Your black roses decomposing



Sepideh H. Shafiq

SEPIDEH HADIYYA SHAFIQ (سپیده هدية شفيق), urodzona 3 stycznia 2006 roku w Karbali w Iraku. CZAROWNICA PÓŁKRWI, która życie dzieli między Karbalę i Londyn. Córka Hassana Shafiq, najstarszego, wdziedziczonego syna państwa Shafiq, który bardziej zainteresowany jest znajdowaniem nowych kochanków, niż córką; oraz Noory Darvishi, niegdyś znanej irańskiej modelki, która do dziś żałuje krókiego romansu z Hassanem. Wychowywana przez dziadków. Trójjęzczna: od dziecka posługuje się językami arabskim, perskim oraz angielskim. SZÓSTY ROK dumnie nosi barwy HUFFLEPUFFU, i drugi rok z rzędu jej szaty zdobi odznaka PREFEKTA DOMU. Posługuje się dwunastocalową różdżką z winorośli, z rdzeniem z pióra żmijoptaka. Matka MUFASY – swojego ukochanego rudego maine coona, który towarzyszy jej od pierwszego roku. Bogin przybiera różne postaci, w zależności od tego, w czym w danym momencie najbardziej boi się odnieść porażkę. Patronusem ważka. Członkini Klubu Pojedynków i Klubu Eliksirów, w którym jest również przewodniczącą; ze względu na nadmiar obowiązków musiała zrezygnować z Koła Alchemicznego. Wbrew pragnieniom dziadków członkini Klubu ONMS – jej ulubionego przedmiotu, ale tym z nikim się nie dzieli. NADAMBITNA, SKRUPULATNA, SZTYWNA. Aspirująca do zostania animagiem, kolejnym Nicholasem Flamelem i przyszłym Ministrem Magii. NA GRANICY.

I swear
I can still feel her haunting me
Disappointed with who I turned out to be
Up in my conscience
It's making me nauseous
Did I bury the best parts of me in that coffin?

Czuje go, zapychający usta, dławiący, rozrywający gardło – ten krzyk, głośny, animalistyczny, błagalny, gotujący się w jej wnętrzu od lat. Zakopany pod stertą powinnaś, musisz i potrzebujesz, powoli rozdziera jej tkanki i wyrywa myśli. Niczym bestia z legend szarpie się i wyrywa z metalowych łańcuchów wiążących jego istnienie; i Sepideh idzie, podąża wyznaczoną przez dziadków ścieżką, ani na chwilę nie poddając się bólowi ściskającemu płuca i kradnącemu oddech.

Jej usta pełne są krwi – smaku wiecznie przygryzionych warg, zdartego gardła i podartych pragnień. Sepideh nienawidzi: tej lepkości w ustach, połaci mięsa oderwanego od kości i przyszytego na nowo, ręką zdeterminowaną lecz nieumiejętną. Płaty skóry zwisają, ich kolor zabrudzony niezdrową zielenią, i Sepideh powstrzymuje się przed wyrwaniem ich raz jeszcze; pocięciem ciała na kawałki i zbudowaniem go na nowo.

Ma ochotę zwymiotować. Ma ochotę przypalić własne dłonie, zanim zdoła zburzyć lata pracy i wyrzeczeń. Ma ochotę rzucić to wszystko w cholerę i zniknąć raz na zawsze.

Sepideh wie jednak, że nie zrobi nic; i będzie trwać w nieistnieniu, pozwoli nienawiści zakorzenić się głęboko, jątrzyć i ropieć, i oplatać jej serce żółtą nicią. Czasem zastanawia się, czy któregoś dnia obudzi się i poczuje wobec dziadków to samo obrzydzenie i gniew, które czuje wobec rodziców; czasem zastanawia się, czy to będzie dzień, w którym w końcu rozpadnie się na kawałki. Może wejdzie wtedy do Zakazanego Lasu i nigdy z niego nie wróci; może pozwoli zamieszkującym go istotom pożreć ją, pochłonąć, aż nie zostanie nic, prócz kości, niemożliwie białych i zimnych. Nie miałaby nic przeciwko takiej śmierci; po cichu pragnie stać się jednością z naturą i zapomnieć o problemach dotykających jedynie ludzkość.

