Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Czarne Serce. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Czarne Serce. Pokaż wszystkie posty


WYNN NOAH BURKES
Czego się gapisz?16 — 1/2 WILA — VI ROK — GRYFFINDOR — RÓŻDŻKA: giętka, jesion, 12 i 1/4 cala, o rdzeniu z rogu rogatego węża — KUJON — OKRUTNE 1.52 — KOŁO TRANSMUTACJI i ZIELARSKIE — POWIĄZANIA Borgin&Burkes – każdy kiedyś słyszał o sklepie jej rodziny. No, przynajmniej ten, kto interesuje się czarną magią. Znajdziesz tam zakrwawioną talię kart, amulety i czaszki, a nawet sznur wisielca, jeśli o to zapytasz, ale nie pytaj – Wynn nie pamięta, gdzie go ostatnio zgubiła. Pracując w sklepie, spotyka dziwnych ludzi, a przez to ma wrażenie, że ona również dziwaczeje, dlatego po każdym męczącym dniu wśród dziwnych i dziwniejszych wspaniałych, cierpliwych, wcale nie śmierdzących cebulą klientów pisze długi list do swoich przyjaciół, opowiadając o tym, że chciałaby już wrócić do szkoły – jak typowy k u j o n. Nie obcina już włosów, pozwalając im rosnąć, zasłaniać twarz i łaskotać powieki. Nosi wciąż ten sam wygodny sweter, wiszące przy tyłku spodnie, trzyletnie trampki, trochę starte, zdecydowanie znoszone, proszące o jakiś pogrzeb, ale Wynn nie łatwo rozstać się z butami. O jej dość aroganckim, trochę wkurzającym zachowaniu wie już każdy. Zawsze mówi to, co myśli, nie zastanawiając się w ogóle, rzucając słowami jak ślepy strzelec, ale mimo wszystko możesz z nią porozmawiać o wszystkim i o niczym, chętnie pomoże, odzywając się później o przysługę w najmniej oczekiwanym momencie: przysługa za przysługę, przegrywie. Handluje czarnomagicznymi przedmiotami, rozkręcając nielegalny interes w szkole (nie zapominając o dystrybucji równie nielegalnych eliksirów) i poza jej murami, nie gwarantując niczego dobrego. Nie oddaje ołówków ani długopisów, ciągle z tym nieznośnym uśmiechem przy piegowatej twarzy. Uczy się lepiej niż wygląda, nie siedząc wcale aż tak bardzo przy książkach. Dużo przeklina, marszczy nos, gdy się denerwuje, pociera o siebie ręce i ani trochę nie lubi swojej miotły. A poza tym w ogóle nie ogarnia uroku wili, który podobno ma, a który działa, jak sobie chce.
...

...but I know just how it ends.

Josefine Frida Trelawney
2005, Londyn — czarownica półkrwi — jasnowidzka — trzecie dziecko Philipa Trelawney'a, pracownika Brytyjskiego Ministerstwa Magii, członka Wizengamotu i Elizabeth Grimblehawk, pracującej w Departamencie Kontroli Nad Magicznymi Stworzeniami — VI rok, Gryffindor — kiedyś szukająca w drużynie Gryfonów — klub eliksirów, koło wróżbiarskie i ONMS — bezsenność tłumiona eliksirami

Kiedy słyszy się nazwisko Trelawney — myśli się jedynie o tej stukniętej nauczycielce wróżbiarstwa w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie, Sybilli Patrici Trelawney — ale nazwisko Trelawney nosiła również sławna czarownica i jasnowidząca Kasandra Trelawney — a więc jak najlepiej opisać Josefine Fridę Trelawney?
Josefine nie jest jednokolorowym ptakiem, którego dałoby się zdefiniować poszczególnymi słowami, chcąc go zakatalogować. Być może jest trochę uparta, za dużo mówi, obnaża swoje emocje, nie kryje ich i jest szczera, ceniąc sobie prawdę i tylko prawdę. Śmieje się głośno i nie przeszkadza jej to, że wtedy jej nos dziwnie się marszczy.
Rodzice powiedzieliby jednogłośnie, że Josie to ich najmniej problemtyczne dziecko, choć przy wybrykach starszych bliźniaków trudno być problematycznym dzieckiem. Marietta, o rok młodsza siostra, Ślizgonka, ani trochę nie wierzy w jej dar jasnowidzenia i denerwuje się za każdym razem, gdy Josie próbuje przepowiedziec jej przyszłość, a bracia-bliźniacy — którzy skończyli Hogwart pięć lat temu — nigdy za bardzo nie interesowali się tym całym wróżbiarstwem, sądząc, że to jedynie przypływ szalejącej wyobraźni Josie.
Z drużyny Quidditch’a odeszła rok temu po dość paskudnym wypadku, który przewidziała dzień wcześniej. Od tamtej pory panicznie boi się latać, więc jej kiedyś ulubiona miotła odeszła w zapomnienie.

Wracamy do Was — dzień dobry! ♥
Josie to naprawdę miła dziewczyna, może trochę roztrzepana, ale zdecydowanie umiejąca dogadać się nawet z miotłą. Chętnie powróży z fusów i płomieni, ale jak powie Wam, że umrzecie samotnie, to nie miejcie do niej pretensji.
Przyjmiemy wszystko, byleby nie było nudno.
Twarzyczki użycza piękna Dasha Taran, a reszta to już ja. Chętnie oddam w dobre ręce młodszą siostrę i starszych braci.
✉czarne.sercejakpirat@gmail.com