Czy mogę zdradzić ci sekret?


Ambrose Arlie

VII rok | Ravenclav | kapitan drużyny na pozycji ścigającego | koło alchemiczne

Składa się z tej sterty nieotworzonych listów, na które zdarza mu się spoglądać z lękiem, gdy rozłoży je przed sobą. Ręka jednak zamiera w pół drogi i w pół do trzeciej budzi się wśród rozrzuconych kopert, na których adres nadawcy jest już wyraźnie starty, nieporównywalnie zanikający w stosunku do danych odbiorcy, jego danych. Składa się z kociej sierści, która przyczepia się do czarnej szaty uczniowskiej. Składa się z porzuconych kluczy, marzeń. Składa się z drętwiejącej ręki, którą wydaje mu się na moment, że stracił, tak jak zwykł zatracać się w swoich myślach, gdy zostaje sam. Składa się z uwagi innych ludzi, samemu potrafiąc ją poświęcić tylko swojej kotce, samemu również nie lubiąc przebywać we własnym towarzystwie. Składa się z bezsenności, krzywego uśmiechu, zmarszczonych gniewnie brwi i takiej upartości, że w połączeniu z nonszalancją tworzy niebezpieczną mieszankę dla każdego obiektu jego chwilowego zainteresowania. Składa się z takiego znudzenia, że czasami nawet nie chce mu się machnąć różdżką, że czasami nie chce mu się przejść z biblioteki do dormitorium, że czasami nie pojawia się na posiłkach, że znika, jednocześnie energicznie wkraczając i roztaczając wokół siebie tyle sprzecznych emocji, że składa się też ze zgub, z których on sam jest największą.

___
Cześć,
dawno i nieprawda. Chodźcie. 

14 komentarzy:

  1. [Cześć i czołem kapitanie, mam nadzieję, że się tu zaklimatyzujesz. W razie co zapraszam na wątek]

    Lorec

    OdpowiedzUsuń
  2. [Kogóż to widzą moje oczy, cześć! Cóż za zgrabnie napisana karta, aż szkoda, że taka krótka, ale muszę przyznać, że wystarczająco informująca o bohaterze.
    Baw się u nas dobrze, zostań na dłużej, a w razie chęci na wspólne pisanie zapraszam do którejś z moich postaci.]

    Oliver Johnson, Edward Stone, Neville Longbottom

    OdpowiedzUsuń
  3. [Miłość i te de, i te pe. Dodałabym coś więcej, ale jestem wyprana. Nie zmienia to jednak faktu, że jest wspaniały. Zacznij nam coś, joł.]

    Yaxley

    OdpowiedzUsuń
  4. Witamy serdecznie i życzymy udanej zabawy!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nigdy nie chciał uczyć; miał tworzyć własne eliksiry w domowym zaciszu i jedyną styczność ze światem odczuwać przy sporadycznych wizytach na Pokątnej. Dał się jednak wmanewrować w posadę stażysty i złość mógł czuć tylko na siebie i ten upór, który nie pozwalał mu zrezygnować od razu po przeczytaniu listu z akceptacją. Dlatego właśnie ucztę rozpoczynającą kolejny rok w Hogwarcie spędza grzebiąc widelcem w pełnym talerzu, mimo że jedzenia nawet nie rusza. Ulatnia się zresztą, gdy tylko pojawia się ku temu okazja i znika w swojej komnacie, gotów wyjść stamtąd dopiero w razie konieczności. Rozsiada się w fotelu z notesem, wypełnionym prawie po brzegi eksperymentalnymi eliksirami i spędza relatywnie miły wieczór w towarzystwie niedopracowanych pomysłów. Znad nabazgrolonych kartek oczy podnosi dopiero, słysząc ciche skrzypienie drzwi. Przez moment nikogo nie zauważa i dopiero spuściwszy wzrok na podłogę, dostrzega kota maszerującego dumnie w jego kierunku. Ostrożnie odkłada notatki na stolik, po czym wstaje, wciąż śledząc przybysza, całkowicie zapominając o mruganiu. Nie próbuje wziąć go na ręce ani do niego mówić; zamiast tego podchodzi do czworonoga, skina do niego głową i otwiera drzwi na oścież.
    Chłopak, który w nich stoi wygląda znajomo, na tyle, że Remy wpatruje się w niego odrobinę zbyt długo, by uznać to za grzeczne. W końcu chrząka, tylko po to, by przerwać tę dziwaczną ciszę i obserwuje jak kot go wymija, i wskakuje uczniowi na ręce.
    – Ja cię znam – odzywa się bez sensu, ręce krzyżując na torsie. Nie może jednak skojarzyć rysów jego twarzy z żadnym znanym sobie człowiekiem, co wprowadza go w lekką irytację.

