If you are going through hell, keep going.



Clara Draganova
V rok, Slytherin, Czysta Krew
    Od zawsze wielka indywidualistka, która z dniem, gdy pojawiły się jej szczególne umiejętności, walczyła zażarcie, aby nie stać się czyjąś kopią. Pozytywna istota z biegiem lat pogubiła się w samej sobie, zaczynając odczuwać niechęć, a później nienawiść w stosunku do tego, co stało się dla niej nieosiągalne. Wychowywana w twardych zasadach rodu Draganov, pożądała zwyczajnego życia i beztroskiego szczęścia, by w końcu pojąć, że to nie jest jej dane i najprawdopodobniej nigdy nie będzie. Dlatego cieszyła się drobnymi rzeczami, szukając w nich czegoś szczególnego, aby i to porzucić w pewnym momencie.
    Dzień wyjazdu do Londynu, dzień przeprowadzki w nowe miejsce, gdzie nie sięgały surowe spojrzenia jej rodu, był momentem wolności. Niezależność będącą w zasięgu, zagarnęła zachłannie, chociaż z mniejszą radością niż Rosica, która dopiero tutaj wydaje się zacząć żyć, tak jak Ona chciała dawniej.
    Zdecydowanie nie łatwo żyć w jej pobliżu, gdy nie miało się okazji poznać dziewczyny, jaką jest naprawdę. Pozornie trzymany uśmiech, nie sięga oczu, które wydają się wiecznie chłodne. Łatwiej usłyszeć od niej kpinę oraz przytyk niż pochwałę lub uznanie. Nie ufa światu, który ją otacza, woląc być równie zmienna, jak on. Czasami jednak następuje moment, gdy zwyczajnie się śmieje, bawi tym, co ma wokół siebie. Nie raz w chwilach zwykłego rozluźnienia w gronie garstki przyjaciół, tym jej zamkniętym i niedostępnych dla innych kręgu, robi użytek ze swojej umiejętności ku rozbawieniu bliskich oraz samej siebie.  

OD AUTORSKO

21 komentarzy:

  1. [Jeśli chodzi o zaklęcia, to oferuję Gregoriusa ;) w końcu swoją przyszłość wiążę z tworzeniem ich. Ma trochę wspólnego nawet z moim chłopcem - też nie daje się poznać. W razie chęci zapraszam do siebie. ]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Mam mgliste przeczucie, że się znamy. :D W tej chwili nie przychodzi mi do głowy nic, co mogłabym Ci zaoferować, więc póki co ograniczę się do pospolitego witam na blogu. Baw się na nim dobrze. c:]

    Halliwell

    OdpowiedzUsuń
  3. [Clara, jedno z moich ulubionych imion <3. Więcej momentów beztroskiego rozluźnienia życzymy tej pani, a poza tym to witamy na blogu i życzymy dobrej zabawy. :)]

    Jordan

    OdpowiedzUsuń
  4. Witamy serdecznie i życzymy udanej zabawy!

    OdpowiedzUsuń
  5. [Z tym byłby kłopot, bo wśród wszystkich jego hogwarckich znajomych, tylko Arsellus wie o jego zainteresowaniu tematem tak bardzo, ale moglibyśmy zacząć od zaklęć niewerbalnych i później on by jej się przyznał do tego, tym szlakiem bym szła jeśli chodzi o wątek.]

    OdpowiedzUsuń
  6. [A czy mogę wrobić Ci w zaczęcie? Ostatnio tak fatalnie mi idą, a jeszcze muszę kilka wątków nadrobić :c ]

    OdpowiedzUsuń
  7. [Cześć, witam w gronie autorów! Kreacja bardzo fajna, nawet chętnie bym poczytała coś więcej o rodzie Draganov. Jeśli kiedyś postanowisz uchylić rąbka historii, to na pewno zajrzę. Mam nadzieję, że razem z Clarą zadomowicie się na długo, życzę mnóstwa udanych wątków i ogromnych pokładów weny, bo ta bywa kapryśna!]

    Cassius Carrow

    OdpowiedzUsuń
  8. [ Hej. ;) Tak, to prawda, ja również odniosłam takie wrażenie. Wydają się odrobinę podobne, a przy tym idą dwiema różnymi ścieżkami. Zastanawiam się co byłoby w ich przypadku bardziej prawdopodobne: pozytyw czy może negatyw? ]

    Rinn

    OdpowiedzUsuń
  9. [Chęć jest, ale bez burzy mózgów się nie obejdzie, bo nie mam w głowie nic, z czego można by ulepić solidny wątek. Jeżeli Tobie więc świta cokolwiek, to pisz od razu.]

