Dancing slowly in an empty room


PHOENIX FERNHART

14 XII 2004, LONDYN — Fern, dla bliskich Nyx — dumna wychowanka Domu Węża, ostatni rok — sosna, trzynaście i trzy czwarte cala, włos z ogona testrala, niezbyt giętka — patronusem testral; bogin przybiera postać śmierciotuli — córka uznanego aurora, od trzech lat piastującego urząd szefa Departamentu Przestrzegania Praw Czarodziejów oraz nieżyjącej redaktorki Proroka Codziennego — przewodnicząca Klubu Pojedynków, członkini Klubu Zaklęć; zrezygnowała z członkostwa w Klubie Ślimaka, nie mogąc znieść ciągłego spijania sobie z dziobów — od niedawna animag, przybierający postać czarnej jak noc wilczycy — narzeczona mimo woli, z sercem okutym magmą skamieniałych uczuć — blizna przecinająca prawą brew i policzek — balet jako forma samodyscypliny i pomoc w doskonaleniu się w sztuce pojedynkowania — emocje trzymane pod kluczem, chłodna kalkulacja, zamiłowanie do obserwacji — parę autorskich zaklęć spisanych na pergaminie, który trzyma ukryty w szkatułce podarowanej jej przez matkę  więzy — więcej 




What matters most is how well you walk through the fire
Jest coś bezzasadnie przyciągającego w sposobie, w jaki Cię od siebie odpycha. Coś niemożliwie irytującego w tym, jak testuje na sobie Twoją cierpliwość, modelując granice przyzwoitości. Coś szalenie intrygującego w jej oczach, kiedy długim spojrzeniem rzuconym na korytarzu zwraca na siebie Twoją uwagę. Coś dogłębnie przejmującego w zachrypniętym tonie jej głosu, kiedy szepcząc Ci do ucha zakrawa o bezczelność. Coś niewymownie intensywnego w starannie zafałszowanej subtelności jej dotyku, coś zwierzęcego w uśmiechu, kiedy paznokcie zahaczają o Twoją skórę oraz coś odrobinę niepokojącego w jej ruchach, gdy nie wiesz, czego od Ciebie chce, ani czego możesz się po niej spodziewać.

Most species bare their teeth as a threat, as a display of aggression, of leadership. It is a reminder that these clenched jaws can - and will - open your yielding throat.
I want you to think of this next time I smile.



Blizny nosisz z dumą, bowiem każda z nich stanowi zapisek historii — Twojej historii — wypalony doświadczeniem na papirusie skóry. Tylko Ty wiesz, jakie kryją za sobą przesłanki i nie wspominasz nikomu, skąd się właściwie biorą. Natrętne spojrzenia znosisz cierpliwie, z milczeniem. Nigdy nie chylisz głowy, nie gniesz też karku ani nie błądzisz wzrokiem, zdarza się za to nagminnie, że usta wykrzywia Ci drobny grymas niezadowolenia. Srebrne oczy zioną chłodem zdecydowanie zbyt często, akurat wtedy, kiedy nie zasnuwa ich mgła obojętności. Do ludzi podchodzisz z dystansem, ale każdemu dokładasz sprawiedliwie i wedle zasług. Na Twoją zawiść trzeba zapracować, a kompromis bywa ulotny i kruchy jak kreda, kiedy masz podstawy, by wątpić w szczerość intencji.



Dostrzegasz ją ponad głowami kolegów i koleżanek, siedzi przy stole naprzeciwko, patrzy na Ciebie i podciąga kraniec ust. Nie lubisz, kiedy się uśmiecha, bo nie jest to uśmiech ładny, świecący. To utajnione ostrzeżenie. Znak, że właśnie w tej chwili w jej umyśle zrodziła się pewna wizja, która najprawdopodobniej dotyczy Ciebie, bezpośrednio lub pośrednio. Podskórnie czujesz, że nie jest to przyjemny obraz. Prawdopodobnie przyszło jej do głowy, jak odpłaci Ci się za te zdechłe pająki na talerzu.



Siedem lat temu zmarła Twoja matka, siedem lat temu straciłaś również ojca. Chcesz to zmienić, ale nie masz pojęcia, co mogłabyś zrobić, by znów zobaczyć w nim osobę bliską Twojemu sercu, on natomiast nie ma na to czasu — tak się zarzeka, a Ty starasz się przeforsować tę wersję przez ciasne ramy zdrowego rozsądku, nawet jeśli wiesz, że tak mu po prostu wygodnie. Może nigdy nie znaczyłaś dla niego tak wiele, jak Ci się wydawało. Może zostałaś sama już dawno temu i jakaś część Ciebie po prostu nie może się z tym pogodzić. Może wciąż łakniesz jego uwagi, takiej, jaką poświęcał Ci przed pogrzebem, a nie takiej, jaką poświęca Ci teraz: ograniczoną do słów rzucanych na wiatr i złamanych obietnic. 



Temperatura w Zakazanym Lesie jest zawsze o kilka stopni niższa, a przynajmniej takie odnosi wrażenie. Unosi wzrok na małe stadko testrali spokojnie przebierających we własnych grzywach zaledwie kilkanaście metrów od jej ulubionego korzenia, na którym zwykle przesiaduje, gdy potrzebuje chwili dla siebie. Wiedzą o jej obecności, odwiedza je często, zawsze z jeszcze ciepłym truchłem upolowanego przez nią zająca. Jedno ze skrzydlatych zwierząt podchodzi bliżej i wyciąga długą szyję. Zdobycz ląduje prosto w jego paszczy i kończy rozpłatana paroma chapnięciami potężnych szczęk. Nie potrafi nie uśmiechnąć się na ten widok, a kiedy jej towarzysz skraca dystans o parę następnych kroków, schyla przed nim głowę, wyciągając dłonie przed siebie. Gładki pysk starym zwyczajem wsuwa się między nie, więc czule obejmuje go palcami, pieszcząc w ulubionych miejscach. Dopiero po chwili podnosi oczy do czarnych jak smoła, błyszczących inteligencją ślepi i w końcu ze zmęczeniem opiera czoło o łeb stworzenia, które lata temu oszpeciło jej twarz. Wciąż zdaje się nie wierzyć, że teraz użycza jej własnych skrzydeł, by tak jak ono mogła otrzeć się o chmury.


