Lyra Josette Volmer
auror w trakcie szkolenia ー półwila ー Hogsmeade ー Isadora
Wodzi ciekawskim spojrzeniem za ludźmi, choć już nie robi tego znad sterty grubych, zakurzonych ksiąg, jak robiła to za czasów swojej nauki w Hogwarcie. Nadal pilnie się uczy, wciąż dąży do perfekcji. Tęskni za szkolnymi latami, przyjaciółmi, za czasami, kiedy jedynymi obowiązkami było pojawienie się na czas na zajęciach i przygotowanie do nich. Tęskni do czasów, kiedy życie było łatwiejsze, choć i wtedy czuła ciężar wywieranej na niej presji. Miała być najlepsza, nie mogła pozwolić sobie na żadne potknięcia. W rodzinie Chéreau nikt nie pozwalał sobie na niedoskonałości. Lyra nie mogła odstawać od rodziców i starszego rodzeństwa. Dumnie nosiła barwy Ravenclawu, tak jak wszyscy członkowie jej rodziny. Stawianie oporu, próby wybrania własnej ścieżki nie były dobrze widziane, Lyra i jej rodzeństwo mieli od chwili narodzin plan do wypełnienia, niepodążanie drogą wyznaczoną przez rodziców wiązało się z konsekwencjami. Poszła w ślady ojca, uzdolnionego aurora, pod którego czujnym okiem się szkoli. Wciąż jest cicha, dobra i uczynna, przez pragnienie zadowolenia wszystkich wokół zapomina o swoich własnych przyjemnościach. Zdążyła zapomnieć o smaku ulubionych czekoladek, o beztroskich chwilach. Większość, jak nie wszystkie, wolne chwile spędza na długim, wyczerpującym szkoleniu. Wie za to, że wcale nie chce być aurorem, że to nie jest kariera dla niej. Nie może i nie chce jednak sobie pozwolić na niezadowolenie rodziców, których już przecież zawiodła, a którzy przy każdej możliwej okazji powtarzają jej, jaki ogromny błąd popełniła i z przekonaniem wierzą, że za parę lat, jak nie miesięcy, zacznie go żałować.10 VII 1997 ⋅ 11 cala, jarzębina, włos jednorożca, giętkazakochana w gwiazdach, piwie kremowym i nocnych spacerachłasica patronusem; mokre ślady stóp boginem
Hej! Do trzech nieskończonej ilości razy sztuka.
Lily Collins, tytuł sponsorowany przez Internet, dalej ja. Może tym razem mi wyjdzie na Hogwarcie. Lyra to mały eksperyment, bo może prowadzenie postaci niezwiązanej dosłownie ze szkołą wyjdzie mi lepiej. Zapraszam wszystkich chętnych. ;)
bysiaa44@gmail.com.
[ Witamy przyszłą panią auror, żonę (?) wicedyrektora Hogwartu oraz pierwszą oficjalną mieszkankę Hogsmeade! ;) Ależ Ci się nazbierało tych tytułów… i to już na samym starcie! Chwalę za bardzo przyjemnie napisaną kartę – troszkę tajemniczą, odrobinkę niedopowiedzianą… taką jaką lubię. Mam nadzieję, że Twój eksperyment wypali i Lyra rozwinie u nas skrzydła :) Życzę Ci udanej zabawy na blogu oraz przyjemnego pisania! ]
OdpowiedzUsuńEmerson Bones
[ Bardzo ładna karta i bardzo ciekawa osobowość, chętnie bym powiązała nasze postacie w jakimś wątku! :D]
OdpowiedzUsuńEmily Brown
[ Dobry wieczór,
OdpowiedzUsuńOd kiedy pamiętam lubiłam postaci z wykorzystaniem wizerunku Lily Collins. Nawet raz w mojej karierze blogowania postanowiłam go użyć. Współczuję Lyrze, że dąży za wymaganiami rodziców. Mam nadzieję, że w końcu uda jej się odkryć prawdziwą siebie. Intrygujące są te mokre ślady stóp jako bogin. Może uda mi się odkryć jego pochodzenie :D
Dodatkowo przybywam z chęcią wątku, ponieważ przyszła Pani auror bardzo pasuje mi do pewnej historii, w którą chciałabym uderzyć wraz z Jonathanem. Jeśli jesteś zainteresowana zapraszam :) ]
Jonathan Brew
❤❤
OdpowiedzUsuńTrzask zamykanych drzwi, rozniósł się po niewielkim pomieszczeniu, gdy tylko Gabriel pojawił się w domu po ponad trzydniowej nieobecności. Skrzywił się nieco i odruchowo powiódł wzrokiem w stronę starych, wiecznie skrzypiących schodów, nasłuchując przy tym, czy jego małżonka przypadkiem nie została obudzona. Marzył o tym, aby ułożyć się w ciepłym łóżku i zadbać o odpowiednią ilość snu. Posada wicedyrektora pojawiła się na jego zawodowej ścieżce w bardzo niespodziewany sposób. Decyzja o objęciu, tak ważnego stanowiska przez jego osobę, wywołała wiele kontrowersji. Volmer był jednak człowiekiem o zbyt mocnej determinacji, umiejętności radzenia sobie w stresowych sytuacjach, czy horrendalnie szerokich możliwościach. Jego ambicje nigdy nie osiągnęły ostatecznego szczytu. Stale próg jego aspiracji rósł z każdym dniem. Gabriel wymagał od siebie wiele, tak samo, jak wymagał wiele od innych. Już raz pozwolił, aby jego ambicje sięgnęły dnia. Następnego razu nie będzie.
