Slytherin | VI rok | czysta krew | jedynaczkaklub ślimaka | klub eliksirów |od niedawnaklub pojedynkówosika, włókno smoczego serca, 10 cali | patronusem żuraw
‘’Nie
ufaj nikomu, nie okazuj swoich słabości, im lepiej cię znają tym
łatwiej im cię skrzywdzić. Bądź silna. Bądź najlepsza. Bądź Avery.’’
Z
tymi słowami zostawili cię na peronie prawie 6 lat temu i do dziś
powtarzasz je w głowie niczym mantrę. Zamknięte w kilku zdaniach
podsumowanie lat dzieciństwa.
Przygotowana na to od dawna, szybko odnalazłaś się w szkolnej rzeczywistości. Dobrze czytasz ludzi. Wiesz, jak przyciągnąć ich uwagę, jak zrobić dobre wrażenie. Umiejętnie dobierasz słowa. Umiesz oczarować. Uwieść. Femme Fatale. Zawsze bacznie obserwujesz, wyciągasz wnioski, oceniasz. Z satysfakcją wykorzystujesz fakt, że wielu nabiera się na idealnie dopasowaną maskę niewiniątka. Jesteś wyrachowana, a twoje relacje są jedynie chłodnymi kalkulacjami. Manipulujesz. Nie ufasz. Nie masz przyjaciół. Po co ci oni? Masz koneksje, układy, pozycję skrupulatnie budowaną od pierwszych chwil pobytu w Hogwarcie.
Nie należysz do tej części młodego pokolenia idącej naprzeciw uprzedzeniom i skostniałym konwenansom. Jesteś najbardziej sztampowym, oklepanym do granic możliwości, wyobrażeniem dziedziczki starego rodu czystej krwi. Pyskata i arogancka, wychowana w przeświadczeniu, że jesteś lepsza od innych. Przecież jesteś. Miałaś wszystko na skinienie palcem. Tylko w domu zawsze było tak chłodno. Matka rzadko była przy tobie, często wyjeżdżała do chorej siostry na wieś. Przez pierwszych kilka lat życia zajmowała się tobą głównie niania, ale kiedy tylko ujawniłaś swoje pierwsze zdolności magiczne, opiekę nad tobą przejął ojciec. Byłaś zdolna, pojętna, a on był dumny. Tak bardzo dumny. Przez lata uczył cię, trenował widząc twój potencjał, widząc jak stajesz się godnym następcą. Idealna córka. Lojalna jedynie względem rodziny i krwi.
Lubisz się uczyć, rozwijać, stawać się lepsza. Jesteś bystra i rezolutna. Dumna, ciężko ci się przyznać do błędu. Zdeterminowana, wytrwale dążysz do celu nie zważając na koszty czy konsekwencje. Cel uświęca środki. Nie lubisz kiedy cokolwiek Ktokolwiek. staje ci na drodze, jednak w razie potrzeby potrafisz się ugiąć. Rozumiesz, że czasem by wygrać wojnę, trzeba poddać walkę.
Przygotowana na to od dawna, szybko odnalazłaś się w szkolnej rzeczywistości. Dobrze czytasz ludzi. Wiesz, jak przyciągnąć ich uwagę, jak zrobić dobre wrażenie. Umiejętnie dobierasz słowa. Umiesz oczarować. Uwieść. Femme Fatale. Zawsze bacznie obserwujesz, wyciągasz wnioski, oceniasz. Z satysfakcją wykorzystujesz fakt, że wielu nabiera się na idealnie dopasowaną maskę niewiniątka. Jesteś wyrachowana, a twoje relacje są jedynie chłodnymi kalkulacjami. Manipulujesz. Nie ufasz. Nie masz przyjaciół. Po co ci oni? Masz koneksje, układy, pozycję skrupulatnie budowaną od pierwszych chwil pobytu w Hogwarcie.