Odautorsko: Byłyśmy tu już parokrotnie, ale ciągle mam tę panią z tyłu głowy i jakoś nie umiem o niej zapomnieć, więc oto jesteśmy ponownie.

✉ nothingetsforgiven@gmail.com
 fc: Kaya Scodelario, bo zatęskniłam i nie mogłam się powstrzymać

41 komentarzy:

  1. [No, heeej. *Bastian przesyła swój swój typowy uśmieszek, zacierając łapki z myślą o ich przyszłych wyczynach*

    Ty wiesz, że Nyx uwielbiam i nie możemy się z moim Lestrange'm doczekać aż porwiemy Was do wątku. ♡
    A Nyx i tak będzie jeszcze Bastiana - jego i tylko jego, hihi. ♡

    Ps. Bawi mnie fakt, że oni mają nawet bliznę dokładnie w tym samym miejscu. XD]

    Wasz jedyny i niepowtarzalny przyjaciel (ekhem, chłopak) Bastian Lestrange

    OdpowiedzUsuń
  2. [No dzień dobry! Phoenix pamiętam, chociaż wątku nigdy chyba nie miałyśmy, sprawia bardzo intrygujące wrażenie ^^

    Baw się dobrze i nie daj jej umrzeć, skoro i tak stałe gości w Twojej głowie :D]

    Zabini

    OdpowiedzUsuń
  3. [Nie miałam przyjemności poznać nigdy wcześniej Fern, a szkoda, bo naprawdę intrygująca z niej postać. Jestem cholernie ciekawa jej historii, począwszy od matki i relacji Ślizgonki z ojcem, poprzez sytuację z testralem, aż do teraźniejszości i tego, jak wszystko to i pewnie też wiele innego wpłynęło na Twoją pannę. Mam cichą nadzieję, że kiedyś uraczysz nas jakimś postem fabularnym, bo naprawdę przyjemne czytało się kartę.
    Cześć, witam na blogu, baw się z nami dobrze! Trzymam kciuki, żeby powrót do Hogwartu okazał się już tym ostatnim i trwałym. Nie mam co prawda nawet cienia pomysłu na to, jak połączyć nasze panny, ale w razie chęci – zapraszam do siebie, może wspólna burza mózgów pomoże nam coś zdziałać. :)]

    Milliesant Lloyd

    OdpowiedzUsuń
  4. [Przyznam, że na samym początku, gdy zobaczyłam Twoją pannę, uderzyła mnie specyficzna niechęć, po prostu coś, co w jakiś sposób mnie odepchnęło. Na pewno nie był to wygląd Phoenix, bo jest wyjątkowa, piękna i zachwycająca. Nie wynika to też z wyglądu karty, która jest absolutnie porywająca i podziwiam za umiejętność wykorzystywania kodów. Nie dotyczy to też treści, która została pożarta przeze mnie kilkukrotnie i za każdym razem zabierała powietrze z moich płuc. Cóż. Może to zazdrość. ;)
    Pannica jest zachwycająca, naprawdę przewspaniała. Bardzo przypadla mi do gustu, pozostawiając we mnie niedostatek - chęć zgłębienia jej osoby. Styl z jakim piszesz, jest niesamowicie absorbujący czytelnika. Wspaniałe. Po prostu, zazdroszczę.

    Nie wiem, jaki pomysł krąży po Twojej głowie, ale wiem na pewno, że Mathilde nie przeszłaby obok Nyx obojętnie. :)]

    Mulciber

    OdpowiedzUsuń
  5. [Przyznaję, że jesteś moją OGROMNĄ inspiracją w kwestii Czarnego Pana, przepraszam, jeśli uraziło Cię wykorzystanie tego faktu u Nicholasa, ale tak bardzo pasowało to do mojego wyobrażenia o nim, że nie mogłam się powstrzymać przed wpleceniem tego do jego postaci. Posłałam sowę na Twojego maila, dotyka ona tematu wątku z obiema postaciami. :)
    Ahhh, i dziękuje za określenie starego wyjadacza, może jeszcze kiedyś się nim stanę, ale jeszcze chyba trochę do osiągnięcia tego tytułu mi zostało. ;p ]

    Mulciber, Nott

    OdpowiedzUsuń
  6. [A ja już mówiłam, że to nie kolejność się liczy! <333 Przede wszystkim to ja się ogromnie cieszę, że mnie natchnęło i w końcu mogłam go opublikować, bo już się martwiłam, że jednak nie wyjdzie mi skończenie go w terminie. :D Nikomu fanek kraść nie chcemy, zobaczymy coś w praniu wyjdzie. XD <3
    Czekam na obiecany początek, nie mogę doczekać się wspólnego śmiania, upijania i demoralizowania innych. Let's make some mess!]

    najlepszy pod słońcem przyjaciel, najprawdopodobniej również ten rozsądniejszy i wiadomo dwie trzecie Spółki Ekspertów Do Spraw Rujnowania Hogwartu

    OdpowiedzUsuń
  7. [Buźka, Nyx, zapraszamy na głaskanie smoka i oglądanie mandragory. ;*]

    OdpowiedzUsuń
  8. [Cześć, dzień dobry <3 Ja Phoenix pamiętam doskonale, wątku nie miałyśmy, ale obok tej karty nie da się przejść obojętnie. Jest w niej coś magnetyzującego.