OdpowiedzUsuńWspiął się cicho po schodach na górę, kierując od razu swe kroki do łazienki, z której dopiero powędrował do sypialni w znacznie świeższym wydaniu. Przystanął w progu, a na jego twarz wkradł się delikatny uśmiech. Lyra nadal spała, a jej pogrążona we śnie twarzyczka wyglądała niezwykle uroczo. Nadal oboje żyli bardzo emocjonującymi wydarzeniami z dnia ślubu, który jakby nie patrzeć miał miejsce naprawdę niedawno. Nie obyło się jednak bez krzywych spojrzeń, czy sprzeciwów. Gabriel od zawsze podążał przez życie, bez odwracania się za siebie oraz bez zwracania uwagi na to, co ludzie mają do powiedzenia. Być może, to pozwoliło mu wypracować niezwykłą obojętność na opinię ludzi, którzy w znacznej większości byli mu kompletnie obojętni. W Hogwarcie uchodził za dziwaka, który nigdy nie przymyka oczu na zapominalską naturę uczniów oraz szuka dziury w całym. Może i był dziwakiem, może i decyzja o zostaniu wicedyrektorem była kompletną pomyłką, ale dla Gabriela nie miało, to najmniejszego znaczenia. Ludzie gadali i będą gadać. Volmer wierzył, jak nigdy dotąd w swoje możliwości.
Mężczyzna, w końcu ruszył się z miejsca i zbliżył się w stronę łóżka. Ułożył się ostrożnie po stronie, na której zwykł spać i uśmiechnął się cicho, gdy dostrzegł, że jego małżonka zdążyła sobie przywłaszczyć poduszkę, z której to on korzystał. Nie miał zamiaru jej budzić, dlatego ulokował rękę pod głową i zamknął oczy z nadzieją, że uda mu się szybko zasnąć. Myślami trwał jak zwykle przy sprawach, które były w większości związane z Hogwartem. Nie wiedział ile czasu po prostu przeleżał z zamkniętymi oczami, ale nie sposób było się nie uśmiechnąć, gdy poczuł na swojej szyi, a chwilę później na wargach, delikatną fakturę ust małżonki.
— Dzień dobry — rzucił. Uchylił leniwie powieki, po czym odgarnął kobiecie twarzy parę zbłąkanych kosmyków włosów. — Wyspana?
❤
[Hej, witaj ponownie, nie wiem, kogo prowadziłaś wcześniej, ale Lyra wyszła bardzo ciekawie, aż miło było przeczytać kartę. Bardzo ujmuje mnie wizerunek, wygląda na leciutko zagubioną, ale jednocześnie mimo tego pasuje mi bardzo do przyszłej pani auror. Wątku póki co nie mogę zaproponować, bo przestałem się wyrabiać z tymi, które już mam. Mam nadzieję, że uda nam się napisać coś później ;) ]
OdpowiedzUsuń~ Lavon Carrow
[Jestem bardzo chętna na wspólny wątek, tak jak pisałaś o tych kuzynkach albo jak nam coś innego przyjdzie do głowy ^^]
OdpowiedzUsuń[Witam, witam! - i dziękuję za pierwszą pochwałę na samym wstępie.
OdpowiedzUsuńNaprawdę się sporo namęczyłam z wyszukaniem, zgraniem tego, a na koniec spisaniem postaci tak, żeby nie zdradzić wszystkiego na raz.
Wczoraj skończyłam czytać "Zieloną Milę" po raz pierwszy w życiu, choć film widziałam już kilka razy. Nie jestem w stanie przełożyć na słowa jakoś sensownie tego wszystkiego, co przekazały mi zwykłe literki, ale z pewnością było tego więcej niż podczas samych oględzin filmowych...
