Jasnowłosy i wiecznie uśmiechnięty, z nienagannie wyprasowaną przez skrzaty domowe szatą, z różdżką zawadiacko wetkniętą za ucho, długimi palcami pokrytymi atramentem i rodowym sygnetem lśniącym na palcu. Nie ma najmniejszego pojęcia o Quidditchu, a jego jedyne przywiązanie do tego sportu objawia się tym, że podczas rozgrywek między-domowych zakłada srebrno-zielony szalik i drze się wtedy, kiedy to Ślizgoni zdobywają punkt. Chodzi z głową w chmurach, zamyślony, zupełnie oderwany od ziemskich problemów, takich jak nieodrobiona praca domowa z Transmutacji, brak czasu na przyjemności czy nawał obowiązków. Bo on zawsze ma czas ma wszystko, a brak pracy domowej załatwia rozbrajającym uśmiechem. Moment, w którym skupia się najbardziej to ten, gdy warzy jakiś eliksir. Wtedy zupełnie się zmienia, sprawdza zawsze wszystko trzy razy, a między wonnymi oparami, odbijając się od perłowej tafli bulgoczącego eliksiru i mnąc między palcami mięte, jest najszczęśliwszy na świecie. Czasem trzeba go siłą wyciągać z ciemnego lochu, gdzie z całą pewnością warzy coś, co wprawi Brytyjskie Towarzystwo Eliksirowarów w stan histerii, a gdy w końcu stanie w plamie światła, krzywiąc się i trąc oczy, można zauważyć jak bardzo błyszczą mu oczy, że na lewej dłoni ma długie oparzenie, a najchętniej to w ogóle wróciłby z powrotem do lochu. Wydaje się zachowywać niczym niezmącony spokój, przejawiać niewielkie zainteresowanie czymkolwiek poza czubkiem własnego nosa i dąsać się o wszystko niczym panienka. Uwielbia słodycze, przesiadywać w najlepszym fotelu w pokoju wspólnym Ślizonów i ciskać kulki z pergaminu w pierwszoroczniaków. Konwersuje z portretami i bawi się sygnetem, kiedy jest zdenerwowany. Jednak na pierwszy rzut oka nie widać, jak co rano zamiera mu serce, gdy wśród chmary sów wypatruje tej jednej, na którą czeka co rano; jak panicznie boi się ciemności; że marzy o nauce na Akademii Eliksirowarów w Sofii; że nigdy nie przedłuży nazwiska rodowego, a ród Horsefall-Lynch raz na zawsze zniknie z kart historii. Rodzice chyba urwą mu za to głowę.
Jamie Horsefall-Lynch
Slytherin — VII klasa — czysta krew — dąb, 13 cali i włos z głowy jednorożca — Klub Eliksirów — Koło Wróżbiarskie — jedyny dziedzic
rodu Horsefall-Lynch — dwór w Wiltshire
max barczak na fc, molly kate kestner prom queen w tytule
stęskniliśmy się i wracamy, tym razem w innym wydaniu. c:
jamie to dobre dziecko, przygarnijcie go, bo piszemy się na wszystko.
✉ cathylambre@gmail.com
wątki ?/?
Nie spierdol tego, słońce <3
OdpowiedzUsuń[Cześć ponownie! Jamie, o ile mnie w tym momencie pamięć oraz pozostałe wrażenie nie zwodzi, nie wydaje się zbytnio podobny do Dybucka, choć jego kreacja okazuje się równie interesująca. Chętnie go przygarnę do wspólnej gry do Malcolma bądź Nevella, ponieważ i w jednym, i w drugim przypadku widzę szanse na powiązanie. Z tego miejsca życzę również masy weny oraz licznych wątków.]