    Życzę Ci masy wątków, baw się dobrze i siedź z nami jak najdłużej. Dinozaury muszą żyć.

    W razie ochoty wpadaj! Coś zmajstrujemy.]

    Freddie

    OdpowiedzUsuń
  9. [Niestety zawsze jest tak, że najwięcej wad widzi się w swoich własnych pracach już po opublikowaniu  Dla mnie Fern jest jednak i-de-al-na!

    I bardzo podoba mi się Twój pomysł! Wyobrażam sobie to tak, że Fern przyszła do Freddiego już kiedyś wcześniej, więc on co jakiś czas regularnie jej coś podrzucał, zwykle za standardową zapłatę, ale w pewnym momencie przestało go to bawić i zaczął wymyślać różne inne rzeczy, którymi mogłaby mu płacić. Z początku zapewne były to niewinne drobiazgi z pokoju Ślizgonów, czy informacja w kim podkochuje się jej współlokatorka. Wiadomo, że za podręczniki do mechatroniki nie może zażądać czegoś absurdalnego, ale może powoli zacierałby tę granicę dotyczącą „co jest warte tych przedmiotów” i zrobiła się to dla nich swego rodzaju gra – nakręcało ich to czy Fern podoła jego wyzwaniu. Na co ją stać. A on kocha wyzwania.

    Myślę, że mogłybyśmy pójść w kierunku jeszcze nadal teoretycznie niewinnych próśb. Weasley założyłby się z jakąś młodszą Krukonką, Puchonką czy inną Gryfonką, bo ta powiedziała, że nie uda mu się zdobyć wisiorka, z którym nigdy nie rozstaje się narzeczony Fern. Podniósł rękawicę jak zawsze i przy ostatnim spotkaniu ze Ślizgonką zażądał wisiorka w ramach zapłaty. Podejrzewam, że go wyśmiała, ale wydaje mi się na tyle ambitna – zwłaszcza, że to narzeczony z przymusu – że mogłaby to skołować. I widzę ten początek jako scenę w klubie pojedynków, kiedy Fern spóźnia się z „zapłatą” i Freddie niby to przypadkiem wyciąga jakąś śrubkę czy inne mugolskie rzeczy, machając jej nimi przed nosem, jako „niby-to-groźba”, że ją wyda – drażni ją. (Niech się pojedynkują!) W tym miejscu mogłybyśmy zacząć, jeszcze fajniej by było jakby wieczorem była impreza u Ślizgonów, na której pojawiłby się Freddie, żeby przypilnować czy Fern na pewno spełni jego prośbę.

    Podejrzewam, że będzie w tym wątku dużo emocji, zwłaszcza, że Weasley pewnie nie wie, że to związek z przymusu. Co Ty na to? Chyba, że masz inny plan, to pierwsze, co mi wpadło do głowy <3]

    Freddie

    OdpowiedzUsuń
  10. [ Hej! Dziękuję za miłe powitanie <3 Troszkę mi szkoda, że masz już pełen stan, bo myślę, że mogłoby nam wyjść coś ciekawego. Gdybyś miała kiedyś ochotę, to zapraszam. Co do Twojej pani, to jestem nią oczarowana. Mam słabość do takich rasowych Ślizgonów, a Phoenix mogłaby nam dać popalić. ]

    Loreta Gellert

    OdpowiedzUsuń
  11. [Hejka! Dziękuję od razu pięknie za dwa powitania pod kartami moich chłopaczków. Jeszcze uda mi się odpisać przelotem, zanim na dobre zakopię się w dokumentach – takie tam życie w biegu w ciągu tygodnia. Na gierki słowne zawsze jesteśmy chętni, tylko problemem jest schemat męża-żony, jeśli dobrze zrozumiałam aluzję, bo Deucent nie jest postacią heteronormatywną. Chyba że miałaś na myśli czyste koleżeństwo albo przyjacielską relację z docinkami w tle (albo jakimś uczuciem/zauroczeniem jednostronnym), to z przyjemnością pokombinujemy wspólnymi siłami jak to ugryźć i fajnie rozwinąć. ;>]

    Deucent Faradyne

    OdpowiedzUsuń
  12. [A zatem zapraszamy do nas na małe co nieco. Myślę, że znajdziemy kilka punktów, poprzez które uda nam się połączyć tę dwójkę :)]

    Callan R. Rosier

    OdpowiedzUsuń
  13. [Hej!
    Przepraszam, że odpisuję dopiero teraz, ale trochę mnie życie pochłonęło. :)
    Twoja pani jest w Slytherinie, tak jak cała rodzina Gail (poza samą Gail, oczywiście), więc gdybyś miała chęć, możemy iść w jakąś znajomość jeszcze z dzieciństwa: albo Riversowie uparcie nakazywali Gail brać z Twojej pani przykład, przez co u G. rozwinęła się jakaś niechęć, ale jednocześnie trzeba było spędzać ze sobą nadal sporo czasu, albo wręcz były dobrymi koleżankami, przyjaciółkami nawet, ale na pewnym etapie coś się zepsuło... Coś w tym stylu głównie przychodzi mi do głowy, daj znać, jak się na to zapatrujesz!]