Nie należysz do tej części młodego pokolenia idącej naprzeciw uprzedzeniom i skostniałym konwenansom. Jesteś najbardziej sztampowym, oklepanym do granic możliwości, wyobrażeniem dziedziczki starego rodu czystej krwi. Pyskata i arogancka, wychowana w przeświadczeniu, że jesteś lepsza od innych. Przecież jesteś. Miałaś wszystko na skinienie palcem. Tylko w domu zawsze było tak chłodno. Matka rzadko była przy tobie, często wyjeżdżała do chorej siostry na wieś. Przez pierwszych kilka lat życia zajmowała się tobą głównie niania, ale kiedy tylko ujawniłaś swoje pierwsze zdolności magiczne, opiekę nad tobą przejął ojciec. Byłaś zdolna, pojętna, a on był dumny. Tak bardzo dumny. Przez lata uczył cię, trenował widząc twój potencjał, widząc jak stajesz się godnym następcą. Idealna córka. Lojalna jedynie względem rodziny i krwi.
Lubisz się uczyć, rozwijać, stawać się lepsza. Jesteś bystra i rezolutna. Dumna, ciężko ci się przyznać do błędu. Zdeterminowana, wytrwale dążysz do celu nie zważając na koszty czy konsekwencje. Cel uświęca środki. Nie lubisz kiedy cokolwiek Ktokolwiek. staje ci na drodze, jednak w razie potrzeby potrafisz się ugiąć. Rozumiesz, że czasem by wygrać wojnę, trzeba poddać walkę.
________________________________
+ | x
.......................................................................................
W zamyśle miało być krótko i prosto, wyszło, jak widać. Panna Avery już kiedyś była, baaardzo dawno temu. Tęskniłam za nią okrutnie i mam nadzieję tym razem zostaniemy na dłużej. Kate
jest trochę trudna, surowa, chcę by jej charakter dojrzewał razem z
wątkami. Jesteśmy bardzo otwarte. Lubimy różnie, ciekawie, może być
dziwnie i zupełnie zwyczajnie, grzecznie i niegrzecznie, smutno, wesoło,
tylko na chwilę albo na dłużej. Jeżeli ta wredota komuś do czegoś pasuje, to gorąco zapraszamy :)
Mam nadzieję, że znajdzie się ktoś kto utrze jej nosek albo trochę ogrzeje <3
czarnaxlimonka@gmail.com
Mam nadzieję, że znajdzie się ktoś kto utrze jej nosek albo trochę ogrzeje <3
czarnaxlimonka@gmail.com
[ Nie wiem dlaczego nie kojarzę tej pani z wcześniejszych odsłon bloga, bo jest po prostu idealną przedstawicielką wszystkich tych wyniosłych czarodziejskich rodów, a takie właśnie podobają mi się najbardziej. Dlaczego zniknął gif? Nie, żebym podglądała w roboczych, ale pasował tu idealnie! :) Nie przychodzę z pustymi rączkami, bo tak jak mnie podoba się karta, tak mojemu Weasleyowi spodobałaby się Avery. Ciągnie go do tych pewnych siebie, aroganckich kobiet, które nie uganiają się za chłopcami jak pieski, a o które trzeba trochę zawalczyć, bo wierzy, że jako jedynemu uda mu się dotrzeć pod tę skorupę i poznać właśnie tę ich drugą stronę. Podejrzewam, że byłby niezwykle irytujący w swoich zalotach, ale takiej Ślizgonki, która nie brałaby go na serio, potrzeba mi w jego życiu! Nie oferuję dozgonnej miłości, ale coś przelotnego i z fajerwerkami chętnie przytulę, kocham zawiłe powiązania, więc z przyjemnością dorobiłabym tej dwójce jakąś ciekawą historię. Gdybyś miała ochotę na wątek, odezwij się pod kartą, na mailu bądź GG :) A jeśli nie, to i tak trzymam kciuki, by Kate rozgościła się na długo w naszych blogowych progach i zawładnęła Hogwartem.
