Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Octavian Price. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Octavian Price. Pokaż wszystkie posty

Black flies on the windowsill that we are

OCTAVIAN PRICE
17.05.2004, England - półkrwi - syn auror i policjanta - od śmierci matki mieszka jedynie z ojcem i młodszym bratem – dni wyznaczane tabletkami - cierpi na silną klaustrofobię - VII rok - Hufflepuff - obrońca drużyny Puchonów - koło ONMS, Prorok Nie-Codzienny - elastyczna różdżka z leszczyny, trzynastoipółcalowa z włosem z głowy wili - zamknięte drzwi boginem - kanarek patronusem - RELACJE
Jest cichą obecnością przemykającą korytarzami, echem nieistotnego, cieniem i zawieszonym w pustce duchem. Szczupłymi palcami na nieposłusznej różdżce, zasnutym zmęczeniem spojrzeniem, zapachem jeziora i pocałunkiem wiatru na piegowatej twarzy, pajęczą, zgarbioną sylwetką w najdalszym bibliotecznym kącie w marzeniu niezauważenia. Cieniami pod oczami i drżącymi dłońmi, wydartym z zaciśniętego gardła szeptem i kolejnym, nieudanym zaklęciem we wrzasku świadomości. Jest utkwionym w zakurzonym baldachimie wzrokiem, nieumytym kosmykiem opadającym na twarz, ciężkim ciałem na łóżku, gdy współlokator ciągnie go za rękaw i kokonem myśli, z których bezsilności nie potrafi się uwolnić. Listą opuszczonych zajęć i pogniecionym kocem, embrionalnym skuleniem w głośnej próżni. Skowytem tęsknoty, zduszonym płaczem w toalecie i skomleniem o uwagę tych najbliższych, choć może najdalszych, pozostawionych w mugolskim edenie. Tym niewystarczającym, niezrozumiałym i odległym, tym obcym i dziwnym, rozerwanym pomiędzy dwoma światami dzieckiem kłótni i kłamstw. Gorzkim smakiem leków, zimnym przemyciem twarzy, próbą przetrwania kolejnego dnia w mentalnym spętaniu. Jest nadgniłym, porzuconym wrakiem, nadkruszoną skorupą, zagubieniem w podobno naprawionym. Obijającą się o szybę muchą o połamanych skrzydłach.
Liczy godziny i połknięte tabletki, w dłużących się minutach usiłując odnaleźć nikły sens i wspomnienie sił. Kuli się w sobie, garbi i poddusza, oddycha wieczorną parą i skroplonym na bladej skórze deszczem. Próbuje podążyć nakreśloną nie takiemu dziecku ścieżką, potykając się i drapiąc, w zeszkleniu oczu przyjmując wieczny zawód. Wciąż pragnie ojcowskiej uwagi i dumy, niczym Syzyf usiłując spełnić niewykonalne, mimo bolesnej świadomości braku odpowiedniej krwi. Tonie w strachu i zmęczeniu, zamiast sukcesów przynosząc problemy, z każdym rokiem oddalając się od tych, których tak bardzo nie chce stracić. Niknie w swych oczach, choć może nigdy tak naprawdę nie zaistniał, od dziecięcych lat próbując zostać kopią matki i ojca, miotając się pomiędzy dwoma sprzecznymi światami. I może mają rację i jest nikim. Nikim przy rodzinnym stole, nikim w niemagicznej rzeczywistości i nikim wśród czarodziejskich bytów. Nikim w przedłużającej się ciszy, gdy tiara nie mogła zdecydować do którego przydzielić go domu, nie odnajdując w nim nic wyjątkowego. Nikim we własnym umyśle i znienawidzonym od dawna odbiciu.
Nie dorównuje odwagą matce, zamiast jej zasad przejmując szklane, puste spojrzenie i samotny płacz, zamiast ojcowskich idei i porządku, wchłaniając jego wypalenie i ostre słowa. Nieidealny syn, będący tylko owocem kłamstw matki, dowodem zatajonego, obrzydliwego świata, tym o którym ojciec i brat chcieliby zapomnieć, z ulgą przyjmując każdy jego wyjazd. Zlepek najgorszych cech, pomiot diabła, dziecko i dorosły.
I chciałby tylko żyć własnym życiem, być chcianym synem, w ojcu mieć wsparcie miast niechęci, a w domu ostoję ciepła miast chłodnej obcości. Być bratem, bliskim i kochanym, w niepohamowanej radości i potarganych włosach - w przypomnieniu dziecięcych lat. I podczas lotu miotłą śmiać się do zdarcia gardła zamiast w smutnym drgnięciu warg wspominać lepsze dni, w patronusie na powrót widzieć rozśpiewane szczęście a nie gnijące w klatce istnienie. W snach cieszyć się spokojem, nie widząc w nich martwej matki, zamiast bielma testralowych oczu mamić się bezpieczną pustką. I żyć w mugolskim świecie, cieszyć się i nie gnić, być nowym, szczęśliwszym sobą. Odnaleźć poczucie sensu i życiowe cele, otulić się ciepłem i akceptacją, nie czekać naiwnie na listowną odpowiedź brata, która nigdy nie nadejdzie a przytulić go, mówiąc ile ten dla niego znaczy. I istnieć tylko w jednym świecie, w pełni i prawdziwie.
Serwus! Kłaniam się nisko i zapraszam w me skromne progi. Strasznie dawno nie było mnie na blogach, przeproszę zatem za drobne potknięcia czy niezręczności. Napiszmy coś trudnego, przykrego i nieoczywistego, wzruszmy się i uśmiechnijmy przez łzy. Wraz z Tavvy'm przyjmiemy wszystko - prześladowców, przyjaciela czy kogoś do kochania. Piszmy o emocjach. ♥
fc: Nick Pervak, cytat: Ben Howard Black flies
blackuglyfly@gmail.com
Wątki: [3/3]