Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Francis Wyatt. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Francis Wyatt. Pokaż wszystkie posty

should be higher

Francis Wyatt
Puchon, VII rok, Koło Wróżbiarstwa
różdżka giętka, brzoza, włos z głowy wili, 10 cali
astronomia, numerologia, zaklęcia
Półkrwi?

Czasem patrzy się w niebo z uśmiechem, który niknie szybko, gdy ktoś wyłania się zza rogu. Włosy poprawia nałogowo, w nerwowym tiku, okręca pasemko wokół palca, w jedną stronę, i znowu, i w drugą – i chyba tylko dlatego dalej ma grzywkę. Drapie się po rękach, obgryza skórki, przeciera wewnętrzne kąciki oczu, mało je. Nie lubi kontaktu wzrokowego. Ucieka.
Smutny jest często, a powód ma rzadko; gdy już go poda, często fałszywy, tak jakoś z przyzwyczajenia i wtopionych schematów, nic personalnego. Bo kłamie, historie dorabia i przeinacza, ale ładne są tak, że niespójność umyka, o ile się nie skupisz.
Jego więzi zawsze rozpadają się jakoś tak naturalnie – on i oni rozchodzą się w swoje strony, tak po prostu, normalnie, zdarza się, każdy to zna. Nie jest przecież samotnikiem, zawsze ktoś koło niego bywa, aż znowu nie przestanie. 
Świat go przytłacza, widać to w oczach otoczonych szarością i palcach roztrzęsionych, słychać w oddechach szybkich i czuć w chłodnych dłoniach.
Podobno kiedyś miał inne nazwisko, po matce, i mieszkał gdzie indziej. Niby czarodziej, z domu magicznego, a czasem o mugolach mawiał my, jakby przypadkiem.
Lubi wróżby. W końcu dobry jest w zmyślanie, a i jakiś taki – uduchowiony.


[Cześć. Chciałabym przypomnieć sobie, jak bardzo lubię pisać.]