Może wystarczyłoby, żeby po raz pierwszy w życiu zawalczyła o siebie i poszła własną ścieżką. Ale Sepideh od urodzenia walczyła o to, by stać się wnuczką idealną i wolałaby zginąć, niż to zaprzepaścić.


Oh– you are a broken thing, aren't you? It shows in the lines of your smile, all jagged and empty, in the lines of your body, hunched up and small. You were a grand statue once, white marble interlaced with gold, but then they came and drilled all the gold from you. They drilled and drilled, their tools drowning out your thoughts, silencing your passions, stifling your wants, breaking your fingers. They stole and stole, until all the riches were gone, until nothing left but dust and dirt, and a memory of greatness, a shadow of a life. Because that's all you are, isn't it? A shadow, a memory whispered in the dark of night. You are empty – oh, so empty – and yet full: of insecurities following your every step, of voices prodding your every action, of demons haunting your thoughts, of doubts making your hands shake, of hatred so potent it makes you want to take a knife and end it all. Get rid of the dust, and the dirt, until even the memory would be gone. And it would be better for everyone, wouldn’t it? For that broken thing to be gone. Oh, how you wish it gone.


Cześć! Sepi to straszna sztywniara, dlatego szukam dla niej kogoś, kto nieco ją rozrusza i pomoże odciąć się od oczekiwań rodziny. Mam ochotę na enemies to lovers z jakimś bad boyem lub bad girl, jeśli są jacyś chętni, wpadajcie na maila, ustalimy szczegóły! Możemy też popisać po angielsku, jeśli ktoś ma ochotę. Na zdjęciu Medlion Rahimi, cytat w tytule i karcie od Neoni. Mail: gwiazdywewlosach@gmail.com

9 komentarzy:

  1. [ Ojej, dziękuję za link do mojej karty, nie trzeba było. Nawet dobrze, że ktoś te nasze wypociny zasłonił!
    Oo znasz Jungkooka? Zawsze mnie to cieszy, gdy ktoś rozpoznaje moich idoli ;D
    Dziękuję ci za przemiłe słowa pod kartą Nicholasa, cieszę się, że właśnie takie pozytywne wrażenie wywiera. Chłopak może i mógłby radzić sobie jeszcze lepiej w innych dziedzinach magii jak eliksiry, czy mugoloznawstwo, ale zwyczajnie leży to nieco dalej na liście jego priorytetów. ALE osobiście wychodzi z takiego założenia jak napisałaś, nie musi być najlepszy we wszystkim :D
    Bardzo chętnie skusimy się na wątek, Sepi wydaje się niezwykle ciekawą osóbką i na swój sposób skomplikowaną. Chętnie byśmy przebili się przez tą fasadę sztywniary i odkryli w niej więcej radości i skłonności do zabawy.
    Piękna karta, śliczna pani na zdjęciu no i MUFASA!
    Tak sobie myślę z której to strony ugryźć... Niki prawdopodobnie będzie podziwiał twoją pannę za to jak ambitna jest i jak dobrze radzi sobie z tyloma obowiązkami. To z pewnością będzie wywierało na nim niemałe wrażenie. Może nawet zostać jej fanem, który bardzo głośno będzie ją dopingował w dążeniu do zostania kolejnym Flamelem, czy Ministrem Magii. A jeśli dziewczyna za dużo czasu spędzi na zajęciach zapewniamy przymusowe przerwy i wypad na ulubiony napój!
    Widzę nawet te zażarte dyskusje odbywające się nad kociołkiem, gdy będą walczyć z jakimś ekstra trudnym przepisem na eliksir...
    Oby jego głośne wyrażenie każdej myśli i tysiące pytań, które ochoczo będzie zadawał nie będą działały jej na nerwy :D
    W razie chęci zapraszam na maila, na którym możemy swobodnie dogadać szczegóły: izana.ami00@gmail.com.
    Misz masz mi wyszedł w tym komentarzu, więc wybacz za to ;)
    Również bawcie się dobrze! ]

