czyście widzieli twarz moją, gdy tchnę absolutnym spokojem?



Blue Ross
|VII rok|Krukon |półkrwi mugolak|szukający w drużynie Ravenclawu|02 II|Szkot|Już nie Murray|

11 października 2016
Hej!
Wykrakałaś. Tu też patrzą na mnie jak na kretyna, kiedy w czasie pierwszej rozmowy chcę im wyrysować kosmogram. Myślę, że gdybyś mi o tym nie powiedziała, nawet bym tego nie zauważył [...]

(10 grudnia 2017)
[...]Wiem, miałem przyjechać na święta, ale zaczyna się retrogradacja Marsa i jak pomyślę o tym, że musiałbym się spakować, jechać tym pie cholernym pociągiem, a potem tłuc się do domu... I jeszcze z powrotem...Chyba wolałbym się utopić. Kotu też się nie chce, a przecież nie zostawię go tutaj, na pastwę tych wszystkich sów. Ale nie martw się, wyślemy Ci pocztówkę [...]



(02 listopada 2019)
[...] W ogóle, znalazłem sobie... Nowe hobby! Wiem, wolałabyś, żebym napisał Ci, że miłość życia. Wiesz, książki są bardziej wyrozumiałe niż potencjalne drugie połówki. Poza tym, no cóż, nawet jakbym chciał, to nie jest dobry moment na zaczynanie związków, Wenus jest w retrogradacji i... Ej, jak to jest, że jeszcze mnie nie wydziedziczyłaś? [...]



(22 stycznia 2021)
[...] Jeśli już musisz, to przekaż mu, że nie obchodzi mnie, co on chce mi powiedzieć. Mam gdzieś jego resocjalizację i żal za grzechy. Mógł się nad tym zastanowić trochę wcześniej, na przykład zanim zrobił to, co zrobił, dał się zamknąć i sprawił, że do końca życia będę się brzydził swojego życia z piętnem syna byłego skazańca. On mnie brzydzi, brzydzi mnie nazwisko Murray, brzydzi mnie nawet pióro, którym o nim piszę. Nie przyznaję się do niego, nie zamierzam zacząć używać jego nazwiska i w ogóle to udaję, że jestem wynikiem partenogenezy. Swoją drogą, podziękuj dziadkom za encyklopedię, jest naprawdę ciekawa, czytam ją do poduszki. Zrobiłbym to sam, ale babcia wciąż sceptycznie podchodzi do sów. [...]



(17 marca 2021)
[...] Odkąd napisałaś, że ojciec jest bardzo dumny z tego, że gram w Quidditcha, mam ochotę rzucić to w cholerę. Możesz mu wcisnąć jakiś kit, że obwołali mnie najgorszym graczem w historii szkoły i wyrzucili z drużyny? Albo wiem! Powiedz mu, że spadłem z miotły i się zabiłem! Na wakacje pojadę do dziadków albo na Syberię. Gdziekolwiek, gdzie nie będę musiał z nim rozmawiać. [...]




(15 maja 2022)
[...] Proszę Cię, przestań pisać o przyszłości. Nie wiem, co chcę z nią zrobić. Wiem, że ty w moim wieku doskonale wiedziałaś (ups, i tak nic z tego nie wyszło!) i że mam niewiele czasu, a w nowy rok szkolny powinienem wejść z konkretnym planem. Tylko że po tylu latach w jednym miejscu chce mi się rzygać na sam dźwięk słowa dorosłość.

Kochający
Blue



Dzień dobry, Blue już raz tu był
i od jakichś dwu miesięcy znów za mną chodzi
tytuł sponsoruje towarzysz Majakowski, twarz Lukas Phillip Ziegele a głupi pomysł na postać chyba ja.

15 komentarzy:

  1. [Henlo! Chyba nie powinnam pisać, że Blue jest na swój sposób uroczy z takim charakterkiem, ale... no, naprawdę nie mogę się powstrzymać. Coś czuję, że Lyall przychodziłby na mecze Quidditcha, aby sobie na niego z dystansu popatrzeć.]

