Fate is a very weighty word to throw around before breakfast.


everheart
sybil
Jest coś irracjonalnie niepokojącego we wpatrywaniu się w przestrzeń, w której oczekiwało się coś zobaczyć. Kiedy trzynasty raz z kolei znalazła w ciastku pustą wróżbę, przestała lubić chińszczyznę. Ludzie mają niedorzecznie uroczy stosunek do tych rzeczy. Wbrew własnym wartościom czytają horoskopy, obchodzą na około drabiny i pukają w drewno. W wieku czternastu lat na ulicy zaczepiła ją mugolska wróżka, obiecując tajemnicę przyszłości. Nigdy wcześniej nie widziała, aby ktoś tak szybko pobladł po dotknięciu jej dłoni. Tonem, jakiego używa się, kiedy nie chce się być posłańcem złych wiadomości, wszyscy od zawsze mówili jej, że czas może zmienić wszystko. Miała w życiu piętnaście zegarków, zanim w końcu dała sobie spokój z przygnębiająco nieruchomymi wskazówkami. Jest Białym Królikiem z Krainy Czarów o imieniu w sam raz ironicznym dla kogoś, kto próbował godzinami wpatrywać się w herbaciane fusy, mgliste kryształowe kule i gwiazdy. Poznała spokój i nieskończone piękno w desperackiej próbie odkrycia losu. W nocy znajduje zdrowy balans między kruczym rozsądkiem a marzycielską odskocznią od teraźniejszości, w uczniach sentyment do przeszłości, a w nim przyszłość – to do czego dąży i przed czym ucieka jednocześnie.

nauczycielka astronomii 03 czerwca 1994 półkrwi wychowanka Ravenclaw grab, włos testrala, 12 i ¼ cala, elastyczna przyszła pani Shafiq
relacje

odautorsko // Sybiś jaka jest, każdy nie widzi, nie umiem pisać łopatologicznych kart. Poza tym ja sama nie wiem, ale chętnie to zmienię, więc jakby ktoś chciał się w gwiazdy pogapić, to zapraszam. Wizerunek Phillipa Soo, tytuł Maggie Stiefvater.

8 komentarzy:

  1. [ Zazdroszczę ludziom którzy tak potrafią w HTML. Krótko zwięźle i na temat, generalnie w punkt - a wizerunek tylko dopełnia całość.
    Baw się tu dobrze :) ]

    M.M.

    OdpowiedzUsuń
  2. [Wizerunek śliczny i przepięknie dopracowany! Okropie lubię wszystkie osoby, które mają coś wspólnego z astronomią, więc Sybil strasznie przypadła mi do gustu. W razie chęci na wspólny wątek, zapraszam do mnie. Życzę weny i miłej zabawy na blogu!]

    Lєσ Ɓσηνєятяє

    OdpowiedzUsuń
  3. [Witam serdecznie na blogu :) Imię rzeczywiście dość ironiczne, choć pewnie niektórych prawie, że prorocze xD Sybil wyszła Ci naprawdę fajnie; zamieściłaś w karcie sporo informacji, a jednak pozostaje spora niewiadoma odnośnie szczegółów przeszłości postaci.
    No nic, nie przynudzam już; życzę Ci udanej zabawy na Kronikach oraz weny, a w razie chęci, zapraszam do siebie :)]

    Sy Moir | Leonard Grindelwald | Edmund Grindelwald

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaraz po zakończonej teleportacji Taika niemal natychmiast puścił ramię narzeczonej z westchnieniem ulgi, wchodząc na taras na tyłach domu. Swojego domu. Po stokroć cieszył się, że powracał dziś do tej małej białej latarni po środku niczego, niż miałby zostać w rodzinnym dworze choćby kolejną godzinę. Jednym plusem dzisiejszego wieczoru było to, że chylił się już ku końcowi. Znając swoją matkę, nie spodziewał wcale się by ta powitała swoją przyszłą synową z otwartymi ramionami i od progu ugościła ją zupą dyniową, jednak wydarzyło się kilka rzeczy, których po cichu liczył uniknąć.
    Sprawa Cynthii była jego prywatnym demonem, dręczącym go od prawie ćwierć wieku. Chcąc nie chcąc, była to ogromna część jego tożsamości, myślą, która wpływała na większość ważnych decyzji w jego życiu. Nigdy jednak nie potrafił, a może nawet nie chciał znaleźć odpowiedniego momentu by wtajemniczyć w tą historię Sybil. Z jakiegoś powodu brzmiało to w jego głowie absurdalnie i bezcelowo. Przecież tylko by to ją zraniło. Podkopało autorytet i poddało pod wątpliwość prawdziwość jego uczuć.
    Jednak jeżeli miało być przed nimi małżeństwo, to nie było sensu dłużej tego ukrywać. Usiadł w swoim fotelu na werandzie i chwycił ukochaną za dłoń, tylko po to by delikatnie położyć ją sobie na policzku i spojrzeć na kobietę przymrużonymi oczami.
    — Nie poszło dziś zbyt dobrze, prawda? — W jego głowie szumiało jednak jedno pytanie: Czy zapyta? Jednocześnie modlił się o to, by nie zapytała - bo przecież panicznie bał się tej rozmowy i najchętniej uciekał by od niej jak długo się da, ale chciał też by zadała to pytanie, by w końcu miał to za sobą i mogli ruszyć dalej. — Pocieszy cię, jeżeli powiem, że mogło być dużo gorzej? Nie zostałem wydziedziczony i kompletnie wyrzucony z rodziny, więc możemy uznać dzisiejszy wieczór za sukces.

