Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pandora. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pandora. Pokaż wszystkie posty

And anyone who tried to deny you must be out of their mind


     Nie spotkasz jej ślęczącej nad książkami i pergaminami w pokoju wspólnym ani tym bardziej w bibliotece. W zasadzie nie spotkasz jej ślęczącej gdziekolwiek, bo wiecznie się dokądś śpieszy i większość dnia spędza na bieganiu z jednego końca zamku na drugi. Myślisz, że ma tyle zajęć dodatkowych? Nic z tych rzeczy. Nauka - nad czym nieustannie ubolewa jej ojciec, Brytyjski Przedstawiciel Międzynarodowej Konfederacji Czarodziejów - znajduje się na szarym końcu listy jej zainteresowań, gdzieś pomiędzy szydełkowaniem a zeszłoroczną edycją Konkursu na Najszybszą Sowę. Co w takim razie zaprząta jej uwagę? Wszystko, co dzieje się tu i teraz. Wszystko, co wyda jej się ważne dla ogółu uczniowskiej społeczności. I wreszcie - wszystko, co jej nie dotyczy i przyzwoitość nakazywałaby trzymać się z daleka. Tę ostatnią kategorię lubi najbardziej, choć zapytana odpowiedziałaby, że cudze skandale wcale a wcale jej nie interesują, a plotką się brzydzi - jak na porządną dziennikarkę przystało. Zawsze najlepiej poinformowana; na bieżąco ze wszystkim, co dzieje się w Hogwarcie, a nawet poza nim. Wie, kiedy i gdzie się pojawić, jeszcze zanim cokolwiek się wydarzy. Nie sposób odmówić jej talentu i lekkiego pióra, choć argument ten zdaje się nie docierać do osób, które wbrew własnej woli zostały bohaterami jej artykułów. Wścibska i nieustępliwa, a przy tym obdarzona niewątpliwym urokiem osobistym odziedziczonym po matce - wili, co niejednokrotnie pozwoliło jej ujść cało z sytuacji dość... problematycznych. Będąc w połowie wilą, zwodzenie ma we krwi, choć w jej przypadku przybiera ono raczej formę kokieterii. W ten sposób nie tylko zdobywa informacje, ale także nie musi tracić czasu na pisanie kolejnych esejów - w końcu zawsze znajdzie się ktoś, to z przyjemnością zrobi to za nią. Jeśli jednak chodzi o Proroka Nie-Codziennego, nie może być mowy o pójściu na łatwiznę. Dużo wymaga zarówno od siebie, jak i od innych, a wszystko po to, by Hogwart miał o czym mówić. 
     Panie i panowie, oto Eleanor Mayfair, redaktor naczelna Proroka Nie-Codziennego. 

SLYTHERIN │ VI ROK │ PÓŁ-WILA │ KREW (PO OJCU) CZYSTA │ JEDYNACZKA │ REDAKTOR NACZELNA PROROKA NIE-CODZIENNEGO │ RÓŻDŻKA: 12,5 CALA JAŁOWIEC PIÓRO FENIKSA │ WŁAŚCICIELKA  KIARY 

ODAUTORSKO: 
Oficjalnie witam się z drugą postacią! Tak mi tu dobrze, że nie mogłam się powstrzymać. Przygarniemy wszystko - począwszy od miłostek wszelkiego rodzaju, poprzez przyjaciół, aż po wrogów. Zapewniam, że Eleanor wszystkiego ma pod dostatkiem, jako że zna ją chyba cały Hogwart, a i ona jest w stanie zainteresować się dosłownie każdym. 
W tytule Coldplay, a na zdjęciu śliczna Helena McKelvie. 
✉ awangardowy.olowek@gmail.com

Visions to make and gold dust to find

28 LAT | CZAROWNICA CZYSTEJ KRWI | ABSOLWENTKA DOMU KRUKA | OD DWÓCH LAT NAUCZYCIELKA STAROŻYTNYCH RUN W HOGWARCIE | OD NIEDAWNA OPIEKUNKA RAVENCLAWU | CÓRKA WALDENA MACNAIRA | RÓŻDŻKA: 11 CALI; SZTYWNA; WIŚNIA; WŁOS Z OGONA JEDNOROŻCA | PATRONUS: ŁABĘDŹ

