Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Albert Hill. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Albert Hill. Pokaż wszystkie posty

To be or not to be. That's not really a question

ALBERT HILL, VI ROK, PUCHON, MUGOLAK
PAŁKARZ, KOŁO ONMS I ASTRONOMÓW

W dzieciństwie chciał zostać astronautą, ale jeszcze nie wpadł, jak połączyć to z magią; nie miał czasu się nad tym zastanawiać, bo jego umysł, przeświadczony o tym, że nie ma nic lepszego niż dinozaury, wciąż nie ogarnął istnienia smoków. Choć do szkoły przyjechał po raz szósty, nadal zachowuje się jak na pierwszej wycieczce do wesołego miasteczka, które dodatkowo stoi przy największym sklepie ze słodyczami na wyspach. Chciałby robić wszystko i czasami żałuje, że nie urodził się trochę bystrzejszy, jak jego starsza siostra, bo nie ma rzeczy, która by go tutaj nie zainteresowała — gorzej z kondycją jego pamięci. Albert wie dużo, ale gromadzi informacje niekoniecznie potrzebne, miesza świat mugolski z magicznym i jest przekonany, że dyrektor trzyma w gabinecie telefon, a wszystko to jedna wielka konspiracja. Nogi ma dwie, ale obie lewe, do perfekcji opanował zaklęcie, dzięki którym naprawia łamane lub rozbijane raz w tygodniu okulary, poczucie humoru ma beznadziejne i, w przeciwieństwie do większości swoich rówieśników, najchętniej cały rok chodziłby w swetrach zrobionych przez babcię, obojętnie czy są na nim paski, koty, kwiaty czy wieloryb. Dzięki kartom z czekoladowych żab objaśnia młodszej siostrze, jak wygląda świat, do którego trafił, udowadnia ojcu wyższość (dosłowną) Quidditcha nad rugby i co niedzielę pisze wyczerpujący list do zmarłej przed laty matki. Chce zaprzyjaźniać się z każdym napotkanym zwierzęciem, choć ludźmi też nie gardzi, jest wiecznie spóźniony, niewyspany i planuje zostać starą panną z kotami. I smokiem.