    Lyall

    OdpowiedzUsuń
  2. [Pozwoliłam sobie zakryć twoją kartę, ale po prostu już nie mogę doczekać się pisania. ;)
    Kartę Blue czytało mi się bardzo przyjemnie. I zgodzę się z wyższym komentarzem, Blue naprawdę jest na swój sposób uroczy. ;)
    Seth i Blue mają trochę wspólnego - są na VII roku, ich dom to Ravenclaw, uwielbiają astronomię. Może mieszkaliby we wspólnym dormitorium? Wolałabyś stworzyć im pozytywną czy raczej wrogą relację?]

    Seth

    OdpowiedzUsuń
  3. [Coś mi podpowiada, że gdyby Blue przyłapał na obserwacji Lyalla, to jeszcze nic, bo on by się tym nie przejął. W przyglądaniu się nie ma przecież niczego złego, czy czegoś, czego powinien się wstydzić. Sytuacja wyglądałaby inaczej, jeśli Blue zacząłby jakoś drążyć temat, tu Lyall chciałby ukrócić jego zainteresowanie tym drobnym stalkingiem i to jak najszybciej, unikając zapadnięcia się pod ziemię przy niewygodnych pytaniach na ten przykład. Dołączyłabym do tego coś z jasnowidzeniem Rowle'a i tym Quidditchem, ale to dopiero jutro bym ci coś podesłała, jak sprawię, żeby ten pomysł miał ręce i nogi. ;)]

    Lyall

    OdpowiedzUsuń
  4. [Okej, w takim razie bardzo się cieszę. ^^
    Sethowi przyjaciel z pewnością się przyda. Relacja, którą opisałaś bardzo mi się podoba, idealnie pasuje do charakteru Wickera.
    Myślałam nad tym jak by to wszystko rozpocząć (chyba, że nasi panowie mieliby zacząć się dogadywać już we wcześniejszych latach, wtedy możemy zastanowić się nad czymś innym) i przyszło mi do głowy, że Blue mógłby być tym chłopakiem, któremu kilka razy niechcący zdarzyło się poprzestawiać/powykrzywiać lekko idealnie prostą konstrukcję z książek na szafce nocnej Setha. ;) Któregoś razu mogłoby dojść pomiędzy nimi do poważniejszej konfrontacji, która zakończyłaby się szlabanem. To niezbyt dobry początek przyjaźni, ale może podczas nudnego sprzątania lub segregowania czegoś po przedłużającej się wrogiej ciszy któryś z nich rozpocząłby rozmowę. Albo wręcz odwrotnie przez napiętą atmosferę nie współpracowaliby za dobrze przez co ich szlaban się przedłużył. W rezultacie spóźniliby się na zajęcia astronomii. I może akurat wtedy dzielono by się w pary na jakiś grupowy, dłuższy projekt i nasi spóźnialscy zostaliby skazani na siebie? Przez wspólną pracę z pewnością musieliby się zacząć się dogadywać. ;]

    Seth

    OdpowiedzUsuń
  5. [Dobrze, wracam. Przedstawię ci co sobie umyśliłam i powiesz mi, co by ci się bardziej podobało, albo a nuż wpadnie ci do głowy inna wizja. Zaczynając od takiej pozytywnej wersji jasnowidzenia – Lyallowi mogłyby się wyrwać gratulacje za złapanie złotego znicza, jeszcze podczas śniadania w Wielkiej Sali, przed konkretnym meczem Krukonów z jakimś dodatkowym szczegółem, który później mógłby się wydać Blue dziwny. Oczywiście, mój chłopiec zdałby sobie sprawę, że powiedział o wiele za dużo po fakcie i czmychnąłby sobie czym prędzej. A taka bardziej negatywna, chyba ociupinkę obsesyjna, gdyby Rowle miałby wizję, w której jego ulubionemu zawodnikowi coś poważnego miało się stać, to mógłby podjąć się kroków, które uniemożliwiłyby twojemu szukającemu wzięcie udział w rozgrywce. Przy zderzeniu ich charakterków, to pewnie byłoby całkiem burzliwe zajście. ;)]

