The most vicious creatures on the planet; humans.


Lorcan Scamander

H U F F L E P U F F |  V  R O K  |   P Ó Ł K R W I  |  O N M S  |  K O Ł O  A S T R O N O M I C Z N E  |   K A P I T A N / Ś C I G A J Ą C Y  |  K O M E T A  2 9 0   
P A T R O N U S  :  L I S  |  B O G I N  :  C H O R E   F A N T A S T Y C Z N E  Z W I E R Z Ę


Chociaż imię jego oznacza "okrutnika", niewiele ma z takowym wspólnego. Okrutny może być jedynie dla tych, którzy w jakiś sposób psują mu jego nadzwyczaj wesoły humor. Może dlatego został zachęcony przez kolegów ze swojego domu do reprezentowania ich jako kapitan w Quidditchu? Talent to on ma, do motywowania - więc na kapitana jak znalazł. Czasami mu odbija, bywa mądraliński, ale w praktyce niezwykle skuteczny. Przeciętnie mu idzie z większością przedmiotów w szkole. W jakimś też stopniu czuje na sobie piętno przez nazwisko... głównie przez Ojca. Rolf nie szczędził mu słów co roku wysyłając do niego 5 razy Wyjca. W żartach mówi, że to prędzej przez listy rozbrzmiewające w Wielkiej Sali jest znany, a nie właśnie przez owe nazwisko. Stara się z większości utrzymać, chociażby Zadowalającą i tylko z dwóch możliwie utrzymuje Wybitne. Prawdziwą odskocznię od szarej nudnej rzeczywistości znajduje w kole Astronomicznym i na zajęciach ONMS, dzięki którym będzie mógł się pochwalić na pergaminie końcowym jakimiś osiągnięciami. Astronomią pasjonował się już od brzdąca, często patrzył w gwiazdy, z kolei magiczne zwierzęta swojego pradziadka czytane miał do snu. Ciężko stwierdzić co zatem było jego głównym zainteresowaniem. Największą miłością było jednak latanie. Nie zdziwi Was fakt, że obraził się na matkę, kiedy ta kazała mu zostać z bratem w domu, podczas meczu Mistrzostw Świata w Quiddichu. Marzy mu się miotła "Piorun VI", której na razie mieć nie może, na co bardzo często narzeka. A propo latania... jego ulubionymi magicznymi stworzeniem jest Gromoptak, którego chciałby kiedyś zobaczyć. Znudziło mu się oglądanie ruchomych obrazków w książce... jest ciekawski i chce wszystkiego doświadczyć.


Niuchacz


Wątki: 0/3
 Witamy wszystkich z Lorcanem i zachęcamy do tworzenia relacji : szukamy zarówno wątków przyjacielskich, wrogich a nawet miłosnych. Lubimy wyzwania, a także jesteśmy chętni na free play bez celu.
Facjata : Jordan ver Hoeve 
Jeszcze tą KP nie raz nie dwa ozłocę, ale póki co to chyba wszystko.
Kontakt : smaczna.szynka666@gmail.com

24 komentarze:

  1. [ Parę dni nie zaglądam na bloga, a tu niespodzianka w postaci brata :) Witam serdecznie, mam nadzieję, że będzie wam się dobrze pisało i zagrzejecie miejsca na HK. Poza tym widzę, że w tej rodzinie od zamiłowania do magicznych zwierząt nie ma ucieczki, wszyscy z nazwiskiem Scamander są skazani na tą słabość :) Bardzo przyjemnie poznawało mi się Lorcana z karty, szczególnie podzielam miłość do Quidditcha, a i piegi na jego nosie są naprawdę przeurocze! ]

    Lys Scamander

    OdpowiedzUsuń
  2. [Niuchacze są cudowne. I Lorcan jest cudowny. Niuchacz na końcu karty bardziej, ale nie wszyscy muszą mu dorównać. Mały kleptoman. Ach...rozmarzyłam się. Poszukajmy razem jakiegoś okazu zwierzęcia, ucieknijmy do Zakazanego Lasu i latajmy na miotłach! Chodź do mnie zmiksować dwa sławne nazwiska :) A nuż wyjdzie coś z tego fajnego]