    Gail Rivers

    OdpowiedzUsuń
  14. [Oj, bo się zarumienię. <3
    Wydaje mi się, że Gail to raczej ten typ osoby, który mimo wszystko długo walczy o przyjaciół (ma wielu znajomych, ale przyjaciół niezbyt), więc pewnie próbowała, przychodziła, zagadywała i tak dalej, a dopiero po dłuższym czasie, kiedy to nie odniosło rezultatu (może w wakacje po pierwszej klasie Gail, kiedy ich rodziny spędzały czas razem, a Nyx już totalnie Rivers ignorowała?) dała sobie spokój. Co, oczywiście, nie znaczy, że przestała o tym myśleć; takie znajomości zawsze zostawały jej w głowie i zawsze zastanawiała się, co poszło nie tak, co mogło pójść lepiej, inaczej. No i teraz możemy je wrzucić w jakiś wspólny szlaban, albo wycieczkę do Hogsmeade (może wybiorą się, każda z osobna, do Wrzeszczącej Chaty i przypadkiem zostaną tam na chwilę uwięzione?), generalnie jestem otwarta na wszystko!]

    Gail Rivers

    OdpowiedzUsuń
  15. [Jaka piękna karta! Szalenie podoba mi się to połączenie błysku (na twarzy, w imieniu i nazwisku) i mroku (tło karty). Ostatni akapit mnie bardzo poruszył, jest taki przejmujący i jednocześnie niejednoznaczny, lubię to. Nie mam na razie konkretnych pomysłów, co mogłoby łączyć (albo dzielić z potencjałem ;)) Phoenix i Lavona lub Nilę, więc na razie nie proponuję wątku, jednakże, gdyby Tobie coś przychodziło do głowy, nie wahaj się wpaść do kogoś z moich!]

    ~ Lavon Carrow & Nila Atherstone

    OdpowiedzUsuń
  16. [Moje słońce i gwiazdy, miłości mego życia, w innej rzeczywistości ten związek ma szansę na spełnienie, w tej musi nas zadowolić przyjaźń. Nyx nie wie, co traci. :D
    Jakie kompleksy, przecież ona jest piękna! I do tego ma tak hipnotyzującą osobowość, że nic dziwnego, że przyciąga innych pięknych ludzi.
    Ty wiesz, jak kocham Twoje pióro, i Nyx jest absolutnie zachwycająca. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że Tristan ma ją po swojej stronie. <333
    Kocham jeszcze mocniej! (Ha!)]

    Everyone knows you're up to no good, and your plan will work out perfectly, I can just see it

    OdpowiedzUsuń
  17. Rybę najpierw trzeba połknąć, a różdżkę szybciej się wyciąga, moja droga Wilczyco

    [Wybacz, że Fern zdobyła przez przypadek rywala w tym samym domie do biegania po lesie jako wilk! Ja nie chciałam źle, naprawdę!
    Po prostu dziwnie by mi się opisywało go jako tygrysa w tym klimacie... Taki był przynajmniej pierwszy koncept.
    Dziękuję za pochwałę i sama również mam za co honor zwracać. Pokochałam ją od pierwszego wejrzenia tak samo jak twoje pióro, więc nieco żałuję, że nie będę miała okazji do wspólnego pisania. Niestety, tak jak stwierdziłaś - rzuciliby się na siebie.
    I raczej by na tym nie skończyli.
    Co byłoby nadal niezmiernie ciekawe.
    Pani przewodnicząca Klubu Pojedynków mogłaby mu jednak dać popalić za "nadmierne poturbowanie" nieco słabszych członków. Argument "przecież są w stanie jeszcze stać" przy połamanych kościach innych części ciała nie zawsze się sprawdzał. Na pewno nie przy takiej osobowości.
    Uzyskał zatem do tej pory dzięki niej przynajmniej jedną bliznę, ale zawsze można dodać kolejne. Vincent to tragiczny przypadek wykazujący ośli upór.]

    Tak łatwo o nim nie zapomnisz, Fern.
    Ten podły wilk

    OdpowiedzUsuń
  18. No niech ci będzie, w wilczej formie to niezbyt możliwe. Zakładałam błędnie ludzką.

    [Ja sama będę mieć chaos wszystkiego, bo to nie będzie ostatni blog. Także raczej obie będziemy musiały mieć do siebie cierpliwość.]

    O koszmarach ciężko się zapomina. Zwłaszcza tych, które ciągle nawracają.

    OdpowiedzUsuń
  19. ❤ Poczta Walentynkowa ❤

    Nyx, wiesz, gdzie mnie znaleźć, jeśli chcesz pogłaskać mojego smoka.

    ~Nico S., władca smoków

    OdpowiedzUsuń
  20. ❤ Poczta Walentynkowa ❤

    Oboje wiemy, że to święto nie ma większego sensu.

    Drażnią te ozdoby i słodycz, drażnią rumieńce szlam i chichoty, gdy kogoś mijasz. Irytująca, śmieszna całość - czemu ktokolwiek wciąż w tym uczestniczy?

    To takie głupie.

    Wszystkie pojedynki z Tobą są wciągające, podobnie jak nasze złośliwe zaczepki i dyskusje, w trakcie których próbujesz przekonać mnie do Twoich racji – w Twoich ustach nawet nie tak drażniących jak u innych. Przyciągasz, tym na co wciąż uparcie mi nie pozwalasz. I mimo, że i tak wiem, że wygram, jest całkiem… zabawnie.

    Drgnięcie warg w uśmiechu, luźny kosmyk włosów wysnutych z upięcia, delikatny zapach sosny, dziwne uczucie, gdy tańczysz przy skrzypcowych drgnięciach strun. Myśl, że chyba mogę Ci za… A może to tylko sentyment.


    Nie wyobrażaj sobie za dużo, Fernhart. To tylko głupi liścik.

    ~B.L.