    Lyall

    OdpowiedzUsuń
  6. [Tak, masz rację. Myślę, że możemy założyć, że przez pierwsze lata dobrze się dogadywali, tak jak napisałaś, może byłby to nawet początek przyjaźni. Z biegiem lat paranoja i zaburzenia Setha z pewnością by się pogłębiały, dlatego nawet coś tak drobnego jak zaginiona książka, mogłoby wyprowadzić go z równowagi, przez co doprowadziłby do poważnej kłótni między nimi, przez którą przestaliby ze sobą rozmawiać. I dopiero na VII roku znowu zaczęliby się dogadywać. ^^]
    O, super, że podeślesz zaczęcie. :D]

    Seth

    OdpowiedzUsuń
  7. [Cześć! Muszę pochwalić kartę, jest naprawdę fajnie napisana, i świetnie opisuje charakter Blue. Zawsze lubiłam dowiadywanie się o postaciach poprzez ich własne słowa, jeśli wiesz o co mi chodzi. Co do wątku, to oczywiście jestem chętna! Blue i James oboje są na VII roku i grają w quidditcha, na pewno się więc znają. Pytanie tylko jaka mogłaby być ich relacja. Wolisz iść bardziej w stronę przyjaźni czy nienawiści? :D]

    James Potter

    OdpowiedzUsuń
  8. [Może nie tyle, że Lyall się wstydzi tego, że jest jasnowidzem, ale unika sytuacji, w której ktoś tak bardzo bezpośrednio zdaje sobie z tego sprawę. Dlatego pewnie wprost, by mu nie powiedział, stanie mu się coś złego. Obawiałby się, że wyjdzie na jakiegoś obłąkańca zza krzaka. To byłoby dla niego too much, a on jest w niektórych kwestiach bardzo wrażliwym chłopcem. W stylu Lyalla byłoby dosypanie mu jakichś nieszkodliwych ziółek do jedzenia niż podstawienie mu nogi. Władowanie go w kłopoty też by bardzo pasowało. Lyall musiałby dopilnować, aby Blue na pewno dostał karę w postaci wyłączenia z meczu i on byłby cały w skowronkach, nawet jeśli przyszłoby mu potem dzielić ewentualny szlaban.]

    Lyall

    OdpowiedzUsuń
  9. [Ze względu na bardzo napiętą sytuacje w domu Wardów w Hogwarcie chciałabym dać Victorowi namiastkę ciepła, szczerości i swobody, więc chyba wolałabym kwestię pokojową jeśli już mamy coś razem stworzyć, a Victor jest na tyle elastyczny, że wpasuje się w rolę przyjaciela, kuzyna, byłego chłopaka i innych wariactw bez najmniejszego problemu :D Dziękuję za powitanie :)]

    Victor/Mathias

    OdpowiedzUsuń
  10. [Dziękuję, jest mi bardzo miło z tego powodu! Lily to moja ulubiona postać z nowej generacji, chociaż mało o niej wiadomo (Przeklęte Dziecko nie jest brane pod uwagę w moim świecie).
    Hm, chętnie nad czymś pomyślę i dam znać! Ale może Lily lub któraś z jej koleżanek podkochiwałaby się trochę w Twoim panu? :)]

    Lily Potter

    OdpowiedzUsuń
  11. [Chęci zawsze są! Problem jest jednak z pomysłami na wątek - mój mózg został wraz z kreatywnością na wakacjach i nie chce wrócić. Jeżeli coś ci chodzi po głowie, to chętnie cię wykorzystam, by coś stworzyć między naszymi postaciami.]