    Rose

    OdpowiedzUsuń
  3. [A co powiesz na jakąś tajemnicę? Może natknął się całkowicie przypadkiem na informacje o magicznym miejscu, gdzie znajduje się jakiś dziwny przedmiot? Będą mieli wskazówki, nadmiar wolnego czasu...i tak jakoś wyjdzie, że pójdą razem. pytanie pozostaje jednak jeszcze dlaczego dobiorą się akurat w taką parę. Oczywiście wychodzę z założenia że znać się muszą. Mimo że Rose nie gra w szkolnej drużynie na boisku bywa często, i oto ta miłość do sportu mogła ich połączyć, dzięki czemu teraz jakoś ze sobą wytrzymują. Albo raczej Rose z nim wytrzymuje - ona chyba nie lubi ludzi i ciężko się z nią współpracuje. I nie gada z nieznajomymi, więc skoro mają razem wyruszyć na poszukiwanie skarbów to musi ich łączyć coś mocnego. Takiego och i ach. ]

    Rose

    OdpowiedzUsuń
  4. [Lorcan wydaje mi się bardzo pozytywną postacią – jego bogin zresztą jest dość wymowny i jasno ukazuje, że Scamander ma serce na właściwym miejscu. Wprawdzie względem większości pasji on i Wolfgang to dwa różne światy (Wolfie wykazuje zerowe zainteresowanie Quidditchem; ilość razy gdy trafił na mecz i pozostał na nim do końca można by policzyć na palcach jednej ręki), ale myślę, że mimo tego żywią podobną wrażliwość względem zwierzątek, co mogłoby być ewentualnym punktem zaczepnym dla ich znajomości. Jeśli masz ochotę to zapraszamy, natomiast jeśli nie to po prostu witamy na blogu i życzymy udanej zabawy.]

    Wolfie

    OdpowiedzUsuń
  5. [Myślę, że latający wąż pilnujący powiedzmy złotych jaj o których nikt nic nie wie a wszyscy gadają mógłby przez przypadek zapuścić się za daleko i narobić zamieszania na boisku. powiedzmy, że puchoni mieliby trening a Rose jak to ona przyszłaby popatrzeć aby się trochę powymądrzać. Wtedy coś im przeleci nad głowami - zbyt szybko aby mogli się temu przyjrzeć. Poszperają znajdą jakieś info o nim, oczywiście związane z dziwną legendą i postanowią je znaleźć. Koniec końców okaże się że ten legendarny przedmiot wcale nie będzie legendarny ale co się naszukają to ich. Mogą ich gonić centaury, mogą wpaść do ukrytej jaskini, kapać się w podziemnej rzece i poćwiczyć zaklęcia na nachalnym trollu. Mogą też nawdychać się jakichś ziółek i zrobić coś bardzo krępującego i wyznać sobie różne dziwne rzeczy. Myślę, że Rose może być skrycie zauroczona w Lorcanie, ale gdzieżby się mu chciała do tego przyznać. ]

    Rose

    OdpowiedzUsuń
  6. [Dawkowanie wrażeń - przyjęłam! Niech wąż będzie odkryty, ale powiedzmy że miałby inne umaszczenie, przez co przypominałby zwierze z legend krążących po zakazanym lesie (Jestem po maratonie Fantastycznych Zwierząt - w pierwszej części tam był taki wężo- ptak który zmieniła wielkość w zależności od ilości miejsca jaką miał akurat, proponuję wziąć jego do ostrzału). ]

    Rose

    OdpowiedzUsuń
  7. [W sumie to mogliby go wyciągnąć z jaskini nie wiedząc czym jest. Zawędrowaliby do tej jaskini ciągniecie przez zew przygody, tam by na trafili na tego zwierzach i chcieliby go pokazać jakiemuś nauczycielowi. A na boisku by się powiększył i popsuł sporo rzeczy. Co myślisz?]