    OdpowiedzUsuń
  21. ❤ Poczta Walentynkowa ❤

    Podobno Walentynki to święto miłości, ale wolę uważać je za święto przyjaźni. I choć żadne święta nie są mi potrzebne, aby celebrować z Tobą kolejny rok to może dzięki temu się uśmiechniesz nieco szerzej, oczy bardziej Ci zabłysną, a przecież obiecałem, że będę przynosić Ci uśmiechy.
    PS - teraz moja kolej postawić piwo kremowe.


    ~Wasz ulubiony, niezastąpiony i jedyny w swoim rodzaju Cas

    OdpowiedzUsuń
  22. ❤ Poczta Walentynkowa ❤

    Nyx,
    pamiętasz te mugolskie cukierki, które wykradliśmy ze sklepu, jak byliśmy mali? Udało mi się je znowu zdobyć. Mam nadzieję, że będą Ci smakowały tak samo mocno, jak wtedy.
    Nawet nie wiesz, jaki jestem dumny, że mogę Cię nazwać przyjaciółką. Przez te wszystkie lata byłaś dla mnie nieocenionym wsparciem i nigdy nie będę w stanie Ci się za to odwdzięczyć. Nie ma drugiej takiej jak Ty, Nyx; zasługujesz na cały świat i jeszcze więcej. Pamiętaj, że cokolwiek by się nie działo, możesz na mnie liczyć.

    PS Prawie mnie przyłapali, kiedy wynosiłem te cukierki, doceń moje poświęcenie!

    PPS Zawsze byłaś lepsza w skradaniu i pozostawaniu niezauważoną. Następnym razem, jak postanowię coś ukraść, biorę Cię ze sobą. Nie wykręcisz się!


    ~T.

    OdpowiedzUsuń
  23. Propozycja wyrwania się z Hogwartu była naprawdę miła i nie mógłby odmówić. Co prawda wszystko jeszcze zależało od tego z kim miałby się z Hogwartu wyrwać. Nie zgodziłby się na to z pierwszą napotkaną osobą. Miał swoje ograniczone grono znajomych, którego nie lubił poszerzać. Każda nowa znajomość wiązała się z tym, że musiał się przed ludźmi otwierać, opowiadać, a było tego zbyt wiele, aby byle komu tak zaufał i prawdę mówiąc wcale nie czuł się źle z tym, że najbliższe grono ograniczył do zaledwie garstki osób, które mógł policzyć na palcach. To mu w zupełności wystarczyło.
    Szkoła potrafiła czasem być przytłaczająca. Zwłaszcza, gdy było się na siódmym roku, ostatnie miesiące przed nimi w szkolnych murach i oczekiwało się, że gdy stąd wyjdą będą dorosłymi czarodziejami, którzy będą wiedzieli, jaką ścieżkę wybrać. Castor nadal nie wiedział i prawdę mówiąc wcale nie chciał zastanawiać się nad tym, co będzie robił, gdy już skończy naukę. Głośno tego nie mówił, zwyczajnie przerażał go, póki co, brak perspektyw na życie po szkole. Doskonale wiedział, ze gdyby nadeszła potrzeba to ojciec wymyśliłby dla niego jakąś posadę w Ministerstwie Magii, ale to było za łatwe, a Castor na łatwiznę iść nie lubił. Miał jeszcze czas, aby wymyślić co będzie robił. W przeciwieństwie do swoich rówieśników, którzy mieli już wstępne plany Castor wypadał naprawdę słabo, ale zupełnie nie potrafił się tym przejąć.
    Jeszcze nim dotarł do miejsca spotkania z Phoenix, wstąpił po trochę słodyczy. Nie mógł przejść obojętnie i nie zaopatrzyć się w słodkie karmelki, miętowe cukierki do odświeżenia oddechu oraz ciągnących się cukierków, których nazwa wyleciała mu z pamięci. Jeśli ktoś chciał czymś przekupić Castora, to lepiej było przyjść z rękami, a najlepiej kieszeniami wypełnionymi słodyczami. Wtedy był łaskaw spojrzeć znacznie łaskawiej na osobę.
    Castor lepiej czuł się w miejscach, w których nie było zbyt wielu ludzi. Teraz nawet się nie łudził na to, że będzie tu spokojnie. Wszędzie kręcili się nastoletni czarodzieje, którzy podobnie jak on spieszyli się na spotkania. Trudno było powiedzieć, że Castor się spieszył, bo wcale tak nie było. Oczywiście nie chciał, aby przyjaciółka na niego zbyt długo czekała, ale nie biegł specjalnie. Wcale długo mu też nie zajęło, aby znaleźć się na miejscu. Po przekroczeniu progu uderzyła w niego typowa dla tego miejsca atmosfera. Jego wzrok od razu padł na miejsce, które zajmowali zawsze, kąciki ust uniosły się w nieznacznym uśmiechu, gdy dostrzegł znajomą sobie osobę. Strzepał z jasnych włosów śnieg, który na nich opadł i ruszył w jej kierunku. Kątem oka zerknął jeszcze w stronę baru, aby zobaczyć czy dziś zmianę pełniła Sophie czy Juliette. Była ta druga. Raczej go nie zauważyła, a nawet jeśli Castor zajmował już miejsce przy przyjaciółce i to na niej całą swoją uwagę skupił.
    — Jak ty mnie dobrze znasz — powiedział. Rozpiął również płaszcz, ale postanowił w nim zostać, dopóki nie przyzwyczai się do panującej tu temperatury. Na widok dwóch kufli wypełnionych kremowym piwem jego uśmiech stał się znacznie szerszy. To była jedna z tych rzeczy, która sprawiała, że od razu był szczęśliwy. Tak z marszu. — Masz ochotę na karmelki? — spytał i jak gdyby nigdy nic z kieszeni wyciągnął paczkę karmelków, które podsunął w stronę Phoenix.