OdpowiedzUsuńMalcolm Letherhaze & Nevell Milsent
Schodząc po wąskich, kamiennych schodach czuł jak żołądek podchodzi mu do gardła. Stresował się, cholernie mocno się stresował. Bardzo dobrze wiedział kogo ujrzy, gdy tylko pokona ostatni schodek. Bał się, iż dwuletnia przerwa, do której był zmuszony, pozbawiła ich umiejętności porozumiewania się. Ogrom wysyłanych wzajemnie listów, nie był w stanie zastąpić spotkań, podczas których było dane im wzajemnie poczuć własną bliskość, dopełnić znaczenie słowa związek. Papierowe słowa wyrażające miłość, brzmiały sucho, niemal bezuczuciowo. Wziąwszy głęboki wdech, zacisnął nieco zbyt mocno wargi w wąski paseczek. Stanąwszy na samym środku Pokoju Wspólnego, poczuł jak jego usta mimowolnie układają się w szeroki uśmiech. Pogrążona we śnie sylwetka Jamiego, wprawiła serce Szweda w znacznie szybszy rytm. Ostrożnie, aby nie obudzić śpiącego chłopaka, usiadł na skraju kanapy i poprawiwszy okrywający blondyna koc, nie mógł się powstrzymać przed czułym przeczesaniem jego kosmyków włosów. Widzieli się ostatni raz cztery miesiące temu, a Larsson był w stanie przysiąść, iż od tego czasu Jamie znacznie bardziej wyprzystojniał. Nicholas dziwił się, iż nadal są ze sobą w stanie w jakikolwiek sposób rozmawiać. Przez okres dwóch lat możliwości spotkań spadały niemal do zera. Nie zdążył zareagować, gdy jego kot wskoczył śpiącemu Jamiemu na brzuch, na którym ostatecznie się ułożył, co niestety, ale prawdopodobnie zbudziło młodzieńca. — Jamie? — rzucił i nabierając nieco odwagi, nachylił się nad uroczo zaspaną twarzą swojego towarzysza. Nie miał okazji go powiadomić o tym, iż wraca do Hogwartu. Nie miał nawet na to czasu i szczerze powiedziawszy, nawet o tym nie myślał. Ogrom obowiązków oraz przygotowań do powrotu przytłoczył go tak nagle, że zapominał o własnym imieniu. Roześmiał się nieco nerwowo, zaś jego dłonie spoczęły na ramionach blondyna. Widać było, iż Nicholas czuł się zakłopotany, zupełnie jakby nie wiedział na co może sobie pozwolić. Mimo wielu obaw, to nadal był jego Jamie. Ten sam kochany, nieodpowiedzialny i stale roztrzepany dzban.
OdpowiedzUsuń— Oficjalnie znowu będzie mi dane dręczyć cię niemal każdego dnia. — powiedział, sądząc, iż nic więcej dodawać nie musi, a do blondyna dotrze, iż Nicholas wrócił na stałe do Hogwartu. W końcu z cichym westchnieniem, objął chłopaka ramionami, wcisnął twarz w zagłębienie jego szyi i odetchnął głęboko. Miał przy sobie żywy dowód na to, iż wszystko zaczęło powoli wracać do normalności. Nie chciał, aby emocje wzięły nad nim górę, dlatego starał się działać subtelnie i delikatnie. Przesunął dłonią po rozgrzanych plecach partnera, by ponownie wpleść je czule w miękkie, nieco przydługawe kosmyki włosów. Nie chciał, aby chwila, w której oboje trwali została w jakikolwiek sposób przerwania, dlatego też nieco instynktownie wzmocnił uścisk, przybliżając się przy tym do Jamiego. Było mu zbyt dobrze. Po dłuższej chwili, pocałował czule miejsce tuż nad obojczykiem i oparłszy czoło na ramieniu blondyna, westchnął cicho. To wszystko było zdecydowanie zbyt łatwe, zbyt piękne, aby mogło okazać się prawdziwe. Naprawdę obawiał się, iż coś między nimi zgasło, wypaliło się bezpowrotnie, a Jamie w każdej chwili może go odrzucić.