    Rose

    OdpowiedzUsuń
  8. [Hej! Nazwisko Scamander będzie przez jakiś czas na topie, ale widzę, że potomek Newta zapracował sobie na jego rozpoznawalność na własny sposób. Dobrze, że rodzice mojego Olivera są mugolami, w innym wypadku Johnson mógłby śmiało konkurować z Lorcanem o ich ilość.
    Co do samego Lorcana to opisany jest zgrabnie, krótko i na temat, ale jednak ten Niuchacz na dole przebija go sto razy, co poradzę ;)
    Nie wiem czy któraś z moich postaci nadaje się do jakegoś powiązania, ale tak czy inaczej witam pięknie i życzę mnóstwa weny!]

    Oliver Johnson, Edward Stone & Neville Longbottom

    OdpowiedzUsuń
  9. [W sumie, któż inny nadałby się bardziej do roli "upierdliwego ucznia, który gnębiłby go zamiłowaniem do magicznych stworzeń?", niż sam Scamander? Stone jest nieco bardziej... szorstki niż Hagrid, ale kto powiedział, że nie może zrobić sobie przerwy z nieznoszeniu wszystkich uczniów, przynajmniej na chwilę? Lorcana mógłby nie znosić trochę mniej. Postaram się na dniach wpaść na maila z jakąś propozycją dla tej relacji!]

    Ed Stone

    OdpowiedzUsuń
  10. [Luz malina, zacznę!]

    Ciężko jej było stwierdzić co też tak ja ciągnęło do młodego Scamandera. Tego lepszego i fajniejszego w jej mniemaniu – warto było zauważyć, że było ich dwóch, choć z tym drugim mniej istotnym dla niej nie miała do czynienia. Lorcan był w sumie nijaki pod wieloma względami, jednak miał w sobie cechy, które działały na Rose jak magnes. Strasznie się czuła obserwując go z daleka jednocześnie nie mogąc wykrzesać z siebie czegoś miłego na jego temat. Było tego za dużo i nie umiała zdecydować jakim określeniem mogłaby go nazwać akurat tego dnia, gdy dane im było się spotkać, a spotykali się coraz częściej. Tego tez nie mogła pojąć, bo ciężko było ustalić dlaczego w ogóle zaczęli swoje regularne schadzki. Wyszło to dość spontanicznie ponad rok temu i jakoś im zostało, z czego dziewczyna cieszyła się niezmiernie. Oczywiście w zaciszu swojej głowy – przyznanie się przed światem że ten niepozorny chłopak wywoływał w niej ciepłe uczucia mogło mieć katastrofalne skutki zarówno dla niej jak i dla niego. Bardziej dla niej, ale musiała w swoich plusach i minusach gdzieś upchnąć jego skromną osobę, aby nie wyjść na egoistkę.
    Wychodząc na masochistkę kontynuowała więc ich spotkania rozstając się z nim z coraz większym trudem. Bywały jednak dni, gdy miała ochotę go zamordować. W większości łączyły się one z quidditchem. Patrząc jak wywija na miotle robiąc w jej mniemaniu zbyt wolną kontrę do zbyt gwałtownego skrętu dostawała białej gorączki. W takie dni miała ochotę go wypatroszyć, albo rzucić na niego jakieś śmieszne zaklęcie by w końcu przyswoił sobie głoszone przez nią prawdy. Tak w takich momentach właśnie wychodziła z niej natura jej najdroższej matki – apodyktyczne rządy i próby wmuszenia w kogoś akceptacji jej zdania były cechami które ewidentnie odziedziczyła właśnie po niej. Trudno jej było sobie wyobrazić z zestawem tych cech ojca. Nie, zdecydowanie ta część jej jestestwa należała niegdyś do gałęzie rodziny Granger.
    Niemniej jednak widywali się również poza boiskiem. Ostatnimi czasy zaczęli (raczej on zaczął, ona tylko służyła mu swoją wiedzą oraz maślanymi oczami) pracować nad dziwnymi stworzeniami. Małe czy duże – to nie miało dla nich znaczenia. Szukali nowych gatunków, obserwowali te odkryte i spędzali ze sobą coraz więcej czasu pochłonięci dyskusją nad różnicami między jednym gatunkiem a drugim. Gdyby chcieli mogliby stworzyć klub, lecz zbyt dobrze pracowało im się we dwoje. Przynajmniej tak tłumaczyła to sobie Rose. Chciała w to wierzyć całym swoim sercem. Miała jednak za słabe argumenty.
    Zerknęła katem oka na Lorcana. O dziwo był skupiony, czego nie mogła powiedzieć o sobie. Od dłuższego czasu planowali wycieczkę do Zakazanego Lasu i im bliżej byli jej terminu, tym ciężej jej było skupić uwagę na czymkolwiek. Była lekko zdenerwowana i niespokojna, a w jej głowie pojawiały się najróżniejsze obawy dotyczące tej eskapady. Za dużo było niewiadomych, by je pominąć. Dla swojego świętego spokoju wolała odbyć tą wyprawę jak najszybciej. Chociażby po to aby się w końcu wyspać.
    Westchnęła ciężko, jednocześnie zamykając tomisko jakie trzymała na kolanach. Ostrożnie odłożyła książkę na bok uważając by nie zniszczyć jej okładki. I połowa jej zaginęła ponad rok temu. Wolała nie przyczynić się do jej dalszej destrukcji.
    Ostentacyjnie położyła dłoń na książce czytanej przez Lorcana, tym samym zwracając jego uwagę. Uśmiechnęła się nerwowo.
    - Możemy już iść? Czytasz tę stronę po raz kolejny. Chyba nie masz problemów z odczytywaniem wyrazów, co? – nie chciała zabrzmieć nie miło, jednak była to jakaś część jej natury i miała nadzieję, że chłopak nie odbierze tego jako swego rodzaju zgryźliwość. Nie miała złych zamiarów. Taka po prostu była. – Jeśli chcemy zdążyć z powrotem na kolację to musimy się zbierać. Już. Teraz. Looorcaaaan chodźmy – jęknęła żałośnie.