    Nicholas

    OdpowiedzUsuń
  2. [Z karty przemawia tyle bólu i cierpienia, że mam ochotę tylko udusić kogoś, kto wyrządził jej tyle krzywdy. I niech wybije sobie z głowy jakieś wycieczki bez powrotu, na pewno znajdzie się dla niej motywacja do życia i ktoś, kto pokaże jej, że warto w końcu postawić na siebie i bycie sobą. A poza tym to wow, tylko pozazdrościć jej zaangażowania w tak wiele spraw i ogarniania tego, musi być naprawdę świetnie zorganizowana, choć mam wrażenie, że czego by nie robiła i jak dobrze by jej to nie szło, nigdy nie poczuje się dostatecznie dobra, ale to takie moje spostrzeżenia z tego, co wyczytałam w karcie. Jeśli szukasz kogoś, kto sprowadzi ją na złą drogę, Elias świetnie się do tego nada, ewentualnie tworzący się w roboczych Tardieu, zapraszam w każdym razie w razie chęci na wątek :)]

    Elias Davies

    OdpowiedzUsuń
  3. [ Sztywniara czy nie, piękna z niej dziewczyna <3 A przynajmniej tak sugeruje jej zdjęcie, bo niewątpliwie jest coś przyciągającego w tych ciemnych tęczówkach :D Hej, cześć i czołem – witamy na pokładzie kolejnego Puchona! Edward przybija Sepi wirtualną piątkę, a Mufasę chętnie wydrapie za uszami ;) Podziwiam, że tak młoda panna potrafi zaangażować się w tak wiele spraw, łączyć naukę z obowiązkami oraz zajęciami pozalekcyjnymi… Po przeczytaniu karty wnioskuję, że presja ze strony rodziny raczej nie pomaga… ale mam nadzieję, że Sapi jakoś to przezwycięży i odnajdzie zdrową równowagę pomiędzy ambicjami własnymi a tymi należącymi do dziadków. Gdyby jednak potrzebowała jakiejś porady lub wsparcia, zapewne nie muszę mówić, do którego nauczyciela zawsze może zwrócić się o pomoc ;) Życzymy Wam udanej zabawy oraz mnóstwa weny! ]

    Lupin

    OdpowiedzUsuń
  4. [Jestem absolutnie zachwycona kartą, zarówno od strony treści, jak i estetyki. Tekst wzbudza emocje, bije od niego to poczucie wyobcowana, ciężar oczekiwań i wszelkich trudności zrzuconych przez życie. Mam wrażenie, że nawet w jej spojrzeniu, które patrzy na mnie ze zdjęcia widzę głęboką toń smutku. Gdybym tylko prowadziła bardziej pozytywną postać, z pewnością spróbowałabym wprowadzić trochę światełka do jej życia, no ale narodził się Rowan, it is what it is :D Masz absolutnie rację, całe to 'mam to w dupie' to jedno wielkie pierdzielenie, ale on wolałby, żeby nikt o tym nie wiedział. W przeciwieństwie do Pani Prefekt, Rowan jest czołowym przedstawicielem łamaczy szkolnego regulaminu. Poza eliksirami tutaj widzę punkt zaczepienia: są co prawda z innych domów, ale pomyślałam, że może Sep zauważyłaby pewnego razu jego kombinatorstwa albo przyłapałaby go na mieszaniu w kociołku podejrzanej substancji, wpędzając go w szlaban. Oczywiście mój gnojek potem by się za to mścił, to już wasze ryzyko :D Możemy też iść w coś bardziej pozytywnego i połączyć ich miłością do eliksirów albo pomieszać te dwie opcje: zaczęliby od niemiłego starcia, a skończyli jako para kumpli dzieląca pasję. Dziękuję pięknie za powitanie i życzę owocnego wątkowania :) ]