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo wątków, nieskończonych pokładów weny i przede wszystkim czasu na pisanie! Witamy ponownie, baw się dobrze! ]
Freddie Weasley
[ Hej witamy w klubie burzolubnych :) <3 ]
OdpowiedzUsuńLazarus
[Wow! Panna idealnie pasuje do Ślizgonów! :D
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba jej charakterek i to, że pomimo swojego uroku i swego rodzaju kobiecości, jest po prostu twardą sztuką! #teamtwardebaby!
Oby znalazł się ktoś, kto utrze jej nosa albo trochę ogrzeje, bo w to akurat nie wątpię! Duże weny i wątków!]
WYNN BURKES
[Prawdziwa Ślizgonka ze starego rodu, aż miło patrzeć:) Przy czytaniu czułam, że Kate skrywa coś głęboko w sobie, że nie jest tylko zimną suką, ale przede wszystkim nią jednak jest i chętnie to udowodni^^ Jeśli masz ochotę na wątek z Noelem, to zapraszam do siebie. Można go uwodzić, nie będzie to specjalnie trudne. Jest z rodu zimnej suki (babcia), który próbuje zyskać wpływy, więc Kate może być zainteresowana tym, co dokładnie ta rodzinka Kenway planuje i chcieć to przerwać. Dobrej zabawy życzę:)]
OdpowiedzUsuńNoel
Nie wiedząc czemu, Lazarus ułożył sobie w głowie, że Avery jest osobą, która zawsze go zrozumie, choć jego wewnętrzna wizja niejednokrotnie minęła się z rzeczywistością. Swoje wierzenia jednak zaprzepaszczał we wspólnych cechach, które ich niegdyś połączyły.
OdpowiedzUsuńNott pragnął być kimś wielkim. Nie tylko ambicja znanego w świecie czarodziejów nazwiska pchnęła go ku tym marzeniom. Wyznaczał sobie wysokie cele i ciężką pracą je osiągał, gdyż tak wyryto w jego głowie przeświadczenie o najsłuszniejszej drodze, prefekcyjnej do wykorzystania swego jedynego życia. Choć Larry wciąż przechodził metamorfozy swego nastoletniego życia, swego rodzaju bunty przeciwko własnym korzeniom, zawsze jednak pozostawał Nottem i nie potrafił dopuścić do siebie żadnego uczucia, które mogłoby zaburzyć ten ściśle kontrolowany stan rzeczy.
Kate poznał dopiero podczas drugiego swojego roku w Hogwarcie, gdy uchylił niejako rąbek swej tajemnicy przed środowiskiem uczniowskim. Jak wielkie objawienie spotkało tą społeczność, gdy ten cichy, zamknięty w swoim umyśle chłopak zaczął otwierać przed społecznością Hogwarcką nie tylko swoje talenty i cenne rady, lecz także wariackie jak na tamte lata pomysły zdobycia świata. Mimo tego, że spotykał Avery już dużo wcześniej, nim zaczął szkołę, jego wewnętrzna dziecięca blokada nie pozwalała mu na wiele więcej, niż proste słowa powitania. Nott miał wrażenie, że niejako imponował Kate swoją wiedzą magiczną prezentowaną podczas klubu pojedynków, lecz ona nigdy nie pozostawała mu dłużna. Rzec można, że podążali podobnymi torami, jednak idąc tak blisko siebie, podczas edukacji jak i historii rodzinnej, przez te wszystkie lata nie potrafili się odnaleźć. Dopiero tak naprawdę spotkali się, gdy chłopak ten ukończył szesnaście lat. Larry już zawsze będzie pamiętał tą historię. Wydarzyło się to wtedy, na przyjęciu urodzinowym rok od niego młodszej Kate Avery. Lazarus przypadkowo znalazł w niej swoją bratnią duszę. Celebrując jej święto, wsłuchiwał się uważnie w jej pomysły, jej motywacje do działania i dostrzegł wtedy, jak wielką ambicję dzielą i ileż mogliby osiągnąć, jak piękną historię razem opowiedzieć. Uznał, że jest to dziewczyna, z którą zawsze będzie mu po drodze z dosłownie każdym planem na życie. Pochłonięty w tym jakże młodzieńczym zakochaniu, bardzo szybko popełnił jednak jeden, bardzo znaczący wtedy błąd. Był młody, niedoświadczony i zbyt bezkrytyczny, by pamiętać, że nie zawsze on musi stać na pierwszym miejscu.
