RAVENCLAW | VII ROK | KLUB ŚLIMAKA | PREFEKT | CZYSTA KREW
RÓŻDZKA: 11 CALI, SZTYWNA, WŁOS Z GŁOWY WILI | PATRONUS: WRONA
Jasper Langton to zaradny chłopak, poradzi sobie ze wszystkim, co życie rzuci mu pod nogi. A jeśli przypadkiem jednak potknie się o tę przeklętą kłodę, to podniesie się, strzepnie niewidzialny pyłek z szaty i będzie udawał, że nic się nie stało, nawet gdy zaraz obok jesteś Ty, świadek całego zdarzenia. Ba, jeśli trzeba, zakwestionuje Twoją sprawność umysłową i stwierdzi, że osoby z Twoim kolorem oczu mają tendencję do wad wzroku, więc nic dziwnego. To fakt naukowy, możesz sobie poszukać. Wszystko okraszone typową dla siebie wyniosłością. W końcu jest Prefektem, a w tej pracy nie ma miejsca na żadne błędy, nawet na te leżące w ludzkiej naturze!
Z daleka wydaje się nieskazitelny, jest piekielnie dobrym uczniem, głównie dlatego, że ubóstwia naukę i idzie mu bardzo sprawnie, wysokie oceny to dodatkowy, acz przyjemny efekt uboczny. Przy okazji lubi też być chwalony i rozpływa się w środku, gdy słyszy miłe rzeczy na swój temat. Ale sza! Nikt nie może o tym wiedzieć. Z dumą nosi kolory swojego domu, należy do Klubu Ślimaka, stanowisko Prefekta leży na nim niczym najlepsza szata. Dbanie o reputację uważa za jedną z najważniejszych wartości. Jest również dobrym synem dla swojego ojca i matki, nigdy ich nie rozczarował ani nie nadwyrężył zaufania. W przeciwieństwie do jego brata, który był istnym symbolem głupoty i irracjonalności, Jasper nie rozumie co on takiego w sobie ma, że rodzice i tak za nim przepadają. Patałach i tyle.
Z bliska, jeśli się go dobrze pozna, wydaje się już bardziej do przełknięcia, choć nie odkrywa tej strony przed wieloma ludźmi. Wbrew własnemu mniemaniu, ma w sobie sporo skaz. Na przykład to, że chociaż uwielbia rywalizację i nic innego go tak nie napędza, to nie znosi porażki i w jej obliczu zachowuje się jak jedynak, któremu rodzice zawsze dawali wygrywać. Lub to, że nie aż tak łatwo go wyprowadzić z równowagi, a gdy już jakiemuś śmiałkowi to się uda, to może usłyszeć jedną z najoryginalniejszych wiązanek, jakie wymyślił człowiek. Albo może też to, że bywa całkiem złośliwy i podczas dyskusji uwielbia obierać stronę, która ma nieliczne grono zwolenników, a wręcz w ogóle ich nie ma, by patrzeć, jak inni się irytują, próbując go przeciągnąć na dobrą stronę mocy. Kiedy już zagłębi się w konkretną dziedzinę, nie da się go powstrzymać od rozmów na ten temat, zasypuje ciekawostkami, aż przyjaciołom odpadają uszy. Oprócz czarodziejskiej nauki zaczytuje się też w mugolskiej, pociąga go ta schematyczność, logika i racjonalność, co również pozostaje jego sekretem.
[Witam i o zdrowie pytam, przychodzę z takim oto niby to dumnym paniczem, który jednak bywa miękki, jeśli umie się nacisnąć. Mam nadzieję, że przyjmie się dobrze. c:]
[Welcome to The Losers Club, asshole!
OdpowiedzUsuńMój Ci on. <3 Ty wiesz, że ja go mam za najpiękniejszego, najcudowniejszego i wogle, o! I James uważa tak samo (a na pewno będzie, ja już do tego doprowadzę, nie ma bata).
P.S: dalej ubolewam nad zmianą zdjęcia, ehh.]