    OdpowiedzUsuń
  11. [Jaki sympatyczny z niego chłopiec!
    Co prawda, zakładałam, że mój Finn raczej nie ma przyjaciół, co najwyżej kolegów, ale jeśli Ty ich widzisz w przyjacielskiej (lub jakiejkolwiek innej) konfiguracji, to śmiało, możemy razem nad czymś pogłówkować. :D]

    Finley Darcy & Napoleon Groff

    OdpowiedzUsuń
  12. [Jestem bardzo zachwycona tym panem, a najbardziej jestem zachwycona niuchaczem na samym końcu karty, bo on serio był chyba jedyną rzeczą, która ratowała jakoś te nowe Fantastyczne Zwierzęta. All hail the niffler.
    A ponieważ nazwisko i bogin Was zobowiązują, to proszę wpadać koniecznie na jakiś wątek - może się teleportniemy zobaczyć tego gromoptaka, kto wie.]

    Pollux Nicolescu

    OdpowiedzUsuń
  13. [Ten Pan przypomniał mi, że to czas wybrać się w końcu do kina. Cześć! Przeuroczy z niego chłopiec, który w pewien sposób przedstawia dokładnie ten sam obraz potomków Newta, jaki miałam w swojej głowie. Mam nadzieję, że będziesz się dobrze z nami bawić, a zapraszam też do siebie, może akurat moje postacie przypadną Ci do gustu, a wtedy coś wymyślimy.]

    aurelle i lisette

    OdpowiedzUsuń
  14. [Pomysłów jakby tu panów powiązać mi brak...]

    Ambrose

    OdpowiedzUsuń
  15. [Ja i pomysły to dwa inne światy, niestety. A chętnie bym coś napisała, więc może razem wpadniemy na jakieś cudeńko.]