    Rowan Greyback

    OdpowiedzUsuń
  5. [Cóż za piękna, estetyczna karta, cóż za wyśmienity w karcie tekst (uwielbiam tego typu gore w utworach literackich, dlatego drugi akapit zdecydowanie należy do moich ulubionych), a pani na zdjęciu, nie dość, że tak śliczna, zdecydowanie hipnotyzuje spojrzeniem. My już pannie Shafiq nie pozwolimy do Zakazanego Lasu zawędrować! Zamiast tego damy się wreszcie nieco rozluźnić i pomóc zrozumieć, że nie można cały czas brnąć wbrew sobie, spełniając ambicje oraz oczekiwania innych. Aurelian już z takim jednym ma do czynienia od kilku lat i od kilku lat pomaga mu zrozumieć, że nie musi cały czas próbować sprostać wymaganiom ojca. Dlatego, jeśli mielibyście ochotę na wspólny wątek, serdecznie zapraszam pod kartę Handrahana, może akurat uda nam się wymyślić coś ciekawego. Tymczasem życzę masy dobrej zabawy, wielu pochłaniających wątków i zostańcie z nami jak najdłużej!]

    ASHER S. HANDRAHAN

    OdpowiedzUsuń
  6. [Cześć, Metanoia :) Miło, że wpadłaś pod kartę, jeszcze mi milej, że KP się podobała. Dziękuję przy okazji za komplementy i za przyjazne powitanie. Z miejsca przepraszam też, że pomimo siedzenia na blogu z Arranem i Finnem, nie napisałam wcześniej do Ciebie choćby zwykłego "Hej".

    Przyznam szczerze, że odkąd komórka nie pozwala mi publikować komentarzy, robię to (witam autorów) znacznie rzadziej. Głównie dlatego, że zwykle mam czas przeczytać KP właśnie z komórki i potem zapominam napisać, gdy nie zrobię tego od razu. Ale w 80% przypadków nawet jak nie witam autorów, to czytam ich KP. Chociaż o dziwo Twoja bohaterka mnie ominęła całkowicie. Ale tym bardziej się cieszę, że napisałaś, bo gdyby nie to, ominęłaby mnie piękna lektura!

    Bardzo klimatycznie opisana postać i to z narracją, którą lubię. Mianowicie, która wciąga i przedstawia wycinek z historii bohaterki na tyle skąpo, by chcieć więcej, ale na tyle dużo, by znaleźć w tym coś interesującego. Intrygują mnie jej bolączki i trudności, z jakimi mierzy się na co dzień. Do tego masz płynny i działający na wyobraźnię styl, co tym bardziej ułatwia i uprzyjemnia czytanie.

    Nie powiem, żeby było mi jej szkoda, bo nie jest - Sepideh wydaje się mimo wszystko radzić z kłodami, jakie życie rzuca jej pod nogi. Jest mi jej za to ZA MAŁO. Na tyle mało, że chętnie ograłabym z Tobą jakiś wątek. Ale nie Arranem, i nie Caedmonem, bo za wiele nie mają oni do zaoferowania Twojej postaci. Przyszło mi jednak na myśl, że jeśli jeszcze nie masz zaklepanej postaci bad boya, to w roboczych błąka się pewien Scorpius Malfoy, który chętnie stałby się jej utrapieniem i sposobem na porzucenie sztywności. Mówię to z radością, bo naprawdę spadasz mi z nieba. Kiedy X czas temu prowadziłam go na blogu, szukałam dokładnie takiej postaci jak Twojej - w okowach obowiązków, które Scorpius z czystej złośliwości chciałby zrzucać. Zresztą, przeczytaj sobie moje szukajki wcześniejsze i sama powiedz... czy pod względem charakteru szukanej relacji to nie jest wykapana Sepideh? :D

    Szukajki Scorpiusa (KLIK).
    KP Scorpiusa, jeśli chce Ci się czytać (KLIK)]

    Arran & Caedmon

    OdpowiedzUsuń
  7. [Witam! Bardzo dziękuję za miłe powitanie. Również doceniam kreację Sepideh, która może sprawiać wrażenie sztywniary i kujonki przy pierwszym rzucie okiem, ale ja mam słabość do takich ciężko pracujących panien. Zwłaszcza w takiej sytuacji, gdzie sprostać musi oczekiwaniom. Mój Rosier co nieco o tym wie, chociaż on zdecydował się na pójście zupełnie inną ścieżką i trochę zrobił na złość swojej rodzinie.
    Hm, skoro Sepi jest tak ambitna i zainteresowana transmutacją, to myślę, że Atlas powinien ją całkiem lubić! Problem w tym, że ma problemy z okazywaniem tego wprost i ciężko go wyczuć. Często nawet mimo jego sympatii ludzie mają wrażenie, że ich nie znosi, bo zachowuje się jak gburek. Sepideh mogłaby zatem nieco obawiać się podjęcia takiego tematu z Atleyem, ale on udzieliłby jej chętnie wszystkich odpowiedzi jak powinna to zrobić i poinstruował. Miło nam będzie coś podobnego napisać <3]

