Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Beatrix Macnair. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Beatrix Macnair. Pokaż wszystkie posty

i told u i will hate u 'till forever


     B E A T R I X  M A C N A I R

16 ––– czysta krew ––– Slytherin ––– VI ––– Zielarstwo, Eliksiry, Zaklęcia, Starożytne Runy ––– pałkarka w drużynie Ślizgonów ––– dwanaście cali, akcja i włókno że smoczego serca, dosyć gruba i sztywna ––– obiekt plotek 

Ma trzynaście, prawie czternaście lat i cała drży z podekscytowania, gdy najprzystojniejszy Ślizgon z siódmej klasy zaprasza ją na randkę, podczas nastepnego weekendowego wypadu do Hogsmade. Jest mała i chuda, nie wyróżnia się niczym szczególnym na tle innych dziewcząt, no może poza ilością piegów i zamiłowaniem do przesiadywania w bibliotece. Tym bardziej zadziera nosa, a koleżanki z dormitorium patrzą na nią z zazdrością, gdy z zapałem czesze swoje długie czarne włosy, zaklęciem prasuje szatę, a w sobotni poranek przypina do płaszcza ze skóry żmijoptaka srebrną broszkę z kosem.
Ma prawie czternaście lat, a Earl Walker przyciska ją do zimnej ściany na wieży astronomicznej, zaciskając mocno palce na jej chudych nadgarstkach. Beatrix oddycha ciężko, starając się uspokoić. Jest zimno, ciemno, Earl dyszy jej w szyję i mimo słabych protestów, podciąga jej szatę do góry. Jego kojący, głęboki głos nie jest już wcale przyjemny tylko wwierca się jej w mózg, dłonie ma suche i pełne odcisków, a w świetle księżyca wpadajacego przez okno nie jest już tak przystojny, jak wydawał sie kilka tygodni temu w Trzech Miotłach.  Beatrix ma ochote zniknąć, wtopić sie w chropowatą ścianę za jej plecami, byle tylko zniknąć. Zawsze była dziecinnie nawina.
Następnego ranka przy śniadaniu Beatrix nic nie je, z napięciem przyglądając się Earlowi siedzącemu przy stole w otoczeniu kolegów, raz po raz wybuchajacymi śmiechem. W pewnym momencie mówi coś, a wszyscy jak jeden mąż odwracają się w jej strone. Dziewczynka spuszcza wzrok na swoją owsiankę, czując jak pieką ją policzki. Słyszy gromki wybuch śmiechu z przeciwległego końca stołu. Zaciska dłonie w pięści, pochyla głowę tak nisko, że czarna kurtyna włosów chociaż na moment odgradza ją od paskudnego świata. Do owsianki zaczynają skapywać łzy.
Od czwartej klasy gra na pozycji pałkarza w domowej drużynie Quidditcha bo ma świetnego cela i może bezkranie przyłożyć każdemu, kto jej sie nawinie. Oprócz własnej drużny, chociaż Salazar jej świadkiem, że czasem też wolalaby komuś przywalić, zamiast bronić ich przed złośliwą piłeczką.
Ma niecały metr szescdziesiat w kapeluszu, cięty język i wiecznie niezadowolony grymas na twarzy. Gdy się denerwuje na jej policzkach pojawiają się brzydkie czerwone plamy. Zwykle krąży po zamku sama, z zamyśloną miną i zacieśniętymi ustami. Czarna szata podkreśla cienie pod jej oczami, bo rzadko kiedy się wysypia, zazwyczaj tylko leży nieruchomo w ciemności, wgapiając się w sufit w dormitorium dziewcząt. 
Torbę zwisającą z ramienia ma wypchaną po brzegi książkami, bo czytanie to coś, co pozwala jej chociaż na chwile odciąć się od niesprawiedliwego świata. Pochłania wszystko co wpadnie jej w ręce. Lubi przesiadywać w cieplarni, grzebiąc w ziemi z Atlasem Tysiąca Ziół i Grzybów rozłożonym na ziemi oraz fartuchem uwalanym nawozem ze smoczego łajna. Eliksiry są w porządku, Transmutacja ją nudzi, Zaklęcia są łatwe, ale ciekawe przestały być po czwartej klasie. Nie radzi sobie z Obroną Przed Czarną Magią, a ideę wgapiania się  w gwiazdy uważa za idiotyczną. Jak oddalone o tysiące kilometrów skały mogą mieć jakikolwiek wpływ na jej życie. A może to po prostu uraz do wieży astronomicznej…
Ojciec jej nie zauważa, nie umie z nią rozmawiać, a nawet nigdy tak na prawdę nie próbował zbyt zajęty liczeniem galeonów i zbyt zdystansowany, aby dostrzec małą, ciemnowłosą dziewczynkę tak do niego pod pewnymi względami podobną. Od śmierci matki straciła jakąkolwiek osobę, która przejmowałab się jej  obecnością we dworku w Wiltshire.  
Matka była dobrą kobietą, dobrą żoną i synową. Nosiła długie atłasowe szaty, sznur pereł na szyi i potrafiła wyczarować najpiękniejsze kolorowanki z hipogryfami. Teraz Beatrix bardzo trudno przypomnieć sobie kolor jej oczu, jej uśmiech i zapach bo gdy patrzy w lustro widzi tylko chłodne spojrzenie, ciemne włosy, piegi i szpiczasty podbródek ojca. 
Dziadek więcej milczy niż rozmawia, chociaż ojciec mówi że to nie jego wina, że to zaklęcia pomieszały mu w głowie. Beatrix wie, jakie  to były zaklęcia. Te same, które on rzucał w Bitwie o Hogwart. Wie, bo na wychudzonym nadgarstku dziadek ma mroczny znak, a nazwisko Macnair często pojawia się na kartach ksiąg o historii przemian magicznego społeczeństwa sprzed dwudziestu pięciu lat. Sama nie wie co o tym myśli, czy ma to dla niej jakiekolwiek znaczenie i tylko przesiaduje z dziadkiem w jego pokoju, wertując opasłe tomiszcza klasyfikacji zmiennokształtnych, gdy on sam patrzy się w ten sam punkt za oknem, któremu przypatruje się od lat. 
Jest obojętna, jest chłodna i niezbyt miła. Zbudowała sobie swoistą skorupę, w której czuje się bezpiecznie. Skorupę z książek, promieni słonecznych wpadających do cieplarni i desperackich myśli, co zrobi gdy w końcu wyrwie się  z tego zamku. Nie czuje przywiązania do Hogwartu, już nie. Trudno się z nią rozmawia, a jeszcze trudniej nadążyć za potokiem jej słów, gdy w końcu się rozkręci.
Czasami je czekoladę z Miodowego Królestwa, tę o smaku tofii.  
Czasmi się uśmiecha.
Czasami nuci pod nosem nad grządka w cieplarni numer dziesięć.
Czasami chciałaby cofnąć czas.
Czasami chciałaby być lubiana.
Czasami…





Emily Bador na fc, w tytule Forever - Chvrches Dawno mnie tu nie było obawiam się z e trochę wyszłam z wprawy w pisaniu kart, ale Hogwart kocham. Nie umiem pisać krótko, a Beatrix to moje pierwsze podejście do damskiej postaci (może ktoś kojarzy moją męską ciepłą kluche z Gryffindoru) ale chyba powoli zaczynamy się lubić. Ja jestem bardzo elastyczna na wszelkie wątki i powiązania, Bea trochę mniej ale kogo obchodzi jej zdanie. 
Mail: cathylambre@gmail.com