— Uważaj, co mówisz. Rathmann to podła gadzina, a ściany mają uszy. — wyszeptał konspiracyjnie i uśmiechnął się szeroko. Nie miał zamiaru przejmować się późną godziną, ani faktem, iż kanapa wbrew pozorom ledwie mieściła jedną osobę. Wgramolił się pod koc, tuż obok blondyna, niemal przykrywając go całym ciałem i z cichym westchnieniem, ułożył głowę na jego klatce piersiowej. Przymknął powieki, nadal nie mogąc uspokoić szaleńczego rytmu serca. Cała układanka, odnalazła brakujący element w postacie Jamiego. Nicholas niemal czuł jak odzyskuje siły, a wszystko, co dotychczas go otaczało staje się żywsze i znacznie bardziej barwne. — Nie mam zamiaru się już stąd ruszać, Jamie. Wreszcie jest ktoś, kto jest w stanie zająć się moim rodzeństwem, a ja zyskałem możliwość dokończenia nauki w Hogwarcie. Nie mogę tego zmarnować. — powiedział, kreśląc palcem na materiale koszulki blondyna koślawe wzroki. Zbyt wiele był zmuszony poświęcić, aby znów móc to stracić. Ilość dodatkowych godzin poza lekcyjnych z poszczególnych przedmiotów, co zyskało miano prywatnych korków, nieco go przerażała, jednak chciał jak najszybciej nadgonić powstałe zaległości, przypomnieć sobie nieco zatartą wiedzę z ubiegłych lat.
OdpowiedzUsuń— A co najważniejsze, będę miał cię na oku. — rzucił wesołym tonem i zaśmiał się dźwięcznie. Poderwawszy głowę ku górze już znacznie pewniejszy siebie, dosięgnął ust blondyna, które obdarzył czułą pieszczotą. Starał się ją przedłużać w nieskończoność, poprzez krótkie i nieregularnie przerwy na szybki oddech. W końcu spojrzawszy na twarz partnera, uśmiechnął się zadowolony. Rumieńce, które przyozdobiły twarz Jamiego, dodały mu uroku.
— I wreszcie przypilnuje twoje zaległości. Nie samymi eliksirami żyjemy w świecie magii. — stwierdził zaczepnie i trącił nosem nos chłopaka. Ułożywszy ponownie głowę na piersi Jamiego, zamknął oczy. Poczuł narastającą senność, która uparcie pragnęła zacisnąć na nim swe ramiona. Poprawił materiał koca, który ich okrywał, aby uchronić ich przed delikatnym chłodem z powodu zgaszonego kominka. Zacisnął palce na dłoni Jamiego w obawie, iż gdy tylko zapadnie sen, rankiem przywita go ogromne rozczarowanie spowodowane zbyt pięknym snem. Nagłe spięcie wszystkich mięśni ciała Nicholasa, musiało zwrócić uwagę blondyna. Szwed chwycił dłoń partnera, którą zdjął z prawego boku, na którym widniała długa, zgrubiała blizna po wypadku samochodowym, w którym zginęli jego mugolscy rodzice. Blizna przypominała o sobie co jakiś czas, atakując Larssona bólem, który traktował jako pewnego rodzaju karę. Nie powinien kłócić się z rodzicami, ani tym bardziej nie powinien wypowiadać w stronę matki tak wiele przykrych słów. Nie miał już szans, aby przeprosić, aby powiedzieć jak cholernie mocno wszystkiego żałuje.
<3
["[...] a brak pracy domowej załatwia rozbrajającym uśmiechem." To brzmi zupełnie jak Greed i Johnson!
OdpowiedzUsuńDobra, koniec szukania odniesień do naszych upośledzonych rozrabiaków, bo mogłabym spędzić na tym długie godziny szczególnie ze względu na fakt, że karta Jamiego jest napisana tak lekko, a przedstawiona w nim historia i cechy charakteru aż prosi się o sympatyzację z moimi własnymi wizjami na postacie.