    Cassius Carrow

    OdpowiedzUsuń
  10. [Co wyjeżdżasz z takimi paskudnymi przydomkami?! Odezwij się do mnie w wolnej chwili. ]

    Halliwell

    OdpowiedzUsuń
  11. [Cześć i dziękuję za powitanie! :) Na pewno dzięki temu znalazłby z nią nić porozumienia, a to zdarza mu się wyjątkowo rzadko. Możemy wykorzystać to, że oboje są nowi i spróbować ich zaprzyjaźnić. ]

    boris

    OdpowiedzUsuń
  12. [Nie pochlebiaj sobie. :P]

    Halliwell

    OdpowiedzUsuń
  13. [Masz maila pod kartą, deklu.XD]

    Halliwell

    OdpowiedzUsuń
  14. [Może nie jestem dobra w damsko-męskie, ale sądzę, że mogłaby się dogadać z Ilajżą, więc możemy spróbować coś wykombinować <3]

    Elijah

    OdpowiedzUsuń
  15. [Cześć! Dzięki za powitanie. :) Chęć jest jak najbardziej, szczególnie kiedy Clara może zwrócić uwagę na mojego chłopczynę. Poza tym jest intrygująca, stwórzmy coś ciekawego. :)]

    Amasai Langdon

    OdpowiedzUsuń
  16. [W takim razie czekam cierpliwie (powiedzmy) xD]
    Elijah

    OdpowiedzUsuń
  17. Miłość była niesamowicie dziwnym uczuciem, którego Amasai Langdon nie potrafił w pełni zbadać, a co dopiero zrozumieć. Była niezwykle fascynująca w swojej oczywistości, która mimo wszystko była jedną wielką zagadką. Choć on sam nie potrafił nikomu okazywać żadnych ciepłych uczuć prócz swojej zmarłej matce, to wciąż były w nim emocje, których nie potrafił okiełznać. Miłość wydawała się uczuciem o wiele potężniejszym od niego samego, a utrata matki upewniła go w tym, że nawet śmierć nie jest w stanie ją pokonać. Mięknął na myśl jej nieśmiertelności i wieczności. Nie umiał przerwać wewnętrznego zachwytu nad potęgą miłości, która potrafiła zjednać tyle ludzi, połączyć ich, jak i rozdzielić. Miłość była inspirującą, potrafił znaleźć w niej coś, co motywowało go do dalszych działań. Nie marzył o nieśmiertelności, lecz o potędze, która pozwalała na kontrolę wielu rzeczy. Choć było to zgubne, Amasai nie umiał zabić tych pragnień.
    Miłość była trucizną, którą skosztował już w czasach dzieciństwa. Osłabiała go powoli i boleśnie, choć nigdy nie powiedział nikomu Kocham cię. Była niebezpieczna, jak głębie oceanów, których przecież w sekrecie szczególnie się lękał. W każdej chwili mógł w niej utonąć, pozwalając, by go zabiła. Oznaka słabości. Braku silnej woli. Porażki.
    Amasai Langdon nie ponosi porażek, nie można z łatwością go zniszczyć. Choć rozpływał się pod pięknem miłości nigdy nie pozwoliłby zatracić się w niej. Amasai nie umiał kochać, jak inni. Nie dopuszczał do siebie wizji tego, by uczucie w pełni odebrało mu rozum i duszę. A jednak wbrew sobie wciąż tęsknił za matką - brakowało mu jej ciepłych objęć i długich, zimnych palców odgarniających gęsty kosmyk włosów z czoła. Odczuwał pożerającą pustkę w sercu, jak gdyby ktoś siłą wyrwał stamtąd jego mamę - Anioła Stróża, który widział w nim dobro, widział coś wartościowego i niewinnego. Coś, co zasługiwało na miłość. To ona była jego miłością. A może czy była?
    Chłopak nie chciał dopuszczać do siebie myśli, że tak silną miłością mógł obdarować inną kobietę niż swoją matkę. Choć wiedział, że były różne rodzaje kochania, to nie chciał tej wyjątkowej roli odebrać najważniejszej osobie w jego życiu. W momentach jednak, gdy widział , świat wybierał inny kierunek. Budziła w nim frustrację, jak gdyby była jego Panią, choć to on chciał nad nią panować. Tak, nie było to dobre, na pewno też nie było zdrowe, ale Amasai nie potrafił kochać jak inni. Nie chciał jej kochać. Nie chciał, aby była jego słabością. Nie chciał, by myślała, że jest dla niego ważna. Był narcyzem, który nie miał miejsca dla kogoś innego, kto zasiadłby na tronie jego uwagi i zainteresowania. Być może nie był dobrym chłopakiem. Albo i na pewno. Był dziwnym partnerem. Specyficznym. Trudnym. Z całą świadomością to przyznawał przed samym sobą i nigdy tego nie krył. Nie uważał, że ją kocha i że nie wyobraża sobie bez niej życia, to była zbyt wstrętna i odpychająca wizja. Jednak gdy zobaczył ją, opierającą się o czarną barierę pomostu, w całej swej wspaniałej okazałości, nie wiedział już co jest prawdą, a co fikcją.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie widział jej dosyć długo, choć w tamtej chwili nie przeszkadzało mu to jakoś szczególnie. Nie utrzymywał z nią również kontaktu i to także uznał za słuszne. Litości, przecież nie była dzieckiem ani jego żoną. Była tylko (czy może aż?) jego dziewczyną. Nie odczuwał potrzeby, by widywać się z nią często i regularnie, to byłoby nierozsądne. Przecież oboje musieli zatęsknić i odpocząć od siebie. Jednak wbrew sobie odczuł iskrę swoistego szczęścia, gdy tak stał i patrzył na nią. Szczęście mieszające się ze złością.
      Ruszył w jej stronę. Nie miał zamiaru mówić o wakacjach z Elijah i tłumaczyć się ze swojego zachowania. Nie było to w żaden sposób potrzebne, nawet jeśli utrzymywał kontakt z innymi osobami tylko nie z nią.
      Stanął za nią, kładąc delikatnie choć stanowczo ręce na jej talii. Przybliżył ją do siebie, po czym zgrabnie odwrócił w swoją stronę. Jedną rękę trzymał na jej plecach, by utrzymać ją blisko siebie, zaś drugą dłoń ułożył na jej policzku. Palcem delikatnie musnął jej usta, nie pozwalając by wyraz jego twarzy ani drgnął. Spojrzał jej w oczy. Była piękna i wartościowa. Clara Draganova - jego wszystko i nic.