    Yaxley

    OdpowiedzUsuń
  6. [ Takie ładne karty a ja z takimi brzydkimi komentarzami przychodzę. No ale niestetynostatnio cierpię na syndrom nadmiaru weny i braku pomysłów. A tak baaardzo bym chciała go wkręcić w życie Rose w jakiś niekonwencjonalny sposób. Matuluuuuu to takie ciężkie. Chce grzmotu i suszy i płaczu i śmiechu. Tak to jest z kobietą w okresie - nie może się zdecydować]

    Rose

    OdpowiedzUsuń
  7. Ambrose. Przed oczami staje mu obraz kilkunastoletniego chłopca i na moment zapomina jak bardzo chciałby być gdziekolwiek indziej. Spogląda na niego łagodniej, bo twarz w końcu znajduje odpowiednie korzenie we wspomnieniach i jest to o wiele przyjemniejsze niż mógłby przypuszczać. Tylko ta zgryźliwość kłóci się z dziecięcym urokiem, który gdzieś tam błąka się w zakamarkach podświadomości, ale całkowicie to ignoruje. Odsuwa się na bok, robiąc przejście, zapraszając tym samym Arliego do swojej komnaty. Niewiele interesuje go, na ile podobne zachowanie niezgodne jest z zasadami przyjętymi w Hogwarcie.
    – Wejdziesz? Zaparzę herbatę – proponuje, przekraczając próg. Cofa się w głąb pomieszczenia, kilkoma machnięciami różdżki rozpala ogień w kominku, nad którym dygoce pełen dzbanek wody. Siada we wcześniej zajmowanym fotelu, dłonią wskazując drugi, taki sam, naprzeciw siebie. – Naprawdę się cieszę, że cię widzę – mówi całkiem szczerze. Nie próbuje sprzedawać mu żenujących powodów, dla których nie utrzymywał kontaktu, żaden z nich tego nie robił, żaden też nie miał ku temu większych powodów; różnica wieku w tamtych czasach oraz skomplikowane życia osobiste wystarczyły, by nie przetrwali próby czasu.
    – Naprawdę wydoroślałeś – przyznaje mu w końcu rację, zdając sobie jednocześnie sprawę, że podczas gdy Ambrose wydoroślał, on zwyczajnie się zestarzał, bo choć minęła ledwo dekada, wewnątrz przybyło mu z lat trzydzieści.

    OdpowiedzUsuń
  8. [Bardzo tutaj estetycznie, a karta mimo swej lapidarnej formy całkiem umiejętnie nakreśla nam kim jest Ambrose. Myślę, że jego osoba stanowiłaby dla Wolfganga (który wydaje mi się pod wieloma względami przeciwieństwem pana Arlie) swoistą zagadkę; osobę, którą mógłby przy odrobinie szczęścia próbować rozwikłać na tyle, na ile można rozpracować drugiego człowieka.
    Nie wiem co i dlaczego mogłoby do tego doprowadzić, ale jeśli masz ochotę się nad tym wspólnie pogłowić to zapraszam. No i tradycyjnie: witamy i życzymy owocnych wątków!]

    Wolfie

    OdpowiedzUsuń
  9. [Odpisałabyś mi dżinem :P Ale Arlie super!]

    Scorpius & Darren

    OdpowiedzUsuń
  10. [A on ma super skarpety, szczególnie do tych klapków. Nie wspominając już nawet o kocie. Myślę i myślę, i myślę, i myślę, ale do głowy przychodzi mi co najwyżej powiązanie z Lisy z kotką, skoro L. jest animagiem. Bo, nie wiem dlaczego i możesz wyprowadzić mnie z błędu, ale mam wrażenie, że moja panna Ambrose'a (trochę żyję Sabriną, więc kocham) by chyba trochę irytowała, tak na co dzień.]

    Lisa

    OdpowiedzUsuń
  11. [o jak miło. Jestem za, jak napiszesz coś więcej o wątku, zacznę od zaraz! Isaac stanowczo potrzebuje kogoś.]

    OdpowiedzUsuń
  12. [ Melka jest chyba idealnym przeciwieństwem tego nostalgicznego pana... no może za wyjątkiem oślego uporu, który zdaje się jest cechą ich obojga. Myślisz że się pogryzą? ]

    Amelia R.

    OdpowiedzUsuń
  13. [Jest i pan opiekun :D Szukasz może czegoś konkretnego dla swojej postaci? :)]

    Leitner

    OdpowiedzUsuń
  14. [Cześć! Wybacz zwłokę w odpowiedzi, jednakże ostatnimi czasy dryfujemy w niedoczasie. Da się nas zainteresować, jak najbardziej, chociażby tym lenistwem Ambrose'a do machania różdżką w wymagających tego okolicznościach bądź przebywaniem w godzinach nocnych w bibliotece, gdyby do dormitorium było mu za daleko. Preferowałabyś tutaj negatywne zainteresowanie, które z czasem przejdzie do pozytywnego, czy raczej to drugie od początku?]

    Malcolm Letherhaze

    OdpowiedzUsuń