...I żaden gryzoń do tej pory nie podbił tak mojego serduszka, jak właśnie ten jeden, dlatego niezmiernie jestem szczęśliwa, że ktoś to ze mną właśnie dzieli! ❤
Wracając jednak do naszych bohaterek - ojej, właśnie się zorientowałam, że mają ogrom wspólnego (ja wiem, mam tępo strusia pędziwiatra)! Sądzę więc, iż ta niewielka wcale różnica wieku jakoś specjalnie nie zrobi im różnicy (Emerson jako pierwsza zauważyła dojrzałość Ingrid wychodzącą poza skalę dla jej przedziału wiekowego).
Postaram się zatem wysłać gmaila z potencjalnymi pomysłami co do wątku w najbliższym czasie ^^
Poza tym wszystkim wielbię za jakże uroczy wizerunek, piwo kremowe (jak Ingrid podrośnie, Lyra zdecydowanie będzie musiała jej to pokazać podczas jakiegoś nocnego spaceru!), no i oczywiście przypomnimy o smaku czekoladek (może nie ulubionych za pierwszym razem, ale praliny babci panny Monroe powinny jej przypaść do gustu). Postaram się zabierać Mr.Jingles ze sobą, co by to pokazać "aportowanie" pokolorowanej na tęczowo flamastrami drewnianej szpulki ^^]
Ingrid | Alister w roboczych
— Wróciłem dosłownie dwadzieścia minut temu i na pocieszenie powiem, że nigdzie się już dziś nie wybieram, więc mały cały wieczór dla siebie — powiedział, wpatrując się sufit, zaś palcami leniwie przesuwał wzdłuż kręgosłupa małżonki. Brakowało mu tego typu chwil, których we wspólnym życiu przez jego wymagającą pracę mieli coraz mniej. Nie mógł jednak już na początku nowej posady pozwolić sobie na urlop, a nawet tego nie chciał. Złożył czuły pocałunek na czole brunetki, ale nie udzielił jej odpowiedzi na temat nowości z życia w Hogwarcie. Gabriel przegrał z własnym zmęczeniem, które szybko sprawiło, że zupełnie odpłynął. Był mężczyzną o bardzo mocnym śnie, przez co ciężko było go dobudzić, zwłaszcza, że sypiał bardzo nieregularnie. Przekręcił się jedynie na drugi bok, gdy został sam w łóżku. Spał ponad osiem godzin, a gdy tylko uchylił powieki, ciężko było mu stwierdzić dokładnie, która mogła być godzina. Zwlókł się leniwie z łóżka, czując się dość ociężale, jednak spodziewał się, że będzie, to jedynie chwilowe uczucie. Skompletował brakujące części garderoby i nadal nieco zaspany zszedł na dół, gdzie na salonowym stoliku jak zwykle leżał stosik listów dostarczonych przez ich wiekową już sowę. W kominku przyjemnie tańczyły delikatne iskierki ognia, co świetnie świadczyło o coraz bliżej nadciągających jesiennych wieczorach, które były zimne i ponure.
OdpowiedzUsuńGabriel uśmiechnął się delikatnie, gdy jak zwykle siedząc na starym fotelu, w ciszy przeglądając korespondencję, w jego dłonie idealnie wpasowała się filiżanka ulubionej kawy. Przekręcił głowę w stronę małżonki, aby czule pocałować jej policzek. W wielu kwestiach nie potrzebowali słów, aby dobrze się zrozumieć, tak chociażby było w postaci, tak drobnego gestu, jakim było przyniesienie kawy. Upił spory łyk, po czym odstawił filiżankę na stolik w obawie, że może przypadkiem poplamić trzymany w dłoni pergamin.
— Jak twoje szkolenie? — zapytał. Odłożył kopertę wraz z listem na blat i spojrzał uważnie w stronę Lyry. Pytał o to zdecydowanie zbyt rzadko, a nie chciał, aby cokolwiek go w tym zakresie ominęło. Podniósł się z zajmowanego fotela i przeniósł się na kanapę obok brunetki, którą objął ciasno ramieniem. — Wszystko dobrze? — zadał kolejne pytanie, tak dla pewności. Oparł policzek na czubku głowy żony i przymknął powieki. W pewnym momencie podniósł się jednak z kanapy, by zbliżyć do barku z alkoholem, którego mieli okazje posiadać dość wiele. Wybrał jedną z nalewek, którą dostał od serdecznego przyjaciela i napełnił nią dwie szklaneczki. Podał żonie szkło, ponownie wygodnie rozsiadając się obok.
❤