      — Cześć.


      Amasai

      Usuń
  18. [Cześć, dziękuję ślicznie za powitanie! Przyznam się, że troszkę mi się smutno zrobiło jak już przeczytałam kartę Twojej Pani. Rozerwałaby się dziewczyna, chyba tego jej potrzeba:( I korzystam oczywiście z zaproszenia, bo możemy coś ciekawego wymyślić, jak najbardziej. Myślę, że gdyby tak zwrócić uwagę na tę ich różnicę wieku, Jae mógłby czuć się za nią w jakiś sposób odpowiedzialny, no bo przecież starsi powinni dawać dobry przykład młodszym, także myślę, że możemy iść w bardziej pozytywną relację :D]

    Jae

    OdpowiedzUsuń
  19. Amasai nie należał do tej grupy ludzi, którzy pozwalali sobie na to, by ktokolwiek nimi kierował lub je zdominował. Nie mógł pozwolić na to, by ktoś nim rządził, decydował o jego krokach i przedsięwzięciach czy też próbował go zmienić. Po tylu latach upokorzeń w rodzinnym domu i pokornym podporządkowywaniu się pod wszystkie polecenia ojca, wiedział, że w innym miejscu będzie już zdobywał szacunek. Samo zaangażowanie się w związek z dziewczyną o tak silnym charakterze, iż starczyła chwila słabości, by go zdominowała, było dosyć ryzykowne i niepokojące. Gdyby nie zalążek uczucia, którym ją obdarzył, zaintrygowanie nią w całości, odwaga, by móc mu się sprzeciwić oraz, oczywiście, jej nazwisko, nigdy nie zwróciłby na nią uwagi - nawet jeśli była czystej krwi. Amasai Langdon, naturalnie, jak każdy inny człowiek miał epizody związane z zauroczeniami, choć były one niezwykle krótkie. Nie był człowiekiem odpowiednim do kochania, do okazywania uczuć i zrozumienia. Bo czym w zasadzie była miłość?
    Miłość wymaga poświęceń, które mają wzmocnić fundament związku. Miłość potrzebuje zrozumienia i uwagi, a przecież on wolał angażować się tylko w swoje cele. Miłość próbuje cię zmienić, gdy Amasai ponad wszystko ceni swoje ideologie i wartości. Miłość nie była czymś prostym, a jednym z najbardziej skomplikowanych uczuć, jakie potrafiły wzbudzić się w człowieku. Być może dlatego, posiadając w sobie jej zalążek wobec Clary, nawet jeśli uparcie twierdził, że jej nie kocha, starał się ją rozumieć - choć tego nie ukazywał. W najmniejszym stopniu poświęcał swój autorytet, by wzmocnić to, co ich łączyło. Pozwalał jej na to, by choć trochę na niego wpłynęła, nawet jeśli to on dominował. Jednak w tym wszystkim najbardziej niepokoił go fakt, iż nie czynił tego z powodu jej pochodzenia.

