Jordy BaanVincent Hawthorne | Vin, Vince, Vinnie | VII rok | czysta krew
wiśnia, 12 cali, włókno z serca bystroducha, sztywna
11 I 2004
Gotycki zamek na południu Anglii zamieszkiwany przez ten sam ród od 1350 roku | Korytarze pełne obrazów | Podróże do Durdle Door przez całe dzieciństwo | Ideologie wpajane od maleńkości, w tym o czystości krwi | Przysięga wobec własnej krwi; with this sky so black I travel through the valley of thorns to join all of the others | Prastara aura pełna pewności siebie, dumy i władzy | Legendy o ofiarach pojedynków, w których wygrał | Nie potrzebuje patronusa i nawet nie próbował go stworzyć | Pierworodny głowy rodu wiecznie zajęty godną reprezentacją w czasie wolnym od edukacji | Nienaganna średnia, wiele punktów ujemnych | Wydalony z drużyny Quidditcha za "zbyt brutalną grę" | Klub Eliksirów, Pojedynków i Szachowy | Animag - ciemno rudy wilk | "Wredna" sowa ma na imię Victoria i przezywa ją Tori a kotka to Marie Antoinette

Gwiazdy miały ułożyć się inaczej. Świece paliły się za słabo, żeby doświetlić cały ogrom komnat. To miało już być przepowiednią początku końca, choć twój ojciec zawsze wierzył, iż będziesz wspaniały. Nadal gdzieś w głębi niego tli się ta sama głupia nadzieja co podczas twoich narodzin. Nie widzisz tego pod ojcowską, woskową maską opanowania ani w zmęczonych oczach, już dziś doszczętnie pozbawionych blasku. Okazałeś się czymś innym od tego, co wszyscy zdążyli już sobie na twój temat wykreować. Mimo wszystko dalej spełniasz listy wymagań, choć nie dostajesz za to żadnych pochwał czy nagród.
To twoja powinność. Obowiązek.
Teraz jednak nie musisz być Wielkim Spadkobiercą.
Wykonujesz zamaszysty ruch nadgarstkiem, a pędzel pozostawia cienką, czarną linię konturu na płótnie. Ciężki zapach farb olejnych osiada na twoich ubraniach, wciska się do nosa i wędruje prosto do płuc. W odległej przeszłości były wykonywane z idiotycznie dobieranych składników, ale ty znasz już lepsze receptury. We wszystkim, czego dotykasz, zostawiłeś cząstkę siebie. Nie lubisz chodzić na łatwiznę i po prostu kupować sobie gotowe przedmioty. Uznajesz to za wyjątkowy pokaz niskich lotów umiejętności... Znacznie bardziej zaś lenistwa. Nie znosisz tego. W podły sposób tępisz to u rozmówców za każdym razem, kiedy tylko masz okazję. Wcale nie dlatego, że cię tego nauczono.
Nienawidzisz swoich wad.
Nie pokazano ci jak spokojnie poddawać się zmianom, więc trwasz w tym samym tańcu kłamstw. W rzeczywistości dzięki temu ochroniłeś prawdę o sobie, nawet jeśli nie żyje nikt, kto faktycznie mógłby to potwierdzić.
Bardzo rzadko chodzisz na kompromisy, jeszcze rzadziej coś komuś oddajesz. Czasami występują sytuacje, w których tak należy. Potem wypominasz je sobie przed snem tak długo, aż nie wymyślisz kolejnego sposobu na to, aby w przyszłości jednak tego nie uczynić. Tworzysz nie tylko obrazy, ale także niezliczone scenariusze.
W przypadku żadnej z tych dwóch rzeczy nie umiesz się powstrzymać.
Zapamiętujesz to, co zobaczysz z bardzo dużą dokładnością. Im bardziej ci się podoba, tym łatwiej spala twoje myśli, rujnuje koncentrację, chwieje w posadach wszelką jasność umysłu. Nie możesz tego pokazywać ludziom, więc zamykasz się w sobie, wędrujesz wtedy samotnie, czekając niecierpliwie do zapadnięcia zmroku. Namiętności dalej targają twoją potężną duszą jak oceanem podczas sztormu. Świt wraz ze spokojem nadchodzi właśnie w takich chwilach.
Dlatego kolejne czarne linie cię uspokajają.
Hogwart powoli nabiera strzelistości wież. Lubisz go, bo przypomina ci nieco większy dom. Kolejne nakreślone kształty dodają mu tej szkolnej powagi, jaką chciałeś oddać. To tylko szkic, za to jego dokładność graniczy z szaleństwem. Zanim wyruszyłeś po edukację magiczną, ćwiczyłeś wiele godzin w domu. Niejednokrotnie zapominałeś przed snem dokładnie umyć dłonie splamione rozmaitymi kolorami, więc zakładałeś następnego dnia rękawiczki.
Nadal to robisz.
W tej szkole od lat musisz ukrywać zabrudzenia tuszu czy grafitu ołówków pod nieco inną parą rękawiczek, specjalnie perfumowaną przed każdym wyjściem.
Nikt nie może wiedzieć o tym, że nawet największe potwory mogą mieć słabości i być ludzkie.
Witam i zapraszam do porywania mnie oraz Vincenta! Jesteśmy otwarci na naprawdę wiele propozycji. Wybaczcie brak kodów, ale nie jestem w stanie samodzielnie stworzyć czegoś, co by mi go oddało w perfekcyjny sposób. Jeśli ktoś chciałby kiedyś dopomóc, to zapłacę w miłości. Spiskowanie sowami tylko na: fugitiveraven@gmail.com