Pamiętała ten dzień zaskakująco dobrze. Inne zatarły się w jej pamięci, były po prostu częściami tygodni, tygodnie miesięcy, a miesiące lat - ciężko byłoby jej z tej zbitki wyłuskać coś konkretnego. A ten jeden dzień? Pozostawał tak wyraźny, jakby to było zaledwie wczoraj. Jej nauka w Hogwarcie dobiegła właśnie końca, więc wróciła do domu. Mieszkała tylko z matką, pracownicą Ministerstwa Magii. Octavia też chciała tam pracować i wiedziała już, że niedługo zacznie staż. Wszystko zdawało się być w jak najlepszym porządku - aż nadszedł TEN dzień. Jej matka poczuła się gorzej i w końcu przyznała, że od jakiegoś czasu przytrafia jej się to coraz częściej. Była chora, ale nie chciała martwić córki, która miała na głowie egzaminy. "Usiądź", poleciła wtedy roztrzęsionej dziewczynie, "muszę ci coś powiedzieć". Octavia nie chciała słuchać, zamierzała zabrać ją do szpitala, ale gdy padła wzmianka o jej ojcu, zamarła. Dawno już porzuciła wszelkie próby podejmowania tego tematu, bo matka milczała jak, nomen omen, zaklęta. Zdawało się już, że nigdy nie zdradzi, kto jest ojcem Octavii, ale teraz coś się zmieniło. Zaczęła chaotyczną opowieść od tego, że nie chce, żeby Octavia miała do niej żal, że pewnie sama prędzej czy później odkryje prawdę, a powinna dowiedzieć się od niej. Wreszcie wykrztusiła nazwisko: Macnair. Ojcem Octavii był śmierciożerca, Walden Macnair. Tego, jak właściwie się poznali, dziewczyna nigdy się nie dowiedziała, bo jej matka straciła przytomność. Kilka dni później zmarła w Szpitalu Świętego Munga. 
Całe dotychczasowe życie Octavii runęło w gruzach. Porzuciła staż w Ministerstwie Magii, nie mogłaby tam pracować. Choć nikt nie znał jej tajemnicy, miała wrażenie, że wszyscy patrzą na nią jakoś... inaczej. Że wiedzą, kim był jej ojciec. Ona sama nigdy przecież go nie poznała, ale słyszała tyle historii, tyle okropnych, przerażających historii, że bez trudu potrafiła go sobie wyobrazić. Nie mogła się pogodzić z tym, że w jej żyłach płynie krew kogoś takiego. Zaczęła czuć wstręt do samej siebie. W tym momencie jej historia mogłaby się skończyć, bo w takim stanie zapewne nic by już w życiu nie osiągnęła, ale którejś nocy stwierdziła, że dłużej już nie wytrzyma i musi coś zrobić. Spakowała do plecaka kilka najpotrzebniejszych rzeczy i wyjechała do Stanów Zjednoczonych. 
Tamtejsi czarodzieje absolutnie ją zafascynowali. Ich podejście do magii zdawało się być bardziej nowatorskie, a sposób bycia niecodzienny - w każdym razie niecodzienny dla niej. To, że zajęła się akurat starożytnymi runami, było zupełnym przypadkiem. Lubiła ten przedmiot jeszcze w Hogwarcie, ale nigdy nie wiązała z nim swojej przyszłości. Tymczasem tak się złożyło, że Towarzystwo Wielbicieli Starożytnych Run spotykało się co tydzień w kamienicy, w której wynajęła pokój. Z braku lepszego zajęcia przyszła na kilka spotkań i zupełnie przepadła. Tak wymagająca skupienia dziedzina była dokładnie tym, czego potrzebowała, żeby zająć czymś myśli. 
Do Anglii wróciła ponownie po kilku latach, kiedy dotarły do niej wieści z Hogwartu o tym, że poszukiwany jest nauczyciel starożytnych run. Był to moment, w którym uznała, że zmiana otoczenia dobrze jej zrobi. Gdyby nie dostała tej posady, zapewne znowu by gdzieś wyjechała, ale tak się złożyło, że została zatrudniona. Nigdy nie przypuszczała, że zostanie nauczycielką, ale odnalazła się w tej roli zaskakująco dobrze. Młodość i świeże spojrzenie na niektóre sprawy sprawiły, że szybko zaskarbiła sobie sympatię uczniów. Lubi się angażować, popiera wszelkiego rodzaju uczniowskie inicjatywy i zazwyczaj sprawia wrażenie osoby wiecznie zajętej. Mimo to zdarza się jeszcze, że dopadają ją duchy przeszłości. Staje się wtedy milcząca, a jej nieobecne spojrzenie wskazuje na to, że myślami jest daleko. Nigdy nikomu nie zdradziła, co właściwie ją dręczy. Szybko zmienia temat, kiedy ktoś próbuje rozmawiać z nią o rodzinie. Co bystrzejsi mogli jednak zauważyć, że zdaje się być przeczulona na punkcie wszelkich przejawów dyskryminacji ze względu na status krwi. Zwłaszcza jako opiekunka Ravenclawu, którą została dopiero niedawno, nie zamierza dopuścić do tego, żeby którykolwiek z jej podopiecznych był nękany albo nękał innych. 

ODAUTORSKO: Pomysł na tę postać naszedł mnie nagle i mam nadzieję, że do czegoś się nadaje. Chętnie przygarniemy kogoś, komu Octavia mogłaby się zwierzyć, kogoś, kto pozna jej tajemnicę przez przypadek, najróżniejszych uczniów, nauczyciela, któremu nie podobałyby się jej metody i w zasadzie wszystkich - jestem otwarta na wszelkiego rodzaju pomysły. 
W tytule cytat z piosenki Kovacs, a wizerunku użycza Àstrid Bergès-Frisbey.
✉ awangardowy.olowek@gmail.com