    Amasai Langdon jednakże był człowiekiem, który w obliczu dziwnych i niecodziennych czynów, których się podejmował, zawsze znalazł sposób, by to kontrolować i ukrywać. Już wtedy, gdy wydawało się, że Clara go rozgryzła i zdominowała, on znajdował sposób, by ją zaskoczyć. Nawet jeśli coś do niej czuł, to przecież nie mógł pozwolić na utratę samego siebie. Choć czasem czuł się, jakby spadał w dół, głęboko wierzył, że Clara będzie prawdziwą partnerką - na dobre i na złe, która pozwoli mu na rozwój. Nie rozumiał jednak, że działa to w dwie strony, czasem gubił się w tym, co słuszne i sam już nie wiedział, kto popełnia błąd. Czy jednak to przyzna? Nigdy. Przecież jest świetny, nieomylny, niemalże doskonały. Czy zatem ją opuści? Nie. Była zbyt wyjątkowa, by ktokolwiek mógł zająć jego miejsce.

    Gdy zobaczył jak kolor jej włosów zmienia się na ten nieszczęsny krwistoczerwony, wiedział, że jest w tarapatach. Oczywiście, spodziewał się, że nakrzyczy, coś skomentuje, może nawet się obrazi - w końcu wciąż była kobietą i wciąż jego dziewczyną, która zasługiwała na szacunek. Był jednak niezwykle zdziwiony, gdy ta postanowiła go uderzyć i to nie jeden raz. Szok szybko zniknął z twarzy, jak i z jego ciała, by ustąpić miejsca złości. Upokorzyła go. Poniżyła. Nawet jeśli była jego dziewczyną, nawet jeśli była to Clara Draganova nie miała żadnego prawa znieważać go.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spojrzał na nią, czując jak narasta w nim złość. Miał ochotę podejść do niej, chwycić mocno i boleśnie za ręce, karcąco spojrzeć w oczy. Chciał upokorzyć ją równie intensywnie, dać wyraz swojemu poruszeniu, które w jednej chwili mogło sięgnąć zenitu. Gdy był zły, był przecież nieobliczalny, dobrze o tym wiedziała. A jednak zdecydowała się uczynić tak bezmyślny krok, że aż on sam nie mógł uwierzyć, że stoi przed nim Clara Draganova. Co jednak jeśli to on był tym bezmyślnym? Może w rzeczywistości zupełnie na to zasłużył? Nigdy, szybko odpowiedział samemu sobie w myślach, mając świadomość, że teraz jego krok musi ukazać jego klasę i naprawić wizerunek.
      Wyprostował się i powoli poprawił swoją czarną marynarkę. Palcami przeczesał włosy do tyłu, by te mogły wrócić do odpowiedniego stanu. Uśmiechnął się do Clary i głęboko westchnął.

      — Ależ ty masz cios, kochanie — skomentował jej uderzenia, przecierając się po zaczerwienionym policzku. Jego ton był przepełniony ironią, choć na pewno nie było to dla niego korzystne — Jak zawsze mnie zaskoczysz, choć muszę przyznać, że nie jest to dosyć przyjemny sposób na okazywanie uczuć i tęsknoty — odparł, marszcząc brwi na znak swojego rozczarowania — A wyjazd był bardzo udany. Zrelaksowałem się, wypocząłem, te kilka dni były naprawdę świetne. Dziękuję, że pytasz - odpowiedział z rozbawieniem malującym się na twarzy. Choć w dalszym ciągu czuł złość i poniżenie, być może widać to było w jego oczach, to nie mógł pozwolić sobie, by Clara znów wyprowadziła go z równowagi i była źródłem głupich decyzji. W tej chwili cieszył się, że wcale się z nią nie kontaktował i z pełną świadomością swojego czynu - podle ją ignorował. Odpoczął od kłótni, wymagań, toksycznej atmosfery. Zresztą uznał, że będzie to dla nich korzystne. Przecież nic tak nie pomaga jak przerwa, ponoć. Clara jednak znów go zaskoczyła i ponownie uświadomiła, że jeśli kiedykolwiek coś doprowadzi do jego upadku i porażki, będzie to na pewno kobieta.


      Amasai Langdon

      Usuń