    [Brednie, bzdury i ble. Mój mózg jest niedotleniony, ale musimy zacząć z żonką <3 ]
    future husband

    OdpowiedzUsuń
  5. Na to pytanie istniały co najmniej dwie odpowiedzi. Jednak biorąc pod uwagę łącząca ich relację, wersję oficjalnie uznawaną za prawdziwą mógł sobie od razu odpuścić. Czasami zastanawiał się, czy nie stało się dobrze, że przestał być aurorem. Co prawda była to wybrana przez niego własna droga, ale nigdy nie czerpał z niej takiej radości, jak niektórzy pasjonaci w swoich dziedzinach. Czuł jedynie potrzebę wypełniania swoistej powinności, choć nawet nie w imię wzniosłego celu i wizji uczynienia tego świata lepszym. Widział jakich zniszczeń dokonała druga wojna czarodziejów i jak wiele szkód było do naprawienia. Jak wiele szumowin wciąż stąpało wolno. Zbudowało to w nim ponure poczucie obowiązku, służby i przeznaczenia, które miał do wypełnienia.
    — Oficjalny raport stanowi o zaniedbaniu obowiązków. — Dzieło rodzinnego nazwiska i kilku znajomych, których jeszcze miał w Ministerstwie. Choć w owym czasie jemu samemu było wszystko jedno, jak będzie to wyglądało w papierach, to te parę osób, które myślało odrobinę w przyszłość, zadbało o uładzony raport. — Powinien raczej mówić o... nadużyciu władzy. — Podniósł się z miejsca i stanął za kobietą. Zdecydowanie łatwiej było mu mówić do tyłu jej głowy. — Cztery lata temu natrafiłem na kogoś, przez kogo dawno temu straciłem bliską mi osobę. Dałem ponieść się emocjom. — Tłumaczył się. Sam momentalnie się na tym przyłapał. Chciał być z nią absolutnie szczery, ale jednocześnie próbował oszukać samego siebie. Powrócił myślami do tamtego wieczoru i skrzywił jedynie usta. Nie dał ponieść się emocjom. Był spokojny i zdecydowany. Ręka sama prowadziła różdżkę, a on do dziś momentami żałował, że nie posunął się dalej.

    T.S.

    OdpowiedzUsuń
  6. [Hej! Witam na blogu i przepraszam, że z takim opóźnieniem. Chciałam napisać, że karta jest przepiękna i ciesze się, że tak bardzo nawiązuje do astronomii. Gdybyś była chętna na wątek z Bailey lub z Tilly, to serdecznie zapraszam.]

    bailey i tilly

    OdpowiedzUsuń
  7. Mógł powiedzieć jej już dawno. Było na to milion okazji, ale czy rzeczywiście, któryś moment był faktycznie właściwą chwilą na opowieści o dawno zmarłej ukochanej, która do dziś potrafi mu spędzać sen z powiek? Zwyczajnie nie chciał znaleźć takiego momentu. Oznaczało by to okazanie słabości, na którą nie był gotów. Musiałby też odkryć przed narzeczoną swoje mroczne oblicze, które z całym przekonaniem wypierał głównie przed samym sobą.
    — Nigdy nie szukałem zemsty. Nie pozwoliłem na to, by to zawładnęło całym moim życiem, ale kiedy wpadł w moje ręce, nawet nie próbowałem się powstrzymać. — Odparł szczerze, po czym znów opadł na fotel. — Powinienem ci powiedzieć wcześniej, kiedyś nawet próbowałem, ale tak naprawdę najchętniej nigdy bym tego nie zrobił. Wolałem zostawić przeszłość za sobą i zacząć od nowa, nie oglądając się za siebie. — Choć kilka lat temu powrócił do szkolnych murów w roli nauczyciela, to był to dla niego zupełnie nowy świat. Nowa praca, nowe otoczenie i gdzieś z tyłu głowy to widmo tego co zrobił by tu się znaleźć. Także po raz pierwszy od wielu lat zakochał się, jak grom z jasnego nieba i nie mógł nie ulec przekonaniu, że była to jego druga szansa na nowy początek. Za wszelką cenę starał się na dobre pogrzebać przeszłość, a przy Sybil, zdawało się to możliwe.
    — Masz pełne prawo być na mnie zła, ale mam nadzieję, że rozumiesz. — Wyciągnął w jej stronę rękę, mając szczerą nadzieję, że nie obróci się bez słowa i nie pozostawi go samego na ganku. Mieli wystarczająco dużo wrażeń tego dnia, jak i przez ostatni miesiąc przed zbliżającym się wydarzeniem.

    T.S.

    OdpowiedzUsuń