nikogo nie dopuszczać na tyle blisko, żeby mógł nas zranić
Elle Creevey
informacje ▪
ogólniki ▪
dodatkowe ▪
powiązania
Eilinoir Hannah Creevey —— 31 X 2001, Stromness, Szkocja —— niegdyś uczennica Hufflepuffu, czarownica półkrwi —— córka byłego Gryfona i czystej krwi Ślizgonki —— młodsza bliźniaczka podróżnika, od pół roku jej brat jest uznany za zaginionego —— od września 2022 stażystka Opieki nad Magicznymi Stworzeniami w Hogwarcie —— różdżka: 13,5 cala, hikora, kieł widłowęża, po utracie pierwszego właściciela traci moc —— patronus: kuna leśna, bogin: śmierć brata —— niezarejestrowany animag: przybiera postać kuny leśnej
Jest jak pierwszy śnieg, chłodna i świeża, o niewinnym (a czasem nerwowym) uśmiechu i wyważonych, nasyconych łagodnością gestach. Jest roztargniona, o wiecznie zmęczonych oczach i ciemnoczerwonych ustach pociągniętych szminką. Jest niewysoka i drobna, częściej brana za uczennicę, niż poważną stażystkę, zwłaszcza, że rzadko bywa poważna. Jest zawzięta, uparta, zakochana w zwierzętach – tych mugolskich, jak i tych magicznych – zakochana w myśleniu za siebie i dążeniu do samoświadomości. Jest, a może raczej była, córeczką tatusia, którego uśmiech pojawia się już tylko w jej wspomnieniach, jest ostrożna, skryta i niezbyt dostępna. Jest jak planeta, krążąca po sąsiedniej orbicie wszystkich innych planet (mogą się zobaczyć, lecz nie mogą się dotknąć); jest parą zawsze chętnych do wysłuchania uszu. Jest za bardzo wyrozumiała, czasem za mało cierpliwa, czasem wybuchowa – niewielka iskra może rozpalić w niej wielki pożar. Jest sobą, ciągle zmieniającą kolor włosów z białego na kasztanowy, mówiącą do przedmiotów tak, jakby były ludźmi, a do niektórych ludzi, jakby byli nierozumnymi przedmiotami; i choć czasem nie umie się odnaleźć w tym świecie, i w tym życiu, zawsze stara się pomóc odnaleźć innym.
—— maluje paznokcie na ciemną zieleń, ciemną czerwień lub klasyczną czerń —— marzy o wydaniu własnej książki z opowiadaniami; nieraz w wolnym czasie zaszywa się w opustoszałej klasie i zawzięcie spisuje to, co jej przychodzi do głowy —— najchętniej zatrzymałaby czas, żeby się już nie starzeć —— jest wielką miłośniczką psowatych; posiada trzyletniego psidwaka o imieniu Hex —— pierwszym, co zrobiła po ukończeniu szkoły, była wyprowadzka od rodziców —— zaginięcie brata przeżyła (i wciąż przeżywa) bardziej, niż kiedykolwiek się komukolwiek przyznała —— uwielbia jesień, z kolei lato mogłoby dla niej nie istnieć —— ma uczulenie na słońce i ludzką głupotę ——
Dennis Creevey —— ukochany ojciec, były Gryfon, wzór cnót gryfońskich. Mugolak, pierwsze załamanie nerwowe przeżył po śmierci starszego brata, drugie po zaginięciu syna. Serdeczny, ciepły i mocno roztrzepany, obecnie zamknięty w sobie cień. Iris Henlin-Creevey —— matka; oschła, zimna i niedostępna, była Ślizgonka czystej krwi, potępiona przez rodzinę za związek z mugolakiem (w dodatku Gryfonem), zakochana na zabój w swoim synu i rozpaczliwie pragnąca, by się odnalazł. Przybiera pokerową minę i brnie przed siebie, choćby nie wiem co. Colin Silas Creevey —— brat bliźniak, starszy o trzynaście minut, były Gryfon; kopia zmarłego wujka, po którym otrzymał imię, a którego nigdy nie poznał. Ukochany syn swojej matki, obraz, w który zapatrzony był ojciec. Najlepszy przyjaciel swojej siostry; zaginiony pół roku temu podczas jednej ze swoich podróży.