Miłość Twojego życia i Rufus Skeeter
[Cześć! Bardzo pocieszny chłopak z tego twojego Jaspera, aż chciałoby się go uściskać. <3 Aż żałuję, że Molly pewnie miałaby inne zdanie na ten temat, bo Langton zdaje się być osobą, która ma wiele ciekawych rzeczy do powiedzenia, a jednocześnie zawsze można się z nim pośmiać. Myślę, że takiego przyjaciela, jak on, chciałabym mieć.
OdpowiedzUsuńŻyczę ci dobrej zabawy na blogu, samych ciekawych wątków i niekończącej się weny do ich pisania. Trzymaj się z nami ciepło i oby jak najdłużej!]
Molly Weasley
[Oooo pani, helloł Stanley Barber! Wybacz, musiałam. :D
OdpowiedzUsuńJasper wydaje się dość upierdliwym typkiem, ale pewnie przy bliższym spotkaniu zyskuje!
PS. Shipuję Was z Potterem!]
WYNN
Po sromotnej porażce w podrywie największego ciacha wśród grona nauczycielskiego (chociaż nie oszukujmy się, takiego woźnego Hogwart jeszcze chyba nie widział), James czuł się nieco przybity. Już drugi raz w ciągu swej nauki w tej szkole przeżył porządny zawód miłosny: najpierw z Malfoyem, teraz ze Stanleyem. Miał wrażenie, że nie jest stworzony do miłości, co smuciło chłopaka niezmiernie. Nie, żeby jej nie dostawał od rodziców czy rodzeństwa... to był inny rodzaj uczucia, a by być całkowicie pełnym, Potter potrzebował czegoś jeszcze. Nie potrafił tego za bardzo wytłumaczyć — po prostu tak było i tyle. Jego depresja po dostaniu kosza nie trwała jednak zbyt długo; któregoś dnia podczas wspólnych zajęć, podniósł głowę znad książki i zauważył, że Jasper Langton (tak, ten Jasper Langton, prefekt Ravenclawu, prawdopodobnie najwybitniejszy czarodziej, jakiego nosiła mateczka ziemia, nawet ojciec by mu nie dorównał) patrzy się na niego. Odwzajemnił z łobuzerskim uśmiechem spojrzenie. Szatyn najwyraźniej się nieco spłoszył, bo prędko odwrócił wzrok. James uznał to za dobry znak. W końcu lubił wyzwania, prawda?
OdpowiedzUsuńOd tamtej pory dokłada wszelkich starań, by poderwać jakoś tego chłopaka, który chodził wiecznie z wysoko uniesioną głową i nie zwracał na kogoś takiego jak James większej uwagi. To jedno spojrzenie wtedy w klasie, dało Gryfonowi iskierkę nadziei, że mógłby zmienić obecny stan rzeczy. Jakoś przekonać do siebie Krukona. Ale James jak to James. Nie byłby sobą, gdyby czegoś nie odwalił. Najpierw działał, potem myślał. Choć też nie zawsze dochodziło do momentu zastanowienia się. Cóż.
Dostanie się do łazienki prefektów na piątym piętrze, okazało się o wiele łatwiejsze, niż myślał. Potter znał prawie wszystkich w tej szkole, miał szerokie grono znajomych, toteż bez problemu dorwał hasło. Wiedział, że Jasper też tam będzie, poznał jego rytualny zwyczaj kąpieli zaraz po ostatnich zajęciach dzięki innemu wychowankowi Domu Orła. Bez zbędnego myślenia, rozebrał się do rosołu, po czym wskoczył do napełnionej po brzegi wodą i pianą wanny. Błogie uczucie odprężenia ogarnęło chude, kościste ciało Pottera. Zanurzył się bardziej, tak aby wchodzący do pomieszczenia Krukon nie był w stanie od razu go dostrzec. Odczekał parę minut i kiedy usłyszał otwieranie drzwi, spojrzał w tamtą stronę.
Frajer