jak lunatyk wędruję po nocy, mamo

breanne attwood
06 IX 2005, półkrwi, V rok, Slytherin
śmierć wyglądająca z szafy i srebrny wilk 

Ma pozdzierane knykcie i poobgryzane skórki, niekiedy też ziemię pod paznokciami. Po korytarzach przemyka zwykle niezauważona, przeciska się przez tłum bez zaangażowania łokci, czasem nawet przystaje pod ścianą i zwyczajnie czeka. Błyszczy na zielarstwie i eliksirach. Transmutacja idzie jej nieco gorzej, co uznaje za osobistą porażkę, nawet jeżeli wciąż mieści się w pierwszej piątce na swoim roczniku. O obronie przed czarną magią woli nie wspominać, bo czasem zdarza się, że do oczu napływają jej łzy; przeczuwa jedynie marne powyżej oczekiwań, chociaż oddaje się nauce w pełni, bez pamięci i opanowania. Plakietka prymusa przylgnęła do niej jak rzep już na pierwszym roku; ludzie wierzą jednak, że poza wiedzą nie ma im nic więcej do zaoferowania. Oczy ma zazwyczaj podkrążone i przekrwione, a jeżeli się uśmiecha, to ze zmęczeniem — zarywa średnio co drugą nockę, do tego czasem, wbrew swojej woli, zasypia na kanapie w Pokoju Wspólnym. Przeważnie mówi niewiele, jeżeli nie czuje się pewnie, bo inaczej wychodzi na oschłą. Nie brakuje jej samozaparcia i ambicji, zawsze chce być jak najlepsza; poprzeczkę stawia sobie wysoko, wiecznie konkuruje ze samą sobą i każdym, kto tylko wejdzie jej w drogę. Przytłacza ją świadomość, że nie ma w nikim wystarczającego oparcia. Starszy brat, Theo, rok temu skończył szkołę — i chociaż obiecał do niej pisać, to listy dostaje przecież coraz rzadziej. Wie, że kiedyś w ogóle przestaną przychodzić. I wie, że zaboli ją to niewyobrażalnie mocniej, niż blizna od dwóch lat ukrywana pod grzywką, pamiątka po jego małym, futerkowym problemie.

na zdjęciu alba galocha. breanne mocno potrzebuje kogoś miłego, żeby pomógł jej utrzymać się w kupie
karty wychodzą mi gorzej niż wątki, mam nadzieję!

13 komentarzy:

  1. [Witam Ślizgonkę! Muszę przyznać, ze Breanne jest urokliwa. Lubię takei proste karty, które świetnie przedstawiają postać i najważniejsze jej szczegóły.
    Życzę ci udanej zabawy i dużo fajnych wątków. Zapraszam też do mnie. Jeśli Amasai cię nie zniechęci, to może wymyślimy coś ciekawego. :>]

    Amasai Langdon

    OdpowiedzUsuń
  2. [Zakochałam się w niej bez pamięci, i wydaje mi się, że Roxanne byłaby w stanie nieco wykurzyć ją ze swojej skorupy, choć pewnie zajmie jej to strasznie dużo czasu. Chodź do nas, coś wymyślimy <3]

    Roxanne

    OdpowiedzUsuń
  3. [ Muszę przyznać, że bardzo nietypowa z niej Ślizgonka. Zaskoczył mnie ten Slytherin. Po przeczytaniu karty stawiałam raczej na Hufflepuff lub, a raczej szczególnie Ravenclaw. A tu proszę, jednak wąż. Simon krzyczy, że powyżej oczekiwań nie jest przecież tragedią, on na takich ocenach prześlizgnął się przez całą szkołę, choć stać go na znacznie więcej.
    Baw się z nią dobrze, a jeśli masz ochotę - zapraszam do siebie]

    Andromeda & Simon

    OdpowiedzUsuń
  4. Witamy serdecznie i życzymy udanej zabawy!

    OdpowiedzUsuń
  5. [Hej, nie lubimy stereotypowych Ślizgonów, sami tacy nie jesteśmy :> Chcesz wykombinować coś fajnego?]

    Scorpius

    OdpowiedzUsuń
  6. [Co sądzisz o tym, żeby ich relacja z całkiem dobrej (pomaganie sobie z pracami domowymi, wymiana książkami, wspólna nauka) zmieniła się na trochę bardziej negatywną właśnie w związku z obopólną ambicją i nabrała charakter rywalizacji, który w końcu doprowadziłby do punktu kulminacyjnego typu omdlenie/krwawienie z nosa(co akurat dość często przytrafia się Louisowi)?]

    Louis Weasley

    OdpowiedzUsuń
  7. [Dzięki! :)
    Można zahaczyć o Klub Pojedynków. Nie wiem czy Breanne była jedną z lepszych, ale jeśli tak, to dzięki temu Amasai mógł ją polubić?
    Albo można zahaczyć inaczej. W karcie tego nie ma, ale Amasai ma fioła na punkcie dobrych wyników z nauki, więc mogą być ziomkami, którzy razem się uczą? Przy czym oboje mogą siebie "nakręcać" ku byciu jeszcze lepszym? Co ze strony Langdona niekoniecznie może być zdrowe.]