Cześć, witam się serdecznie z moją Elle! Mam nadzieję, że nie wyszła zbyt bezbarwna albo, przeciwnie, totalnie przejaskrawiona. Szukamy zaginionego brata; znajomych (i przyjaciół) starych i nowych; kogoś, przez kogo drgnie jej serce; kogoś, komu drgnęło serce przez nią; jakieś skomplikowane relacje też się zawsze przydadzą. (Oczywiście jesteśmy otwarte na wszystkie propozycje!) Zdjęcia się zmieniają. :)
[ Jakie przecudnie pozytywne zdjęcie! Zdaje się idealnie pasować do osoby, która ze zwierzątkami – choć głównie tymi magicznymi – ma mieć na co dzień do czynienia. Aczkolwiek w rudościach ewidentnie również jej do twarzy :) Przyznam, że aż się uśmiechnęłam na widok formy animagicznej, jaką wybrałaś dla Elle, bo sama tworząc postać rozważałam dokładnie tą samą, urzeczona urokiem tych zwierzątek :) Twoja panna absolutnie nie wyszła ani bezbarwnie, ani nie została przejaskrawiona. To bardzo udana kreacja, zachęcająca do poznania Elle lepiej. Mam nadzieję, że uda się dowiedzieć czegoś więcej o odnalezieniu brata, a już w ogóle najlepiej, gdyby były to pozytywne wieści. Nie przedłużając, witam serdecznie na blogu, życzę udanych wątków i odnalezienia wszystkich tych osób, których dla Elle poszukujesz. Oczywiście, gdyby tylko była chęć, zapraszam do Isolde, bo zetknięcie tych dwój panien mogłoby być mieszanką wybuchową :D ]
[ No dzień dobry, Lupin wita swoją nową stażystkę! I od razu mówię, że obydwoje jesteśmy oczarowani zarówno zdjęciami jak i samą treścią karty <3 Elle wydaje się taka ciepła i serdeczna w porównaniu do mojego paskudnego chłopaczyska… Toż to idealna równowaga! A to, że jest też troszkę skryta i niekiedy potrafi wybuchnąć… to tym lepiej. Może to spowoduje, że Edward nie wlezie jej na głowę – a już widzę kątem oka jak zaciera rączki, aby podrzucić Elle kilka stosików uczniowskich wypracowań do sprawdzenia… :D No, ale pomijając już niecne zamiary Lupina, to byłoby całkiem uroczo, gdyby kojarzył ją i jej brata jeszcze z czasów szkolnych. Co prawda byli od niego troszkę młodsi, jednak bądź co bądź nosili znajome nazwisko, a Elle dodatkowo należała do tego samego domu co Edward :) Współczujemy jej tego, co stało się z Colinem… Skoro był z niego taki podróżnik, to istnieje spora szansa, że Lupin słyszał o jego zaginięciu. W końcu Edward też latał dookoła świata, byli z podobnego środowiska. Naturalnie zapraszam w nasze skromne progi, aby pokombinować nad powiązaniem oraz wspólnym wątkiem, no i życzę Ci udanej zabawy oraz mnóstwa weny! ]
[Jaka urocza kózka i nie mniej urocza pani na wizerunku, bije od niej jakieś takie ciepło i serdeczność, sprawia wrażenie osoby, która od razu zyskuje sympatie innych. Bardzo ładna estetycznie i rozbudowana karta, samą treść także bardzo szybko pochłonęłam. Mam nadzieję, że uda się odnaleźć jej brata, choć mam wrażenie, że zawsze musiała żyć niejako w jego cieniu, zwłaszcza w odniesieniu stosunku jej rodziców do swoich dzieci. Świetna kreacja postaci, bawcie się tutaj razem dobrze, życzę mnóstwo weny i dużo czasu na wciągające wąteczki :)]
[ Żaden problem, na Hogwarcie autorzy mają mniej lub bardziej aktywne okresy, ale koniec końców wątki i tak się toczą :) Nasze panie co prawda inny rocznik, podobnie zresztą jak inne domy – jeżeli się kojarzyły z Hogwatu, to podejrzewam, że raczej tylko z widzenia. Nic nie stoi na przeszkodzie jednak by je nieco zmusić do kontaktu, chociażby robiąc z nich sąsiadki, jeżeli chodzi o kwatery w szkole. O ile kojarzę, że dla nauczycieli była mowa o tym, że mieli gabinety jakoś połączone z pokojami (aczkolwiek temat chyba nie był rozwijany), tak być może stażyści byli ulokowani w jednym skrzydle, bo chyba tak wydaje się rozsądne logistycznie. I tu z kolei opcji jest sporo – od polubienia się, do wręcz przeciwnie, zaciekłej niechęci. Choć przyznaję, że kusi mnie właśnie raczej pozytywny wydźwięk relacji. Isolde była raczej zachowawcza, więc Elle miała szansę ją troszkę rozruszać. Gdyby tak uznać, mogłybyśmy w jakiś wolny wieczór wysłać obie panie do Hogsmeade na trochę czegoś mocniejszego niż kremowe piwo… A potem kto wie, może jakieś kłopoty :D ]