***
Późnym wieczorem wschodziły gwiazdy widzialne były z okna opustoszałego korytarza. Rozbłyskujące promienie księżyca przedzierały się gdzieniegdzie także poprzez mgliste od kurzu witraże starego już, budowanego wieloma wspomnieniami zamku.
Przy jednych z nich, wyczekiwał osiemnastoletni uczeń, w stoickim spokoju obserwując ów dziejące się przed jego oczami zjawiska. Strzeliste źródła światła wpadające do wnętrza, muskały także delikatnie jego skórę i włosy. Poprzez nieułożone kosmyki kształtowały na posadzce idealny zarys jego skamieniałej postawy.
Przyjemny moment zamyślenia przyniósł mu oczekiwany rezultat wyciszenia i zatracenia chwilowego w tym cieszącym oko krajobrazie, za którym tęskno mu było tak szybko, jak tylko zdążył choć na chwilę spuścić z niego swój wzrok.
Nawet cichy szmer za plecami i skrzypienie otwierających się drzwi nie było w stanie oderwać go od tego swoistego zatracenia.
- Zabini powiedział, że tu będziesz - rzucił jedynie, wciąż wpatrzony w mieniący się horyzont nieba.
Po kilku sekundach, zapisując zjawiskowy krajobraz w swej pamięci, odwrócił się powoli, niemalże tajemnico i swe zatroskane wciąż spojrzenie zawiesił na twarzy Kate, która właśnie opuściła samotnie okupując salę lekcyjną po zajęciach. Kąciki jego ust uniosły się nieznacznie ku górze, bo widok tej znajomej twarzy również przyprawiał go o wewnętrzne ukojenie. Nie wiedział jeszcze, czy po kilkutygodniowej przerwie będzie chciała z nim rozmawiać, lecz minęło odpowiednio dużo czasu. W końcu nastał czas, aby poruszyć pewne ważne dla chłopaka tematy. Avery na pewno wiedziała o ostatnich wydarzeniach w jego życiu, czyli pojmaniu jego ojca do Azkabanu.
UsuńMiał nadzieję, że rozumiała tą dłuższą przerwę, tę trwającą nieobecność i swoiste zagubienie. Teraz jednak przybył do niej jeszcze bardziej skonfundowany, gdyż izolacja od najbliższych nie przyniosła żadnego owocnego rezultatu.
- Masz ochotę na wino? - zapytał spokojnym głosem.
Każdy kto choć trochę lepiej znał Lazarusa, wiedział, że miewał w swoim życiu cięższe momenty, gdy nie potrafił zbyt długo obcować w samotności. Ta przerwa w relacji była dotychczasowym rekordem od czasu, gdy się poznali. Nawet mając tak poplątaną przeszłość, jaka łączyła Lazarusa z Kate, zawsze byli oni skłonni zamienić ze sobą kilka mniej, lub bardziej znaczących zdań.
[ zostawiłam notkę w mailu :)]
Lazarus
[Po pierwsze to ukochuję za wizerunek i piękną kartę <3, aa po drugie to Nate i Kate są tak bardzo do siebie podobni, że ja tu widzę jakieś ewidentne friends with benefits hah :)]
OdpowiedzUsuńNate
Odmowa nie była w jej przypadku niczym wyjątkowym. Nie spodziewał się, że widząc go po dłuższym czasie nagle rzuci mu się w ramiona lub zaatakuje wścibskimi pytaniami. Liczył jednak na nieco cieplejsze powitanie, usłyszeć chociażby bezinteresowne “cześć” z jej ust.