    Amasai Langdon

    OdpowiedzUsuń
  8. [ Mocno spóźnione (bleh praca i bleh wysokie temperatury…), jednak jak najbardziej szczere i oczarowane postacią cześć i czołem! Nie dość, że ze zdjęcia spogląda na mnie tak śliczna panna, to jeszcze ma piękne imię, które kojarzy mi się z jednym z moich ulubionych seriali… Bardzo fajna panna Ci tu wyszła, chciałoby się ją przytulić do serca… Nawet Mae musiałaby to przyznać, choć z zasady nie przepada za Ślizgonami. Futerkowy problem braciszka brzmi ciekawie, ale Breanne raczej by się tym nie chwaliła, co? Mam nadzieję, że zagrzejecie tutaj miejsca na dłużej, a w razie chęci na jakiś wspólny wątek serdecznie zapraszam pod kartę Mae ;) Baw się dobrze i dużo weny do pisania! ]

    Mae Macmillan

    OdpowiedzUsuń
  9. [Ayy, zorientowałam się, że ci nie odpisałam! Wybacz. Jutro to wynagrodzę i ci podeślę rozpoczęcie! <3]

    Amasai Langdon

    OdpowiedzUsuń
  10. [Ja chcę wątek i bardzo o niego proszę. Urzekło mnie zdjęcie i opis.]

    Vincent // Priscilla

    OdpowiedzUsuń
  11. [Och, on by jej wcale nie przepędzał z Pokoju Wspólnego. Wręcz przysiadłby się obok i pracował wraz z nią. Grać on może wszystkim, żaden problem ;) Możemy tak zrobić, że Vin zostanie takim jej strażnikiem nocnym, gdy przysypia w Pokoju Wspólnym, budzi się, a tu znowu Vin pogrążony w nutach.]

    Vincent

    OdpowiedzUsuń
  12. [Niby sama nie piszę długich i wyczerpujących kart, a jednak zawsze mnie chwyta taki treściwy minimalizm, jak u Breanne, która swoją drogą jest cudowna. Uwielbiam, kiedy ktoś dostrzega, że Ślizgoni to głównie ambicja i upór, a nie tylko niczym nieuzasadniona pogarda dla świata. W dodatku panna Attwood jest tak nietypową wychowanką Salazara – rzadko którą ma się ochotę przytulić do serca i ochronić przed światem, a ona z miejsca wybudziła moje opiekuńcze instynkty.
    Cześć! Co prawda przybywam spóźniona, ale z równie szczerymi życzeniami jak najlepszej zabawy na blogu i dużo, dużo weny do pisania. W razie gdybyś przypadkiem miała jeszcze jakieś wolne miejsce na jeden wątek, zapraszam serdecznie do Archany. Myślę, że nasze dziewczyny mogłyby się jakoś dogadać. ;)]

    Archana Harper

    OdpowiedzUsuń
  13. [A to zupełnie niepotrzebnie, ja wcale straszna nie jestem; właściwie to nawet całkiem dużo mruczę! ;D Dziękuję za miłe słowa. <3
    Jeśli chodzi o uświadamianie Breanne to Archie jest raczej kiepską kandydatką, bo sama ma duże parcie na to, aby być dobra we wszystkim, co robi. Ale jakaś bliższa znajomość z płcią żeńską jak najbardziej jej się przyda! Jak na Puchonkę przystało, ma pewne opiekuńcze zapędy, szczególnie względem nowych uczniów – niby między nimi jest tylko rok różnicy, ale sądzę, że dla Archany to w zupełności wystarczająco. Już w pierwszych tygodniach mogła pomóc panience Attwood odnaleźć jakąś salę albo rozwiązać ciężką pracę domową i od tamtej pory dziewczyny mogły stopniowo zacieśniać znajomość, choćby właśnie przez wspólną naukę i taką koleżeńską pomoc. Myślę, że po tych pięciu latach śmiało możemy wmanewrować je nawet w przyjaźń właśnie. Harper jest raczej kiepska w te typowo babskie sprawy, ale wiele możemy zbudować na wzajemnym wspieraniu się i dopingowaniu do bycia mądrzejszym. Myślę, że w którymś momencie Archie mogłaby nawet zacząć traktować Bree jak młodszą siostrę, bo bardzo tęskni za swoim młodszym bratem, z którym miała dobre relacje, dopóki nie dostała listu z Hogwartu. Być może Breanne szukałaby w niej zastępstwa dla powoli odsuwającego się brata? Rok różnicy dałby nam tu chyba fajne pole do zabawienia się z psychiką, podejrzeniami bohaterów, Twoja Ślizgonka w pewnym momencie mogłaby zacząć obawiać się, że po skończeniu Szkoły także Archana zacznie się od niej izolować i o niej zapomni... Chyba mamy kilka fajnych możliwości. :)]

    Archana Harper

    OdpowiedzUsuń