    Atlas

    OdpowiedzUsuń
  8. [Hej! Myślę, że tym wspólnym rokiem nie musimy się martwić - z tego co widzę są jeszcze dwie inne rzeczy, które ich wiążą: oboje są Prefektami i oboje należą do Klubu Pojedynków, więc w zasadzie bez problemu możemy założyć, że znają się co najmniej dwa lata lub dłużej, zależy ile są ze sobą w Klubie.

    Co do pomysłów odnośnie rodzin, myślę, że można połączyć jedno z drugim - na pewno znają się i powierzchownie mieli ze sobą styczność przed szkołą. Być może nie przepadają za sobą, a tak poza tym, to nie mogą się znieść na spotkaniach Prefektów, gdzie zazwyczaj prezentują różne podejście do tego, co powinien, a czego nie powinien robić uczeń. Jestem też za tym, żeby od początku wpakować ich w wątek, w którym będzie się działo.

    Moje propozycje:

    1) Hogsmeade, oboje są na skraju wioski, kiedy zaczyna okropnie wiać i lać - żeby schować się przed deszczem, wchodzą do pierwszego napotkanego punktu, herbaciarni. Pech chce, że wszystkie miejsca są zajęte i pozostaje im usiąść przy jednym stoliku. Na domiar złego dla Sepideh, obok nich wciąż kręci się kelnerka, biorąc ich za parę, bo Scorpius wcale nie zamierza jej odwodzić od tej błędnej teorii (tak na złość Sepideh).

    2) Jako prefekci i uzdolnieni uczniowie z dziedziny zaklęć, dostają zadanie od nauczyciela ONMS, aby wyłapać Ogniste Kraby z jeziora hogwarckiego - kraby będą później używane dla V-klasistów do lekcji. W każdym razie można zacząć od tego, że Scorpius zamiast wyłapywać kraby, rozpocząłby ich piękną "współpracę" od wrzucenia jej (za pomocą zaklęcia) do jeziora.

    Co Ty na to? Któraś opcja Cię przekonuje?]

    Scorpius M

    OdpowiedzUsuń
  9. [Mam wielką słabość do ambitnych sztywniaków. Nie wiem czemu, jakoś tak – tacy zawsze skradają moje serce i tym razem tradycji również stało się zadość. Dodatkowo, elementem decydującym o moim totalnym i niezaprzeczalnym zauroczeniu tą panią jest fakt, że czuję z jej karty (z całokształtu, zarówno wizerunku jak i pięknego tekstu) taką... taką jedność z moim Lilianem. Pal licho to, że wymagają od nich wielkich osiągnięć i gwiazdek z nieba – najbardziej uderza we mnie to, że oni obydwoje nie są w stanie po prostu dać sobie na wstrzymanie i odnaleźć własną ścieżkę w życiu, którą chcą podążać, a później tej ścieżki konsekwentnie się trzymać. Choć wciąż odbieram wrażenie, że Twoja Sepidah traktuje siebie samą jeszcze bardziej surowo niż mój Willis. On czasem pozwala sobie na bunciki, pozwala sobie na własne przyjemności, bo taka już jego natura – co oczywiście zawsze wiąże się z późniejszymi konsekwencjami. Ale mimo wszystko wciąż uwięziony jest w tym przekonaniu, że musi być synem idealnym i ono zawsze podświadomie stawia go do pionu. Dlatego też jestem pewna, że nasze biedne, ambitne dzieci od razu znalazłyby ze sobą wspólny język. Jeśli również jesteś tego zdania, i jeśli chcesz tę wizję przeistoczyć w wątek, serdecznie zapraszam Cię do nas.]

    lilian willis

    OdpowiedzUsuń