    Margarrite Morrigan

    OdpowiedzUsuń
  12. Moment zderzenia obu zawodników wyglądał naprawdę tragicznie i poniekąd tak było, czego najlepszym dowodem były rozważania na temat przetransportowania Victora do Munga w obawie o znacznie szersze obrażenia. Na szczęście jednak Ward poza głupotą, miał też sporo szczęścia. Uzdrowiciele wraz z resztą personelu fachowo poskładali jego pogruchotaną nogę, żebra oraz rękę. I choć na jego ciele pozostawały nadal ślady po przykrym wydarzeniu w postaci otarć, czy siniaków, to jedną pamiątką po złamaniach był jedynie ból kości i mięśni nasilający się zwłaszcza w nocy. Nie mógł zasnąć i dopiero dziwny specyfik, który pielęgniarka określiła jako ziołowa herbatka, pomógł mu zasnąć. Sen Victora nie potrwał jednak zbyt długo. Gwałtownie uchyliwszy powieki, natrafił wzrokiem prosto na twarz Rossa. W pierwszej chwil brunet ścignął brwi w głębokim zdumieniu obecnością byłego chłopaka.
    — Chyba dawno nie oberwałeś ,żadnego szlabanu, co? — rzucił cicho Vic i wymusił na swej pobladłej twarzy delikatny uśmiech. — Nigdy nie umiałeś prawić mi komplementów, Ross — dodał i pokręcił głową na boki, gdy usłyszał wzmiankę przyjaciela na temat jego wyglądu. Z pewnością napędził wielu osobom niezłego stracha, jednak najważniejszy był fakt, iż życiu Victora nie zagrażało już żadne niebezpieczeństwo. Z wyraźnym grymasem na twarzy poprawił się na poduszce i chwyciwszy butelkę z sokiem, upił kilka niewielkich łyków, chcąc pozbyć się uporczywej suchości w gardle.
    — Czuje się dokładnie tak samo jak wyglądam, choć uzdrowiciele zdążyli poskładać już moje kości — odparł i cicho westchnął, po czym spojrzał kontrolnie w stronę obszernych drzwi. Nie chciał, aby Blue zarobił szlaban wraz z ujemnymi punktami. Przymknął powieki i nic nie mówiąc, przez chwilę wsłuchiwał się w panujące w Skrzydle ciszę. Gdy tylko uchylił powieki, spojrzał w stronę przyjaciela. — Nie zagram w najbliższym meczu — westchnął, będąc z tego faktu cholernie niepocieszonym. Dostał zakaz od profesora Hofera na robienie czegokolwiek ponad jego siły aż do końca tygodnia, więc o wsiadaniu na miotłę mógł jedynie pomarzyć. Gdzieś z tyłu jego głowy pojawiła się nawet myśl, iż zawiódł członków własnej drużyny. — Będziemy musieli znaleźć zastępstwo — dodał i ponownie chwycił w dłoń butelkę z sokiem. Poprawił również koc, którym był okryty. Za oknem panowała okropna ulewa, a w Skrzydle wcale nie było tak bardzo ciepło. Victor miał wrażenie, że nawet sam koc to zdecydowanie zbyt mało, aby się w pełni ogrzać. — Pomożesz mi? — zapytał Vic, wskazując w stronę sąsiedniego łóżka, na którym była smętnie porzucona jego własna bluza. Musieli się nieźle nagimnastykować, by Ward mógł swobodnie wrócic na miękką poduszkę ubrany w coś nieco bardziej ciepłego niż sztywna, gryząca piżama w paski.