OdpowiedzUsuńChwilę później śledził wzrokiem jej szybki chód, gdy zwinnie szerokim łukiem wyminęła jego sylwetkę. Choć nadzieja na jakąkolwiek rozmowę wróciła wraz z jej dalszą odpowiedzią, głośne westchnięcie wydobyło się z jego ust, gdy przyszło mu niemalże truchtać za Kate.
- Stój - zawołał za jej plecami - Chyba nie myślisz, że będę za Tobą biegł - poinformował wyraźnie zirytowanym głosem i stukot jego butów przestał uderzać echem o ściany.
Był przemęczony. Ostatniej nocy niemalże nie zmrużył oka, a gdy udało mu się zasnąć, jego myśli wciąż targane były niepokojącymi koszmarami. To znużenie dawało mu się we znaki, napędzając rosnącą irytację. Nawołując do niej, wcale nie zakładał, że dziewczyna posłusznie zatrzyma się i wróci, by skonfrontować z nim jakąkolwiek rozmowę po tak długim czasie rozłąki.
Wyciągnął hebanową różdżkę z rękawa i jednym machnięciem wyczarował iluzoryczną ścianę ognia, która pokrzyżowała jej plany ucieczki. Sztuczny wytwór nie mógł zrobić jej krzywdy, lecz skutecznie blokował dalszą drogę korytarzem. Wtedy Nott spokojnym chodem dorównał jej kroku i stanął tuż przed nią, swą sylwetką torując jej kolejne ignoranckie posunięcie.
- Dlaczego… - Otworzywszy swe usta zamierzał poczęstować ją złośliwym komentarzem, lecz z racji, iż miał w ich dalszym spotkaniu interes, powstrzymał to nieodpowiedzialne łaknienie. Gdy tylko z bliska dostrzegł jej rysy twarzy, powstrzymał emocje i jakby osłabł we wcześniejszej, emanującej od niego perswazji. Sine oczodoły i blada cera idealnie odzwierciedlała jego kondycję zarówno fizyczną jak i psychiczną.
- Będę w dormitorium - rzekł nieco uniżonym, spokojniejszym głosem. Kolejnym machnięciem różdżki zdjął działanie zaklęcia i jako pierwszy skręcił w najbliższy korytarz, który prowadził najbliższą drogą do pokoju wspólnego Ślizgonów. Jeśli nie czerpała przyjemności ze wspólnego, nocnego spaceru, nie zamierzał jej do tego przymuszać. Uważał jednak że, że nie miała zbyt zasadnych powodów, by okazywać mu tak lekceważące podejście.
Nieco później gościł się już na kanapie. Na drewnianej ławie połyskiwał odbijający kominkowe płomienie flakon Ognistej Whiskey, który zdążył przynieść ze swojej sypialni. Zatroszczył się również o dwie szklanki. Nieprzychylnym komentarzem zdołał się także pozbyć nieproszonych w aktualnym momencie dwóch trzeciorocznych, którzy kończyli przy kominku partię szachów. W oczekiwaniu na Avery, spoczywał wygodnie plecami opierając się na miękkiej tapicerce, a zamyślone spojrzenie powierzał podskakującym strugom ognia.
Lazarus
Miły akcent radości niefortunnie wprowadził go w tory myślenia, w których znalazł siebie jako szaleńca. Tak się właśnie czuł ostatnimi czasy, gdy ciężej panował nad swoimi emocjami. Pielęgnowana latami układanka rozsypywała się na wszystkie strony i z trudem kolekcjonował jej zagubione elementy. Ten chłodny powiew temperamentu Avery w jakimś stopniu zdejmował z niego tą gorączkę, jak dotąd jedynie rozpalając jego wnętrzności.
