabym, że stał się drugą osobą, która się dowiedziała. Stąd możemy obrać kilka różnych kierunków. Czy Evan ma rodzeństwo? Mogłybyśmy założyć, że ofiarą stał się jego brat, wtedy z oczywistych względów doniósłby na Addie. Jeśli nie, to może jakiś jego kuzyn, z którym był blisko, niemal jak z bratem? Wtedy doniósłby na Addison i za karę zostałaby zawieszona w drużynie, w zasadzie cudem unikając wydalenia ze szkoły. Po prostu jego krewny nagle przypomniałby sobie jakiś szczegół, Evan rozpocząłby śledztwo, które doprowadziłoby go do dziewczyny. Możemy też zrobić inaczej, Evan i Addie mogli być naprawdę dobrymi przyjaciółmi. Poczucie winy zżerało ją od środka, w nocy śniły jej się koszmary. Na wakacjach, kiedy nocowała u niego, mogła mówić przez sen, obudzić się z płaczem i krok po kroku Evan wyciągnąłby z niej całą prawdę na temat tego, co się wydarzyło. I właśnie teraz mogłybyśmy założyć coś, co ich skłóciło, więc w ramach zemsty Evan by na nią doniósł (co na pewno doprowadziłoby do dużego dramatu, bo chyba nie jest aż tak nieczuły i w końcu to była jego przyjaciółka, Addie z kolei, choć wie, że na to zasłużyła, też przechodziłaby przez trudny okres, bo obecnie wszystko wymyka jej się z rąk). Na razie te dwie opcje wydają mi się najbardziej prawdopodobne, chociaż możemy jeszcze nad czymś innym pomyśleć :) Jeśli ci ta wersja nie pasuje, zastanowimy się nad innym powiązaniem!]

    Addison Hallaway

    OdpowiedzUsuń
  9. [ A to ci niespodzianka – kogoś o nazwisku Rowle prędzej spodziewałabym się zobaczyć wśród Ślizgonów a nie Puchonów, ale muszę przyznać, że to bardzo ciekawy zwrot akcji :) Choć współczujemy trudnej sytuacji w domu… Mimo wszystko Tiara musiała mieć swoje powody, aby umieścić Evana w ciepłym, przytulnym kąciku Puchonów. Mam wrażenie, że początkowo Mae patrzyłaby na niego nieco podejrzliwe, prawie jak na szpiega wysłanego do wrogiego obozu na przeszpiegi… ale z biegiem lat na pewno zmieniła podejście ;) Tak, nawet jej się zdarza pójść po rozum do głowy! Jeśli najdzie Cię ochota na jakiś wspólny wątek, to serdecznie zapraszam pod moją kartę ;) Życzę Ci udanej zabawy i mnóstwo weny do pisania! ]

    Mae Macmillan

    OdpowiedzUsuń
  10. [ Członkowie i uczestnicy Hufflepuffu muszą być przeszczęśliwi, że Evan utożsamia go z przeciętnością. ;D Oczywiście również nie zgadzam się z taką kwalifikacją, ale abstrahując już od niej i samego domu – motyw wychowywanego w przeświadczeniu o swojej wyjątkowości człowieka, który nagle odkrywa, że istnieją ludzie bardziej niezwykli i że on w zasadzie jest przeciętny, uważam za szalenie interesujący!]

    Jim Ryer

    OdpowiedzUsuń
  11. [Z kartą zapoznałam się jakiś czas temu i już wtedy bardzo mi się spodobała, ale przychodzę dopiero teraz. Jego sposób oceny Hufflepuff pasowałby do zdania jednej z moich postaci, która konceptowo za Puchonami nie przepada z takimi rzadkimi wyjątkami od reguły. W związku z tym zrobiłabym z niego i Arsa kolegów od spotkań przy ognistej, ale jest to tylko luźna propozycja i może masz coś lepszego. Tymczasem bawcie się tutaj przednio! :D]

    Deucent Faradyne/Arsellus Langhorne

    OdpowiedzUsuń