[ Jakie przecudnie pozytywne zdjęcie! Zdaje się idealnie pasować do osoby, która ze zwierzątkami – choć głównie tymi magicznymi – ma mieć na co dzień do czynienia. Aczkolwiek w rudościach ewidentnie również jej do twarzy :) Przyznam, że aż się uśmiechnęłam na widok formy animagicznej, jaką wybrałaś dla Elle, bo sama tworząc postać rozważałam dokładnie tą samą, urzeczona urokiem tych zwierzątek :) Twoja panna absolutnie nie wyszła ani bezbarwnie, ani nie została przejaskrawiona. To bardzo udana kreacja, zachęcająca do poznania Elle lepiej. Mam nadzieję, że uda się dowiedzieć czegoś więcej o odnalezieniu brata, a już w ogóle najlepiej, gdyby były to pozytywne wieści. Nie przedłużając, witam serdecznie na blogu, życzę udanych wątków i odnalezienia wszystkich tych osób, których dla Elle poszukujesz. Oczywiście, gdyby tylko była chęć, zapraszam do Isolde, bo zetknięcie tych dwój panien mogłoby być mieszanką wybuchową :D ]
OdpowiedzUsuńIsolde Dippet
[ No dzień dobry, Lupin wita swoją nową stażystkę! I od razu mówię, że obydwoje jesteśmy oczarowani zarówno zdjęciami jak i samą treścią karty <3 Elle wydaje się taka ciepła i serdeczna w porównaniu do mojego paskudnego chłopaczyska… Toż to idealna równowaga! A to, że jest też troszkę skryta i niekiedy potrafi wybuchnąć… to tym lepiej. Może to spowoduje, że Edward nie wlezie jej na głowę – a już widzę kątem oka jak zaciera rączki, aby podrzucić Elle kilka stosików uczniowskich wypracowań do sprawdzenia… :D No, ale pomijając już niecne zamiary Lupina, to byłoby całkiem uroczo, gdyby kojarzył ją i jej brata jeszcze z czasów szkolnych. Co prawda byli od niego troszkę młodsi, jednak bądź co bądź nosili znajome nazwisko, a Elle dodatkowo należała do tego samego domu co Edward :) Współczujemy jej tego, co stało się z Colinem… Skoro był z niego taki podróżnik, to istnieje spora szansa, że Lupin słyszał o jego zaginięciu. W końcu Edward też latał dookoła świata, byli z podobnego środowiska. Naturalnie zapraszam w nasze skromne progi, aby pokombinować nad powiązaniem oraz wspólnym wątkiem, no i życzę Ci udanej zabawy oraz mnóstwa weny! ]
OdpowiedzUsuńLupin
[Jaka urocza kózka i nie mniej urocza pani na wizerunku, bije od niej jakieś takie ciepło i serdeczność, sprawia wrażenie osoby, która od razu zyskuje sympatie innych. Bardzo ładna estetycznie i rozbudowana karta, samą treść także bardzo szybko pochłonęłam. Mam nadzieję, że uda się odnaleźć jej brata, choć mam wrażenie, że zawsze musiała żyć niejako w jego cieniu, zwłaszcza w odniesieniu stosunku jej rodziców do swoich dzieci. Świetna kreacja postaci, bawcie się tutaj razem dobrze, życzę mnóstwo weny i dużo czasu na wciągające wąteczki :)]
OdpowiedzUsuńElias&Suzanne
[ Żaden problem, na Hogwarcie autorzy mają mniej lub bardziej aktywne okresy, ale koniec końców wątki i tak się toczą :) Nasze panie co prawda inny rocznik, podobnie zresztą jak inne domy – jeżeli się kojarzyły z Hogwatu, to podejrzewam, że raczej tylko z widzenia. Nic nie stoi na przeszkodzie jednak by je nieco zmusić do kontaktu, chociażby robiąc z nich sąsiadki, jeżeli chodzi o kwatery w szkole. O ile kojarzę, że dla nauczycieli była mowa o tym, że mieli gabinety jakoś połączone z pokojami (aczkolwiek temat chyba nie był rozwijany), tak być może stażyści byli ulokowani w jednym skrzydle, bo chyba tak wydaje się rozsądne logistycznie. I tu z kolei opcji jest sporo – od polubienia się, do wręcz przeciwnie, zaciekłej niechęci. Choć przyznaję, że kusi mnie właśnie raczej pozytywny wydźwięk relacji. Isolde była raczej zachowawcza, więc Elle miała szansę ją troszkę rozruszać. Gdyby tak uznać, mogłybyśmy w jakiś wolny wieczór wysłać obie panie do Hogsmeade na trochę czegoś mocniejszego niż kremowe piwo… A potem kto wie, może jakieś kłopoty :D ]
OdpowiedzUsuńIsolde Dippet
[ Jasne, na wątek zawsze jestem chętna ;) Możemy pomyśleć o czymś konkretnym. ]
OdpowiedzUsuńLupin