OdpowiedzUsuńMinęło odpowiednio dużo czasu, by dla niego ta zażyłość z Katelyn również nabrała swobody. Bardzo cenił jej silny kręgosłup i może dlatego zdecydował się wybrać właśnie ją, jako pierwszą powierniczkę swoich słów po komplikacjach.
Z tyłu głowy wciąż towarzysząca obawa przed jej surową oceną musiała zostać jednak przytłumiona, zanim zamierzał otworzyć się w normalnej rozmowie. Postąpił podobnie do Ślizgonki, wypełnił objętość szklanki do połowy, jednak jej zawartość niemalże od razu została wlana w jego spragnione usta. Od goryczy mocnego alkoholu jego powieki zamknęły przed nim świat się na kilka sekund. Uzupełnił szklanicę o tę samą zawartość i dopiero teraz przyszedł moment na delektację w doborowym towarzystwie, a nie rozpaczliwe żłopanie na raz.
- Czuję się dziwnie - odpowiedział, zabijając dłuższą chwilę ciszy. - Niestabilnie. - dodał po namyśle, unosząc nieznacznie kącik swych ust, teatralnie budując swój wizerunek nieobliczalnego.
Niewiele słów potrafił znaleźć w głowie, które zwięźle opisałyby stan w jakim się utrzymywał. Zadumał się chwilę nad odpowiedzią, świdrując zagubionym spojrzeniem po ścianach pomieszczenia. Zdał sobie sprawę, że nie ma ochoty roztrząsać po raz kolejny rodzinnej tragedii. Nie chciał także zajmować tego cennego spotkania lawiną swoich uczuć. Najbardziej pragnął po prostu zapomnieć. Na ten krótki moment z nią. Nawet jeśli mimowolnie mieliby tknąć którąś z tych szarych stref, wciąż nabrałoby to zupełnie innego wymiaru, odmiennej perspektywy, gdyż odbywało się to w starciu z Avery, a nie z nim samym.
- Tęskniłaś za mną? - spytał kąśliwie, a Kate jak to Avery, mogła odpowiedzieć jedynie ignoranckim prychnięciem na zaczepliwy komentarz. By wywiązać jakąś mniej nawiązującą do odsiadki w azkabanu historię, wyciągnął z kieszenii szmaragową oznakę z wielką literą P na stół. Ostrożnie przesunął ów przypinkę w kształcie tarczy po stole, zbliżając ją do Avery, by mogła przyjrzeć się jej z bliska. Znała go na tyle dobrze, by niejednokrotnie usłyszeć jego pijackie skomlenie w historiach, czego to on nie zrobi w tej szkole, kiedy w końcu zostanie prefektem. Na jego nieszczęście ten moment przyfarcił mu się dopiero teraz, gdy wszelkie ochoty na psoty wyparowały. Liczył, że powrót do dawnych znajomości ułatwi mu odnalezienie swojej dawnej normalności.
- Cieszę się, że przyszłaś. Byłem ostatnio trochę zajęty swoimi sprawami - rzekł już normalniejszym tonem. Nie wiedząc do końca, czy powinien podawać powód swej całkowitej nieobecności w życiu towarzyskim. Wydawało mu się, że sytuacja była dla wszystkich klarowna, a przede wszystkim, że nie musi się nikomu tłumaczyć. - Widziałem Cię na liście klubu pojedynków, dawno temu się zapisałaś? Jeśli chcesz, to mogę Cię podszkolić - tu ponownie uśmiech przemknął przez jego buźkę, gdyż jakże wątpliwym scenariuszem byłoby, gdyby Avery zdecydowała się prosić kogokolwiek o rady.
Lazarus
[Ol rajt, cieszę, się, że odpisałaś, bo większość wątków całkiem mi się pokruszyła :D ]