Chętnie bym go zaprosiła do Vinniego, ale ja wszystkich zapraszam do Vinniego (co mogę, że głuptakiem tak dobrze się pisze), dlatego chyba nie powstrzymam się od zrobienia tego i w tym przypadku, ale jeśli nie lubisz grajków to zawsze mam jeszcze Flemkę, która swoim amerykańskim akcentem wylewa frustrację na swoje położenie świeżaka w Hogwarcie, a jest w jednym domu z twoim panem, so... :D
Dobra!
Dużo weny i powodzenia przede wszystkim! ♥]
V.Greed/F.Lawson/S.Blackwall
Hej. My miałyśmy okazję coś kiedyś zagrać. Grałaś Reginaldem, a ja Cataleyą. Nie wiem czy mnie pamiętasz? Byłabyś chętna żeby znów razem pograć?
OdpowiedzUsuńCo prawda zarówno moja Frea, jak i Twój Jamie pomimo subtelnych, nieuniknionych podobieństw do naszych poprzednich kreacji, w istocie mocno się różnią, ale kto wie. Może i ta dwójka mogłaby się jakoś dogadać, co myślisz? Widzę, że Jamie ma już słabość do szwedzkiej perełki, Nicholasa Larssona. Niedaleko pada Szwecja od Islandii to może złagodziłby też chłodny wizerunek islandki? xD
Frea Ragnarsson
[Oloooosie! Czemu ja widzę go w roli jednego z tych Ślizgonów, którzy mogliby się kumplować z Johnsonem, zamiast ciskać w niego obelgami już od pierwszej klasy, za podobno brudną krew? Czamu ja ściągam temu dzieciakowi tyle wątków na głowę?
OdpowiedzUsuńTurncoat tam powyżej ma rację, Johnson i Greed też się tak migają od pracy domowej/szlabanów i innych przyjemności.
W razie gdybyś jednak wolała kogoś innego niż walniętego Gryfona, mam jeszcze całkiem rozsądną pannę Hamilton i buca w postaci Edwarda Stone'a.
Miłej zabawy na blogu, a kartę czytało się z wielką przyjemnością! ♥]
Oliver Johnson, Joy Hamilton & Edward Stone
[Tak, koleżankę kompletnie można zmienić na kolegę, tym bardziej, że mimo tolerancyjności Flemki i niezrozumienia w podziale i wojny między domami bardzo brakowało mi dla niej znajomków z domu Węża :D
OdpowiedzUsuńOh, ciągła zmiana wątków w wypowiedziach Jamiego w niczym nie przeszkadza, bo sama głowa Lawson jest bombardowana przez pojawianie się kolejnych niewiadomych. Nie wspomniałam o tym w karcie, ale Flem ma poważne zapędy stalkerskie (niekoniecznie o bardziej ambitnym, emocjonalnym podłożu), więc Jamie starając się jakkolwiek ją poznać mógłby dotrzeć do faktu, że wszędzie nosi ze sobą swój zmordowany przez lata zeszyt i odkryć, że i również on powoli został w nim zawarty, a raczej dokładne opisy (łącznie z godzinami z minutową dokładnością) jego codziennej rutyny... :D]
Flem
[To prawda, kompletne z nich przeciwieństwa, ale co Ty na to, żeby zrobić z nich dobrych przyjaciół, tak mimo wszystko? Są w jednym wieku, więc równie dobrze mogli poznać się już jako dwójka maluchów w pociągu do Hogwartu w drodze na pierwszy rok. I chociaż, dorastając, rozwijali zupełnie sprzeczne cechy charakteru, to sentyment pozostał, łączy ich nadal miłość do eliksirów i... jakoś się nawzajem uzupełniają. Maeve pilnowałaby jego spraw tu przy ziemi, kiedy on chodzi z głową w chmurach, a on pomagałby jej czasami zapomnieć o obowiązkach.]
OdpowiedzUsuńMaeve