    Casio i karmelki

    OdpowiedzUsuń
  24. [Kurde, powiem ci tak szczerze, że musiałam się zastanowić porządnie nad tym, co mi napisałaś pod kartą Deucenta, bo twoja odpowiedź zbiła mnie z pantałyku. Raz, że choroba wyrzuciła mnie ze świata do łóżkowych snów, ale to już za mną. Dwa, że nie lubię odmawiać, a gdyby propozycja koncentrowała się mimo wszystko na Faradyne’ie, to nie miałabym innego wyjścia. Nawet po rozważeniu tego w każdą możliwą stronę – nie obeszłoby się bez ewentualnego zmieniania ustaleń, które mam od paru lat i taką całkiem poukładaną historią tej postaci. Ojciec Deucenta na pewno nie poszedłby na układ aranżowanego małżeństwa, bo jest raczej z tych, którzy dają pełną swobodę swojemu dziecku. Czy wie, że jego syn jest gejem? No, ma swoje podejrzenia, ale czeka na oficjalny coming out, bo tylko ślepy nie zobaczyłby jakie maślane oczy strzela do swojego najlepszego przyjaciela. :’) I tu mam pewną zagwozdkę, mianowicie: nie uściśliłaś mi czy w razie w mam odwracać powiązanie z aranżowanym małżeństwem do Vane’a, którego imię padło przy korekcie, czy nie. Myślę, że spójnie będzie się odnieść. Jako że rodzina Pollocków jest wewnętrznie skłócona przez różne wizje życia i funkcjonowania w społeczeństwie czarodziejskim, to ta bardziej konserwowa mogłaby naciskać na takie małżeństwo i chyba byliby skłonni dogadywać się na boku za plecami ojca Vane’a. Dałoby się jako tako stworzyć to aranżowane małżeństwo, ale ono byłoby takie wiszące w powietrzu i nie do końca potwierdzone na sto procent. I Vane i Phoenix mogliby o tym wiedzieć, ale Vane jak to Vane raczej lekceważyłby jego istnienie i bez większych skrupułów spotykał ze swoją dziewczyną. Stosunek twojej postaci i tego czy coś takiego, by ci pasowało pozostawiam do określenia. Nie znam go i nie zamierzam strzelać. Dobra, a teraz wracając do Deucenta – tu możemy zostawić zauroczenie ze strony Pheonix do niego i to, że on się w tym jakoś łapie. To dodawałoby na pewno smaczku i pewnych komplikacji do koleżeństwa z docinkami i gierkami słownymi pełnymi dwuznaczności. Tak się zastanawiam, czy odniosłam się do wszystkiego (?), a jeśli coś umknęło mi przy nierozgarnięciu ze względu na porę, to pisz śmiało i będziemy myśleć dalej. ;D]

    Deucent Faradyne/Vane Pollock

    OdpowiedzUsuń
  25. [Dziękuję za miłe słowa! A jak znajdzie się u ciebie wakat na wątek to zapraszam do siebie coś wymyślimy razem!]
    Martine

    OdpowiedzUsuń
  26. [Cóż, Sylva miała być niższa, ale zbuntowała się w mojej głowie, stwierdzając, że wywalczy sobie te dodatkowe 5 centymetrów. I jak widać — udało jej się! No i, niskie jest piękne ♥♥♥.
    Dziękuję bardzo za przywitanie i podsyłam cały kociołek weny!]

    SYLVANAS YAXLEY

    OdpowiedzUsuń
  27. [Cze, cze, cze, czeeeeść xD Widzisz? Króliczek profesjonalnie Cię prześladuje ;P W to nie wątpię, że składałyśmy Phoenix kilka... kilkanaście razy. Życzę dużo weny! Jak coś, to wiesz, gdzie uderzać :)]

    Merrin Norwell

    OdpowiedzUsuń
  28. [Dziękuję za tak piękne powitanie. <3 I trudno mi się z Tobą nie zgodzić, pomiędzy naszą dwójką jest mnóstwo punktów zaczepienia! Auror w rodzinie, śmierć matki, to, że mogą widzieć testrale (u Octaviana wynika to, z tego, że był praktycznie świadkiem samobójstwa pani Price. U Phoenix to także wiąże się z matką?)... Aż żal odpuścić, bo takie spotkanie na polanie w Zakazanym Lesie przy stadku testrali byłoby cudowne i bardzo, bardzo emocjonalne. <3 Naprawdę ciężko mi zrezygnować z wątku z Tobą, bo kreacja Phoenix przyciąga, cudna jest, a jednocześnie mimo tego chłodu, taka bardzo... smutna.
    Jeśli jednak się skusisz na wątek ze mną i Tavvy'm to wiesz gdzie mnie szukać. ;)

    PS. Bogin Phoenix jest naprawdę przerażający!]

    OCTAVIAN PRICE

    OdpowiedzUsuń
  29. [Będę czekać. :D <3]

    OCTAVIAN PRICE

    OdpowiedzUsuń
  30. [Kaya aka Effy, sentymenty <3 Na trudne, popaprane relacje i wątki jestem zawsze na tak! Pozwolę sobie zaprosić Ciebie do burzy mózgów na mailu - vulnerasanenturgirl@gmail.com

    SCORPIUS MALFOY

    OdpowiedzUsuń
  31. [ Hej :D Dziękuję bardzo za powitanie.
    Kaya Scodelario <3 Mój pierwszy wizerunek na blogsferze, miliony lat temu.
    Ciężka emocjonalnie i skomplikowana, ale w taki spójny sposób. No i na pewno pokrzywdzona. Takie skojarzenie mi się nasunęło po przeczytaniu karty. Dobrze piszesz, naprawdę udała Ci się ta kreacja.
    Wybacz tę dziwną sztywność, jestem naprawdę nowa w komplementy. Szczere ale profesjonalne :D
    Wpadło mi do głowy że Marina, która widziała śmierć babci, mogłaby przyjść na polanę do testrali, żeby je bliżej zbadać - do różdżek, oczywiście. No i tam natknęłaby się na Phoenix, nie sądzę że ku jej uciesze :D
    Co Ty na to? Masz ochotę na wątek? :)]