    Yaxley

    OdpowiedzUsuń
  16. Trzeba było przyznać, że Lorcan miał przyspieszanie. Czasami zastanawiała na jakich sterydach musieli go trzymać rodzice, że był w stanie rozwinąć taką prędkość. Był od niej wyższy, miał dłuższe nogi…ale byli tacy jego postury, którzy potrafili chodzić wolniej. On miał z tym straszny problem, ale przynajmniej dzięki niemu Rose nigdy nie miała problemów z kondycją. Wyrobiła ją sobie biegając podczas gdy on rzekomo wolno szedł.
    - Na Merlina zwolnij – pociągnęła go za rękaw gdy nieświadomie przyspieszył tempa. Nie miała jednak zbyt wielkich pokładów siły sprawczej by móc go zatrzymać. Trwało to chwilę, potem znów wrócił do swojego tempa ku jej ogromnemu niezadowoleniu. Nie pozostało jej nic jak ćwiczyć i biec za nim. Dlatego koniec końców musiała przystać na jego propozycję. Choć nie lubiła latać z ekwipunkiem, a tak jak chłopak zaopatrzyła się w plecach do którego upchnęła kilka potrzebnych jej przedmiotów, wolała to od biegania. Nie chodziło o jej siłę ducha, a lenistwo które było jej zmorą od dzieciństwa. Po prostu nadmiar ruchu był dla niej szkodliwy i dodatkowo wydłużał czas jej rekonwalescencji w postaci snu, a i tak sypiała już więcej niż powinna. Na szczęście odwrotnie proporcjonalnie do snu zachowywał się jej czas potrzebny na naukę. Im więcej spała tym mniej potrzebowała się uczyć, jak gdyby śniła o wiedzy i tak ją przyswajała.
    Wyciągnęła różdżkę i przywoła swoją miotłę.
    - Lecimy. Nie będę za tobą biegać. Wolę się ścigać, w końcu i tak nie masz szansy mnie wyprzedzić.
    Nie zamierzała mu wyjątkowo prawić morałów. W końcu teraz mieli latać rekreacyjnie, a nie zawodowo. Na boisku a i owszem czuła potrzebę wytknięcia mu błędów. Ale poza nim nawet jej nie chciało się latać perfekcyjnie technicznie. Choć nie była dobrym przykładem. Jej w większości sytuacji mało się chciało.
    Miotła nadleciała gwałtownie. W ostatniej chwili udało jej się ją przechwycić unikając uderzenia. Jęknęła, gdy siła nieco pociągnęła ją za bark, nadwyrężając go trochę. Jej Grom 2020 był szybka miotłą, jedną z najszybszych i miał problemy z delikatnym hamowaniem. Trzeba było sporej siły by go zatrzymać. Jeśli chodziło o rozmiar, był idealnie dopasowany do niej. Często zdawało jej się, że ten konkretny model został stworzony właśnie dla niej. Nie znalazła innej miotły, która tak dobrze leżałaby w jej dłoni i miała odpowiednią długość oraz grubość trzonka. Mimo iż miała ją trzy lata za każdym razem gdy na niej latała zachwycała się nią na nowo.
    Poprawiła płaszcz, jaki udało jej się zarzucić na ramiona, po czym usiadła na miotle. Spojrzała na Lorcana z butnym błyskiem w oku. Nie mogą poradzić nic na rodzącą się w jej wnętrzu potrzebę rywalizacji.
    - Ścigamy się do jeziora, a stamtąd z buta? – spytała się posyłając mu najładniejszy uśmiech na jaki ją było stać. Nie było to łatwe, gdyż na co dzień mało się uśmiechała. Miała raczej poważny wyraz twarzy z natury. Ciężko jej było go zmienić. – Chyba, że się boisz, to wtedy mogą odrobinkę zwolnić, byś nadążył – dorzuciła kąśliwie.
    Wolała nie ryzykować ich rozdzieleniem. Oczywiście ponad wszystko ceniła sobie ostrożność. Jeśli istniałoby zagrożenie niepowodzenia ich zadania na wstępnym etapie, porzuciłaby pomysł o wyścigach. Ale schody zaczynały się od jeziorka. Wcześniej mogli trochę szaleć.