    Victor

    OdpowiedzUsuń
  13. Victor uśmiechnął się delikatnie, gdy poczuł na swym ramieniu dłoń przyjaciela. Może i nie unikał ludzi i mógł się poszczycić naprawdę szerokim gronem znajomych, to jednak Ward preferował znacznie bardziej okrojone grono zaufanych osób, których było zaledwie trójka, jednakże mógł śmiało powiedzieć, że nie zamieniłby Marry, Elizabeth i Blue na nikogo innego. Często słyszał z ich ust reprymendy na temat tego jak bardzo momentami przesadza z ilością nauki oraz branych na siebie obowiązków, zawsze mógł na nich liczyć, a przede wszystkim traktował ich, jako osoby znacznie bliższe jego sercu, niż własne rodzeństwo, a nawet rodzice.
    — Wszystkie kości się już szybko zrosły, jednak ilość eliksirów oraz ziół, które we mnie wpakowano, działają lepiej niż porzeczkowy rum — zaśmiał się Ward i przymknął na moment powieki, a gdy tylko je uchylił, od razu powrócił wzrokiem do twarzy przyjaciela. — Nie wiem, jak dobrze pójdzie może jutro wieczorem, ewentualnie dopiero pojutrze rano stąd wyjdę — dodał. Nienawidził bezczynności. Tracił czas na leżenie w skrzydle i gdyby nie upartość opiekuna domu oraz samych uzdrowicieli i pielęgniarek, już jutro rano pchałby się na zajęcia, będąc łakomym nowej wiedzy. — Profesor Hofer i tak powiedział, że do końca tygodnia nie chce mnie widzieć na żadnych zajęciach, ani tym bardziej treningach Qudditcha. Mam w pełni wydobrzeć i dopiero wrócić do szkolnych obowiązków, zaś notatkami również mam się nie przejmować, coś mi zorganizuje. Więc czy tego chce czy też nie, mam mini wolne.
    Każdy inny uczeń z pewnością ucieszyłby się na wieść, iż zostaje zwolniony z zajęć na najbliższe pięć dni, jednak nie Ward. Victor sumiennie pracował przez całe siedem lat, ani razu nie zmieniając ścieżki swych ambicji. Był cholernie uparty i nie wyobrażał sobie innej pracy poza łamaczem zaklęć. Po zakończeniu szkoły nie czekali na niego dumni rodzice, czy stęsknione młodsze rodzeństwo. Czekała na niego samodzielność w szerokim zakresie tego słowa. Musiał niemalże natychmiast zacząć zdobywać pieniądze na swe utrzymanie, nie mogąc liczyć na wsparcie rodziców po tym, jak został wydalony z domu w samej końcówce tegorocznych wakacji, a to wszystko, dlatego, iż został uznany za niewdzięcznego względem własnego ojca, który oferował mu ciepłą posadę w Ministerstwie. Victor chciał sam zapracować na swój własny sukces, gdyż był świadom swoich możliwości.
    — Najchętniej już teraz wróciłbym do dormitorium, naprawdę — westchnął i pokręcił głową, a następnie spojrzał w stronę obszernych dni, słysząc jakiś szmer. Miał nadzieję, iż nikt nie zmierzał w ich stronę. Nie chciał się jeszcze rozstawać z przyjacielem.

    Victor

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej! Dzięki za powitanie. Chęci mam, nawet spore. :) Widzę też nawet punkt zaczepienia: zarówno Blue, jak i Samael, preferują książki od potencjalnych sympatii, ponadto Blue brzydzi się ojcem... Samael może nie tyle brzydzi się swoich rodziców, co czuje względem nich żal i niechęć. Odkąd dowiedzieli się, że ich syn jest czarodziejem, patrzą na niego jak na wynaturzenie, a on nie potrafi tego znieść. Może zrobić z nich kolegów? Jak myślisz?

    SAMAEL BLYTHE

    OdpowiedzUsuń
  15. [Cześć! Dzięki za powitanie i cieszę się, że Stansell się podoba. To taki trochę buc o łagodnym sercu. A Blue to ja znam z czasów, kiedy jeszcze byłam tutaj z moim poprzednim Gryfonem i gdyby Twój chłopiec potrzebował kumpla, partnera do terningów Quidditcha czy jakiegoś eliksiru na wzmocnienie to polecam Stansell'a, mam wrażenie, że on się dogada z każdym i niemal zawsze.]

    Forsythe Stansell

    OdpowiedzUsuń