    Marina Groom

    OdpowiedzUsuń
  32. [ Z komplementami mam totalnie tak samo, ale nie znaczy to, że obie nie powinnyśmy nad tym popracować xD.
    Nie przeszkadza mi zamulanie. Aktualnie jestem w fazie nadaktywności, co nie znaczy, że nie zdarzy mi się też dołek. Kończę medycynę w dobie pandemii i pracuje 5h dziennie, codziennie xd Więc z góry też mogę uprzedzić, że czasem po prostu brak mi czasu. Chociaż jak się wciągam to przybieram postawę ch*j z obowiązkami .
    Jakbyś zaczęła, byłoby wspaniale. Zrobię niezręczne wejście!]

    Marina

    OdpowiedzUsuń
  33. [Hej! Na wstępie ślicznie dziękuję za miłe słowa, to budujące. Zwłaszcza po dłuższej przerwie od blogowania, którą sobie zafundowałam. Nie byłam pewna, czy uda mi się znowu w to wskoczyć. :)
    No i przepraszam za złamanie serca, ale wolę lojalnie uprzedzać. Też mnie to irytuje, szczerze mówiąc, ale jestem tak okropnym zamulaczem w wątkach damsko-damskich, że nie wybaczyłabym, gdybym znowu to komuś zafundowała... :< ]

    Elisa Finnigan

    OdpowiedzUsuń
  34. [Kaya Scodelario jest piękna i niesamowicie pociągająca (tak samo zresztą jak Fern, ale o tym za chwilę :p), a Skinsy.. Ahhh, bo oczywiście, że oglądałam :p byłam świadoma, że imię "Effy" kojarzy się wybitnie właśnie z Elizabeth Stonem i tego typu postacią :p zdradzę, że trochę musiałam pogłówkować tworząc imię postaci, bo bardzo zależało mi żeby był nieoczywisty i tracący "przebojowością" skrót bardzo chrześcijańskiego imienia (przez moment była opcja "Tina" od "Christina" albo "Emma" od "Marie Magdalene" :p... Ostatecznie jest Effy, jakoś mi do niej pasowało, poza tym Emma już na blogu była :p). Wracając. Ja Phoenix kojarzę, a jakże, jeszcze za swoich bardzo starych, blogowych czasów, zanim dorosłość uderzyła w pełni :p zawsze, tak jak zresztą i teraz, byłam pod wrażeniem tej kreacji, karty i stylu pisania... <3 oczywiście, że jestem chętna na wątek, byłabym zaszczycona gdyby udało nam się wymyślić coś ciekawego, serio :D nie wiem jaki rodzaj relacji chodzi Ci po głowie, ja się zwykle zgadzam na wszystko, byle tylko coś się działo :D lubię jak są pełne napięcia, może nawet czasem kontrowersyjne, ale w sumie to przyjmę wszystko <3 poza tym, ja właśnie bardzo chcę dawać szansę damsko - damskim wątkom, wydaje mi się, że generalnie jest ich mniej i dużo osób ich unika i bardzo bym chciała udowodnić, że niesłusznie, bo między dwiema paniami przecież też może się wytworzyć ciekawa relacja. Generalnie to zamulanie mi nie przeszkadza, sama mam różne okresy... Jestem nauczycielką i Próbuję wychować 1,5-rocznego człowieka, a teraz zamknęli żłobki także wyczuwam zwolnienie tempa odpisywania, bo zwykle robiłam to jak nie miałam już lekcji, a on był w żłobku XD w każdym razie możesz się do mnie odezwać na hangoucie to coś spróbujemy wymyślić <3 noideasononame@gmail.com]
    Effy i jej autorka/fangirl Fern

    OdpowiedzUsuń
  35. [Nie dostałam wiadomości na maila od Ciebie :o Ja się tak zastanawiałam czy jesteś jeszcze chętna na wącisz, jak widać coś tutaj internety nam pokrzyżowały plany. Zaraz ja napiszę do Ciebie.]

    SCORPIUS MALFOY

    OdpowiedzUsuń
  36. [Komplementy zawsze są bardzo miłe, ale osobiście trudno mi się je przyjmuje, ponieważ nigdy w pełni nie jestem zadowolona ze swojego pisania, co równa się z tym, że także nie jestem nigdy pewna, czy na te komplementy rzeczywiście zasługuję. Dlatego o wiele bardziej wolę komplementy prawić, a Phoenix zdecydowanie na takowe zasługuje.
    Pięknie opisałaś styl bycia Ślizgonki, ale również jej ukrywane smutki i relację, którą udało jej się stworzyć z testralami. Myślę, że jej miłość do tych stworzeń dla Xaviera jest całkowicie niezrozumiała – jego testrale przerażają, obrzydzają wręcz, ponieważ kojarzą mu się ze wszystkim czego Krukon tak panicznie się boi, z jego traumą. On unika nawet jeżdżenia powozami, woli iść pieszo z zamku na peron, przez co prawie zawsze spóźnia się na pociąg.
    Zgadzam się z Tobą, że Xavier i Phoenix mają ze sobą wiele wspólnego, chętnie zobaczyłabym ich obok siebie w wątku, jednak już teraz przekroczyłam limit, który na siebie nałożyłam. Jednakże wakacje zbliżają się dość szybko, może wtedy uda nam się coś napisać? :D]