    Rose

    OdpowiedzUsuń
  17. [Jestem ogromną fanką wszystkich Scamandrów, a Twój jest absolutnie przeuroczy!
    Lisę i Lorcana dzielą wiek i dom, ale uczęszczają na te same zajęcia dodatkowe, a że oboje to zapaleńcy, to myślę, że powinni się znać, choćby stamtąd. Tym bardziej, że oboje potrafią być tacy mądralińscy.
    Pytanie tylko, czy wychodzi nam z tego jakaś mniej lub bardziej zdrowa rywalizacja czy raczej kooperacja? Jaką relację między nimi widzisz?]

    Lisa

    OdpowiedzUsuń
  18. [Brzmi to przeuroczo i jestem na tak, choć z twardym charakterem Lisy, nie mam pojęcia, co z tego wyjdzie. :D
    Więc... co Ty na to, by dostali jakieś wspólne zadanie w ramach któregoś z kół?]

    Lisa

    OdpowiedzUsuń
  19. [Witam serdecznie! Skoro skomentowałam na cb niuchacza, to teraz przyszłam pod kp. Lorcan jest na pewno postacią barwną przez swoje zainteresowania. Nie wiem czy mogłabym zaoferować Ci coś w kwestii fabuły, ale tak czy owak zapraszam Cię do mnie, jeżeli masz chęci. Może uda nam się coś wspólnie wymyślić. I jednocześnie życzę dużo weny. :D]

    Louis Weasley

    OdpowiedzUsuń
  20. [Totalnie kocham Scamanderów i ten zdecydowanie nie jest wyjątkiem. Hej, piszesz się na jakiś wątek z rówieśniczką? ^^]

    I.I. Finnigan

    OdpowiedzUsuń
  21. [LORCAN CHO NO, MUSIMY RAZEM HODOWAĆ NIUCHACZE!!!!! CZEŚĆ!!!
    (sorki za ten entuzjazm, bliźniaki Scamander to moje fave postacie z nowej generacji)]

    M. Marrow

    OdpowiedzUsuń
  22. [Dobra, to jak to rozgrywamy? Może Hagridowi (dycha jeszcze ten półolbrzym? Załóżmy, że tak) uciekło jakieś maleństwo i zabłąkało się w pobliżu okien Pokoju Wspólnego Puchonów, gdzie któreś z naszych dzieciątek je znalazło? I teraz kryją się po dormitoriach i sprzeczają jak je karmić itd.?
    Możemy zacząć od momentu znalezienia niuchacza. :D]

    M. Marrow

    OdpowiedzUsuń
  23. [Dziękuję za powitanie. C: Kurczę, obawiam się, że może być ciężko powiązać Elphie z Lorcanem (nie chciałybyśmy zrobić mu także za dużej krzywdy), a-ale czaję się na przejęcie Lysandra, więc może wówczas? :)]

    Delphine Langdon

    OdpowiedzUsuń
  24. [ Ja tego ślicznego pana już jakiś czas temu niegrzecznie zasłoniłam swoją panią, więc czuję się zobowiązana przyjść przeprosić i się zachwycić! Jakiż on cudny, słodki, uroczy, kochany, milusi i w ogóle <3 Taki misiek przytulasiek, Puchon z krwi i kości :3 No już go kocham. Zwłaszcza, że ma chłopaczyna coś po pradziadku. Ach to zamiłowanie do fantastycznych zwierząt <3 Nie da się tego nie rozumieć. No i jeszcze te motywujące gadki! I Quidditch! Och! No aż cukier się wylewa. Idealna kombinacja wszystkiego co dobre :3 Nie za idealny ten Twój pan? XD <3
    Buźka śliczna, karta zgrabnie pokazuje jaki młody Scamander jest. no cud miód malina ^^
    Nie wiem czy znajdzie się tam u Ciebie ochota, ale ja to bym chętnie jakiś wątek naszym postaciom skleciła :> Moja Martha aniołka tylko dobrze udaje, bo pod spodem taki trochę z niej diabełek. Choć jeśli pokopać jeszcze głębiej to można znaleźć najzwyklejszy niedostatek czułości i małą, smutną dziewczynkę. Myślę że każda jedna z jej warstw, zależnie którą mógłby Lorcan poznać, dałaby nam jakieś ciekawe możliwości do pokombinowania z naszą dwójką :} ]

    Martha Martel

    OdpowiedzUsuń