Slytherin
VI rok
13.08
ten młodszy
heban, 13¾″, kieł widłowęża
Patronusem lotopałanka
Boginem ciasne pomieszenie
Relacje | opowieści
♪Druga Wojna Czarodziejów zakończona triumfem Drużyny Dobra zepchnęła na jakiś czas stare, szanowane dotychczas rody chełpiące się czystością krwi na margines. Choć ich istnienie nie ulegało podważeniu, egzystowały w spokoju, w starych rezydencjach, na uboczu. Czystość krwi nadal stanowiła rzecz pierwszorzędną, łącznie z utrzymywanym w tajemnicy wykładaniem tajników czarnej magii kolejnym pokoleniom. Elijah już od najmłodszych lat wpajane miał wartości, którymi od lat kierowali się Selwynowie. Będąc jedenastolatkiem patrzył z góry na zdrajców krwi, a do mugolaków odnosił się z wyraźną niechęcią, można by rzec z odrazą. Wychowany twardą ręką darzył szacunkiem członków familii. Nigdy nie przymykano oczu na wybryki, których się dopuszczał i zawsze karano go w sposób niezwykle brutalny. Przez lata wpoił sobie niemal psie posłuszeństwo wobec rodziców i dziadków, ale nawet oni nie potrafili do końca wyzbyć się z jego drobnego ciała i indywidualnego umysłu wybuchów gniewu i braku panowania nad sobą w przerastających go sytuacjach. Do teraz nie potrafi sprzeciwić się woli ojca i dziadka. Jest niczym porcelanowa lalka, którą kieruje ktoś inny. Piękna, lecz pusta w środku. Jego twarz bezustannie zakryta jest maską obojętności z przebijającą się od czasu do czasu nutą ironii. Jedyną sytuacją, w której można choć w minimalnym stopniu zauważyć jego emocje, jest moment, gdy siada przy pianinie. Robi to jednak tylko i wyłącznie w odosobnieniu, pozwalając sobie wygrywać melodie opisujące jego życie, życie pozbawione matczynej miłości i ojcowskiego wsparcia. Jedyne co zna, to wymagania i oczekiwania wobec siebie. Ambitny ponad miarę, nauczony pięknej mowy, z każdą komórką wypełnioną czystą gracją. Nienawidzi, gdy ktokolwiek nazywa go "Ellie", nienawidzi, gdy ktokolwiek okazuje mu łaskę. Czasami nie potrafi zrozumieć ludzkiej logiki, frustrują go niektóre zachowania, zastanawia pragnienie posiadania przyjaciół i miłości. Rówieśnicy są dla niego niczym pionki, którymi stara się manipulować, przyjaźń traktuje jak niepotrzebną słabość, a uczucia opiera na pożądaniu. Uważa, że świat lawiruje między dobrem a złem, widzi tylko w barwach bieli i czerni. Nie wierzy w marzenia, chyba, że związane są z wyplewieniem brudu z czarodziejskiego świata.
Hello, moczymordki! Na zdjęciu Ash Stymest, w piosence wspaniały Remington Leith. Niektórzy autorzy mogą kojarzyć kartę. Klikajcie w imię. Stosuję handel wymienny. Nie idą mi damsko-męskie. Niech leje się Ognista!
Oddamy starszego brata!