    Xavier Cavendish

    OdpowiedzUsuń
  37. Effy Fitzgerald otwarcie przyznawała się do tego, że uwielbia to, co piękne. Niektóre z tych rzeczy były oczywiste. Piękne były wschody i zachody słońca, blask gwiazd, uśmiech odbijający się w oczach. Jednak definicja piękna według Effy Fitzgerald obejmowała wiele rzeczy. Unoszący się w pomieszczeniu dym po wybuchu kociołka. Brokat na poplamionych atramentem notatkach. Pluszowe jednorożce i uciekające z sali transmutacji ropuchy. Piękny był smutny chłopiec siadający samotnie ma samym końcu stołu swojego stołu. Dłonie nauczycielki zielarstwa. Ściągnięte w skupieniu brwi Krukonki z roku niżej, gdy ta czytała książkę na parapecie. Zaciśnięte wargi i wściekłe spojrzenie Ślizgona pocieszającego zranionego kolegę z Hufflepuffu. Triumfalny uśmiech na ustach Puchonki ogrywającej swojego chłopaka w szachach.
    Effy Fitzgerald otwarcie przyznawała się do systematycznego i konsekwentnego dokumentowania piękna swoim aparatem. Z pasją dekorowała kolejne i kolejne albumy i chętnie się nimi chwaliła.
    To do czego Effy Fitzgerald się nie przyznawała to fakt posiadania albumu, który był tylko jej . Albumu, którego nikomu nie pokazywała, który wyciągała w chwilach samotności, gładząc niekiedy opuszkami palców fotografie i próbując zrozumieć i nazwać uczucia, które jej towarzyszyły. Gdyby ktoś przyłapał Effy na tej czynności i spytał, co takiego zamieszczała w tym albumie, odpowiedziałaby bez wahania: Piękno . Piękno, które miało imię i nazwisko, szeptane czasem przez Effy nocami, które brzmiało jak ogień, jak zagadka, którą chce się rozwiązać, jak tajemnica, którą chce się poznać. Phoenix Fernhart. Fern .
    Koloru jej oczu nie pomyliłaby z żadnym innym. Na pamięć znała każdy drobny gest i każdą bliznę, których Fern nie ukrywała. Oglądała je na fotografiach tysiące, a może i miliony razy, za każdym razem równie delikatnie przewracając kartki albumu z nabożnością dorównującą modlitwie.
    Tak było i tej nocy. Siedziała na parapecie przy oknie w wieży Ravenclaw i oglądała te same, tak dobrze znane sobie zdjęcia. Była tak pogrążona we własnych rozmyślaniach, że dopiero po chwili zauważyła sunącą przez błonie postać. Zamarła. Tę sylwetkę, ten sposób stawiania kroków, ciemne włosy wystające spod peleryny rozpoznałaby wszędzie. Zerwała się na równe nogi, pospiesznie chowając album pod poduszką. Szybko włożyła leżące obok łóżka złote trampki i wciągnęła ciemną bluzę z cekinowym jednorożcem na wyciągnięty podkoszulek z kotem w slonecznych okularach jedzącym lody (jeden z tych podkoszulków, które w połączeniu z wytartymi nieco leginsami stanowiły idealną piżamę). Ostrożnie, by nikogo nie zbudzić opuściła dormitorium i pędem puściła się po schodach w stronę wyjścia z zamku uważając jednocześnie, by nie przyciągnąć przypadkiem uwagi któregoś z patrolujących korytarze nauczycieli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znalazłszy się na błoniach zaklęła cicho ( "w myślach, w myślach się nie liczy . Fern nigdzie nie było widać. Dręczona złym przeczuciem zaczęła biec dalej, ostatecznie wbiegając do Zakazanego Lasu. Skrzywiła się, gdy ogarnęła ją ciemność. Musiała odczekać kilka chwil zanim jej oczy przystosowały się do otoczenia. Stanęła niepewna, co powinna robić dalej. Nie mogła przecież zawołać Ślizgonki, to by przyciągnęło uwagę niezbyt bezpiecznych mieszkańców lasu... Nie mówiąc już o tym, że Effy nie wiedziała co by miała dziewczynie powiedzieć spytana o powód swojej wyprawy. Nie mając lepszego pomysłu zaczęła iść naprzód. Dookoła panowała absolutna cisza, przeywana jedynie trzaskiem łamanych gałęzi. Nie miała więc pojęcia jak do tego doszło, że nie słyszała skradającego się za nią wilka . A przynajmniej miała nadzieję, że to wilk, a nie wilkołak, kiedy to ogromne cielsko rzuciło się na nią z ciemności, przygniatając ją do ziemi i obnażając swoje kły. To nie mógł być człowiek.... Lepiej żeby to nie był człowiek. Dla jakiejś irracjonalnej części jej to miało znaczenie, by nie uczynić jakiegoś człowieka winnym. Bestia wbijała jej pazury w ramiona, Effy czuła jak zaczyna krwawić jej w tych miejscach skóra. Próbowała się wyrwać, ale nieskutecznie. Przygniatający ją wilk uniemożliwiał jej jakikolwiek ruch, nie mogła nawet wyciągnąć różdżki by się obronić. Obserwując jak dystans pomiędzy kłami wilka a jej twarzą się zmniejsza potrafiła myśleć tylko o tym, czy ktokolwiek będzie jej po wszystkim szukał, czy ktokolwiek będzie za nią tęsknił.
      Effy

      Usuń
  38. [ Hej :) Chciałam tylko zapytać, czy wątek nadal jest on ? Jeśli tak, to ja spokojnie poczekam. Orientuje się tylko :)]

    Marina Groom

    OdpowiedzUsuń